„Siostra oznajmiła, że nie spędzi świąt z zakłamaną rodziną. Wrzuciła mnie do jednego wora z toksyczną matką”

zasmucona kobieta fot. iStock, fotostorm
„Myślałam, że spędzimy święta razem. Pierwszego dnia wpadniemy do matki, drugiego do siebie nawzajem. Tak w sumie było przecież co roku. Wkrótce miałam się jednak przekonać, że tym razem będzie inaczej”.
/ 19.12.2023 22:10
zasmucona kobieta fot. iStock, fotostorm

Ja i Aldona zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Jak to siostry, czasem się sprzeczałyśmy, miałyśmy odmienne zdania na różne tematy, ale zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Ona była dwa lata młodsza, więc to na mnie spadał obowiązek opieki nad nią, gdy zostawałyśmy same albo wybierałyśmy się na jakąś wycieczkę.

Z początku trochę mnie to irytowało, bo czułam się jak jakaś niańka, jednak wraz ze śmiercią taty wszystko się zmieniło. Matka prawie się nami nie interesowała, zajęta szukaniem sobie nowego partnera. W końcu znalazła Lucjana, z którym była obecnie po ślubie, ale wcześniej przespała się chyba z każdym, kogo zdołała poznać.

Inna sprawa, że teraz też zdarzało jej się sypiać z przygodnymi facetami, a jej nowy mąż nie miał o tym pojęcia. Aldona nazywała go frajerem, który nie zauważyłby zdrady, nawet gdyby znalazł kochanka matki w swojej szafie. Ja trochę Lucjana żałowałam, bo był porządnym facetem, tylko trochę gapowatym. No i nie widział świata poza naszą matką.

Wspierałam ją, gdy było jej trudno

Aldona bardzo kiepsko znosiła czas po śmierci naszego taty. Nie rozumiała, czemu matka nie poświęcała nam uwagi, czemu wiecznie nie ma jej w domu, a kiedy już ją w nim zastajemy, przesiaduje wiecznie z innym mężczyzną. Parę razy próbowała się z nią kłócić. Krzyczała, wyzywała ją od najgorszych, ale po matce to spływało. Twierdziła tylko, że jest rozpuszczoną dziewuchą i jak dalej się tak będzie zachowywała, to odeśle ją do szkoły z internatem.

Ubłagałam wtedy matkę, by tego nie robiła. W zamian za to obiecałam, że się nią zajmę i nie będzie jej sprawiała problemów. Nie wyobrażałam sobie, żeby wrażliwa Aldona miała spędzić większość czasu z dala od domu, w jakimś obcym miejscu. Przy zdrowych zmysłach utrzymywały ją kontakty ze znajomymi z klasy i… ze mną.

Dlatego też pomagałam jej we wszystkim, stałam się też dla niej przyjaciółką i matką jednocześnie. To ode mnie dostawała wszelkie rady. To ze mną omawiała najważniejsze życiowe kwestie. I to właśnie z jej powodu wybrałam uczelnię w mieście, zamiast tej wymarzonej, by jej nie zostawiać samej z matką i Lucjanem. Nie wiedziałam, czemu jego aż tak nienawidzi – przypuszczałam, że wystarczyło jej to, że nie jest tatą. Matka… no cóż, nigdy nie była stworzona do macierzyństwa.

Cieszyłam się na wspólne święta

Oczywiście, zdążyłyśmy już założyć własne rodziny. Ja i Rafał poznaliśmy się na pierwszym roku studiów, a cztery lata później wzięliśmy ślub. Chwilę po nim urodził nam się synek, Kamilek. Z kolei Aldona znalazła sobie męża już podczas pracy w swoim zawodzie.

Z Arkiem świetnie się dogadywali, dlatego też dużo rzadziej potrzebowała mojego towarzystwa. Czasem czułam z tego powodu lekkie i kompletnie niedorzeczne ukłucie zazdrości. Z drugiej strony jednak cieszyłam się, że moja siostra w końcu się na kogoś otworzyła.

Mimo wszystko wizja nadciągającego Bożego Narodzenia napawała mnie radością. To były takie rodzinne święta, gdzie mogliśmy puścić wszystko w niepamięć i chociaż raz poudawać, że nic między nami nie zaszło. Przestać się przejmować wszystkimi konfliktami, przez moment być ponad podziałami.

Myślałam, że spędzimy święta razem. Pierwszego dnia wpadniemy do matki, drugiego do siebie nawzajem. Tak w sumie było przecież co roku. Wkrótce miałam się jednak przekonać, że tym razem będzie inaczej. Zadzwoniłam nawet do Aldony, żeby jej się pochwalić, co udało mi się znaleźć.

– Wiesz, że mam ten film, który tak chciałaś obejrzeć? – rzuciłam z entuzjazmem zaraz po tym, jak odebrała. – No wiesz, ten, co go nie mogłyśmy ostatnio namierzyć.

– A tak – stwierdziła jakby z roztargnieniem. – To fajnie.

– Musimy go koniecznie razem zobaczyć! – nie rezygnowałam, chociaż wydawała mi się jakaś dziwna przez telefon. – Może włączymy go sobie u mamy po świątecznym obiedzie?

Dorota, muszę już kończyć – mruknęła wymijająco. – To na razie.

Byłam mocno zaskoczona przebiegiem tej rozmowy – zwłaszcza że pamiętałam, jak jeszcze kilka miesięcy temu zależało jej na tym seansie. Z drugiej strony, mogła być po prostu zmęczona i nie mieć do tego głowy.

Mama mnie zaskoczyła

W tygodniu przed świętami zdecydowałam się odwiedzić matkę i podpytać, czy niczego nie potrzebuje. Myślałam, że może warto jej wcześniej zrobić jakieś zakupy, coś zorganizować albo w czymś pomóc. Chciałam też ustalić szczegóły w związku z tym, jak spędzimy ten ważny czas.

– My z Rafałem możemy być w pierwszy dzień świąt koło dziewiątej – oznajmiłam. – Nie wiem tylko, jak Aldona i…

– To ty nie wiesz? – przerwała mi matka. – Aldony nie będzie.

Zamrugałam.

– Jak to nie będzie? – zdumiałam się. – Musiałaś coś chyba źle zrozumieć, mamo…

– Oj, zrozumiałam aż za dobrze! – rzuciła z przekąsem. – Twoja, pożal się Boże siostra, stwierdziła, że ma dość naszej zakłamanej rodzinki i wyjeżdża z tym swoim Areczkiem nad morze.

Odkaszlnęłam.

– Zakłamanej? – wykrztusiłam z trudem.

– A tak, tak. – Machnęła niedbale ręką. – Ja zniszczyłam jej życie, Lucjan za bardzo się wtrąca, a ty… ty nie wiem. Pewnie istniejesz.

Rafał umiał mnie pocieszyć

– No tak – przyznałam cicho. – To wróćmy może do planowania.

Dużo mnie kosztowało, żeby nie wybuchnąć przy matce, a przy okazji nie okazać, jak bardzo mi przykro. Bo myślałam, że jesteśmy sobie z Aldoną bliskie, a ona umieściła mnie w tym samym gronie, co matkę i Lucjana. Jakbym była jedną z przyczyn jej życiowych porażek. Jakbym nie wyciągała jej co chwilę za uszy z jakiegoś bagna i nie starała się przypilnować, by wyszła na ludzi.

W domu wciąż roztrzęsiona opowiedziałam o wszystkim Rafałowi. Mój mąż, jak mogłam się spodziewać, niczego nie zbagatelizował. Zrobił mi gorącej czekolady, znalazł jakiś nastrojowy film, a potem usiadł ze mną na kanapie i objął mnie ramieniem. Pozwolił, żebym wypłakała mu się w ramię, narzekając na młodszą siostrę, która tak bardzo nie doceniała moich starań, a potem pogłaskał mnie uspokajająco po głowie.

– Nie przejmuj się, Dorotko – powiedział cicho. – Zawsze mamy siebie i Kamila. A twoja siostra na pewno kiedyś zmądrzeje. Daj jej czas. Jeszcze zrobi jej się głupio.

Wiem teraz, na kogo mogę liczyć

Święta minęły mi w znakomitej atmosferze. Wigilię spędziliśmy we trójkę i było dużo śmiechu, jak zawsze, gdy Kamil zaczynał coś analizować – tym razem chodziło o wszystkie potrawy, które przygotowaliśmy na wieczerzę.

W pierwszy dzień świąt zajrzeliśmy do mojej matki i wspólnie z Lucjanem obejrzeliśmy film – ten, który dopiero co zdobyłam. Było bardzo miło, chociaż matka gdzieś wyszła i wróciła dopiero wieczorem. Nie zamierzałam się zastanawiać, gdzie zniknęła. Nie tamtego dnia. W drugi dzień świąt odwiedziliśmy natomiast rodzinę Rafała.

Aldona nawet do mnie nie zadzwoniła. Ja w sumie też tego nie zrobiłam – wysłałam jej tylko esemesa z życzeniami, a ona w żaden sposób na niego nie zareagowała. Wtedy nie było mi już nawet przykro. A kiedy zjawiła się na moim progu dwa dni po świętach, nie miałam ochoty na rozmowę. Ani na jej żałosne tłumaczenia. Możliwe, że się obraziła, kiedy nie chciałam jej słuchać. Nie bardzo mnie to obeszło.

Obecnie nie myślę o siostrze. Skupiam się na mojej rodzinie: Rafale i Kamilku. Obiecałam też, że w wolnej chwili wpadnę do Lucjana i obejrzymy razem kolejny film. Zresztą, nasz ojczym jest też mile widziany w moim domu. A Aldona? Cóż, póki co się nie odzywa. Ja natomiast nie wiem, czy mam jeszcze ochotę ją oglądać.

Czytaj także:
„Kocham żonę, ale w kuchni ma dwie lewe ręce. Po kryjomu jeżdżę dokarmiać się u mamy”
„W stolicy miałam znaleźć bogatego męża. Pech chciał, że zakochałam się w zwykłym parobku bez szkoły i zaszłam w ciążę”
„Synowa chciała wzbogacić się na rozwodzie z moim synem. Jeszcze nie wie, że zadarła z niewłaściwą teściową”

 

Redakcja poleca

REKLAMA