„Sąsiad stracił prawo jazdy, a mimo to, jeździ autem do pracy. Jego żona nic nie wie, a ja milczę, bo nie chcę wyjść na kabla”

kobieta, która zna tajemnicę sąsiada fot. Adobe Stock, pikselstock
„Nie mam pojęcia, co powinnam teraz zrobić. Dać sąsiadowi do zrozumienia, że przysłał mi przypadkiem maila, więc wiem o całej sytuacji, i przemówić mu do rozsądku? A może powiedzieć o wszystkim jego żonie? Przecież jeśli znowu złapie go policja, Maryla też odczuje konsekwencje jego lekkomyślności”.
/ 06.02.2023 09:15
kobieta, która zna tajemnicę sąsiada fot. Adobe Stock, pikselstock

Dowiedziałam się wszystkiego przypadkiem. To nie ja bowiem byłam adresatką tamtego maila. Mój znajomy, Mateusz, zwyczajnie się pomylił i nieopatrznie wysłał go również do mnie zamiast tylko do swojego prawnika. Tak się czasami zdarza, kiedy wcześniej często wysyła się informacje do określonej grupy osób. Komputer sam proponuje dołączenie innych adresów, a wtedy łatwo o taką pomyłkę. W każdym razie teraz wiem, że mój znajomy stracił prawo jazdy…

Mateusz i jego żona, Marylka, są moimi sąsiadami. Mieszkamy w spokojnej okolicy, w niedużym segmencie. Nasze ogródki stykają się ogrodzeniem. Kiedy oni robią latem grilla, u nas roznoszą się wspaniałe zapachy, i odwrotnie. Zimą wspólnie odśnieżamy ścieżkę do naszych podjazdów. Nic więc dziwnego, że przy takiej bliskości nawiązała się między nami przyjaźń. Tym bardziej że zarówno Mateusz, jak i jego żona są naprawdę przemiłymi ludźmi.

Problem w tym, że on lubi sobie czasami wypić. Widać to na pierwszy rzut oka podczas rozmaitych okazji, takich jak urodziny czy imieniny. Zresztą nawet wtedy, gdy spotykamy się na głupie piwo, jest tak samo. W pewnym momencie nasz sąsiad zawsze traci umiar.

Codziennie widzę, jak pakuje się do Forda

Marylka jednak nigdy nie wspomniała o kłopotach męża z alkoholem, więc uznałam, że to nie jest jakiś większy problem. „Jeden ma mocną głowę, a drugi nie” – myślałam. W końcu dopóki Mateusz nie robił karczemnych awantur na całe osiedle ani nie włóczył się po okolicy w stanie wskazującym na spożycie, jego słaba tolerancja alkoholu nie była moją sprawą.

Teraz jednak już nie jestem tego taka pewna. Marylka nie ma bowiem pojęcia o tym, że jej mąż ostatnio stracił prawo jazdy! Z dokumentów, które mi omyłkowo przesłał, wynikało, że zabrano mu je za prowadzenie samochodu po pijanemu. Jego prawnik miał to wszystko przejrzeć i poradzić mu, czy w tej sytuacji jeszcze można coś zrobić.

Okazało się też, że Mateusz już wcześniej stracił prawo jazdy za identyczne wykroczenie. I teraz, jako recydywista, dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu. Prawnikowi napisał, że według niego to niesprawiedliwe, bo pierwszy wyrok zapadł, kiedy jeszcze był głupim młokosem i miał zaledwie 21 lat. Cóż on wtedy wiedział o życiu? „Przez ostatnie dwadzieścia lat nie miałem nawet mandatów za złe parkowanie!” – pisał. „Może i nie – pomyślałam. – Ale skoro teraz zostałeś złapany na jeździe po alkoholu, to znaczy, że niewiele się nauczyłeś”.

Co gorsza, codziennie rano ze zgrozą obserwuję, jak Mateusz pakuje się do swojego forda, żeby pojechać nim do pracy. I podwozi nim dzieci do szkoły! Nie mam pojęcia, co powinnam teraz zrobić. Dać sąsiadowi do zrozumienia, że przysłał mi przypadkiem maila, więc wiem o całej sytuacji, i przemówić mu do rozsądku? A może powiedzieć o wszystkim jego żonie? Przecież jeśli znowu złapie go policja, Maryla też odczuje konsekwencje jego lekkomyślności!

Po co psuć sobie relacje z sąsiadami?

Wiem na pewno, że nie spodobałoby się jej postępowanie męża, gdyby o wszystkim wiedziała. Pamiętam naszą niedawną rozmowę na jej imieninach. Przyjaciele Mateusza i Marylki chwalili się wówczas, że ich 14-letni syn jeździł podczas wakacji samochodem po mleko do pobliskiego gospodarstwa.

Droga była całkiem bezpieczna, przez pola – dowodzili. – Na kilometr było widać, czy cokolwiek się zbliża z jednej lub drugiej strony. A poza tym gospodarze mieszkają zaledwie dwieście metrów od naszej działki. Jacek jeszcze się dobrze nie rozpędził, a już musiał hamować na ich podwórku.

Marylka stwierdziła wtedy, że ona by nigdy swojemu synowi nie pozwoliła prowadzić auta.

– Myślicie, że skąd się potem biorą te nieodpowiedzialne nastolatki, które kradną rodzicom samochody i jeżdżą beztrosko po okolicy? – spytała. – Rozbijają się w końcu na jakimś drzewie albo wjeżdżają w grupę przechodniów.  A wszystko przez to, że ojciec z matką pozwalali im prowadzić po bezdrożach! I potem takiemu smarkaczowi bez zdanego egzaminu na prawo jazdy wydaje się, że jeździ lepiej od Kubicy!

Znam więc poglądy Marylki i wiem, że byłaby wstrząśnięta nieodpowiedzialnym postępowaniem swojego męża. Pamiętam jednak także mit o śnieżnobiałej wronie, która stała się czarna, bo roznosiła złe nowiny. Do dzisiaj jej krakanie jest uważane za zapowiedź nieszczęścia. Nie chcę być taką czarną wroną dla moich sąsiadów! Kto wie, jak by mój długi język wpłynął na ich małżeństwo? A poza tym po co mam sobie psuć stosunki z przyjaciółmi? Na pewno właśnie tak by się to skończyło. Chyba więc nic nie powiem i będę się zachowywać tak, jakbym nigdy nie dostała tego maila. W końcu nie był przeznaczony dla mnie.

Czytaj także:
„Koledzy z pracy paskudnie wyśmiewali panią Henię. Milczałem, bo się bałem, choć moja mama tak jak ona jest sprzątaczką”
„Jesteśmy w trakcie rozwodu, ale mieszkamy razem. On na noce przyprowadza kochankę, a ja milczę, bo nie mam dokąd pójść”
„Nakryłam męża przyjaciółki z kochanką. Nie wiem, co mam robić: zaoszczędzić jej bólu i milczeć czy zrujnować jej małżeństwo?”

Redakcja poleca

REKLAMA