Zawsze wydawało mi się, że w naszej rodzinie panuje zasada równości. Mama zawsze mówiła, że oboje z Kasią jesteśmy dla niej tak samo ważni. Oczywiście, wiedziałem, że Kasia jest starsza, bardziej ogarnięta, że szybciej znalazła pracę, ma już swoje życie w dużym mieście. Ale to było coś, co zawsze traktowałem jako naturalną kolej rzeczy. Kiedy poszła na studia, cieszyłem się, że ma szansę się rozwijać, a kiedy dostała pierwszą pracę, byłem dumny, że udało jej się to wszystko osiągnąć samodzielnie.
Problem zaczął się kilka miesięcy temu, gdy przypadkiem dowiedziałem się, że Kasia kupiła mieszkanie. Na początku byłem szczęśliwy – w końcu to wielka rzecz. Zapytałem ją o to, jak udało się jej zebrać tyle pieniędzy. Kasia tylko wzruszyła ramionami i powiedziała, że odkładała od jakiegoś czasu, a resztę pokryli rodzice. „Resztę pokryli rodzice”? Z początku nie zwróciłem na to większej uwagi, przecież normalne, że mogą pomóc. Ale... kiedy zacząłem myśleć, coś mi nie pasowało.
Liczyłem na pomoc rodziców
W końcu postanowiłem zapytać rodziców, czy mogliby mi również pomóc – planowałem wyjazd na studia zagraniczne, chciałem się rozwijać, zdobywać doświadczenia. I wtedy usłyszałem: „Nie mamy już takich środków, Tomek. Kasia potrzebowała pomocy przy mieszkaniu...”. W tamtej chwili coś we mnie pękło. Jak to? Wydali na Kasię wszystko, a teraz nie mają dla mnie? Czemu mi o tym nie powiedzieli? Czy ja nie zasługuję na takie wsparcie?
To uczucie niesprawiedliwości rosło we mnie z każdym dniem. Zacząłem dostrzegać, że może zawsze było coś, czego nie zauważałem. Może Kasia zawsze była faworyzowana. A ja? Zawsze w cieniu starszej, tej lepszej, bardziej odpowiedzialnej córki...
Nie rozumiałem tej decyzji
– Dlaczego Kasia dostała pieniądze na mieszkanie, a ja nie mogę liczyć na nic? – zapytałem podczas rodzinnego obiadu, starając się, żeby mój głos brzmiał spokojnie, choć w środku wrzało.
Mama spojrzała na mnie zdziwiona, a tata uniósł brew. Nie wiedzieli, że wiem.
– Tomek, Kasia pracuje już kilka lat. Chciała się usamodzielnić, a my mogliśmy jej pomóc – odpowiedziała mama łagodnym tonem.
– A ja? – przerwałem jej ostro. – Co ze mną? Przecież też chcę się rozwijać. Studia zagraniczne to dla mnie szansa!
Tata westchnął, odłożył sztućce i spojrzał na mnie poważnie.
– Synu, Kasia potrzebowała wsparcia na coś konkretnego. Na swoje mieszkanie. Nie mogliśmy przewidzieć, że będziesz chciał wyjechać na studia. Teraz nie mamy już takich pieniędzy – powiedział powoli, jakby starał się mnie uspokoić.
Ale to nie zadziałało. Wręcz przeciwnie.
– Czyli co? Ona dostaje wszystko, a ja mam sobie radzić sam? Jak to jest? Zawsze Kasia była na pierwszym miejscu? Zawsze dostawała więcej! – wyrzuciłem z siebie, nie mogąc dłużej powstrzymywać złości.
– Tomek, to nie tak – mama próbowała zapanować nad sytuacją. – Kochamy was oboje tak samo. Ale Kasia potrzebowała tej pomocy teraz. Tobie też zawsze pomagaliśmy, kiedy tego potrzebowałeś.
– To nieprawda! Zawsze czułem się jak gorsze dziecko! – krzyknąłem i nagle wszyscy zamilkli.
Siostra udawała, że nic się nie stało
Po obiedzie długo siedziałem w swoim pokoju, nie mogąc się uspokoić. W końcu postanowiłem pójść do Kasi, bo nie mogłem dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Zadzwoniłem do niej. Otworzyła drzwi, a na jej twarzy widniało zdziwienie.
– Cześć, Tomek. Coś się stało? – zapytała.
– Możemy porozmawiać? – rzuciłem krótko, starając się trzymać emocje na wodzy.
Usiedliśmy w jej nowym mieszkaniu, elegancko urządzonym, a ja nie mogłem oderwać wzroku od drogiego sprzętu i nowoczesnych mebli. W końcu przemówiłem.
– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że dostałaś od rodziców pieniądze na mieszkanie?
Kasia zmieszała się, unikając mojego spojrzenia.
– Tomek, to nie tak, jak myślisz. Rodzice chcieli mi pomóc. Wiesz, że pracuję od dawna i marzyłam o własnym kącie – tłumaczyła się, ale w jej głosie wyczułem niepewność.
– Marzyłaś? A ja? Myślisz, że nie mam marzeń? Chciałbym wyjechać na studia, ale oni powiedzieli mi, że nie mają pieniędzy! Kasia, oni wszystko dali tobie, a mnie nic! – podniosłem głos, nie potrafiąc już ukrywać frustracji.
Kasia odwróciła wzrok.
– Nie wiedziałam, że będziesz zazdrosny. Myślałam, że to naturalne, że pomagają mi teraz, a ciebie wspomogą później... – powiedziała cicho.
– Zazdrosny? Dostałaś więcej, niż mówisz, prawda? – naciskałem.
– Tomek, przestań! To nie moja wina, że rodzice chcieli mi pomóc! – wybuchnęła w końcu, a ja poczułem, że już nie ma odwrotu.
Rodzice mieli wyrzuty sumienia
Szedłem korytarzem w naszym domu, zmierzając do kuchni po coś do picia, kiedy usłyszałem cichy głos mamy dochodzący z salonu.
– Marek, może powinniśmy jednak pomóc też Tomkowi. Zawsze był taki ambitny, a teraz wygląda, jakbyśmy go zawiedli – powiedziała. W jej tonie słychać było troskę.
Zatrzymałem się w pół kroku. Tata odpowiedział z westchnieniem:
– Aniu, nie możemy teraz. Nie mamy pieniędzy jak kiedyś. Kasia dostała od nas dużo... więcej, niż planowaliśmy. Na studia zagraniczne dla Tomka nie starczy – stwierdził sucho.
Przywarłem do ściany, próbując zapanować nad chaosem myśli. Ile jej dali? I dlaczego tak łatwo podjęli tę decyzję, nie myśląc o mnie? Serce waliło mi jak młot.
– Może to był błąd, Marek. Powinniśmy byli to inaczej rozegrać – mówiła mama. – Tomek czuje się odrzucony.
– Nie mamy już wyjścia. Kasia potrzebowała stabilizacji, a Tomek musi to zrozumieć – usłyszałem tatę, jakby próbował siebie usprawiedliwić.
Miałem dość tych tajemnic
Nie mogłem dłużej tego słuchać. Przekazali Kasi znacznie więcej, niż mówili. Wszystko, co podejrzewałem, okazało się prawdą. Zalała mnie fala gniewu. Wbiegłem do salonu, przerywając rozmowę.
– Ja wszystko słyszałem! Ile naprawdę daliście Kasi? Ile?! – krzyknąłem, czując, że gniew panuje nade mną całkowicie.
Rodzice spojrzeli na mnie zaskoczeni i zakłopotani. W pokoju zapadła cisza.
Nie chciałem słuchać ich tłumaczeń
Kolejnego dnia siedzieliśmy przy stole, jak na jakiejś rodzinnej naradzie. Tylko że teraz atmosfera była napięta, a każdy ruch zdawał się ważyć tonę. Mama patrzyła na mnie z troską, ale nie próbowała się już usprawiedliwiać. Tata miał minę, jakby chciał być gdzieś daleko stąd.
– Tomek, myśleliśmy, że Kasia potrzebowała tej pomocy bardziej – zaczął tata niepewnie. – Ona była bliżej założenia własnej rodziny. Potrzebowała stabilizacji.
– A ja nie potrzebuję stabilizacji? Moje plany się nie liczą? – przerwałem mu z goryczą. Czułem, jak dłonie mi drżą.
– Oczywiście, że się liczą, synu – odezwała się mama. – Ale nie przewidzieliśmy, że tak to odbierzesz. Zawsze chcieliśmy, żebyście mieli równe szanse. Kasia po prostu potrzebowała pomocy teraz...
– Zawsze była ważniejsza – wycedziłem przez zęby. – A ja? Czy ja nigdy nie byłem w potrzebie? Jak zawsze radziłem sobie sam, to wszystko było w porządku, tak?
Mama spuściła wzrok, a tata wstał, jakby chciał przerwać to napięcie.
– Tomek, to nie jest tak, że cię ignorowaliśmy. Pomagaliśmy ci, kiedy tylko mogliśmy. – zaczął, ale ja go znowu przerwałem.
– Ale to za mało! Zawsze byłem gdzieś z boku, a teraz, kiedy potrzebuję czegoś naprawdę, mówicie, że wszystko daliście Kasi. Czy ona jest ważniejsza ode mnie? – słowa same ze mnie wypływały, a emocje rosły z każdą chwilą.
– Nie jesteś mniej ważny, nigdy nie byłeś – powiedziała mama łamiącym się głosem. – Ale... nie mamy już po prostu kasy.
W tamtej chwili wszystko we mnie pękło. Wstałem, zacisnąłem pięści i wybiegłem z domu, nie mogąc dłużej słuchać ich wyjaśnień.
Czułem się oszukany
Wpadłem do mieszkania Kasi jak burza, nawet nie pukając. Siedziała na kanapie, rozluźniona, oglądając coś na laptopie. Kiedy mnie zobaczyła, jej twarz natychmiast stężała.
– Musimy porozmawiać – powiedziałem, zamykając drzwi z hukiem.
Kasia westchnęła, jakby wiedziała, co nadchodzi.
– Tomek, naprawdę nie mam już siły na te kłótnie – zaczęła, odstawiając laptopa na bok.
– Nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia. Wiedziałem, że rodzice dali ci więcej, niż mówiłaś! – wybuchłem, nawet nie próbując panować nad emocjami. – Podsłuchałem ich rozmowę. Dali ci wszystko, co mieli, a teraz nie mają dla mnie nic!
Kasia zamilkła na chwilę, a potem odparła:
– Tomek, owszem, dostałam więcej. Ale naprawdę myślałam, że to tylko kwestia czasu, aż i tobie pomogą. Nie wiedziałam, że będzie cię to aż tak bolało...
– „Bolało”? Kasia, ty nie rozumiesz. Nie chodzi o pieniądze, chodzi o to, że zawsze byłaś tą ważniejszą! Wszystko zawsze kręciło się wokół ciebie, a ja... Ja byłem tylko dodatkiem! – powiedziałem, czując, że łzy napływają mi do oczu, choć starałem się je powstrzymać.
– Nie mów tak! To nieprawda! – broniła się Kasia. – Gdybym wiedziała, że to tak wygląda, zrobiłabym wszystko, żeby było inaczej. Tomek, ja nie chciałam cię ranić...
– Ale zraniłaś. I nie wiem, czy kiedykolwiek ci to wybaczę – wycedziłem, a w jej oczach zobaczyłem błysk szoku.
Nastała cisza. Kasia próbowała coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły jej w gardle. Wstałem i ruszyłem do drzwi, czując, że nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama.
Tomek, 23 lata
Czytaj także: „Matka ciągle wydaje na nowe ciuchy, a potem płacze, że nie ma na czynsz. Nawet komornik nie przemówił jej do rozsądku”
„Przez dzieci i wnuki straciłam męża. Nie miałam czasu o niego dbać, więc na starość ktoś inny gotuje mu rosołek”
„Córka chce dostawać 800 zł kieszonkowego jak koleżanki. Obraża się, że przez nas mówią, że jest biedna”