„Serce mi pękło, gdy nakryłam Antka na zdradzie. Okazało się, że cały ten romans był ukartowany przez moją rywalkę z pracy”

„– Taaa – strzepnęła z sukienki niewidzialny pyłek. – Trochę kiepski moment sobie wybrał na te dramaty, nie? – uśmiechnęła się drwiąco. – Moje biedactwo. Jak ty sobie teraz poradzisz. Mam nadzieję, że te emocje nie wpłyną na twój występ…”.
31.07.2023 06:45

To było wtorkowe popołudnie. Leciałam na jedną z pierwszych prób przed ważnym występem. Razem z moim zespołem zakwalifikowałam się do finału miejscowego konkursu piosenki wakacyjnej. Nie była to jakaś ogromna impreza, ale mnie bardzo zależało.

Chciałam, żeby ktoś o nas usłyszał, a poza tym po studiach chciałam się zająć tematem muzyki na poważnie. Była nas trójka: Cezary na gitarze, Antek na klawiszach i ja, z wokalem. Autobus odjeżdżał za dwie minuty, a ja miałam jeszcze kawałek do przystanku. Biegłam więc na złamanie karku i w końcu, jak było do przewidzenia, w kogoś wpadłam. Teczka wyleciała mi z ręki, a wszystkie nuty wysypały się na chodnik. 

– Cudownie – jęknęłam. – Po prostu cudownie.

Usłyszałam nad sobą męski głos

– Pomogę – chłopak, na którego wpadłam, zaczął zbierać rozsypane kartki. – To twój autobus?

Uniosłam głowę i zobaczyłam nadjeżdżający pojazd.

– No nie!

– Złapię go. – wcisnął mi nuty i pobiegł.

Udało mu się. Stanął w drzwiach i czekał, aż sama do nich dotrę, choć reszta pasażerów zaczęła głośno protestować.

– Dzięki – rzuciłam zdyszana.

– Nie ma za co – odparł z uśmiechem. – Julek jestem.

– Aldona.

Podczas drogi dopytywał, dokąd jadę. Wytłumaczyłam mu, że wraz z zespołem przygotowujemy się do ważnego występu, bo udało nam się zakwalifikować do finału miejscowego konkursu. Mieliśmy próbę w auli tutejszej szkoły muzycznej. Dostaliśmy taką możliwość po znajomości, bo ciotka Cezarego uczyła tam gry na skrzypcach. Julek wydawał się bardzo zafascynowany. Mówił, że lubi dobrą muzykę i chętnie posłuchałby, jak sobie radzimy. Przegadaliśmy całą drogę. Nie wiem dlaczego, ale zaproponowałam Julkowi, by poszedł do nas na próbę. Chociaż chłopacy byli trochę zdziwieni, nic nie mówili. Dopiero później, gdy Julek i Antek poszli, a ja miałam wracać do domu w towarzystwie Cezarego, mój przyjaciel westchnął ciężko i rzucił:

Ten Julek… to jakiś twój znajomy?

Pokiwałam głową.

– W sumie to dziś się poznaliśmy – przyznałam. – Biegłam na autobus i na niego wpadłam. – roześmiałam się. – Dosłownie.

Cezary z początku nie odpowiadał

W końcu spojrzał mi w oczy i stwierdził:

– On mi się nie podoba, Aldona.

– Tobie nie musi – zauważyłam lekko rozbawiona, ale gdy zobaczyłam jego poważną minę, dodałam: – No dobra, o co ci chodzi? Co z Julkiem nie tak?

– Nie wiem, po co w ogóle tu przyszedł, skoro i tak cały czas gapił się w telefon – mruknął.

– Nieprawda – zaprotestowałam. – Widziałam, że patrzył…

– No, na ciebie to rzeczywiście zerkał – przyznał. – Jakbyś mu kogoś zabiła czy coś.

– Ej, wcale nie! Uśmiechał się do mnie…

Uśmiechem psychopaty.

Parsknęłam śmiechem, a że mój śmiech był zaraźliwy, za moment i on śmiał się razem ze mną. Wtedy wydawało mi się, że to dobrze, że obróciłam całą sytuację w żart. Próba generalna, a on nie miał czasu Nie minęło wiele czasu – raptem kilkanaście dni – a zaczęliśmy ze sobą z Julkiem chodzić. Wydawał mi się świetnym chłopakiem. Zawsze interesował się każdą wiadomością, którą mu przekazywałam, utrzymywał też, że słucha tej samej muzyki co ja. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Cezaremu, jednak kiedy doszło do tej najważniejszej, ostatniej, nie było go przed szkołą. Czekałam i czekałam, aż wreszcie wyszedł do mnie Cezary.

– Antek się już wkurza, że tracimy czas – mruknął.

On zaraz przyjdzie – przekonywałam go.

– Okej. – uśmiechnął się pokrzepiająco. – To jeśli przyjdzie, zna drogę do sali. Nie zgubi się.

Przyznałam mu rację i wraz z nim weszłam do środka. Julek nie przyszedł. Potem tłumaczył się, że nie miał czasu. A jednak nie zadzwonił. Nie próbował mnie w żaden sposób uprzedzić o swojej nieobecności.

Na występie na pewno będziecie super – rzucił na koniec. – Widziałem przecież wszystkie poprzednie próby.

Dwa dni przed występem spotkaliśmy się z chłopakami w kawiarni. Julek z nami nie szedł, bo miał zajęcia na uczelni, a poza tym, to miały być takie nasze ostatnie pokrzepiające rozmowy przed finałem. Antek jednak jak zwykle szybko się zwinął, więc zostaliśmy z Cezarym sami.

Widziałam, że ma jakiś problem

Ciągle unikał mojego wzroku i zajmował czymś ręce, jakby nie chciał, żeby zaczęły drżeć.

– Coś się stało, Cezary?

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć, Aldona…

– No, najlepiej normalnie. – przyglądałam mu się dłuższą chwilę. – No mów, bo oszaleję!

– Widziałem dzisiaj Julka – mruknął. – Gadał… z Karoliną. Wyglądał, jakby bardzo dobrze się znali.

Karolina była moją największą rywalką. Chodziła na studia muzyczne, brała udział w tych samych konkursach, co my, a jednak to my zgarnialiśmy jej wszystkie nagrody sprzed nosa. Parę razy miałyśmy już spięcia, bo nie mogła się pogodzić z porażką. Nie wspominałam o niej Julkowi, ale nawet jeśli ją znał, to co?

– No i? – rzuciłam. – Może się znają.

Popatrzył na mnie, mrużąc oczy.

– I mam uwierzyć, że koleguje się z nią i ona nic mu o tobie nie powiedziała? Przecież pojutrze jest występ!

Skrzyżowałam ramiona na piersi.

– O co tak naprawdę ci chodzi? – burknęłam. – Od początku masz coś do Julka. A przypominam ci, że to mój chłopak!

Wzruszył ramionami.

Po prostu nie chcę, żeby cię skrzywdził – wstał gwałtownie od stolika. – No, ale pewnie. Po co słuchać przyjaciela, z którym zna się od piętnastu lat.

Byłam na niego wtedy wściekła. Nie rozumiałam, czemu tak bardzo próbuje zniszczyć moje szczęście, które budowałam z Julkiem. Nadszedł wielki dzień. Ja, Antek i Cezary byliśmy w teatrze, w którym miał się odbyć finał konkursu, pół godziny przed rozpoczęciem imprezy. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć Julka. Antek twierdził, że mignął mu gdzieś chwilę temu, więc poszłam go szukać. Znalazłam go w głównym holu, jak całował się z jakąś dziewczyną, którą pierwszy raz widziałam na oczy.

Niewiele myśląc, podbiegłam do nich

– Julek?! – krzyknęłam. – Co to ma znaczyć?

Odsunął się od dziewczyny i uśmiechnął leniwie.

– Nic.

Zapowietrzyłam się.

– Nic? Jak to nic? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?

Westchnął ciężko, jakbym go nudziła.

– No.

– Przecież ze mną jesteś! To znaczy… byłeś – rzuciłam w oszołomieniu. – Mówiłeś, że mnie kochasz…

– Zgłupiałaś? – przerwał ostro. – Nigdy cię nie kochałem. Tak się tylko bawiłem. Teraz, jak widzisz, bawię się z inną.

Nie pytałam o nic więcej. Powoli ruszyłam przez korytarz, zataczając się jak pijana. Co rusz kogoś potrącałam, a w głowie mi szumiało. Za godzinę mieliśmy wyjść na scenę, ale nie sądziłam, że dam radę.

– O, Aldonka!

Spojrzałam ze złością na Karolinę. Jeszcze jej teraz brakowało.

Fajny ten mój brat, nie?

Przyglądałam jej się dalej, nie rozumiejąc, o czym mówi.

– No Julek – stwierdziła trochę zniecierpliwiona. – Aż tak ciężko myślisz?

Zachłysnęłam się powietrzem.

On… on jest twoim…

– Taaa – strzepnęła z sukienki niewidzialny pyłek. – Trochę kiepski moment sobie wybrał na te dramaty, nie? – uśmiechnęła się drwiąco. – Moje biedactwo. Jak ty sobie teraz poradzisz. Mam nadzieję, że te emocje nie wpłyną na twój występ…

Nie spodziewałam się, że Karolina może być taka podła. Że ukartuje ze swoim bratem coś podobnego, byle tylko zwyciężyć. Powoli to do mnie docierało, gdy siedziałam przed teatrem, przełykając łzy.

Miałam ochotę uciec do domu

Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że Cezary mi nie pozwolił. To w jego ramię się wypłakałam, to on podniósł mnie na duchu i uświadomił, że nie mogę im dać satysfakcji. Że muszę wystąpić i zrobić to najlepiej, jak potrafię. Wtedy w ułamku sekundy pojęłam, jak jest dla mnie ważny. Zajęliśmy wtedy drugie miejsce. Karolina nie załapała się nawet na podium. Nie to jednak było najistotniejsze. Niespodziewanie pojęłam, że mój przyjaciel, który trwał przy mnie niezmiennie od piętnastu lat, jest kimś znacznie więcej. I zamierzałam mu to wkrótce udowodnić.

Czytaj także:
„Siostra zwaliła mi się na głowę i rozstawiała córki po kątach. Chciałam nakopać jej w tyłek, ale w porę ktoś mnie uprzedził”
„Pazerność nie popłaca. Siostra próbowała nas perfidnie okraść i karma szybko ją dorwała. Zbłaźniła się przed całą rodziną"
„Siostra z rodziną to banda nierobów, która żeruje na mojej 87-letniej matce. Od lat obmyślam, jak ich wykurzyć z jej domu”

Redakcja poleca

REKLAMA