Moje małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Od rozwodu wikłałem się w różne romanse i związki, ale żaden z nich nie miał szczęśliwego zakończenia. I gdy w końcu wydawało mi się, że spotkałem tę jedyną, to okazało się, że muszę rywalizować o nią z własnym synem. Tymczasem cwaniara rozgrywała to według własnych zasad.
Musiałem odreagować
Kolega namawiał mnie na wyjście na piwo. Tak szczerze powiedziawszy to nie bardzo miałem na to ochotę, bo byłem zmęczony i zły. W pracy właśnie dowiedziałem się, że muszę zapomnieć o premii, bo nasz zespół nie wyrobił miesięcznego planu sprzedażowego. I nie miało żadnego znaczenia to, że harowałem jak wół, a moje wyniki były ponadprzeciętne.
– Zasada jest prosta i każdy ją zna. Aby otrzymać premię, to cały zespół musi wyrobić określony wynik – usłyszałem od szefa, do którego zwróciłem się o gratyfikację finansową za dobrze przepracowany miesiąc.
Ta zasada była mi doskonale znana, ale nigdy dotychczas nie zdarzyło się tak, abyśmy nie wyrobili planu. I to przez kilku obiboków, którym nie chciało się pracować.
– Postarajcie się w przyszłym miesiącu, to na pewno będzie lepiej – dodał szef, dając mi do zrozumienia, że spotkanie jest zakończone.
Wyszedłem z jego gabinetu zły i obiecałem sobie, że zajmę się szukaniem innej roboty. I właśnie w takim stanie natknąłem się na kumpla.
– Chodź z nami. Przynajmniej się trochę odstresujesz – namawiał mnie. W końcu pomyślałem, że takie wyjście dobrze mi zrobi.
Umówiliśmy się w barze, do którego chodziła spora część ludzi z naszej firmy. Tym razem też przyszła znaczna część załogi.
Była w moim typie
– Nasze zdrowie – kolega wzniósł toast. Wypiłem kilka łyków zimnego piwa i od razu poprawił mi się humor.
Doszedłem do wniosku, że w mojej pracy i tak nie jest najgorzej. "W przyszłym miesiącu premia będzie moja" – pomyślałem buńczucznie i postanowiłem, że tego wieczoru nie wracam już myślami do pracy.
Wtedy mój wzrok padł na dziewczynę stojącą przy barze. Od razu zwróciłem na nią uwagę, bo była dokładnie w moim typie. Zawsze lubiłem szczupłe i drobne brunetki o dużych oczach. A ta była wyjątkowo ładna.
– Wpadła ci w oko, co? – zaśmiał się kolega.
Dopiero teraz zobaczyłem, że stoi obok mnie i wpatruje się w tę samą dziewczynę.
– No co ty – szybko zaprzeczyłem. – Przecież to jakaś małolata.
Kolega tylko się zaśmiał.
– Nie przesadzaj – powiedział. – Zresztą ty nie wyglądasz na swoje lata – dodał i w tym samym momencie mrugnął do mnie okiem.
"Raz się żyje" – pomyślałem i ruszyłem w stronę baru. Dziewczyna miała na imię Ania i okazała się naprawdę urocza. Spędziliśmy razem resztę wieczoru, a na koniec wymieniliśmy się numerami telefonów. I chociaż nie miałem zbyt dużej nadziei na to, że odezwie się do mnie, to jednak w głębi duszy liczyłem, że tak się jednak stanie.
Spodobałem się jej
Ania odezwała się do mnie kilka dni po imprezie. Gdy usłyszałem jej głos w słuchawce, nie mogłem uwierzyć we własne szczęście.
– Spotkamy się dzisiaj? – zapytała nieśmiało.
Od razu odpowiedziałem twierdząco. Wprawdzie tego dnia byłem już umówiony z synem, ale postanowiłem, że przełożę to spotkanie. Kamil nie był zadowolony. Już wcześniej powiedział mi, że chce ze mną porozmawiać o ważnej sprawie. A gdy dopytywałem go, o co chodzi, to odpowiedział, że nie jest to rozmowa na telefon.
– To może wpadniesz do mnie w weekend? – zapytałem.
Kamil od czasu rozwodu mieszkał z moją byłą żoną, ale odwiedzał mnie dosyć regularnie. Zresztą udało nam się zachować naprawdę dobry kontakt, co zawsze uważałem za swój duży sukces.
– Ok – odpowiedział lakonicznie mój syn, a potem się rozłączył.
Obiecałem sobie, że w weekend będę tylko dla syna. Jednak teraz myślami byłem już przy spotkaniu z Anią, z którą wiązałem bardzo duże nadzieje.
Lubiła drogie prezenty
Ania spóźniła się kilkanaście minut, jednak nie miałem jej tego za złe. Wyglądała obłędnie, a ja poczułem, jak moje serce zaczyna mocniej bić. Musiałem przyznać sam przed sobą, że ta dziewczyna działała na mnie jak żadna inna.
– Co ci zamówić? – zapytałem.
I od razu zrozumiałem, że moja młoda towarzyszka lubi zjeść i wypić to co najlepsze. Za rachunek w restauracji zostawiłem mały majątek. Ale nie żałowałem, bo Ania zasługiwała na to, co najlepsze.
Przez kilka kolejnych tygodni spotykałem się z Anią niemal codziennie. I z każdym dniem czułem, że staje się ona mi coraz bliższa. Swój zachwyt wyrażałem drogimi prezentami. Obdarowywałem ją perfumami, biżuterią i kosmetykami znanych marek. I chociaż moje konto trochę na tym ucierpiało, to radość Ani z tych podarków była dla mnie najmilszym podziękowaniem.
Byłem tak zaabsorbowany swoją nową znajomością, że niemal zapomniałem o tym, że za niedługo ma mnie odwiedzić syn z koleżanką. Tak naprawdę to było coś więcej niż zwykłe koleżeństwo. Podczas jednego ze wspólnych weekendów Kamil przyznał mi się, że poznał dziewczynę, z którą chce się związać na stałe.
– Bardzo mi się podoba – powiedział. – Kto wie, może się nawet w niej zakocham – dodał.
Udawała, że mnie nie zna
Dotychczas mój syn nie myślał za bardzo o płci przeciwnej, bo był całkowicie pochłonięty studiami medycznymi. Jeżeli zatem jakaś dziewczyna tak na niego podziałała, to musiało to coś oznaczać. Nic dziwnego, że byłem bardzo zainteresowany osobą, która zdołała oderwać mojego syna od książek.
– Tato, to jest właśnie ta koleżanka o której ci mówiłem – usłyszałem głos Kamila, który właśnie wchodził do mieszkania.
Stałem odwrócony tyłem, bo właśnie otwierałem butelkę z winem.
– Poznaj Anię.
Odwróciłem się i w tym samym momencie przeżyłem szok. Koleżanką syna okazała się moja Ania. Zdziwienie na mojej twarzy chyba nie umknęło Kamilowi.
– Znacie się? – zapytał z nutką niedowierzania w głosie.
– Oczywiście, że nie – szybko odpowiedziała Ania. – Ale bardzo miło jest mi pana poznać – odpowiedziała i podeszła do mnie, jednocześnie wyciągając dłoń.
Spojrzałem na nią pytająco, ale ona tylko pokręciła głową. Nie wiedziałem dlaczego, ale nie chciała, aby Kamil wiedział, że się znamy. Postanowiłem dostosować się do jej gry.
Ten wieczór był bardzo dziwny. Ja udawałem, że nie znam Ani, a mój syn wyraźnie dawał jej do zrozumienia, że jest w niej zakochany. I w tym samym momencie zrozumiałem, że muszę rywalizować o dziewczynę z własnym synem.
Nie podobało mi się to
Następnego dnia zadzwoniłem do Ani, bo chciałem poznać odpowiedzi na kilka pytań.
– Co to miało znaczyć? – zapytałem. – Dlaczego mamy udawać, że się nie znamy?
Ania początkowo milczała, a potem powiedziała, że Kamil to tylko kolega.
– Po co ma wiedzieć, że spotykam się z jego ojcem? – zapytała.
Zdziwiła mnie taka odpowiedź.
– Bo tak byłoby uczciwie – odpowiedziałem. – Przecież on jest w tobie zakochany.
Ania tylko się roześmiała i powiedziała, że mu przejdzie. Przyznam szczerze, że nie podobało mi się jej podejście. Ale byłem tak nią zauroczony, że szybko pozbyłem się wszystkim wątpliwości.
Syn chciał pożyczyć kasę
– Pożyczysz mi kilka stówek? – zapytał mnie kilka dni później Kamil.
Było to o tyle dziwne, że mój syn raczej nie prosił mnie o pieniądze. Moja była żona zarabiała dosyć dobrze, a dodatkowo Kamil dorabiał sobie korepetycjami.
– Oczywiście – odpowiedziałem. – A na co potrzebujesz? – zapytałem z czystej ciekawości.
– Chciałbym zaprosić Anię na weekend w Pradze– usłyszałem odpowiedź.
– Anię? – zapytałem zdziwiony.
Właśnie w ten weekend mieliśmy wybrać się na krótką wycieczkę do Rzymu. Nic z tego nie rozumiałem.
– Tak, Anię – odpowiedział mój syn. – Zawsze mi mówiła, że jej marzeniem jest zobaczenie Pragi – dodał.
Co ciekawe, mi Ania mówiła, że od kilku lat marzy o zwiedzeniu włoskiej stolicy.
Potem okazało się, że dodatkowo Kamil kupił jej złote kolczyki i najnowsze perfumy jednej z wiodących marek.
– Wszystko ci oddam – zapewnił mnie Kamil, gdy nie odzywałem się przez kilka sekund.
– Nie trzeba synu – szybko odpowiedziałem.
W mojej głowie pojawiła się bardzo niepokojąca myśl, która nie chciała mnie opuścić. "Nie, to niemożliwe. Ania nie jest taka" – pomyślałem szybko.
Byliśmy naiwni jak dzieci
W dzień wylotu do Rzymu czekałem na swoją towarzyszkę w mieszkaniu. Zamierzałem z nią poważnie porozmawiać, bo musiałem się dowiedzieć, jakie ma plany wobec mnie i mojego syna. Jednak Ania się nie pojawiła. Początkowo myślałem, że coś się stało, ale szybko przekonałem się, że to nieprawda. Przypomniałem sobie o weekendzie w Pradze, który Ania miała spędzić z moim synem.
– Jesteś z Anią? – zapytałem Kamila, gdy tylko odebrał telefon.
– Właśnie czekam na nią na lotnisku – usłyszałem.
I wtedy zrozumiałem, że ta mała cwaniara wykiwała nas obu.
– To się nie doczekasz – powiedziałem zaskoczonemu synowi.
Potem wszystko mu opowiedziałem.
– Zostaliśmy obaj oszukani – dodałem na końcu.
Kamil początkowo nie chciał w to uwierzyć, ale z czasem połączył wszystkie fakty. Ania naciągała nas na wycieczki, kolacje i drogie prezenty. A gdy się zorientowała, że za niedługo wszystko wyjdzie na jaw, to po prostu się ulotniła.
– Perfidna oszustka – zezłościł się mój syn.
– Ale przynajmniej ładna – odpowiedziałem melancholijnie, na co obaj parsknęliśmy śmiechem.
Okazało się, że obu nas wystawiła do wiatru. Jeszcze tego samego dnia spotkaliśmy się na obiedzie i porozmawialiśmy jak ojciec z synem. I chociaż nie było nam do śmiechu, to zgodnie stwierdziliśmy, że najważniejsze jest to, że nie pokłóciliśmy się o kogoś, kto nie był tego wart. Nie pozostało nam nic innego, jak mieć nadzieję, że jeszcze obaj znajdziemy swoje drugie połówki. I że to nie będzie ta sama kobieta.
Czytaj także: „Koleżanki żony to same rozwódki. Boję się, że namącą jej w głowie i też będzie chciała zostać singielką”
„Córka przyprowadziła o 30 lat starszego od niej wybranka. Myślałam, że gorzej być nie może, aż usłyszałam o ich planach”
„Kolega męża bezczelnie rozgościł się w naszym domu. Postanowiłam wykurzyć natręta przy pomocy irytującej siostry”