Moja siostra Ola chciała zgrywać twardzielkę i udawać, że zupełnie nie rusza jej to zerwanie, ale po nocach dało się słyszeć, jak ryczy w poduszkę. Zresztą ja się jej nie dziwię, bo sama byłam totalnie zabujana w tym gościu. No ale co zrobić, mam już swoje lata na karku, choć trzydzieści cztery to jeszcze nie jest koniec świata. Ciągle mam szansę, żeby jakoś poukładać swoje życie i może w końcu będę miała więcej szczęścia w sprawach sercowych.
Zaprosił ją, nie mnie
Bezszelestnie uchyliłam drzwi i po cichu wkroczyłam na korytarz. Z góry nie sączyła się nawet odrobina światła. „Ola chyba już smacznie śpi” – pomyślałam. Przecież jej powiedziałam, żeby na mnie nie czekała, bo raczej nie wrócę zbyt wcześnie. Aż mnie zaskoczył ten spokój, który pojawił się razem z tą refleksją.
Spokój, który miał sporo wspólnego – nie ma sensu zaprzeczać – z Michałem. Jakoś nie miałam ochoty zwierzać się siostrze na jego temat, a wiedziałam, że na bank o niego zapyta. Nie żebym chciała coś zataić, no ale… A może jednak coś w tym jest?
Pamiętam go doskonale. Szalałam za nim piętnaście lat temu, kompletnie straciłam dla niego głowę. Przez pół roku chodziło mi po niej tylko jedno – z całej naszej ekipy jedynie ja i on byliśmy singlami, więc koniec końców na studniówce i tak będziemy zdani na swoje towarzystwo. „Może wtedy coś zaiskrzy”, myślałam…
On jednak mnie ignorował. Bardziej skupiał się na mojej młodszej siostrze. W tamtym czasie nasza cała ekipa najczęściej spotykała się u mnie w domu, ponieważ moi rodzice mieli dom w dobrej lokalizacji, do której każdy miał w miarę łatwy dojazd.
Nie było o czym gadać
Ola, mimo że była dwa lata młodsza ode mnie, ciągle się wokół nas kręciła. Próbowałam ją przeganiać, szczególnie od momentu, kiedy zobaczyłam, jak Michał się na nią gapi. Nic to nie dało. W końcu zaprosił ją, a nie mnie, na ten swój bal maturalny.
– Agnieszka? Czy to ty? – dobiegł mnie zaspany głos siostry, kiedy starałam się po cichu wsunąć do swojej sypialni. Niestety, przeklęta podłoga na górze, jak zwykle zaskrzypiała, a Ola słyszała nawet szelest. Jej czujność dorównywała zajęczej. Wystarczył najlżejszy szmer, by ją obudzić. – Aga? – jeszcze raz zapytała.
– Tak, to ja. Idź spać – chciałam jakoś wybrnąć z sytuacji, ale już bez przekonania, że mi się uda.
– Daj spokój. Chodź tu i zdaj relację, co tam się działo. Był Michał? Maciek też się pojawił? A Jolka przyszła?
– Zjawili się praktycznie wszyscy – odpowiedziałam, zaglądając do jej pokoju. – Jutro ci zdam szczegółową relację, ledwo stoję na nogach.
– No weź, chociaż w skrócie nakreśl sytuację. Pęknę z niecierpliwości – skomlała. – Jak Michał się prezentuje? Wziął ślub? Dzieci już ma?
– Wziął ślub, potem była separacja, dorobił się potomstwa. Miej litość. Jutro – rzuciłam, zatrzaskując za sobą drzwi i kierując się w stronę łazienki. Sama byłam zaskoczona swoją determinacją. Zazwyczaj Ola robiła ze mną, co jej się żywnie podobało. Ale tym razem jej się nie udało, chociaż, szczerze powiedziawszy, wcale nie czułam się aż tak zmęczona. No i przeczuwałam, że szybko nie zmrużę oka.
Poczułam się zawiedziona
O zjeździe absolwentów naszej klasy, piętnaście lat po maturze, dowiedziałam się prawie na ostatnią chwilę i nie miałam pewności, czy w ogóle chcę tam iść. To Ola niemal siłą wypchnęła mnie za drzwi.
Klimat spotkania był niczym powietrze z przebitej opony. Kiedyś z tymi ludźmi przeszłabym przez ogień i wodę, ale coś się zmieniło. Jakoś tak się nie kleiło, kiedy próbowaliśmy nawiązać rozmowę.
Przycupnęłam gdzieś z boku i myślałam sobie, że kiedyś byliśmy ze sobą tak zżyci, a tu nagle taka pustka. Teoretycznie każdy z nas został w naszym mieście rodzinnym, a mimo to jakoś kontakt się urwał. Niby nic wielkiego, ale mówi samo za siebie. Jedni wyjechali szukać szczęścia za granicą i wrócili, drudzy poszli na studia.
Podczas oczyszczania twarzy z makijażu nagle znieruchomiałam. Patrzyłam w swoje odbicie, zupełnie jakby pojawiła się przede mną zjawa. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że zupełnie nie mam pojęcia, co wydarzyło się pomiędzy moją siostrą a Michałem. Przecież w końcu pogodziłam się z tym, że nie będziemy razem i nawet cieszyło mnie, gdy snuli wspólne plany na przyszłość. Wiem na pewno, że je mieli, przecież rozmawiali już nawet o małżeństwie. A tu nagle… coś się zmieniło.
Nie wiem, co się stało
Ich biwak zakończył się o kilka dni za wcześnie i chyba z tydzień po powrocie Ola ogłosiła zerwanie. Przysięgam, współczułam jej wtedy, mimo że widok Michała wciąż przyprawiał mnie o szaleńcze bicie serca. Myślałam, że to tylko miłosna sprzeczka.
Sądziłam, że jak się posprzeczali, to i się pogodzą. Ale nic z tego nie wyszło. Już po paru dniach Ola przyprowadziła do domu tego swojego koszykarza – Kamil mu było czy Krzysiek? A Michał zupełnie przepadł. Mimo że przez kolejny rok moja siostra zmieniała chłopaków jak rękawiczki, ja wiedziałam swoje.
Często bywało, że w środku nocy docierało do mnie jej ciche pochlipywanie zagłuszane poduszką. Sama wzmianka o Michale, bez względu na kontekst, sprawiała, że jej twarz nabierała soczystego, purpurowego koloru. Nawet gdy w telewizji wspominano o występie piosenkarza Bajora, momentalnie oblewała się szkarłatnym rumieńcem.
Z czasem chyba udało jej się o nim zapomnieć, ale mimo to nigdy nie zdołała ułożyć sobie życia tak jak należy. Jeśli mam być szczera, to ja również nie mogę pochwalić się udanym życiem osobistym, choć w moim przypadku nie wiąże się to z Michałem ani z żadnym innym zawiedzionym uczuciem. Po prostu tak wyszło, trudno powiedzieć dlaczego.
Zostałyśmy same
W wieku dwudziestu pięciu lat straciłam rodziców, którzy zginęli w tragicznym wypadku. W tamtym okresie pracowałam w przedszkolu i byłam na czwartym roku zaocznych studiów pedagogicznych. Moja siostra Ola studiowała wtedy na pierwszym roku psychologii. To był jej wymarzony kierunek, na który dostała się dopiero za trzecim podejściem do egzaminów wstępnych.
Gdy rodzice odeszli, zdawałyśmy sobie sprawę, że któraś z nas musi zająć się prowadzeniem rodzinnego sklepiku, bo inaczej ciężko nam będzie związać koniec z końcem. Ola, chcąc postąpić fair, wpadła na pomysł, żebyśmy losowały, która z nas zrezygnuje ze studiów, ale nie przystałam na to. W końcu ona tyle czasu poświęciła, żeby dostać się na wymarzone studia.
Na początku sądziłam, że uda mi się to wszystko połączyć, ale niestety nie wyszło tak, jak sobie to wyobrażałam. Ale nie mam żalu. Aktualnie nasz mały sklepik to taka trochę nietuzinkowa miniaturowa galeria z upominkami, a trochę księgarnia dla smakoszy dobrej literatury. Ostatnio zastanawiam się też, czy nie dałoby się wygospodarować kawałka miejsca na mały kącik z kawą. Ola pracuje jako psycholog dziecięcy i widzę, jak bardzo kocha to, co robi. Nie, zdecydowanie nie żałuję swojej decyzji.
Umówiłam się z nim
Moje myśli znowu wracają do sytuacji sprzed kilku godzin.
– Planujesz zakwitnąć tu na dobre? – dobiegł mnie konspiracyjny głos za plecami.
– No a jak myślisz? – odparłam z uśmiechem, odwracając się, bo od razu wiedziałam, że to Michał. – Też masz wrażenie, że trafiłeś do jakiejś innej rzeczywistości? – wypaliłam, choć wcale nie chciałam się przyznawać, że na tym spotkaniu klasowym po latach umieram z nudów.
– Yhym – wybąkał – a gdybyśmy tak wybyli, nie mówiąc nikomu? – Rzucił pomysłem. – Znam w pobliżu pewien lokal. Przekąsimy coś, pogawędzimy… Jak ci się widzi?
Moje serduszko ponownie zaczęło fikać.
– Tylko ty i ja? – dopytałam.
– No jasne, bo takich dwóch, jak my… – przerwał.
– …to ze świecą szukać – uzupełniłam rymowankę, która przed piętnastu laty doprowadzała nas do bólu brzucha ze śmiechu.
– Kojarzysz – rozpromienił się.
W tej restauracji spędziliśmy na gadaniu pięć godzin, a mogłoby to trwać jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że i tak zostaliśmy jako ostatni klienci.
– Odezwę się jutro, a w sumie to może od razu ustalmy, że spotkamy się w sobotę? – rzucił, kiedy podwoził mnie pod dom. – Może uda się pójść na jakiś fajny koncert? Ewentualnie wybierzemy się do kina? Koniecznie musimy nadrobić te wszystkie lata, których nie spędziliśmy razem.
Serce zabiło mi mocno
Przytaknęłam, a mój poprzedni nastrój wyparował w mgnieniu oka. Nie jestem już nastolatką, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co się dzieje. Wiem, jakie uczucia mi towarzyszą, a sposób, w jaki Michał na mnie spogląda… Dostrzegam to.
Niespodziewanie poczułam w sobie silny sprzeciw. Wciąż mam szansę, by poukładać swoje sprawy, być może właśnie z Michałem u boku. Czy jedno spotkanie to za mało, aby snuć takie wizje? Zapewne tak, ale nie przekonam się, jeśli nie zaryzykuję. Jest tylko jeden problem – Olka…
Obudziłam się, kiedy poranne promienie słońca przedarły się przez okno. Jako że był to weekendowy poranek, pozwoliłam sobie na nieco dłuższy pobyt w krainie snów. Przecierając zaspane oczy, podreptałam do kuchni. Moim oczom ukazała się Ola, która delektowała się śniadaniem.
– No proszę, nasza królewna w końcu postanowiła wstać z łóżka – zażartowała, posyłając mi ciepły uśmiech. – Byłam pewna, że aromat świeżo zaparzonej kawy w końcu cię tu ściągnie.
– Łeb mnie boli, jakby ktoś walił młotkiem – poskarżyłam się zgodnie z tym, co czułam. – Daj kawę.
Postawiła przede mną parujący kubek i kartonik z mlekiem.
– Dolej sobie ile chcesz, bo ja nie mam wyczucia…
– Skąd ta nagła uprzejmość z twojej strony? Czyżbyś czegoś potrzebowała?
– Zaraz się dowiesz. Widzę, że bujasz trochę w obłokach, więc prozaiczne sprawy cię teraz nie interesują…
Skąd ona to wie?
– Niby z jakiej racji miałabym bujać w obłokach – obruszyłam się.
– No jak to? Wkrótce przybędzie twój książę z bajki i zabierze cię hen, w siną dal…
– Olka! O czym ty w ogóle mówisz? – straciłam cierpliwość.
– Daj spokój, nie denerwuj się, bo ci uroda zwiędnie i Michał da ci kosza.
– Jaki znowu Michał?
– Pan Michał zadzwonił bladym świtem. Jakoś o dziewiątej. Przyznał, że nie wyobraża sobie życia bez twojej obecności i zapytał, czy mógłby wpaść do ciebie na herbatkę, kawkę, parówkę, a nawet smalczyk. Jest w stanie nawet otruć się, byle tylko móc cię ujrzeć.
– Aleksandra! – wrzasnęłam.
– Zaproponowałam mu spotkanie o szesnastej i poszłam rezerwować bilety do kina. Dam radę obejrzeć dwa filmy jeden po drugim… Będziesz miała wolną chatę.
– Oluś – wyszeptałam. – To… To nic takiego… Chyba nie wypada. W końcu ty… No i on…
– Jesteś kompletnie beznadziejna, jeśli chodzi o sprawy sercowe – pokręciła głową. – To, co było między mną a nim, to zupełnie inna historia. Chętnie się z nim zobaczę, pogawędzę. Mam do niego słabość i tyle. Jest cały twój – i parsknęła śmiechem w ten charakterystyczny dla mojej siostry sposób.
Kinga, 34 lata
Czytaj także:
„Ojciec był jak twarda skorupa, której nigdy nie udało mi się przebić. Odpowiedź znalazłem w starych listach”
„Uważałem przyjaciela za brata, ale srogo się pomyliłem. Przez jego zazdrość straciłem wszystko”
„Na emeryckich wakacjach mój mąż nagle pokochał wędkarstwo. Złowił jednak coś więcej niż tylko sandacze i flądry”