– Było nam razem dobrze, ale nie czuję tego, co dawniej – Janek powiedział to spokojnym głosem, wpatrując się w kubek z kawą, którą zamówiliśmy. Ja z kolei czułam, jakby coś ciężkiego osiadło mi na piersi.
Rozwód z Jankiem nie był burzliwy. Nie było krzyków, zdrad, łez. Po prostu przestaliśmy do siebie pasować. Jak dwie części, które na początku są idealnie dopasowane, a potem z biegiem lat zaczynają się rozchodzić. Żadne z nas nie walczyło o ten związek, gdy przyszło nam go zakończyć.
Zostaliśmy przyjaciółmi. Tak przynajmniej sądziłam. Regularnie spotykaliśmy się na kawę, rozmawialiśmy, czasem śmialiśmy się ze wspomnień, które wydawały się tak odległe, jakby należały do kogoś innego. Byłam pewna, że nasza relacja już się nie zmieni. Mieliśmy to za sobą, teraz była tylko przyjaźń.
Zaczął mi się zwierzać
– Poznałem kogoś fajnego – rzucił Janek, jakby to było coś zupełnie naturalnego. Siedzieliśmy w naszej ulubionej kawiarni, przy stoliku w rogu, jak zwykle w piątkowe popołudnie. Jego słowa zawisły w powietrzu, a ja automatycznie podniosłam filiżankę do ust, by ukryć chwilowe zakłopotanie.
– Naprawdę? – zapytałam, próbując przywołać na twarz naturalny uśmiech. – Opowiedz.
– Ma na imię Magda. Spotkaliśmy się przypadkiem na konferencji. Świetna dziewczyna, pełna energii. No wiesz, taka... inna – dodał, krzywiąc się lekko, jakby nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. Patrzył na mnie, oczekując reakcji.
– Cieszę się – odpowiedziałam automatycznie. Słowa wyszły ze mnie zbyt szybko, bez namysłu. Uśmiechnęłam się, ale w środku poczułam dziwne ukłucie. Coś, czego nie chciałam rozumieć.
– Tak, jest fajnie. Zobaczymy, co z tego będzie – Janek machnął ręką, jakby chciał zbagatelizować cały temat. Ale ja już wiedziałam, że to coś więcej. Tego błysku w jego oczach nie widziałam od dawna. Nawet w naszych najlepszych czasach.
Rozmowa potoczyła się dalej, ale ja już jej nie śledziłam. Z zewnątrz wszystko wyglądało normalnie. Uśmiechaliśmy się, rozmawialiśmy o pracy, o starych znajomych, a ja udawałam, że to nic nie znaczy. Ale w środku czułam, jakby coś pękało. Czyżby zazdrość? Nie, to nie było możliwe. Przecież ja... my... już dawno temu podjęliśmy decyzję. Nie chciałam go z powrotem.
– Wszystko w porządku, Basia? – Janek nachylił się nad stołem, a ja zorientowałam się, że już dawno przestałam odpowiadać.
– Tak, tak – machnęłam ręką. – Zamyśliłam się. Wiesz, po prostu ostatnio sporo dzieje się u mnie w pracy – skłamałam, odwracając wzrok.
Ale to nie była prawda. Coś we mnie zaczęło się burzyć, jakiś niepokój, który nie powinien tam być. Bo co, jeśli ta Magda naprawdę stanie się dla niego kimś ważnym? A my? Co wtedy z naszą przyjaźnią?
Nie chciałam tego przyznać, ale czułam, że coś się zmienia. Z każdym słowem, które mówił o niej, czułam, że tracę coś, czego nie byłam jeszcze gotowa oddać.
To nie był dobry pomysł
– Wiesz co, myślałem, że mogłybyście się poznać – Janek rzucił to, jakby mówił o czymś zupełnie normalnym. – Ty i Magda. Spotkalibyśmy się we trójkę na kolację. Co ty na to?
Poczułam, jak moje serce zatrzymuje się na chwilę. Miałam ochotę powiedzieć, że to zły pomysł. Naprawdę zły. Ale zamiast tego usłyszałam swoje własne słowa:
– Jasne, czemu nie? – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Czułam, że coś we mnie zaciska się coraz mocniej, jakbym z każdą zgodą traciła kolejny kawałek siebie.
Kolacja odbyła się dwa dni później. Zastanawiałam się, co założyć, ale ostatecznie wybrałam coś neutralnego, czego nie da się źle zinterpretować. Nie chciałam ani za bardzo się starać, ani wyglądać na obojętną. Kiedy dotarłam do restauracji, Magda i Janek już tam byli. Zobaczyłam ich przez szybę, siedzieli naprzeciw siebie, rozmawiając wesoło. Magda śmiała się z czegoś, co Janek właśnie powiedział.
– Cześć! – Magda podniosła się, kiedy tylko mnie zobaczyła. Uśmiechnęła się szeroko, ale jej oczy mówiły coś zupełnie innego. Uścisk jej ręki był mocny, może nawet trochę za mocny.
– Hej, Basia – Janek posłał mi uśmiech, który znałam zbyt dobrze. Zawsze taki sam, pewny siebie, ale teraz było w nim coś więcej – coś, co dzielił z nią, a nie ze mną.
Usiadłam i zaczęłam rozmowę z Magdą. Była bardzo miła, pełna życia. Opowiadała o swojej pracy w agencji reklamowej, o planach na przyszłość. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku. Ale co chwilę czułam jej wzrok na sobie, jakby mnie oceniała, jakbym była intruzem w tym ich nowym świecie. Nie dała mi tego odczuć wprost, ale to napięcie w powietrzu było namacalne. Nie wiem, kto bardziej starał się ukryć swoją zazdrość – ona, że byłam tak blisko Janka, czy ja, że ona była tak blisko niego.
Podczas kolacji często łapałam się na tym, że to Janek mówił, a Magda patrzyła na mnie, jakby chciała upewnić się, że słyszę każde jego słowo. A ja słyszałam, za każdym razem, kiedy mówił o tym, jak świetnie się dogadują, jak dobrze im się rozmawia, jakby chciał mi coś udowodnić. Czułam się jak na egzaminie, z tą różnicą, że nikt nie zamierzał mi wystawić oceny. Wiedziałam już, że nie jestem mile widziana w ich świecie.
– Fajnie, że udało się nam spotkać – powiedziała Magda, pod koniec wieczoru, gdy już się żegnaliśmy. – Mam nadzieję, że będziemy miały więcej okazji, żeby lepiej się poznać.
– Tak, na pewno – odpowiedziałam z uśmiechem, choć w środku chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść. Czułam, że nie pasuję do tego obrazka.
Kiedy wróciłam do domu, długo siedziałam na kanapie, wpatrując się w telefon. „Spotkamy się na kawę, jak zawsze w piątek?” – chciałam napisać do Janka, ale coś mnie powstrzymało. Czy to naprawdę już nigdy nie będzie „jak zawsze”?
Kolacja z Magdą uświadomiła mi coś, czego nie chciałam dopuścić do siebie. To nie była już ta sama relacja. Nasza przyjaźń, która miała być stabilna i niezmienna, nagle zaczynała się rozpadać, a ja nic nie mogłam na to poradzić.
Dałam im przestrzeń
Minęły dwa tygodnie, odkąd zobaczyłam Magdę. Nie napisałam do Janka ani razu. Chciałam dać sobie czas, uporządkować myśli. Ale im dłużej trwała cisza, tym bardziej czułam się... obca. Nasza przyjaźń, która wydawała się niezniszczalna, zaczynała mnie przytłaczać. A może zawsze była krucha, tylko ja tego nie widziałam?
Telefon zadzwonił późnym popołudniem. Janek.
– Cześć, Basia, co się dzieje? Nie odzywasz się – jego głos brzmiał nieco zaniepokojony, choć próbował to maskować.
– Nic się nie dzieje, po prostu jestem zajęta – odpowiedziałam zbyt szybko, a on oczywiście to wyłapał.
– Zajęta? Ty nigdy nie byłaś za bardzo zajęta, żeby wyskoczyć na kawę.
Milczałam. Wiedziałam, że muszę to w końcu z siebie wyrzucić.
– Janek, nie wiem, czy to wszystko ma jeszcze sens... – zaczęłam niepewnie. – Twoja relacja z Magdą... czuję się, jakbym nie pasowała do twojego nowego życia. A może w ogóle nigdy nie pasowałam?
Po drugiej stronie zapadła cisza. W końcu Janek westchnął.
– Basia, nasza przyjaźń się nie zmieniła, to tylko... nowa sytuacja.
– Ale ona mnie zmienia – odparłam cicho, czując, że tracimy coś, czego już nie odzyskamy.
Nie będzie już tak samo
– Magda nie jest z tego zadowolona, prawda? – zapytałam, łamiąc ciszę. Wiedziałam, że to pytanie wisi w powietrzu od dawna, tylko nikt nie chciał go wypowiedzieć na głos.
– Nie o to chodzi... – zaczął Janek, ale jego głos zdradził więcej, niż zamierzał. Westchnął. – Ona po prostu czuje się niepewnie. Wiesz, jesteśmy blisko, a ona jeszcze nas nie rozumie.
– Nas? – powtórzyłam, a gorzki uśmiech wypłynął na moje usta. – Janek, już nie ma „nas”. Byliśmy, ale to się skończyło. Teraz... teraz to coś innego.
Siedziałam na kanapie, kurczowo trzymając telefon, jakby mógł mnie przed czymś ochronić. Wiedziałam, że rozmowa zmierza w kierunku, z którego nie ma odwrotu.
– To co proponujesz? – Janek zapytał ostrożnie, ale w jego głosie czułam, że i on traci grunt pod nogami.
– Może powinniśmy po prostu... dać sobie czas? Przemyśleć, czy nasza przyjaźń ma jeszcze sens w tej nowej rzeczywistości.
Po drugiej stronie cisza trwała długo.
– Nie chciałem, żeby to tak wyglądało – powiedział w końcu. – Ale może masz rację. Magda zasługuje na pełną uwagę, a my... musimy coś sobie poukładać.
Serce mi pękało, ale wiedziałam, że to prawda.
Spotkaliśmy się jeszcze raz. Ostatni
– To tak teraz będzie? – Janek stanął naprzeciwko mnie w tej samej kawiarni, gdzie zawsze się spotykaliśmy. Tym razem nie zamówiłam niczego. Nie było już po co.
– Myślę, że to jedyne wyjście – powiedziałam, starając się mówić spokojnie, ale czułam, jak emocje rosną we mnie, jak balon, który zaraz pęknie.
Janek nie patrzył na mnie, bawił się łyżeczką od kawy, obracając ją w dłoniach. Był zdenerwowany. To nie zdarzało mu się często. Zawsze pewny siebie, tym razem nie potrafił ukryć irytacji.
– Naprawdę musimy to skończyć? – zapytał, w końcu podnosząc na mnie wzrok. W jego oczach była złość, może nawet coś na kształt żalu. – To przecież bez sensu, Basia. Nie musisz rezygnować z naszej przyjaźni tylko dlatego, że...
– Że co? – przerwałam ostro. – Że teraz masz nowe życie, a ja jestem jak przypomnienie o przeszłości, której chcesz się pozbyć?
Janek zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. W końcu wybuchnęłam:
– To nie jest już przyjaźń! Ty jesteś z nią, a ja... ja nie mogę udawać, że to mnie nie rusza! Może nie powinno, ale tak jest. I nie zmienisz tego!
Patrzył na mnie bez słowa, a ja wiedziałam, że to koniec. Bez kłótni, bez wielkich słów. Cichy rozpad tego, co miało trwać.
– Żegnaj, Janek – powiedziałam cicho i wyszłam, zanim zdążył odpowiedzieć.
To nie mogło się udać
Siedziałam w domu, wpatrując się w telefon. Nie zadzwonił. Janek nie próbował naprawić tego, co między nami pękło, ale wiedziałam, że nie mogło być inaczej. Przyjaźń po rozwodzie? Brzmiało pięknie, ale rzeczywistość była zupełnie inna.
Wyszłam na balkon, otulona ciszą wieczoru. Może nasza relacja była potrzebna, żebyśmy mogli przejść przez ten trudny czas. Ale teraz... teraz to była przeszłość. Janek wybrał swoje nowe życie, a ja musiałam zacząć wybierać swoje.
Oddychałam głęboko, czując, że powoli, bardzo powoli, uczę się żyć bez niego.
Barbara, 34 lata
Czytaj także:
„Zawsze oczekiwałam od życia czegoś więcej niż mąż z najniższą krajową. Chciałam chociaż raz poczuć trochę luksusu”
„Faceci mają empatię na poziomie pierwotniaków. Nawet swoje dziecko potrafią wykorzystać do osiągnięcia własnych celów”
„Marzyłam o życiu bez wiecznego debetu na koncie. Teraz wreszcie zarabiam krocie, ale nie mam czasu wydawać pieniędzy”