„Romantyczne wakacje w nadmorskim kurorcie skończyły się rozwodem. Niespodziewany gość dołożył do tego cegiełkę”

Para na plaży fot. iStock by Getty Images, helenaak
„Chciałam się rozwieść, a po chwili płakałam na samą myśl o rozstaniu. Doszłam do wniosku, że jeden błąd nie może przekreślić małżeństwa. Wtedy stało się coś, co sprawiło, że przestałam szukać argumentów przemawiających za ratowaniem mojego związku”.
/ 31.07.2024 13:15
Para na plaży fot. iStock by Getty Images, helenaak

Na wakacje pojechałam jako szczęśliwa mężatka, a do domu wróciłam jako przyszła rozwódka. Karol, mój wkrótce już były mąż, wyciął mi niezły numer, ale „kropkę nad i” postawił gość, który niespodziewanie zawitał do ośrodka, w którym spędzaliśmy urlop.

Miałam pomysł na romantyczne wakacje

To miały być nasze pierwsze prawdziwe wakacje. Gdy byliśmy narzeczeństwem, nie mieliśmy pieniędzy na wyjazdy. Wszystkie dochody pochłaniało nam wynajęte mieszkanie i rachunki. Później, jako młode małżeństwo na dorobku, też nie mogliśmy pozwolić sobie na drogie wycieczki. Teraz nasza sytuacja jest znacznie stabilniejsza, więc na początku roku twardo postanowiliśmy, że lato spędzimy w nadmorskim kurorcie. 

Co powiesz na Łebę? – zaproponował Karol.

– Powiedz, proszę, że to żart.

– Dlaczego miałbym żartować? Przecież Łeba jest pierwszym wyborem, gdy mowa o polskim wybrzeżu.

– Właśnie dlatego. Przecież każdego roku miasto jest oblegane przez turystów. Tak wyobrażasz sobie romantyczne wakacje? Daj spokój, stać cię na więcej.

– Więc co powiesz na Władysławowo?

– Zamienił stryjek siekierkę na kijek – prychnęłam.

– Więc może Chałupy? – proponował dalej.

– Karol, wysil się. Nie chcę jechać do żadnego popularnego kurortu. Zależy mi na romantycznej, kameralnej atmosferze, nie na wszechobecnym tłoku i ścisku.

– No to może sama coś zaproponuj.

Pustkowo – powiedziałam tonem wyrażającym pewność siebie.

– Pierwsze słyszę – powiedział zdezorientowany.

– No właśnie. Niewiele osób zna ten maleńki kurort. Kamila była tam w zeszłym roku. Opowiadała o ciszy i luźnej atmosferze. Plaża podobno jest tam czysta i prawie pusta, a klif i wydmy tworzą magiczną atmosferę – rozmarzyłam się.

– Czy ja wiem... – plątał się Karol.

Proszę cię, kochanie. Zgódź się – nalegałam.

– Skoro tak bardzo ci zależy, niech będzie Pustkowo – poddał się mąż.

Jeszcze tego samego dnia zarezerwowaliśmy mały domek w ośrodku położonym tuż przy plaży. Pozostało nam już tylko wyczekiwać dnia wyjazdu.

Zachęciłam go, by poznał okoliczne atrakcje

Jak wiadomo, pech lubi zaskakiwać w najbardziej nieodpowiednich chwilach. Wreszcie nastały dla nas wymarzone wakacje, a tuż przed wyjazdem strasznie się pochorowałam. Chyba zaszkodziło mi coś w tajskiej restauracji, ale nie wykluczam, że złapałam jelitówkę. W dniu wyjazdu nie miałam już objawów, ale byłam bardziej osłabiona niż po przebiegnięciu maratonu.

Podróż była dla mnie prawdziwą męczarnią. Gdy dotarliśmy na miejsce, nie miałam nawet siły, by napawać się pięknymi widokami. Położyłam się i momentalnie zasnęłam. Obudziłam się kilka godzin później. Karol siedział przy łóżku.

– Czujesz się już lepiej? – zapytał troskliwym głosem.

– Trochę. Ale dziś chyba nie ruszę się z domku.

– Odpoczywaj i nabieraj sił. Zaparzę ci herbatę.

Było mi przykro, że przeze mnie Karol nie może korzystać z wakacji. W końcu jemu nic nie dolegało.

Skarbie, idź plażę i korzystaj z lata. Poradzę sobie, naprawdę.

– Nie bądź niemądra. Przecież nie zostawię cię tu samej.

– Nic mi nie będzie, naprawdę. Nie ma sensu, żebyśmy oboje marnowali czas. Idź i zabaw się. Poznaj atrakcje okolicy – namawiałam.

– Jesteś pewna?

– Na sto procent.

– Ale gdyby coś się działo, od razu dzwoń do mnie.

– Tak zrobię. A teraz leć już. Chyba jeszcze się zdrzemnę.

Nie sądziłam, że odbierze to tak dosłownie

Następnego dnia poczułam się już znacznie lepiej i wreszcie mogłam wyściubić nos z domku. „Dziś plażujemy razem” – zarządziłam. Zjedliśmy lekkie śniadanie i poszliśmy łapać promienie słońca.

Było dokładnie tak, jak opowiadała mi Kamila. Poza nami na plaży było może kilkoro ludzi. Żadnego tłoku, żadnego ścisku. Rozłożyłam koc, nasmarowałam się kremem z filtrem i oddałam się błogiemu lenistwu u boku męża. Kilka chwil później usłyszałam, że ktoś go woła.

Podniosłam głowę i zobaczyłam idącą w naszą stronę ładną blondynkę w średnim wieku.

– Karol! Dzwoniłam do ciebie, ale chyba podałeś mi niewłaściwy numer, bo odebrał ktoś ze sklepu z używaną odzieżą. 

Spojrzałam na męża. Miał zmieszaną minę i pobladł, jakby zobaczył ducha.

A kim jest ta pani? – zapytała przybyszka, wskazując na mnie palcem.

– Jestem jego żoną. A ty kim jesteś i skąd znasz mojego męża?

– Żoną? Przecież mówiłeś, że jesteś singlem – zignorowała mnie.

– To... to jakaś pomyłka – wydukał Karol. – Musiała mnie pani z kimś pomylić.

– Rozumiem. Już znikam – powiedziała obrażona i odeszła szybciej, niż podeszła.

I tak nasze romantyczne wakacje skończyły się już drugiego dnia. Karol próbował się wykręcać. Przekonywał mnie, że to zwykła pomyłka. Tak, jasne. Bo takie zbiegi okoliczności zdarzają się przecież codziennie. Zachęcałam go, żeby zabawił się, gdy ja będę odpoczywać, ale nie to miałam na myśli.

Zrobiłam mu dziką awanturę. W końcu przestał robić ze mnie głupią i przyznał się, że poznał ją poprzedniego dnia. Próbował tłumaczyć, że to był błąd. Że wypił kilka piw i dał się ponieść romantycznej atmosferze tego miejsca. Nie chciałam tego słuchać. Dla takiego świństwa nie ma żadnego usprawiedliwienia.

– Wracaj do domu, Karol – powiedziałam znużona.

– Wrócę, ale tylko z tobą – opierał się.

– Nie. Ja zostanę tutaj. Muszę pomyśleć i postanowić, co dalej z nami. Co będzie z naszym małżeństwem. Twoja obecność nie pomoże mi w tym – rzuciłam i poszłam się położyć.

Protestował, ale nie miał innego wyjścia. Musiałam zebrać myśli do kupy, a jego obecność tylko pogorszyłaby sprawę.

Wyjechał, a ja zostałam sama

Przez kilka dni biłam się z myślami. Chciałam się rozwieść, a po chwili płakałam na samą myśl o rozstaniu. W końcu doszłam do wniosku, że jeden błąd nie może przekreślić małżeństwa. Wtedy stało się coś, co sprawiło, że przestałam szukać argumentów przemawiających za ratowaniem mojego związku z Karolem.

Wracałam z plaży do domku w ponurym nastroju, gdy przed ośrodkiem zauważyłam znajomą twarz. To był Tomek. Spotykałam się z nim parę lat temu, zanim poznałam Karola.

Tomek? Własnym oczom nie wierzę! Co ty tutaj robisz? – zapytałam zaskoczona.

– Łucja? Mówi się, że świat jest mały, ale nie spodziewałem się że jest aż tak maleńki – odpowiedział z uśmiechem.

Tomek był największą miłością mojego życia, ale nie ułożyło się nam. Dostał propozycję dobrze płatnej pracy w Londynie, a ja nie mogłam wyjechać. W tamtym czasie moja mama poważnie chorowała. Jaka byłaby ze mnie córka, gdybym zostawiła ją samą? Kilka lat temu wrócił do Polski i nie zamierzał już wyjeżdżać.

Rozmawialiśmy przez całą noc. Wyznał mi, że nie miał dzieci, a jego małżeństwo rok wcześniej przeszło do historii. 

Żona zdradziła mnie podczas wakacji – wyznał.

– No proszę. Wygląda na to, że łączy nas nie tylko wspólna przeszłość – skwitowałam.

Jesteśmy w trakcie rozwodu

Gdy spotkałam go po latach, dawne uczucia momentalnie odżyły. W końcu nie bez powodu mówi się, że stara miłość nie rdzewieje. Tomek wyznał mi, że nigdy nie przestał mnie kochać. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz.

Przypadkowe spotkanie z miłością sprzed lat sprawiło, że zmieniłam decyzję. Postanowiłam rozwieść się z niewiernym mężem. Zareagowałam zbyt pochopnie? Ja tak nie uważam. Wierzę, że los nie bez powodu postawił na mojej drodze Tomka.

Łucja, 35 lat

Czytaj także:
„Miałam dosyć niewierności mojego faceta. Chciałam się odegrać i wpadłam z deszczu pod rynnę”
„Szwagier kumpla zajada kawiory, a sępi po ludziach jak biedak. Myślał, że mnie oszuka, ale trafił na sprytniejszego”
„5 lat temu przygarnęłam dziecko siostrzenicy, by mała nie trafiła do sierocińca. Za dobre chęci dostałam od życia manto”

Redakcja poleca

REKLAMA