„Sąsiadka nagle zaczęła szastać kasą na prawo i lewo. Wiedziałam, że ta zabawa w bogacza źle się dla niej skończy”

Sfrustrowana kobieta fot. iStock by Getty Images, philipimage
„Do niedawna narzekała, że nie ma jak opłacić czynszu na czas. A teraz nagle kurierzy urządzają pielgrzymki pod jej drzwi, donosząc ciężkie paczki. Widziałam już nowy telewizor, a dopiero co wróciła z wycieczki. I to niby za marną rentę?”.
/ 27.08.2024 07:15
Sfrustrowana kobieta fot. iStock by Getty Images, philipimage

Pewnego popołudnia pod blok przyjechała mała ciężarówka, a dwaj pracownicy zaczęli wynosić z niej rzeczy. Po chwili przyjechała taksówką pani, która dyrygowała pracownikami i wskazywała im drogę. W taki sposób dowiedzieliśmy się, że do naszego bloku wprowadza się nowa lokatorka.

Sąsiadka od razu wydała się nam dość sympatyczna. Do wszystkich się uśmiechała, mówiła „dzień dobry” i pytała o samopoczucie. Wyglądała na osobę w moim wieku, czyli po pięćdziesiątce, więc z czasem stałyśmy się dobrymi koleżankami. Ania zaczęła mnie odwiedzać na kawę i herbatę, a czasem przynosiła pyszne domowe ciasto. Dowiedziałam się, że jest wdową, a jej córka zamieszkała w innym mieście, więc bywała dość samotna. Polubiłam jej wizyty, chociaż od czasu do czasu zdawała mi się nieco męcząca.

W kółko tylko przychodzi do nas, a nigdy nie zaprasza cię do siebie – wypominał mi mąż.

To prawda, tak się złożyło, że zajrzałam do niej może ze dwa razy, po tym, jak się tu przeniosła. Domyślałam się, że mieszka skromnie i wstydzi się przyjmować gości. Po debacie z mężem podjęłam decyzję, że spróbuję czasem odmówić sąsiadce tych częstych wizyt.

Zaczęłam częściej spotykać się z innymi znajomymi albo odwiedzać rodzinę w mieście. Ruszałam też na długie spacery, bo to akurat zawsze wychodzi na zdrowie. Szybko okazało się, że sąsiadka wręcz ma do mnie pretensje. Powiedziała nawet kiedyś, że pewnie dlatego ją ignoruję, bo jest biedna. Gdy wreszcie udało się jej zastać mnie w domu i nie miałam żadnych wymówek, zaczęła swoje marudzenie.

Ciekawe, skąd bierze na to pieniądze

– A wiesz, że znów ponieśli mi opłaty za czynsz?! – narzekała z niedowierzaniem. – Co oni sobie myślą? W końcu nie będę mogła im w ogóle płacić!

Poniekąd rozumiałam jej punkt widzenia. U nas też się nie przelewało. A ona musiała radzić sobie ze skromnej renty, czekając na emeryturę. Nawet zrobiło mi się jej trochę szkoda.

A zaraz potem przestałam ją widywać. Nie przychodziła, ani nie pojawiała się na korytarzu. Wreszcie trochę się zaniepokoiłam i postanowiłam zapukać do jej drzwi. Po chwili oczekiwania wyłoniła się na progu i zaprosiła mnie do salonu. Zrobiła nam kawę i zasiadłyśmy w fotelach.

Rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok zatrzymał się na nowym modelu telewizora. Zrobił na mnie spore wrażenie. Nawet pochwaliłam jej wybór. Potem zapytałam:

– A co z poprzednim odbiornikiem?

– Popsuł się i tyle – odpowiedziała lekko.

Później dodała, że nawet chciała go naprawić, ale facet w serwisie powiedział, że taniej wyjdzie jej kupić coś nowego. No to więc zostawiła im stary telewizor, a potem wybrała sobie coś na czasie.

Oczywiście kupiłam go na raty – dopowiedziała.

Przeszło mi przez myśl, że to trochę nieodpowiedzialne kupować nowy sprzęt, kiedy ma się problemy z opłaceniem czynszu. Nawet jeśli ma płacić za niego raty. Nic jednak nie powiedziałam, bo byłoby niezręcznie.

W kolejnych tygodniach Anka przestała zachodzić do mnie na kawę. Znów nie widywałam jej na klatce ani na podwórku. Zastanawiałam się, co się z nią dzieje. Widziałam tylko czasem kurierów chodzących do niej z paczkami. Raz udało mi się ją spotkać przed wejściem do bloku. Szła z walizką.

– Reniu, wyjeżdżam za granicę na kilka dni. Opowiem ci wszystko po powrocie. Muszę kupić jeszcze kilka rzeczy przed wyjazdem. Pa!

Będą z tego kłopoty

Zdziwiło mnie to wyznanie i nawet uznałam to za jakieś… podejrzane. Machnęłam jednak na to ręką, bo miałam swoje sprawy na głowie. Też wybierałam się w podróż, ale tylko do mojej siostry, która ma domek na wsi. Lubiłam wizyty u niej i teraz też się cieszyłam na samą myśl o spędzaniu czasu z Zosią. Pewnego dnia tematy zeszły na sąsiadów i opowiedziałam jej o Ance.

– Coś mi się wydaje, że z tego jej szastania kasą będą jakieś kłopoty – zawyrokowała moja siostra.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Zosia może mieć rację, ale wkrótce się o tym dowiedziałam. Niecały tydzień później odebrałam dziwny telefon od mojej córki. Miała odwiedzać czasem ojca i upewniać się, że wszystko w porządku.

– Mamuś, kiedy zamierzasz wrócić do domu? – zapytała córka. – Pytam, bo mam taką nietypową sytuację… Widzisz twoja sąsiadka, pani Ania, zastanawia się, kiedy będziesz na miejscu, bo chce się z tobą zobaczyć. Wygląda na dość zdenerwowaną, chyba wpadła w jakieś kłopoty.

Planowałam jechać do siebie kolejnego dnia po obiedzie. Uznałam jednak, że jeden dzień nic nie zmieni, a ja wyjadę wcześniej, żeby zobaczyć, o co chodzi z tą sąsiadką. W końcu byłyśmy dość dobrymi znajomymi. Sprawdziłam autobusy i siostra odwiozła mnie na dworzec.

Gdy dojechałam do domu, od razu poszłam zapukać do drzwi Anki. Zapytałam, co się z nią dzieje i dlaczego chciała mnie tak pilnie widzieć, a ona wybuchnęła płaczem.

Jestem skończona! Zostałam bez pieniędzy!

Nic z tego nie rozumiałam. Dopiero co kupowała telewizory i jeździła na wycieczki za granicę. Poprosiłam, by opowiedziała mi po kolei, co się wydarzyło.

Trudno mi było uwierzyć w jej słowa

– Do tej pory radziłam sobie, żyjąc na skromnym poziomie, ale nie miałam długów – mówiła. – Najważniejsza była dla mnie moja córka. Ale gdy ona zajęła się swoim życiem i założyła rodzinę, pomyślałam, że mnie też się coś od życia należy. Wtedy sprawiłam sobie ten durny telewizor. Wszystko zaczęło się od tego pudła!

– Ale jak to? – zapytałam, bo dalej nic nie pojmowałam.

– Wzięłam go na raty, mówiłam ci – wyjaśniła. – I poczułam się z tym pewnie. Zbyt pewnie. Jakbym wcale nie musiała za niego płacić. Zaczęłam brać różne rzeczy na kredyt, kupować nowe sprzęty… Koleżanka opowiedziała mi o atrakcyjnej wycieczce za granicę i też się skusiłam, wzięłam na niego pożyczkę…

Ostatecznie wyszło na to, że Anka wpadła w długi tak bardzo, że na spłaty idą wszystkie jej pieniądze. Właśnie dzisiaj porobiła wyliczenia i wyszło jej, że poczynione zobowiązania sporo przerastają jej możliwości finansowe.

– Nie wiem, co mam teraz robić – zapłakała.

Próbowałam ją jakoś pocieszyć, ale sama nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Wróciłam do siebie i streściłam wszystko mężowi. Kręcił głową z niedowierzaniem, jak można stać się tak nierozsądnym. Gdy przestaliśmy się dziwić, próbowaliśmy wymyślić, jak pomóc naszej bezmyślnej sąsiadce. Przecież nie zostawimy jej z tym samej.

Renata, 53 lata

Czytaj także:
„Synowa bez pardonu zaczęła rządzić się w moim domu. Najpierw wywaliła stare fotele, a później mnie”
„Pożyczyliśmy synowi 50 tysięcy, a on jak ognia unika zwrotu. Nikt nigdy tak nas bezczelnie nie oszukał”
„Najchętniej wcisnęłabym mężowi kochankę do łóżka. Mam dość tego, że ten stary piernik co noc ma ochotę hulać”

Redakcja poleca

REKLAMA