„Romantyczne grzybobranie w lesie przerwał nieznajomy facet. To, kim się okazał, przerosło moje wszelkie wyobrażenia”

facet fot. iStock by Getty Images, Ben Roberts Photography
„Zbliżając się do miejsca, gdzie widziałem postać, serce biło mi szybciej. Monika została kilka kroków za mną, widziałem jej sylwetkę kątem oka, ale skupiałem się na tym, co przed sobą. Między drzewami dostrzegłem go ponownie”.
/ 16.09.2024 16:00
facet fot. iStock by Getty Images, Ben Roberts Photography

Wyszedłem z domu pierwszy, starając się nie spóźnić. Las był niedaleko, a Monika wzięła jeszcze kilka rzeczy z kuchni. W końcu dołączyła do mnie, uśmiechając się szeroko. Wyglądała przepięknie. Gdy patrzyłem na nią, serce mi rosło. Wzięliśmy ślub zaledwie miesiąc temu, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć, że była moją żoną.

Czułem na sobie czyjś wzrok

– Bartek, no chodź, po co tak stoisz? – zawołała, wyrywając mnie z zamyślenia. Ruszyłem za nią, starając się nie myśleć o niczym innym niż o tym, jak czeka nas spokojny, przyjemny dzień.

Las przywitał nas zapachem wilgotnej ziemi i igliwia. Cisza przerywana była tylko szelestem liści pod naszymi butami i śpiewem ptaków. Szliśmy obok siebie, czasem chwytając się za ręce, czasem zatrzymując się, by zerknąć na grzyby pod drzewami. Było spokojnie, niemal idyllicznie.

– Cieszysz się, że tu przyjechaliśmy? – zapytała Monika, pochylając się, by zerwać małego borowika.

– Jasne. Potrzebowaliśmy tego – odpowiedziałem, obserwując, jak układa grzyba w koszyku.

Kiedy podniosłem wzrok, zauważyłem coś, co wytrąciło mnie z tej sielanki. W oddali, między drzewami, majaczyła postać mężczyzny. Stał w cieniu, jakby nie chciał, byśmy go zauważyli. Serce zaczęło mi bić szybciej. Kim on był i dlaczego nas obserwował?

– Monika, spójrz tam – powiedziałem cicho, wskazując głową w kierunku drzewa, gdzie wcześniej widziałem mężczyznę.

– Co tam jest? – zapytała, marszcząc brwi.

– Ktoś nas obserwuje.

Monika spojrzała w tamtym kierunku, ale mężczyzna zniknął.

– Chyba ci się wydaje – uśmiechnęła się, próbując mnie uspokoić, ale widziałem, że zrobiła się bardziej napięta.

Musiałem to sprawdzić

Przez kilka minut staraliśmy się wrócić do rozmowy i grzybobrania, ale ja już nie mogłem się skupić.

– Pójdę sprawdzić – oznajmiłem, ruszając w stronę miejsca, gdzie wcześniej stał mężczyzna.

– Bartek, nie przesadzaj… – Monika próbowała mnie zatrzymać, ale ja byłem zdeterminowany.

Stał tam, jakby na mnie czekał.

– Hej! – zawołałem, podchodząc bliżej. Nie odpowiedział, ale nie odszedł. Po chwili ruszył powoli w moją stronę.

Był wysoki, miał na sobie ciemną kurtkę i czapkę z daszkiem, co dodatkowo zasłaniało jego twarz. Jego krok był powolny, spokojny, ale czułem coś dziwnego.

– Czego chcesz? Dlaczego nas śledzisz? – zapytałem stanowczo.

Mężczyzna uniósł głowę, a kiedy zbliżył się na odległość kilku metrów, zamarłem. To nie był obcy człowiek. To był Igor, były chłopak Moniki.

– Igor? Co ty tu robisz? – głos mi zadrżał, mimo że starałem się brzmieć pewnie.

– Chciałem się przekonać, czy to prawda – powiedział cicho, zbliżając się jeszcze bardziej.

Widziałem gniew w jego oczach, ale bardziej przerażała mnie pewna obojętność w jego głosie.

– Co tu robisz? – powtórzyłem, ale tym razem ciszej. W głowie zaczęły kłębić mi się setki pytań.

Przecież Monika mówiła, że to już przeszłość, że ich związek się skończył, że on się z tym pogodził…

Poczułem rosnący gniew

– Chciałem zobaczyć Monikę – odparł spokojnie, jakby to, co mówi, było zupełnie naturalne. –
Chciałem… porozmawiać.

– To nie jest dobry pomysł – odparłem ostro. – Nasz związek to zamknięty rozdział, ona jest moją żoną.

Igor roześmiał się cicho, ironicznie. Przeszył mnie chłód, a moje dłonie zacisnęły się w pięści.

– Zamknięty rozdział? Myślisz, że to takie proste? – Zrobił krok w moją stronę. – Ona wciąż mnie kocha.

Zanim zdążyłem zareagować, usłyszałem za sobą kroki. Monika podeszła bliżej, jej twarz bladła z każdą sekundą.

– Igor? – wyszeptała, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Szukałem w jej oczach potwierdzenia, że to, co mówił Igor, było tylko absurdem.

– Monika… musimy porozmawiać – zaczął Igor, patrząc jej prosto w oczy. – To nie może się tak skończyć. Wiesz, że to wszystko między nami wciąż żyje. Przecież mnie kochasz.

Spojrzałem na nią. Czekałem na jej odpowiedź, na zaprzeczenie, na coś, co sprawi, że to wszystko przestanie mieć sens. Jednak Monika tylko milczała. W jej oczach pojawił się cień, jakby na chwilę przeniosła się myślami gdzieś daleko.

– Monika?! – Moje głos brzmiał jak błaganie. – Monika, powiedz mu! – niemal wykrzyczałem, stojąc tam, rozdarty między gniewem a strachem. Patrzyła na Igora, a ja czułem, jakbym w tej chwili stawał się przezroczysty. Cały mój świat zaczął chwiać się na cienkich nogach.

Czy ona wciąż go kocha?

– Igor, to… – zaczęła, ale głos jej zadrżał. Spojrzała na mnie na ułamek sekundy, po czym szybko odwróciła wzrok. Jej ręce lekko drżały, a na twarzy pojawiło się coś, co mogło być żalem. – To naprawdę skończone – dodała w końcu, ale brzmiało to tak cicho, tak mało pewnie, że nie mogłem tego przyjąć jako ostateczne.

Zrobił krok w jej stronę, a ja w jednej chwili stanąłem między nimi, odruchowo, jakbym chronił ją przed czymś, co było nieuniknione.

– Co ty wyprawiasz? – syknąłem. – Odpuść, ona jest moją żoną. Nie masz tu czego szukać.

Ale on nie wyglądał na kogoś, kto zamierza odpuścić. Spojrzał mi prosto w oczy, a potem przeniósł wzrok na Monikę, jakby chciał mnie zupełnie zignorować.

– Pamiętasz, co mi obiecałaś? – zapytał, a jego głos stał się cichszy, niemal łagodny. – Powiedziałaś, że nigdy mnie nie zostawisz. Pamiętasz? Że niezależnie od wszystkiego, wrócisz. Wciąż czekam.

Moje serce zatrzymało się na moment. Spojrzałem na nią, szukając czegokolwiek w jej twarzy, co zaprzeczyłoby jego słowom, ale Monika spuściła wzrok. Nie patrzyła na mnie ani na Igora.

– Kochanie, co on gada? – zapytałem cicho, a moja pewność siebie gdzieś zniknęła. Czułem, jak nogi pode mną się uginają.

Wzięła głęboki oddech, jakby potrzebowała siły, by się odezwać. Na chwilę odwróciła się do mnie, a potem spojrzała na Igora.

– Tak, powiedziałam to – przyznała w końcu, a mój świat nagle runął. – Ale to było dawno. Igor, ja wybrałam inaczej. Jestem z Bartkiem. Kocham go.

To było podejrzane

Słowa „kocham go” odbiły się echem w mojej głowie, ale nie dawały mi spokoju. Brzmiały pusto, bez tej pewności, jakiej teraz potrzebowałem.

– To nie tak miało wyglądać – wyszeptała, patrząc teraz na mnie z bólem w oczach. – Igor był moją przeszłością, myślałam, że to wszystko za mną, że…

– Ale nie jest? – przerwałem jej. Mój głos stał się ostrzejszy, niż zamierzałem, ale już nie potrafiłem tego kontrolować. Czułem, że coś we mnie pęka.

Monika spuściła głowę. Igor stał z boku, jakby czekał na jej decyzję. A ja czekałem na coś zupełnie innego – na wyjaśnienia, na prawdę, na cokolwiek, co odbuduje to, co zaczęło się sypać między nami.

– O co tu chodzi? – zacząłem znowu, starając się brzmieć spokojnie. – Powiedz mi, co się dzieje. Dlaczego on tu jest? Dlaczego tak na ciebie patrzy?

Monika zamilkła, nie wiedziała, jak się bronić, a Igor wykorzystał tę ciszę.

– Ona nigdy nie przestała mnie kochać – rzucił Igor z triumfem. – Myślisz, że tak łatwo odpuściła? Że wymazała naszą przeszłość? To ty jesteś chwilowy.

Wszystko traciło sens

Stałem tam, nie wiedząc, co myśleć, kim jestem w tej całej układance. Igor zasiał we mnie wątpliwości, a ja nie wiedziałem, czy mam z nimi walczyć, czy im się poddać.

– Monika, spójrz mi w oczy i powiedz, co czujesz – wymamrotałem, choć bałem się odpowiedzi.

Podniosła na mnie wzrok, ale w jej oczach było coś, czego wcześniej nie widziałem – zagubienie, jakby sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. To nie była ta pewna siebie kobieta, którą poznałem i pokochałem. W tej chwili wyglądała na kogoś, kto stracił kontrolę nad własnym życiem.

– Bartek… – zaczęła, ale Igor wszedł jej w słowo.

– Powiedz mu. Nie możesz wiecznie uciekać od prawdy.

Odwróciłem się gwałtownie w jego stronę, gotów rzucić się na niego. Słowa „wiecznie uciekać od prawdy” brzmiały jak groźba, jak coś, co mogło zniszczyć wszystko, co razem zbudowaliśmy. Ale zanim zrobiłem jakikolwiek ruch, Monika podniosła rękę, jakby chciała mnie powstrzymać.

– Zostaw go – powiedziała cicho, ale stanowczo. – To ja muszę ci to wytłumaczyć.

Zrobiła krok do przodu, stanęła przede mną, ale ja nie mogłem już na nią patrzeć tak samo. Moje zaufanie było jak szkło, które zaczęło pękać pod ciężarem niewypowiedzianych słów.

– Kiedy byłam z Igorem, byliśmy naprawdę blisko. Wydawało mi się, że to miłość mojego życia. Było między nami coś, czego nie da się tak po prostu wymazać. I wtedy obiecałam mu, że nigdy go nie zostawię, że zawsze będę wracać.

Byłem zdezorientowany

– Ale co to ma wspólnego z nami teraz? – zapytałem, a mój głos drżał od tłumionych emocji. – Dlaczego on tu jest? Dlaczego wraca do twojego życia?

– Myślałam, że to już za mną – powiedziała w końcu. – Myślałam, że mogę zacząć od nowa z tobą, że to, co miałam z Igorem, to przeszłość. Ale teraz, kiedy znowu się pojawił, wszystko wróciło. Nie wiem, co czuję. – Spojrzała na mnie, jakby błagała o zrozumienie. – Nie wiem, co mam z tym zrobić.

– Więc to wszystko było na niby? – zapytałem. – Nasze małżeństwo? Te wszystkie obietnice, które mi złożyłaś? Co to teraz znaczy?

Monika otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale Igor jej przerwał.

– To nigdy nie było prawdziwe – powiedział zimno. – Zawsze wiedziała, że wróci do mnie.

Nie wytrzymałem. W jednym momencie cała złość, strach i upokorzenie wybuchły. Złapałem Igora za kołnierz i pchnąłem go na najbliższe drzewo.

– Zamknij się! – krzyknąłem, ledwo panując nad sobą. Igor uśmiechnął się, jakby czekał właśnie na to, na moją reakcję.

– Bartek! Przestań! – Monika rzuciła się między nas, próbując mnie odciągnąć, ale ja byłem już zaślepiony gniewem.

Nie mogłem tego dłużej znieść

– To ja jestem jej mężem! – wrzeszczałem, zaciskając pięści. – A ty nie masz tu czego szukać! 
Igor tylko patrzył na mnie z drwiącym uśmiechem, jakby wiedział coś, czego ja nie rozumiałem. A ja, mimo że trzymałem go, czułem, że tracę kontrolę nad wszystkim. Monika pociągnęła mnie za rękę, zmuszając mnie, bym go puścił.

Staliśmy tam w trójkę, jak aktorzy w jakiejś dziwnej, pokręconej scenie. Myślałem, że jestem jej mężem, że to coś znaczy, ale teraz niczego nie byłem pewny.

– Musisz coś zrobić – powiedziałem w końcu, głosem pełnym rezygnacji. – Albo go odsyłasz, albo ja odejdę.

Jej twarz na moment zesztywniała. Igor patrzył na nią z wyczekującym uśmiechem, jakby wiedział, że w tym momencie to on ma przewagę.

– To nie takie proste… – zaczęła, a ja poczułem, że cała moja miłość do niej, to wszystko, co zbudowaliśmy, w jednej chwili staje się kruche.

– Jak to? – wyrwałem się. – Jesteśmy małżeństwem! Przysięgałaś mi! A on? On tu przychodzi i myśli, że może tak po prostu cię odzyskać?!

Spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałem coś, co mnie przerażało – niepewność. Zrobiłem krok do przodu, a potem kolejny, aż w końcu stanąłem bezpośrednio przed nią. Czekałem na jej odpowiedź, czekałem na te słowa, które mogłyby uratować nasz związek.

– Ja… – zaczęła drżącym głosem, a moje serce zamarło.– Nie wiem, co czuję. Przepraszam, Bartek, ale nie jestem pewna.

Świat mi zawirował

Te słowa brzmiały jak wyrok. Nie jestem pewna? O czym ona mówiła?

– Jak to nie teraz? – wyszeptałem. – Myślałem, że już wybrałaś.

– Ja też tak myślałam – odpowiedziała cicho. – Ale teraz wszystko się skomplikowało.

Igor patrzył na nią z triumfem, a ja czułem, jak grunt pod moimi nogami zapada się coraz bardziej. Jak to możliwe, że jeszcze niedawno byliśmy szczęśliwi, że mieliśmy przed sobą całe życie, a teraz ona mówi mi, że nie jest pewna?

– Rozumiem – powiedziałem, choć czułem, że niczego nie rozumiem. – Więc to koniec.

Odwróciłem się, nie czekając na odpowiedź. Las wydawał się teraz chłodny i mroczny, jakby otaczał mnie z każdej strony. W głowie słyszałem tylko jedno – słowa Moniki, że nie jest pewna.

– Bartek, poczekaj! – usłyszałem jej głos za sobą, ale nie odwróciłem się. Nie mogłem tego zrobić. Co mi miała do powiedzenia? Kolejne przeprosiny? 

Szedłem przed siebie, coraz bardziej zagubiony. Myślałem, że gdy wyjdę z lasu, będzie mi lżej, ale każda kolejna chwila tylko zwiększała ten ciężar w sercu. Wciąż słyszałem jej słowa: „Nie wiem, co czuję”. To było jak wyrok, który nie miał odwołania.

Dotarłem do polany, gdzie zaczynaliśmy nasze grzybobranie. Pusty kosz, który Monika zostawiła, leżał na ziemi, przewrócony, jakby i on nie mógł znieść tego wszystkiego. Usiadłem na pniu i oparłem głowę w dłoniach.

Czułem, jak serce mi się łamie

Nie wiedziałem, co zrobić. Monika była miłością mojego życia. Czy to możliwe, żeby człowiek, z którym przysięgało się być na zawsze, w jednej chwili stał się obcy?

Siedziałem tak długo, aż usłyszałem kroki. Ktoś zbliżał się cicho, ostrożnie. Podniosłem głowę, gotów zobaczyć Monikę. Ale to był Igor. Szedł powoli, z rękami w kieszeniach, a na jego twarzy nie było już tego triumfu. Wyglądał na zmęczonego, może nawet zagubionego.

– Jestem idiotą – powiedział z gorzkim uśmiechem. – Myślałem, że mogę ją odzyskać, że wrócę do czegoś, co już nie istnieje. Ale teraz widzę, że to ty jesteś jej przyszłością, nie ja.

– I co teraz? – zapytałem, wciąż czując gniew, ale i coś, co można było nazwać współczuciem.

– Odejdę – odpowiedział, odwracając się powoli. – Zostawię was w spokoju. Na zawsze.

Igor zniknął między drzewami, a ja wiedziałem, że teraz wszystko zależy od Moniki. Kiedy ruszyłem w stronę miejsca, gdzie ją zostawiłem, poczułem nagły ciężar w piersi. Stała tam z twarzą pełną łez. Zobaczyłem w jej oczach coś, czego wcześniej nie dostrzegałem – skruchę i nadzieję.

– Przepraszam. Proszę, daj mi szansę.

Słowa, które tak bardzo chciałem usłyszeć, wreszcie padły. Ale teraz, gdy je słyszałem, coś we mnie było inne. Nie wszystko da się naprawić w jednej chwili.

– To nie będzie łatwe. Ale spróbujemy.

W jej oczach błysnęła nadzieja, a ja, choć wciąż miałem wątpliwości, postanowiłem dać nam jeszcze jedną szansę.

Bartosz, 28 lat

Czytaj także:
„Chciałam uciec z miasta na wieś, ale nie umiałam postawić się matce. Była dumna, że bryluję w branży finansów”
„Teść to typ z innej epoki i omszały leśny dziad. Całuje mnie w rękę, ale potem odsyła do garów i opieki nad dzieckiem”
„Wakacje all inclusive we wrześniu miały być idealne, ale mąż wszystko zepsuł. Wyluzował się aż za bardzo”

Redakcja poleca

REKLAMA