„Mój facet ma w sobie tyle romantyzmu, co kawałek cegły. Na urodziny zamiast wyznań i kwiatów, dostałam sokowirówkę”

Kobieta wściekła na chłopaka fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
„Właśnie zrozumiałam, że to najbardziej romantyczna rzecz, jaką mógł zrobić. I jeszcze coś: że nie zawsze ktoś kocha nas dokładnie tak, jak byśmy tego chciały, ale to nie znaczy, że jego miłość jest mniejsza czy mniej ważna. Nawet głupie kanapki, to również miłosne wyznanie”.
/ 03.07.2022 12:30
Kobieta wściekła na chłopaka fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Nigdy nie dostałam kwiatów od Sławka…

– Może dzisiaj się już nie daje róż ukochanej, co? – zapytałam mojego brata.

– Daje się, jak się coś przeskrobało – odparł. – Ja Julce ostatnio przyniosłem bukiet, jak mnie chłopaki przynieśli do domu po kawalerskim kolegi… Ależ była wściekła! Ale kwiaty pomogły. Może po prostu twój Sławek jest zbyt grzeczny, co?

– Raczej w ogóle nie jest romantyczny – mruknęłam. – Na imieniny dał mi sokowirówkę.

Fakt, sama chciałam ją kupić. Sławek widział, jak szukam w internecie odpowiedniego modelu, i zaskoczył mnie takim z najwyższej półki. Wolałabym jednak dostać od niego biżuterię…

Nie chodzi o fakty, tylko o uczucia!

Czasami miałam wrażenie, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Ja byłam sentymentalna, pamiętałam każdy szczegół naszej pierwszej randki czy pierwszego wspólnego wyjazdu. Czasami, kiedy mój chłopak długo pracował, siadałam do komputera i przeglądałam nasze wspólne filmiki. Raz zastał mnie z załzawionymi oczami.

– Co się stało? – wystraszył się.

– Nic, po prostu… – nie wiedziałam, jak wyjaśnić, że płakałam z tęsknoty za dawnymi czasami. – Po prostu czasami mam wrażenie, że między nami nie jest już jak dawniej…

Sławek jest informatykiem, więc do wszystkiego podchodzi z matematyczną logiką. Moja smutna mina była problemem do rozwiązania, więc się za to zabrał. Metodą udowadniania mi, że się mylę.

– Kiedy się poznaliśmy, robiłem ci rano kawę i podgrzewałem bułki w piekarniku – stwierdził. – Czy to się zmieniło?

– Nie – przyznałam.

– Ty wieczorem pakowałaś mi lunch do pracy, a ja zawsze do ciebie dzwoniłem, kiedy go otwierałem podczas przerwy. Dalej tak robimy?

Marzyłam, żeby jakimś cudem się obudził

Przytaknęłam, czując już, do czego zmierza ta rozmowa. On nie rozumiał, o co mi chodziło. Operował faktami i miał rację: fakty były niezmienne. Ale mi chodziło o uczucia!

– Jesteśmy razem osiem lat – przypomniałam cicho. – Pamiętasz, jak jeździliśmy w soboty na rolkach i zawsze kupowaliśmy te rurki z kremem za fontanną?

– Pamiętam – patrzył na mnie, jakby nie do końca rozumiał, o co mi chodzi. – Ale potem roztrzaskałaś sobie rzepkę i lekarz ci zabronił jeździć, a od dwóch lat nie ma już tej budki z rurkami. Teraz chodzimy na basen, bo możesz ćwiczyć tylko w odciążeniu. Dbamy o twoje stawy. To źle?

– Ech, po prostu mógłbyś być trochę bardziej romantyczny! – prychnęłam i poszłam się kąpać.

W wannie wyobrażałam sobie, że Sławek jakimś magicznym sposobem uświadomi sobie, czego potrzebuję, wybiegnie z domu po szampana i wejdzie do łazienki z dwoma kieliszkami oraz zamiarem przyłączenia się do mnie.

Niestety, po godzinie moczenia się w pianie pomarszczyła mi się jedynie skóra na opuszkach palców, a mój mężczyzna – sądząc po aromatach docierających z kuchni – robił sobie jajecznicę z boczkiem.

Znowu zebrało mi się na łzy

Jasne, kochałam Sławka, planowałam, że będziemy razem do końca życia. Ale czasami po prostu tak strasznie mi brakowało tego, co widywałam na filmach albo o czym czytałam w książkach: bezbrzeżnego zachwytu w jego oczach, prezentów bez okazji świadczących o tym, że o mnie myśli, zmysłowych wiadomości zamiast pytań o to, jakie mleko kupić, no i tych cholernych kwiatów!

Zadowoliłabym się nimi, nawet gdyby przyniósł je do szpitala, kiedy leżałam po operacji kolana. Ale mój luby zjawił się… z parą nowoczesnych kul ortopedycznych

– Są zrobione z karbonu i wzmocnione włóknem szklanym – opowiadał, demonstrując mi ów „prezent”. – I mają bardzo wygodne podłokietniki, zobacz.

Nie chciałam być niewdzięczna, więc udawałam, że te kule to dokładnie to, o czym marzyłam. Ale gdzieś na dnie duszy kołatał mi się żal, że kiedy się przewróciłam na schodach i spadłam, Sławek nie zaniósł mnie na rękach do mieszkania, tylko wezwał karetkę i nie pozwolił mi się ruszać do przyjazdu ratowników.

Jasne, wiem, że bał się o mój kręgosłup, ale potem okazało się, że miałam uszkodzone tylko kolano i naprawdę nie musiałam leżeć na zimnej posadzce przez prawie godzinę.

Kiedy wyszłam z wanny, Sławek zmywał już po kolacji. Dla mnie zostawił kanapki z pomidorem. Z żalem pomyślałam o mężczyznach, którzy przygotowują dla swoich partnerek wyrafinowane potrawy. Dlaczego inne kobiety mogły zasiadać do kolacji przy świecach, a ja nie?! Usiadłam nad kanapką.

Tego już było za wiele

– Wiesz, że mamy rocznicę pierwszej randki za dwa tygodnie? – zapytałam.

– Znowu? – wypalił zdumiony Sławek.

– Rocznice są co roku – odparowałam nieco zgryźliwie – więc tak, „znowu”. Chciałabym w tym roku zrobić coś szczególnego. Może pójdziemy na jakąś romantyczną kolację? Albo wyjedziemy gdzieś na cały weekend? Widziałam takie rejsy z Gdyni, moglibyśmy popłynąć, co ty na to?

– Żaba, to tylko ten sam dzień w roku, którego kilka lat temu poszliśmy razem na spacer, a potem na kebab… – westchnął Sławek. – Serio, musimy to tak celebrować? Przecież to nic…

To, co dla mnie było początkiem naszego związku, dla niego było tylko „spacerem i kebabem”?! Byłam wściekła i rozżalona. A do tego to nawet nie był kebab!

– To były cholerne hot dogi! – wrzasnęłam z furią. – Nawet nie pamiętasz naszej pierwszej randki! Nigdy nie dałeś mi kwiatka! Nie zaprosiłeś mnie na kolację, na którą nie składałyby się kanapki! Masz gdzieś nasz związek! Czy ty w ogóle mnie kochasz? Tak romantycznie? Jak kobietę? Bo ja mam wrażenie, że jestem dla ciebie tylko współlokatorką, z którą wygodnie ci się mieszka, i kompletnie nie masz do mnie uczuć…

W pewnym momencie Sławek odwrócił się i wyszedł z kuchni.

Robiło mi się coraz bardziej głupio

– O nie! Nie będziesz uciekał, kiedy do ciebie mówię!  Myślisz, że jestem histeryczką, tak? I co? Tak po prostu chcesz mnie zignorować?

– Nie – pojawił się w drzwiach z kartonowym pudełkiem w rękach. – Chcę ci coś pokazać. Mówisz, że nie mam uczuć…

Postawił je na stole i otworzył. Przez chwilę w nim grzebał, a potem wyjął… papierową serwetkę z logo baru z kebabem.

– Poznajesz? – zapytał. – Nasza pierwsza randka. To nie były hot dogi, tylko kebab. Wiem, gdzie na niego poszliśmy, bo sam cię tam zaprowadziłem. Nie miałem pieniędzy, żeby cię zabrać w jakiekolwiek lepsze miejsce, a powiedziałaś, że nic nie jadłaś od śniadania. Spacerowaliśmy przez dwie i pół godziny i chciałem się nakarmić, zanim wrócisz do domu. Serwetkę zachowałem, bo pomyślałem wtedy, że to może być jedyna pamiątka po tamtym spotkaniu, które dla mnie było najlepszym dniem w moim dotychczasowym życiu.

Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, a on wyciągnął kolejny przedmiot.

– A to? Pamiętasz? – to były winietki z naszymi imionami. – Ślub twojego brata. Siedzieliśmy obok twoich rodziców i miałaś na sobie fioletową sukienkę, a ja krawat w fioletowe romby, żeby pasował. Kiedy tańczyliśmy, miałem wrażenie, że spełniły się wszystkie moje marzenia.

Przełknęłam ślinę, bo robiło mi się coraz bardziej głupio. Sławek miał w pudełku rozmaite przedmioty, które zachował po naszych randkach i wyjazdach.

Nie dałam mu skończyć

Była tam nawet kotwica na urwanym rzemyku, którą znaleźliśmy razem nad morzem, i malutka butelka po likierze cytrynowym, który przywiozłam mu z Włoch. Oraz kilka liścików na karteczkach samoprzylepnych, które czasami zostawiałam mu na lodówce, a nawet karta z talii, którą zgraliśmy do cna, kiedy leżałam z nogą na wyciągu.

– Naprawdę zbierałeś te wszystkie pamiątki…? Ale… dlaczego?

– Dlaczego? – spojrzał na mnie urażony. – Bo to, co się między nami dzieje, jest dla mnie ważne, chociaż może nie umiem tego okazać. Ale nie potrafiłem wyrzucić ani tej serwetki, ani winietek z wesela, ani butelki po twoim likierze. Bo w tym jest część ciebie, a ja cię kocham. Przepraszam, że nie jestem romantyczny, ale ja…

Nie dałam mu dokończyć. Bo właśnie zrozumiałam, że to najbardziej romantyczna rzecz, jaką mógł zrobić. I jeszcze coś: że nie zawsze ktoś kocha nas dokładnie tak, jak byśmy tego chciały, ale to nie znaczy, że jego miłość jest mniejsza czy mniej ważna.

Sławek jest pragmatykiem, karmi mnie, kiedy jestem głodna, i kupuje sokowirówkę zamiast biżuterii oraz pomoce rehabilitacyjne zamiast kwiatów. Ale to cały on! I właśnie dlatego chcę spędzić z nim życie!

Czytaj także:
„Zięć miał długi u szemranych typów. Postanowił pozbyć się teściowej dla spadku wrzucając jej lokówkę do wanny”
„Rozpędzony TIR przejechał mi męża, a kierowca uciekł. Policja rozkładała ręce, więc postanowiłam sama znaleźć sprawcę”
„Przyjaciółka w tajemnicy podrywała mi męża i podlizywała się moim córkom. Ta żmija chciała zająć moje miejsce w rodzinie”

Redakcja poleca

REKLAMA