„Rozwód byłby skandalem, więc pozwoliłam mężowi na kochankę. Zrobiłam casting, by się w tej niej przypadkiem nie zakochał”

mąż i żona w łóżku fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd
„Odkryłam, że mąż ma słabość do swoich sekretarek. Przynajmniej od kilku dobrych lat. Być może ekscytował go ten układ sił „szef–sekretarka”. To przecież takie erotyczne”.
/ 16.09.2023 21:30
mąż i żona w łóżku fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd

Młodo wyszłam za mąż. Z Andrzejem poznaliśmy się na studiach. Czy byłam w nim zakochana? Nie wiem, może tak. Chyba nie do końca wiedziałam wtedy, czym jest miłość. Pobraliśmy się, bo zaszłam w ciążę. Moi rodzice wyprawili nam wielkie wesele na dwieście osób w stodole, na swojej roli. Może nie było wytwornie, ale stoły uginały się od wódki i jedzenia.

Tak powinno być na weselu

Rodzice cieszyli się, że wydają mnie za „miastowego” inżyniera. Andrzej szybko znalazł pracę w firmie konstruującej maszyny przemysłowe. Na początku nie zarabiał dużo, ale mieliśmy dach nad głową, bo moi rodzice kupili nam mieszkanie. Nieduże, na samym końcu miasta, ale własne. To znaczy moje, bo rodzice uparli się, że powinno być zapisane na mnieAndrzejowi to nie przeszkadzało albo udawał, że mu nie przeszkadza.

Kilka miesięcy po ślubie urodziłam syna. Nie ukrywam, było nam ciężko. Dopiero wtedy tak naprawdę zrozumiałam, że nie do końca do siebie pasujemy. Brak pieniędzy, rosnący stres i frustracja wynikająca z bycia młodym rodzicem, szybko wpędziły nas w pierwszy kryzys. To wtedy po raz pierwszy dotarły do mnie słuchy, że Andrzej spotyka się z kimś innym.

Byłam załamana. „Jak ja sobie poradzę? Sama? Z malutkim dzieckiem?”, myślałam z przerażeniem. Poza tym, gdy już pojawiła się nowa osoba na horyzoncie, uświadomiłam sobie, że nie chcę tracić Andrzeja. Tak to często z ludźmi bywa. Dopiero w obliczu zagrożenia doceniają to, co mają.

Naprawdę bałam się, że mąż odejdzie, ale być może ktoś na górze wysłuchał moich próśb. Albo Andrzej przestraszył się konsekwencji swoich czynów i faktu, że ma zamiar porzucić żonę z dzieckiem. Mogłam mu wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że nie był odpowiedzialny i obowiązkowy. Bardzo poczuwał się do dbania o rodzinę tak, jak tylko mógł.

Zostaliśmy razem

Co ciekawe, gdy tylko upewniłam się, że Andrzej jednak nie ma zamiaru ode mnie odchodzić, przestało mnie interesować czy sypia z tą kobietą, czy nie. Nie byłam zazdrosna. Gorsza była dla mnie perspektywa rozwodu niż samej zdrady. Przez kilka lat był spokój. Andrzej był zaangażowanym ojcem i mężem. Zaczął też coraz lepiej zarabiać i poczułam bezpieczeństwo. Mogliśmy sobie pozwolić na wygodne życie z wyjazdami na wakacje czy narty, nawet zagranicznymi.

Niestety, wtedy znowu odkryłam, że w życiu mojego męża musiała pojawić się jakaś nowa kobieta. Zaczął wracać późno z pracy, pachnieć damskimi perfumami... Wiedziałam, że to musi być osoba z pracy, bo mąż, poza pracą, właściwie nie miał czasu na nic. To zawsze był ktoś z pracy. Znowu poczułam się niepewnie. Musiałam działać.

Odstawiłam więc tabletki antykoncepcyjne i zaszłam w ciążę z kolejnym dzieckiem. Być może wiele osób uzna takie myślenie za straszne, ale ja po prostu robiłam wszystko, co tylko mogłam, żeby utrzymać swoje małżeństwo. Czy było ono prawdziwe, czy tylko fikcyjne – nieważne. Nie wyobrażałam sobie tłumaczenia się ludziom z tego, że się rozwodzę. Nie potrafię nawet wymyślić, co miałabym powiedzieć rodzicom. W życiu nie zrozumieliby mojej decyzji.

Dla ludzi ich pochodzenia i w ich wieku z małżeństwa mogło zwolnić co najwyżej morderstwo. Zdrada? „Co z tego, każdemu się zdarza”. Picie? „Aj tam, każdy chłop się czasem napić musi”. Przemoc? „Bez przesady, każdemu czasem puszczą nerwy”. Miałam tak głęboko wpojone, że jestem w tym małżeństwie na dobre i na złe, że nie wyobrażałam sobie innego scenariusza. Nie wymagałam nawet od męża, żeby mnie kochał. Miał tylko być, pełnić rolę ojca i zapewniać nam bezpieczeństwo.

Moi rodzice go uwielbiali

Po narodzinach córki dorobiliśmy się wielkiego domu. Kilka lat później mąż został prezesem wielkiej spółki z amerykańskim kapitałem. Zaczął zarabiać naprawdę duże pieniądze. Nagle stał się ulubionym zięciem, na którego nie można było powiedzieć niczego złego. Fundował moim rodzicom wakacje, dorzucał im się do remontów domu i oszczędności.

To pokazuje, jakim człowiekiem był mój mąż. Znał swoje obowiązki i zawsze się z nich wywiązywał. Był hojny i odpowiedzialny, a jednocześnie nie migał się od prac w domu, chociaż wielu facetów na jego miejscu, zarabiających tyle, co on, na pewno uważałoby, że robią już wystarczająco i nie muszą już myć garów czy odkurzać. Nie Andrzej. Codziennie wstawał przede mną i szykował dzieciom śniadanie, a potem odwoził je do szkoły i przedszkola.

Żyliśmy tak sobie w tym układzie przez wiele lat. Czy miałam z Andrzejem źle? Z jednej strony nie, przecież o mnie dbał. Ale z drugiej... Czasem uwierało mnie trwanie w małżeństwie pozbawionym miłości. „Trudno, taka moja dola”, powtarzałam sobie. Byłam świadoma tego, że Andrzej może powtarzać sobie to samo. Obydwoje ze swoich własnych wewnętrznych powodów postanowiliśmy, że zostaniemy ze sobą na dobre i na złe.

Musiałam dbać tylko o jedno: żeby mąż na pewno już nigdy się nie zakochał. Tolerowałam skoki w bok, ale Andrzej, który chyba w głębi duszy miał większe potrzeby emocjonalne niż ja, potrafił dać się ponieść porywom serca, jak pokazała kilkukrotnie nasza historia. Wiedziałam, że tylko prawdziwa miłość może skłonić go do odejścia. A o tę nietrudno, jeśli się jej pragnie.

Uwielbiał swoje sekretarki

Gdy nasz syn był już w liceum, a córeczka w szkole podstawowej, odkryłam, że mąż ma słabość do swoich sekretarek. Przynajmniej od kilku dobrych lat. Być może ekscytował go ten układ sił „szef–sekretarka”. To przecież takie erotyczne. A młode, niedoświadczone dziewczyny często same rzucały się w ramiona bogatego, wpływowego i zabawnego faceta.

Odkryłam, że jego poprzednia relacja z jedną z asystentek trwała kilka lat. Dziewczyna też była mężatką, więc pewnie obydwoje postawili sobie sprawę jasno: to tylko seks, nic poważnego. Następna pracowała z moim mężem przez rok, a potem została awansowana do zagranicznego oddziału i kontakt się urwał. Teraz trwała rekrutacja na nową.

Nie miałam wyboru, musiałam użyć wszystkich swoich znajomości i możliwości, żeby wpłynąć na decyzję kadr w firmie męża. Na szczęście, przyjaźniłam się z Magdą, specjalistką HR w spółce zatrudniającej Andrzeja. Nie musiałam się nawet szczególnie gimnastykować, żeby udostępniła mi listę rozważanych kandydatek na to stanowisko. Miała u mnie dług wdzięczności.

Weekend spędziłam na wyszukiwaniu dziewczyn w sieci. Przeglądałam ich konta na Facebooku i Instagramie. Patrzyłam, czy są ładne, czy bardzo młode, jakie mają zainteresowania, no i przede wszystkim – czy są w związkach, które wyglądają na szczęśliwe. Wiem, że po mediach społecznościowych ciężko ocenić, czy człowiek jest naprawdę szczęśliwy, czy nie, ale łapałam się każdej metody, jaką znałam.

Znalazłam odpowiednią kandydatkę

Nazywała się Ania. Nie była zbyt urodziwa. Miała małe dziecko, poczciwie wyglądającego męża i chyba pochodziła z całkiem bogatej rodziny, patrząc po ubraniach, które nosiła jeszcze na studiach i w liceum. Lubiła malować paznokcie na ostre kolory (co nigdy nie podobało się mojemu mężowi) i była wojującą feministką.

– Magda? Zatrudnijcie tę Anię. Musisz się za nią wstawić i powiedzieć zarządowi, że jest najlepszą kandydatką. Nawet gdybyś miała nieco nagiąć fakty. Odwdzięczę ci się. A wiesz, że na mnie można liczyć – poleciłam koleżance przez telefon.

– Hm, no dobrze... Ale dużo tym ryzykuję, więc będziesz miała u mnie spory dług, Aga – odpowiedziała mi.

– Spokojnie, spłacę go z przyjemnością. Ale bardzo mi na tym zależy.

– Załatwię to – poinformowała mnie i zakończyła rozmowę.

Tydzień później dziewczyna została zatrudniona. Magda posłusznie poinformowała mnie o wszystkim, czego się o niej dowiedziała. Ania chciała zagrzać miejsce w firmie na dłużej, ale nie miała wielkich ambicji. Odpowiadało jej bycie docenianą asystentką.

Zadbam o to, żeby była doceniana i dostawała podwyżki. Zbliżę się do niej i tym razem zadbam też o to, żeby poznała mnie z dobrej strony. Może wyrzuty sumienia będą dodatkowym czynnikiem, który stanie jej na drodze, zanim wpakuje się do łóżka mojego męża?

Nie sądzę, żeby Andrzej sam z siebie pokusił się o romans z Anią. A nawet jeśli... Przynajmniej jestem pewna, że do niej nie odejdzie, ani się w niej nie zakocha. Po tylu latach małżeństwa przynajmniej poznałam jego typ.

Czytaj także:
„Kochałem się z sekretarką na biurku mojej żony. Maria uknuła intrygę, by puścić mnie z torbami i wynajęła testerkę wierności”
„Szef romansował z młodą sekretarką za plecami wspólnika. Nie wiedział, że ten w tym czasie pociesza jego żonę”
„Mąż figlował w wyrku z sekretarką i zrobił jej dziecko. Mnie zostawił bez dzieci i planu na życie”

Redakcja poleca

REKLAMA