Podobno od dawna nic mu się nie chciało. Cokolwiek robił, było jak… zimny rosół. No fakt, to niezbyt przyjemne.
Po co mu ten rozwód? Mój brat Heniek jest po sześćdziesiątce, dochował się wnuków i sporej łysinki. I właśnie teraz zapragnął całkiem odmienić swoje życie. Tego dnia, kiedy mój starszy brat oznajmił, że chce wystąpić o rozwód, omal z krzesła nie spadłam. Po czterdziestu latach zgodnego małżeństwa? Zwariował?
– Opamiętaj się, człowieku! Macie dorosłe dzieci, wnuki, czegoś się dorobiliście. Chcesz wszystko zrujnować? – próbowałam przemówić mu do rozumu.
– Całe moje życie to ruina! – wybuchnął Heniek. – Niech się zawali do reszty.
Spojrzałam na brata i zachciało mi się płakać. Dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo się postarzał – oczy podkrążone, cera ziemista, policzki zapadnięte.
– Czy ty aby chory nie jesteś? – spytałam z troską. – Posunąłeś się jakoś…
– Czego się czepiasz? – zezłościł się jak zwykle, kiedy się go przypierało do muru. – Nie wszyscy tak mnie widzą. Niektórym się nawet podobam!
Tu cię mam, bratku!
Od razu pomyślałam, że za tym wszystkim stoi jakaś baba! I miałam rację. Ale z moim bratem trzeba ostrożnie. Jak się zatnie, nic z niego nie wyduszę. Więc udawałam głupią, ale drążyłam dalej.
– Oj, po co te nerwy? – pogłaskałam go po dłoni. – Martwię się o ciebie.
– Jestem dorosły – odparł, nieco udobruchany. – Wiem, co mam robić. Życie ucieka, a ja go nawet nie posmakowałem. Tylko robota, Zośka i dzieciaki! Mam dość.
Gdy wyszedł, upiekłam szarlotkę na kruchym spodzie. Ulubione ciasto Zosi, mojej bratowej. Nie odbierała telefonu, więc poszłam. Na szczęście otworzyła drzwi.
– Już wiesz? – zapytała na mój widok. – Inaczej byś nie przyszła.
– Wiem. To znaczy, domyślam się.
Wszystko było jak zwykle. Zosia rozłożyła serwetki, talerzyki, zaparzyła kawę. Ale w oczach widziałam łzy, pod oczami wory. Nawet nie spróbowała mojego placka.
– Gdybym ja przewidziała, po co on tak lata na ten bazarek! – zaczęła w końcu. – Wszystko w domu jest: i warzywa, i kartofle, i jabłka, a Heniek: „Pójdę, zobaczę, co tam mają nowego”. Ja, głupia, cieszyłam się, że tak mu zależy na domu, i chce mnie odciążyć. Więc znikał na całe godziny z moim błogosławieństwem!
– Nie mogłaś z nim iść?
– Oglądałam seriale. Zresztą, teraz jestem mądra. Wtedy mi do głowy nie przyszło, że on romans kręci na boku.
– Jak się dowiedziałaś?
– Od sąsiadki. Przyszła i mówi: „Pani mąż sobie upodobał lewy stragan w bocznej alei. Ciągle tam sterczy”. Machnęłabym ręką, ale to stoisko z damską bielizną.
– Sprawdziłaś?
– A jak! Zaraz następnego dnia. On się wygolił, skropił kolońską, buty wyglansował na lustra, choć od rana była chlapa… Wyszłam pół godziny po nim.
– I co?
– A siedział z nią wśród biustonoszy, halek i stringów. Nie zauważył, że jestem, dopóki nie zaczęłam wrzeszczeć.
– Zrobiłaś awanturę?
– I to jaką! Ludzie cyrk mieli, bo wpadłam w jakiś szał i porozwalałam te gacie po okolicy. Ona zbierała, on uciekał.
Moja bratowa zawsze była porywcza i energiczna. Mogłam sobie wyobrazić tajfun, jaki rozpętała. Nawet teraz, na wspomnienie tamtej kłótni, wstała z krzesła.
– Za tyle lat służby tak mi się odpłacił! Pośmiewisko ze mnie zrobił. I dla kogo? Dla handlary z rynku! Domyśliłam się, że ta druga jest ładniejsza i młodsza. Bratowa zaczęła szlochać.
– Dzieci z nim rozmawiały i tłumaczyły… Ja gadam od świtu do nocy. Kładę w ten pusty łeb, że nie warto dla byle kogo marnować życia. Nic nie pomaga.
– Skąd wiesz, że tamta jest „byle kto”? Może się zakochała?
– W takim dziadzie?
– No, przestań. Heniek jest przystojny. Zawsze się kobietom podobał. Nie pamiętasz, jak ty kiedyś za nim szalałaś?
– Kiedy to było? Teraz jest dziad obmierzły i koniec! – fuknęła i zaraz poprosiła z płaczem:– Ela, ty też z nim pogadaj. Może ciebie posłucha?
Umówiłam się więc z Heniem i wygarnęłam mu, co o wszystkim sądzę.
– Jesteś po sześćdziesiątce. Za trochę włożysz kapcie i nie w głowie ci będą babki, nawet najpiękniejsze. Co wtedy? Brat pomilczał, pomyślał, jakby się zastanawiał, co ma powiedzieć, żeby mnie przekonać. Wreszcie oznajmił:
– Ja to wszystko wiem, ale chcę spróbować. Teraz jest tak, jakbym się obudził po jakiejś chorobie. Świat jest piękny, ona jest cudna, chce mi się żyć!
– A do tej pory ci się nie chciało?
– A nie chciało mi się! Od dawna wszystko, co robiłem było jak… zimny rosół. Chciałabyś do końca życia jeść zimny rosół? Zatkało mnie. Może to mój brat ma rację? Kocham go i pragnę, żeby był szczęśliwy. Po czyjej stronie mam stanąć?
Czytaj także:
Moja narzeczona jeździ na wózku. To dlatego matka nie chce naszego ślubu
Moja żona miała obsesję na punkcie wagi. Nawet w ciąży się głodziła
Nieodpowiedzialny tatuś zostawił dziecko samo przed sklepem. Doszło do tragedii