„Rzuciłem cichą, potulną żonę dla przebojowej kochanki. To był błąd. Zostałem z kredytem na karku i zmarnowanym życiem”

mężczyzna, który zostawił żonę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Dla Bożeny wywróciłem wszystko do góry nogami, tymczasem bardzo szybko jej spowszedniałem. Po kilku tygodniach wspólnego mieszkania straciła chęć do wyrafinowanych pieszczot i uniesień miłosnych. Zdawało mi się, że jestem w jej życiu całkiem zbyteczny”.
/ 21.05.2022 11:30
mężczyzna, który zostawił żonę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Nie da się ukryć: w moim pięćdziesięciotrzyletnim życiu popełniłem kilka poważnych błędów, a bagażem doświadczeń mógłbym obdzielić niejednego. Kiedy zorientowałem się, że kobieta, dla której porzuciłem żonę, nie była tego warta, mój rozwód z Ewą dawno już został orzeczony i przypieczętowany…

Dla niej rzuciłem wszystko, co miałem

Wymogłem na żonie zgodę na rozwód bez orzekania o winie, w zamian zrzekając się naszego niewielkiego domku na obrzeżach miasta. Ewa była w szoku.

– Czyś ty rozum postradał?! – krzyknęła. – W twoim wieku chcesz rozpoczynać nowe życie? Na to chyba trochę za późno!

Oburzony wzruszyłem ramionami. Też coś. Za późno!

– Chyba trochę przesadzasz, moja droga… – odparłem stanowczo. – Nie jestem jeszcze staruszkiem i czuję się młodo!

Gdy przypominam sobie tamtą rozmowę, strasznie mi wstyd. Ależ byłem idiotą! Moja żona zachowała klasę i chociaż mieliśmy dwudziestopięcioletni staż małżeński, zgodziła się na rozstanie. Zresztą, czy miała inne wyjście? Byłem zdeterminowany i pewny swego! Rozstaliśmy się we względnym spokoju, ale zapowiedziała mi, że nie chce mieć ze mną więcej nic wspólnego. Wtedy było mi wszystko jedno. 

Szybko nastąpiło zderzenie moich nierealnych mrzonek z rzeczywistością i nie upłynęły nawet dwa lata, a już obwiniałem się w duchu za moją głupotę.

Z Bożeną nawiązałem romans jakiś czas wcześniej. Kiedy rozpoczęła pracę w naszej firmie, imponowała mi silną osobowością i władczym charakterem. Była przeciwieństwem mojej cichej, potulnej i spokojnej Ewy. Tak, Bożena to kobieta sukcesu, przebojowa i nowoczesna. Wiedziała doskonale, czego chce… O, przewrotny losie! To, co wcześniej poczytywałem za zaletę, okazało się moją zgubą…

Tuż po rozwodzie wprowadziłem się do niej z dwiema walizkami i rozpocząłem, jak wtedy myślałem, nowe wspaniałe życie… Pierwsze tygodnie spędziliśmy miło. Wkrótce okazało się jednak, że najwyraźniej Bożenie spowszedniałem. Straciła chęć do wyrafinowanych pieszczot i uniesień miłosnych, a czasem zdawało mi się, że byłem w jej życiu całkiem zbyteczny. Taki nieproszony gość. Zaczęły nachodzić mnie wątpliwości, czy dobrze ulokowałem swoje uczucia.

Mieszkanie Bożeny było ciasne, dwa niewielkie pokoiki w bloku. Od czasu do czasu pojawiał się w nim jeszcze jej syn, który studiował w Warszawie. Traktował mnie z góry i nie mogliśmy złapać dobrego kontaktu.

Nazwała mnie cieniasem

Któregoś dnia Bożena napomknęła, że dawno temu nabyła działkę pod miastem i może dobrze byłoby postawić tam dom.

– Miałbyś pole do popisu, Bogdan – oznajmiła. – Ja daję działkę, a ty zbuduj dom.

Zaciągnąłem kredyt w banku i przystąpiłem do budowy. W trakcie jednego sezonu powstał dom w stanie surowym. Robota stanęła, bo skończyły się pieniądze, zresztą nadeszła zima i trzeba było przerwać prace. Wraz z nadejściem wiosny chciałem  kontynuować budowę, więc miałem zamiar porozmawiać z Bożeną o kredycie hipotecznym. Myślałem, że będzie to dobre rozwiązanie. Taki kredyt jest nisko oprocentowany i moglibyśmy spłacać go spokojnie przez lata, a dom byłby przynajmniej wykończony i można by było w nim mieszkać.

– Jak ty to sobie wyobrażasz, Bogdan? – zapytała Bożena ze złością. – Hipoteka na wiele lat?!

– To jak mamy skończyć budowę? – zapytałem zdumiony.

– To nie mój problem – wysyczała.  – Umówiliśmy się, że ty budujesz dom, a ja daję działkę.

– Wziąłem już jeden duży kredyt – przypomniałem jej. – Bank nie udzieli mi drugiego.

– Chyba masz oszczędności – prychnęła. – Faceci w twoim wieku mają kasę na koncie.

– Nic nie mam na koncie, przecież wiesz… – wybąkałem.

– O Boże! – jęknęła ze zgrozą. – A to mi się cienias trafił!

W tym momencie zrozumiałem, jakim byłem naiwniakiem!

– No i nie wiem, co Adam na to powie – odezwała się Bożena.

– A cóż twój syn może mieć z tym wspólnego?

– Działka jest jego własnością! – krzyknęła. – Przepisałam ją.

– Nic mi o tym nie wspominałaś… – odrzekłem słabo.

Nie miałem siły z nią walczyć. Nie byłem w stanie zebrać myśli ani dopominać się o swoje. W milczeniu otworzyłem szafę i zacząłem wrzucać do walizki moje rzeczy. Klucze cisnąłem na stół i trzasnąłem drzwiami.

Załamany opuściłem mieszkanie mojej kochanki. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem przed siebie, nie wiedząc, dokąd mam jechać. Co ja bym dał, żeby cofnąć czas… Ale to niemożliwe. Zmarnowałem życie. Nie miałem teraz zupełnie nic, został mi jedynie ogromny kredyt do spłacenia. Poczułem się jak bankrut i straceniec, który nie wie, po co ma w ogóle żyć. No bo co ja najlepszego narobiłem?

Czytaj także:
„Moi rodzice żyją jak pies z kotem. Z dzieciństwa pamiętam wieczne kłótnie. Może dlatego nie potrafię okazywać uczuć?”
„Gdy usłyszałem, że mam 1% szans na zostanie ojcem, załamałem się. Żadna kobieta nie chciałaby mieć takiego męża”
„Zwierzyłam się córce z zauroczenia kolegą, a ona mnie szantażuje. Albo dostanie kasę, albo powie ojcu, że go zdradzam”

Redakcja poleca

REKLAMA