„Sąsiad z naprzeciwka okazał się osiedlowym podglądaczem. Zaczęłam z nim grać w tę grę, aż role zupełnie się odwróciły”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Jego wzrok stawał się coraz bardziej nachalny, a ja już nie tylko to akceptowałam – zaczynałam się tym bawić. Przestałam być pasywną ofiarą obserwacji, teraz to ja prowokowałam. Zastanawiałam się, jak daleko mogę się posunąć, zanim coś się zmieni”.
/ 11.10.2024 19:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Moje życie w ostatnich miesiącach to rutyna – praca zdalna, samotne wieczory, czasem telefon od Emilii, przyjaciółki, z którą rozmawiamy o niczym i o wszystkim. Po rozstaniu z Marcinem, który był moim partnerem przez prawie dziesięć lat, wszystko się zmieniło. Czasem wydaje mi się, że zostałam sama, jakby świat się zatrzymał i zapomniał o moim istnieniu. Pracuję, jem, śpię – i tak w kółko.

Nie bałam się go

Ale od kilku dni coś jest inaczej. Sąsiad z naprzeciwka, ten nieco starszy, tajemniczy facet, którego ledwie kojarzę z widzenia, zaczął mnie obserwować. Na początku wydawało mi się to przypadkowe – może po prostu siedzi przy oknie? Ale zaczęłam dostrzegać to wyraźnie. Codziennie, każdego ranka. Dziwne, ale nie czułam strachu, raczej coś innego. Może to po prostu potrzeba, by ktoś na mnie zwrócił uwagę?

„Znowu na mnie patrzy” – pomyślałam, spoglądając w okno naprzeciwko. Siedział tam, z kubkiem w dłoni, jak zawsze. Ale tamtego dnia się nie odwróciłam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czy on wie, że to zauważyłam? Czy patrzy na mnie od tak dawna, że stało się to dla niego naturalne?

Sprzątałam mieszkanie, powoli przemieszczając się po pokoju, a kątem oka sprawdzałam, czy nadal tam jest. Był. Zaczęłam coś czuć – niepokój, ale też dziwną ekscytację. Dlaczego to mnie nie przeraża? Przeciwnie – podobało mi się to. Robiłam specjalnie, żeby mnie widział. Nawet tego nie planowałam, ale już wiedziałam, że gram w tę dziwną grę.

Następnego dnia założyłam lekką sukienkę i spędziłam więcej czasu przy oknie, przeglądając książki, których nawet nie zamierzałam czytać. Czułam jego wzrok, jakby był cieniem, który otulał mnie z każdej strony. Kiedy wstawałam, żeby sięgnąć po coś na półkę, włożyłam więcej gracji w swoje ruchy, choć w rzeczywistości byłam sama w domu.

Wieczorem spotkałam się z Emilią. Opowiedziałam jej o tym, co się dzieje.

– Wydaje mi się, że mój sąsiad mnie obserwuje. Nie wiem, może to dziwne, ale wcale mi to nie przeszkadza. Nawet zaczyna mi się podobać.

– Obserwuje cię? – Emilia spojrzała na mnie sceptycznie. – I co, nie czujesz się nieswojo? Wiesz, to nie brzmi najlepiej.

Ekscytowało mnie to

– Nie. Naprawdę. Zaczęłam czekać na to, aż znowu tam będzie. To jak gra, którą ja prowadzę. On myśli, że to on mnie obserwuje, ale to ja decyduję, co widzi.

Emilia milczała przez chwilę, po czym wzruszyła ramionami.

– Dziwne, ale skoro ci to odpowiada…

Wróciłam do mieszkania z tym samym uczuciem. Może to ja kontroluję tę sytuację, choć on nie ma pojęcia. Albo to po prostu iluzja, której desperacko potrzebuję, żeby poczuć, że mam nad czymś władzę.
Następnego ranka wstałam wcześniej. Było coś ekscytującego w tej grze, która zaczynała pochłaniać coraz więcej moich myśli. Nie potrzebowałam już wymówek, żeby stać przy oknie – teraz robiłam to świadomie. Piłam kawę dłużej, a potem siadałam na parapecie z książką, której i tak nie czytałam. Sąsiad był na swoim miejscu, jakby był częścią scenografii mojego życia.

Poszłam o krok dalej. Usiadłam przy oknie wieczorem, ubrana tylko w koszulę nocną. Włosy miałam rozpuszczone, trochę potargane, jakby przypadkiem, ale wiedziałam, że wyglądam dobrze. Poczułam jego wzrok na sobie. To dziwne uczucie, które wywołało we mnie dreszcz – z jednej strony czułam się odważna, z drugiej… jakbym testowała granice jego, swoje i tej relacji, która przecież nie istnieje.

Jego wzrok stawał się coraz bardziej nachalny, a ja już nie tylko to akceptowałam – zaczynałam się tym bawić. Przestałam być pasywną ofiarą obserwacji, teraz to ja prowokowałam. Zastanawiałam się, jak daleko mogę się posunąć, zanim coś się zmieni. Wyobrażałam sobie, jakby to było, gdyby nagle zapukał do moich drzwi. Czy otworzyłabym? Czy odważyłabym się na więcej?

Nie mogłam przestać

Podczas kolejnej rozmowy z Emilią opowiedziałam jej o tym, co robię.

– Wyobraź sobie, ostatnio po prostu siedzę przy oknie, tak jak zawsze. W bieliźnie. I wiem, że on patrzy. I wiesz co? Czekałam na to. Czuję, jak on mnie obserwuje, a ja robię to specjalnie. Zakładam lżejsze rzeczy, siadam blisko okna. Czuję się jak w grze.

Przyjaciółka popatrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

– A co, jeśli on nagle stanie pod twoimi drzwiami? Paulina, to już przestaje być tylko patrzenie przez okno, a zaczyna przypominać coś bardziej ryzykownego.

– Może i tak – odpowiadam, choć w duchu wciąż się zastanawiam. – Ale wiesz, ta niepewność… to mnie kręci. Nie mogę przestać.

Z każdym dniem coraz bardziej czułam, że ta relacja zaczyna nabierać realnych kształtów. Kiedy wychodziłam z mieszkania, widziałam go częściej – na podwórku, przed blokiem, jakby przypadkiem. Wymieniliśmy krótkie spojrzenia, czasem kilka słów. Napięcie, które wcześniej budowało się tylko przez okna, teraz przeszło do świata realnego.

Pewnego dnia, gdy wracałam z zakupami, stał na schodach, jakby na mnie czekał. Zatrzymałam się na chwilę, patrząc na niego. Był wyraźnie zdenerwowany, ale jego wzrok nie odrywał się ode mnie.

– Może ci pomóc? – spytał, wskazując na torby, które trzymałam w rękach.

– Nie trzeba – uśmiechnęłam się, choć jego obecność sprawiała, że czułam się lekko zdezorientowana. – Dam sobie radę.

Poszliśmy krok dalej

Mimo to podszedł bliżej i przejął ode mnie jedną z toreb. Weszliśmy razem do mojego mieszkania, a ja czułam, że przekraczamy kolejną granicę. Nie wiedziałam, co robić. Czy to była tylko gra, czy teraz coś więcej?

Zaprosiłam go do środka, proponując kawę i próbując zapanować nad nerwami. Przyglądał mi się uważnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale wciąż się wahał. W końcu się odezwał:

– Nie mogę przestać o tobie myśleć. Od tygodni. To dziwne, bo nawet cię zbyt dobrze nie znam, ale jednocześnie czuję, że coś nas łączy.

Milczałam przez chwilę, bo przecież czułam to samo. Przesiadywanie przy oknie, ta cała gra, którą prowadziliśmy – było w tym coś więcej niż tylko zwykła ciekawość.

– Też o tym myślałam – powiedziałam cicho, unikając jego wzroku. – Może… nie powinniśmy tak tego zostawić.

Cisza, a potem on podszedł bliżej, dotknął mojej dłoni. Wiedziałam, co będzie dalej, ale nie mogłam się zatrzymać. Poczułam jego usta na moich. Nagle przestały się liczyć moje wątpliwości, moralne zahamowania, wszystko.

Noc spędziliśmy razem, w sposób, którego oboje się spodziewaliśmy, choć żadne z nas nie miało odwagi tego powiedzieć na głos. Wszystko działo się szybko, jakby narastające napięcie musiało znaleźć swoje ujście. Kiedy obudziłam się nad ranem, leżał obok mnie, a ja czułam dziwną mieszaninę ulgi i niepokoju.

Miałam wątpliwości

– Co teraz? – spytałam. – Czy to była tylko jedna noc?

Wydawał się zagubiony, tak samo jak ja.

– Sam nie wiem – odpowiada w końcu. – Ale… nie mogę przestać o tobie myśleć.

Nasze spotkania stały się coraz częstsze. Czekałam na jego obecność, jakby to była część mojego nowego rytuału. Za każdym razem, gdy wchodził do mieszkania czułam, jak emocje narastają. To już nie była tylko gra, to coś więcej – coś, co wymykało się spod mojej kontroli.

W międzyczasie Daniel stał się coraz bardziej obecny w moich myślach. Czasem budziłam się w środku nocy i zastanawiałam się, co o mnie myśli. Czy to dla niego coś poważniejszego? Czy ja sama tego chcę?

Pewnego dnia, po kolejnym wspólnie spędzonym wieczorze, gdy poszedł do siebie, ja zostałam sama, czując lekką pustkę. Relacja, która miała być ekscytująca i bez zobowiązań, zaczynała mnie przerastać. Myślałam, że to tylko flirt, chwila zapomnienia, ale teraz to zaczynało wyglądać na coś więcej.
Opowiedziałam wszystko przyjaciółce.

– Czuję się dziwnie. Ten romans z Danielem jest intensywny, ale nie wiem, czy to coś realnego. On nie mówi o swoich uczuciach, ale ciągle wraca. Jestem przy nim zupełnie inna, a jednocześnie nie wiem, czego tak naprawdę chcę.

Emilia spojrzała na mnie poważnie.

– Paulina, znam cię. Wydaje mi się, że zaczynasz tracić grunt pod nogami. A co z jego życiem? Znasz go w ogóle? Przecież on jest twoim sąsiadem, a wy zaczęliście od tego, że na siebie patrzyliście przez okna. Skąd wiesz, że on nie traktuje tego tylko jak przygodę?

Może miała rację?

To pytanie wbiło się we mnie jak sztylet. Nie chciałam o tym myśleć, ale ona mogła mieć rację. Wiedziałam o nim tak niewiele. Nie pytałam, on nie mówił. Może oboje chcemy, żeby to pozostało w tej sferze – bez zobowiązań, bez pytań. Ale co, jeśli to nie wystarczy?

Następnego dnia, gdy Daniel zjawia się jak zwykle, chciałam od razu poruszyć temat. Czekałam, aż zrobi pierwszy krok, ale on zachowywał się tak, jakby wszystko było w porządku. Usiadł na kanapie, a ja przygotowałam kawę. W końcu nie wytrzymałam.

– Co to właściwie dla ciebie znaczy?

Popatrzył na mnie, a jego twarz nie zdradzała emocji.

– O co ci chodzi? – spytał, choć oboje wiedzieliśmy.

– O nas – mówię. – Co to jest? Czy to tylko zabawa?

W jego oczach dostrzegłam coś, co przypominało niepewność.

– Myślałem, że oboje tego chcemy – odpowiedział w końcu, unosząc brwi. – Bez zobowiązań. Po prostu dobrze się bawimy, prawda?

Moje serce zamarło. Wiedziałam, że tak może być. Wiedziałam, że to tylko flirt, coś, co miało mnie wyrwać z rutyny. Ale teraz, gdy to usłyszałam, wszystko we mnie się łamało.

– A jeśli ja chcę czegoś więcej? – spytałam cicho, choć sama nie byłam pewna, czy naprawdę tego chcę. Może to tylko lęk przed samotnością?

Jednak odszedł

Daniel westchnął, spuszczając wzrok.

– Nie wiem, czego chcę. Jest mi z tobą dobrze, ale nie wiem, czy jestem na coś więcej gotowy.

Te słowa zawisły między nami, ciężkie i nieodwracalne. Zaczynałam rozumieć, że to nie on jest odpowiedzią na moje samotne noce. Może nigdy nie był. Może od początku chodziło tylko o to, by ktoś zwrócił na mnie uwagę. Daniel był tylko lustrem, w którym odbijały się moje pragnienia i potrzeba bliskości.

– Myślę, że powinniśmy to zakończyć – powiedziałam, czując, jak słowa te uwalniają mnie od ciężaru, który narastał we mnie od tygodni.

Nie protestował, nie próbował mnie zatrzymać. Po chwili wstał, spojrzał na mnie jeszcze raz, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Zostałam sama. Tym razem naprawdę sama. Ale czułam, że to nie jest koniec – to dopiero początek czegoś nowego, choć jeszcze nie wiem czego. Może wreszcie zacznę szukać bliskości, ale nie w cudzych oczach. Teraz wiem, że muszę znaleźć ją w sobie.

Paulina, 34 lata

Czytaj także:
„Rodzice przy rozwodzie podzielili nas jak sprzęt kuchenny. Obrzydzałam życie kochankom ojca, by odzyskać mamę i brata”
„Rodzice przy rozwodzie podzielili nas jak sprzęt kuchenny. Obrzydzałam życie kochankom ojca, by odzyskać mamę i brata”
„Żona i teściowa uknuły spisek, żebym wziął się do roboty. Połknąłem haczyk, ale jednego na pewno się nie spodziewały”

Redakcja poleca

REKLAMA