„Romantyczny Sylwester w górach okazał się festiwalem żenady. Teraz mam pewność, że wszyscy faceci to zdrajcy i kłamcy”

kobieta fot. iStock by Getty Images, nicoletaionescu
„Tak mnie zagadał, że w końcu zgodziłam się pójść z nim na kawę. Nie zachowywał się jak typowy facet. Nie prężył muskułów, nie mówił tylko o sobie i nie zanudzał mnie opowieściami o piłce nożnej”.
/ 02.01.2025 18:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, nicoletaionescu

Nie miałam szczęścia do facetów. Wszystkie moje związki kończyły się katastrofą. Mężczyźni przypominali mi beztroskich chłopców, którzy chcieliby wszystkiego spróbować, byle tylko bez zobowiązań. Kiedy zaczynałam się do któregoś przywiązywać, momentalnie tracił mną zainteresowanie lub znikał bez słowa.

Wiele razy się sparzyłam

Nie mogłam zrozumieć, co robię nie tak. Zwłaszcza że jak już myślałam, że coś się dzieje na poważnie, facet nagle odkrywał przede mną drugą twarz – miał żonę, długi, które chciał spłacić przy mojej „niewielkiej” pomocy albo dwie inne miłe dziewczyny na boku.

Właściwie nie szukałam związku. Wolałam omijać wszelkich mężczyzn – i tych starszych, i tych młodszych – szerokim łukiem. Z Arturem… cóż, wyszło przypadkiem, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Wpadł na mnie w miejskiej bibliotece, a potem pomógł mi z książkami, które wypadły mi z rąk.

– Zawsze za bardzo się śpieszę – tłumaczył. – I nie patrzę przed siebie. Moja wina.

Zapewniałam go oczywiście, że nic się nie stało, a on dalej plątał się w swoich wyjaśnieniach. Tak mnie zagadał, że w końcu zgodziłam się pójść z nim na kawę. Nie zachowywał się jak typowy facet. Nie prężył muskułów, nie mówił tylko o sobie i nie zanudzał mnie opowieściami o piłce nożnej.

Wydawał się inny

W przeciwieństwie do swoich poprzedników lubił czytać. Nic dziwnego – w końcu poznałam go w bibliotece. W dodatku odkryłam, że mamy bardzo podobny gust książkowy.

– Lubię fantastykę – przyznał. – Ale czasem czytam też jakiś kryminał. Tak wiesz, dla lekkiej odmiany.

Ucieszyłam się, bo miałam bardzo podobnie. Zdziwiłam się, jak miło upłynął nam czas na tej kawie i bez oporów zgodziłam się na kolejne spotkanie. Potem były następne i następne, a potem, nim się obejrzałam, byliśmy już parą.

Uważałam, że Artur to wyjątkowy facet. Czuły, troskliwy, myślący poważnie o naszej relacji. Nigdy nie opowiadał mi o swoich miłosnych podbojach, nie oglądał się za innymi, gdy wychodziliśmy gdzieś we dwoje i nie miał problemu, gdy chciałam wieczorem trochę pospacerować. Inni powiedzieliby, że to strata czasu i łażenie w kółko bez celu – on uważał, że to całkiem urocze, a przy okazji oczyszcza umysł.

To była niespodzianka

Któregoś dnia Artur wpadł do mnie i oznajmił, że załatwił nam wyjazd w góry.

– Byłaś kiedyś na Sylwestra w jakimś malowniczym miejscu? – spytał, gdy ja oniemiałam z zachwytu. Nikt nigdy nie zaproponował mi żadnego wyjazdu. Takie atrakcje zawsze spotykały tylko inne dziewczyny, nie mnie. – Pomyślałem, że świętować Nowy Rok w górach to świetna sprawa. I można pospacerować, a wiem, że lubisz.

– Nawet nie wiem, co powiedzieć – przyznałam. – Zaskoczyłeś mnie. Już nie mogę się doczekać wyjazdu!

I rzeczywiście – nie mogłam. Wciąż wracałam myślami do tego naszego wspólnego wypadu. Myślałam nad tym, co zabrać, fantazjowałam, co będziemy robić i jak miło spędzimy z Arturem czas. Wybiegałam też zresztą dalej w przyszłość, czego bałam się komukolwiek powiedzieć. Zastanawiałam się, do czego nas to doprowadzi. Bo skoro Artur proponował kolejne poważne kroki, zaczęłam podejrzewać, że może planuje też jakieś oświadczyny?

Było jak w bajce

Chodziłam tak podekscytowana, że nawet koleżanki w pracy zaczęły wyczuwać, że coś się w moim życiu dzieje.

– Aż tak cię wzięło? – zapytała mnie w końcu Karolina, jedna z bliższych znajomych. – To o tego Artura chodzi?

Pokiwałam głową.

– Jedziemy na Sylwestra w góry – westchnęłam cicho. – Czy to nie romantyczne?

– A pewnie – przyznała. – Mój Paweł to najdalej do kumpla mnie w tym roku zabierze. E, na niego to nie ma co w ogóle liczyć. Poszczęściło ci się, stara.

I w końcu nadszedł dzień wyjazdu. Byłam tak podekscytowana, że poprzedniej nocy w ogóle nie mogłam spać. Na szczęście przespałam się w samochodzie po drodze. Na miejscu powitał nas uroczy pensjonat na tle krajobrazu rodem z bajki.

– Jak tutaj pięknie – westchnęłam rozmarzona. – Wybrałeś cudowną lokalizację!

– Bardzo się cieszę, że ci się podoba!

Przez resztę dnia spacerowaliśmy po okolicy. Odwiedziliśmy sklepy z pamiątkami, zjedliśmy coś w pobliskiej knajpie. Rozmowa jak zwykle nam się kleiła, było naprawdę przyjemnie. Artur twierdził, że koniecznie musi mi zrekompensować ten czas, gdy go przy mnie nie było. Fakt – ostatnio dużo pracował i wpadał do mnie nieco rzadziej niż zwykle. Nie zamierzałam się tym jednak przejmować. Skoro potem miał mnie w ten sposób rozpieszczać, mógł pracować, ile chciał.

Nagle czar prysł

Po powrocie do pokoju w pensjonacie padłam na łóżko i przymknęłam oczy. Artur chciał się odświeżyć, więc poszedł pod prysznic, a ja obiecałam, że na niego zaczekam i spróbuję nie zasnąć. W końcu jutro miał być Sylwester. Wszystko, na co czekałam! Mieliśmy razem świętować, witać kolejny rok!

Niespodziewanie usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości. Nie u mnie – u Artura. Zignorowałam to – nie zamierzałam w końcu czytać jego SMS-ów. Wtedy jednak przyszedł kolejny. I kolejny. Uznałam, że skoro ktoś się tak dobija, to pewnie musi mieć jakąś pilną sprawę. Postanowiłam więc sprawdzić, o co chodzi i najwyżej poinformować o tym Artura. Wyciągnęłam rękę i wzięłam jego telefon.

Patrzyłam z niedowierzaniem na ekran komórki Artura. Kim była Marysia? I dlaczego zwracała się do niego per Misio? Nie mogąc dłużej zapanować nad emocjami, wzięłam telefon i rozwinęłam listę z esemesami. Po prostu się we mnie zagotowało – bo z tego, co widziałam, mój wyjątkowy facet był dokładnie taki, jak wszyscy inni przed nim!

– Co ty robisz? – Artur wyszedł z łazienki i stanął na środku pokoju, przyglądając mi się podejrzliwie.

– Czytam twoje SMS-y – rzuciłam w ogóle nieskrępowana. – Wyobraź sobie, że Marysia nie może się ciebie doczekać! Podobno masz do niej wpaść za dwie godzinki!

Nawet się nie zmieszał

– Mówiłaś, że jesteś zmęczona – stwierdził. – I miałaś iść spać. Bez sensu grzebałaś mi w komórce. Tak to sama sobie zrobiłaś krzywdę.

– Co?

– Mogłaś spędzić ze mną miło czas, a tak wszystko popsułaś. Wiesz teraz o Marysi i zapewne zaraz strzelisz focha.

– Słucham? – oburzyłam się. – Ty… w ogóle myślisz, co mówisz? Przecież ty mnie zdradzasz!

Uśmiechnął się pod nosem.

– Żeby kogoś zdradzać, trzeba z tym kimś być – zauważył z prostotą. – Ja ci przed ołtarzem nie przysięgałem. Wolny jestem, to i mogę się bawić, z kim chcę. A, no i jak ci nie pasuje, to spadaj. Ja za ciebie dalej płacił nie będę.

Mam dość facetów

I w ten sposób zakończyło się moje marzenie o romantycznym Sylwestrze w górskiej oprawie. Jakimś cudem znalazłam nocleg, bo w innym pensjonacie akurat zwolnił się pokój. Nie zostałam tam – rano wróciłam do domu.

Jak się później okazało, Artur był znajomym jednego z moich dawnych chłopaków. To on naopowiadał mu, co lubię, jak się zachowuję i czym można mi zaimponować. Nasza wspólna koleżanka Ilona powiedziała mi, że się założyli o to, czy Artur zdoła mnie uwieść, bo podobno zarzekam się, że nie zdobędzie mnie już żaden facet.

Cóż, ta przygoda nauczyła mnie jednego – żeby nigdy nie ufać facetom, nawet jeśli wydają się całkiem w porządku. Na ten moment myślę, że nie ma wyjątków od reguły. A jeśli są, to chyba po prostu nie po mojej stronie globu. I czy źle mi z tym? Raczej nie. A póki co będę się cieszyć z beztroskiego bycia singielką.

Beata, 31 lat

Czytaj także:
„Teść zawsze uważał, że jestem za kiepski dla jego córki. W końcu zrozumiał, że nie pieniądze i sława budują rodzinę”
„Moja córka myśli, że całe dnie gotuję i sprzątam. Nie ma nawet pojęcia, co jej matka wyczynia wieczorami na mieście”
„Mój mąż wolał zbierać na nowy samochód niż na zimowe buty dla dzieci. Załatwiłam tego skąpca jego własnymi metodami”

Redakcja poleca

REKLAMA