„Romans z żonatym mężczyzną miał być tylko krótką przygodą. Zmieniłam plany przez telefon od jego żony”

pewna siebie dziewczyna fot. Adobe Stock, speed300
„– Dobrze zapłacę – powiedziała. A gdy wymieniła sumę, poczułam dreszcz na plecach. Ja nigdy w życiu nie miałam takich pieniędzy. A podobnie jak żona mojego kochanka, ja także je lubiłam. – Zgoda – powiedziałam, pieczętując nasz układ”.
/ 31.08.2024 11:15
pewna siebie dziewczyna fot. Adobe Stock, speed300

Nigdy nie sądziłam, że wdam się w romans z żonatym facetem. Tym bardziej, że zdrada zawsze była dla mnie czymś złym. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej sama sklejałam serce po tym, jak nakryłam swojego narzeczonego z kochanką. I być może właśnie to zmieniło moje nastawienie.

Kiedy poznałam Krzysztofa, to zupełnie nie interesowało mnie to, że miał żonę, która najprawdopodobniej zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej mąż zabawia się na boku z dużo młodszą od niej dziewczyną. Jednak myliłam się. Żona mojego kochanka nie tylko doskonale wiedziała o niewierności swojego męża, ale na dodatek wciągnęła mnie w swoje gierki.

Zdrada mnie zmieniła

Doskonale pamiętam dzień, w którym wszystko się zmieniło. Tego dnia wróciłam wcześniej z pracy i zastałam swojego narzeczonego w objęciach kochanki. A przecież za kilka miesięcy mieliśmy brać ślub.

– Jak mogłeś mi to zrobić?! – krzyknęłam ze łzami w oczach. A potem wybiegłam z naszego mieszkania i zamknęłam za sobą pewien etap w życiu.

Od tamtej pory bardzo się zmieniłam. Powiedziałam sobie, że już nigdy więcej nie dam się skrzywdzić, a facetów będę traktować jak typowe zabawki.

– Przecież takie postępowanie nie jest w porządku – mówiła mi moja przyjaciółka.

Ale ja nie zamierzałam jej słuchać. W tamtym momencie myślałam tylko o tym, że przecież każdy facet to świnia. "Teraz to ja się z nimi zabawię" – myślałam.

I dokładnie tak robiłam. Owijałam sobie facetów wokół palca, a gdy tylko mi się nudzili, to od razu ich rzucałam. Nie patrzyłam też na to czy potencjalni kandydaci na pożarcie są w związkach czy też nie. Wychodziłam z założenia, że jeżeli szukają przygód na boku, to nie są w nich szczęśliwi.

Krzysztof od razu wpadł mi w oko

Podobnie było z Krzysztofem. Poznałam go na jednej z firmowych imprez i od razy zwróciłam na niego uwagę. Wysoki, przystojny i uśmiechnięty od ucha na ucha – było na czym zawiesić oko. A do tego dobrze ubrany i ładnie pachnący, co zwiastowało całkiem gruby portfel. I chociaż pieniądze nie były najważniejsze w moich podbojach, to jednak lubiłam z nich korzystać.

– Zatańczysz? – to Krzysztof pierwszy do mnie podszedł.

A ja skorzystałam z jego zainteresowania. Jeszcze tego samego wieczoru wylądowaliśmy w hotelu, gdzie spędziliśmy noc. Mój kochanek od samego początku przyznał się do tego, że ma żonę.

– Nie chcę, żeby między nami były jakieś niedomówienia – tłumaczył.

Zupełnie mi to nie przeszkadzało. Romans z Krzysztofem traktowałam jak przygodę, która i tak miała się zakończyć za kilka lub kilkanaście tygodni. Żadne uczucia nie wchodziły w grę. A wyrzuty sumienia? Ich też pozbyłam się już dawno temu. W tamtym momencie interesowała mnie tylko dobra zabawa, którą Krzysztof mi zapewniał.

Nie miałam wyrzutów sumienia

Nasz romans był bardzo intensywny. Krzysztof zapewniał mi nie tylko dobry seks, ale też eleganckie kolacje, zakupy czy ekscytujące wyjazdy. I robił to na tyle regularnie, że coraz częściej zastanawiałam się, jak na to wszystko reaguje jego żona.

– Sporo podróżuję – powiedział, gdy któregoś razu zapytałam go wprost, jak udaje mu się ukryć nasz romans. – A poza tym myślę, że i tak niewiele ją to interesuje.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Czegoś takiego się nie spodziewałam.

– To dlaczego się nie rozwiedziecie? – zapytałam.

– Moja żona nie zrezygnuje z tego, co ma – usłyszałam. – Ja zapewniam jej wygodne życie, a ona nie interesuje się tym, co robię w wolnej chwili – powiedział. A potem dodał, że najpierw musiałaby złapać go za rękę, co przecież wcale nie jest takie proste.

Zupełnie inną teorię miała moja przyjaciółką.

– Ona go po prostu kocha – powiedziała. – I za wszelką cenę próbuje ratować małżeństwo.

Nie czułam, że coś rozbijam

Parsknęłam śmiechem. Żona Krzysztofa wydawała mi się raczej kobietą, która po prostu nie chce zrezygnować z pieniędzy męża i dlatego jest w stanie przymykać oczy na jego romanse.

– Nie śmiej się – usłyszałam. – Raczej powinno być ci wstyd, że rozbijasz cudze małżeństwo – powiedziała przyjaciółka.

Magda od samego początku przekonywała mnie, że romans z żonatym mężczyzną nie jest w porządku. Ale ja jej nie słuchałam.

– Gdyby w ich związku było wszystko w porządku, to Krzysztof nie zdecydowałby się na romans – argumentowałam. – Ja nie mam sobie nic do zarzucenia – mówiłam.

Magda z niedowierzaniem kręciła głową. W jej oczach widziałam niesmak i zażenowanie. Ale nic nie mówiła. Wiedziała, że nic nie zdziała. Nie miała argumentów, które by mnie przekonały do tego, że powinnam coś zmienić w swoim życiu. Według mojej prywatnej oceny sytuacji wcale nie robiłam nic złego. Ja jedynie brałam odwet za to, co kiedyś zrobił mi narzeczony. A że przy okazji rozbijałam czyjeś małżeństwo? Tak szczerze powiedziawszy, to uważałam, że żona Krzysztofa jest sama sobie winna. "Najwidoczniej nie potrafi zatrzymać męża przy sobie" – myślałam. Nawet nie przypuszczałam, że moja ocena była zupełnie błędna, a żona mojego kochanka rozgrywała swój własny mecz.

Pojawiły się jakieś uczucia

Romans z Krzysztofem kwitł w najlepsze. Mój żonaty kochanek okazał się na tyle fajnym facetem, że nawet zaczęłam się zastanawiać, czy między nami mogłoby być coś więcej.

Zakochałaś się? – zapytała przyjaciółka, której zwierzyłam się ze swoich przemyśleń – Klasyka gatunku – dodała po chwili.

Jednak nie miała racji. Z mojej strony to nie była miłość. To bardziej chęć stabilizacji i wygodnego życia. A Krzysztof mógłby mi takie zapewnić.

– Nie łudź się – usłyszałam od przyjaciółki. – Zawsze będziesz tą drugą. On nigdy nie zostawi żony.

Nic nie powiedziałam. A późniejsze wydarzenia sprawiły, że nigdy tego nie sprawdziłam.

Byłam zaskoczona

Kilka dni po rozmowie z Magdą odebrałam telefon.

– Dobry wieczór – usłyszałam w słuchawce kobiecy głos. – Pani Hanna?

Zawahałam się. Nie wiem, skąd to wiedziałam, ale byłam przekonana, że rozmawiam z żoną Krzysztofa. I nie pomyliłam się.

Mogłybyśmy się spotkać? – usłyszałam odwieczne pytanie zdradzanych żon.

I już w myślach ujrzałam ogromną awanturę, która ta kobieta na pewno mi zrobi.

– Chyba nie ma takiej potrzeby – odpowiedziałam chłodno. Za nic na świecie nie chciałam spotykać się ze swoją rywalką.

– Nalegam – powiedziała żona mojego kochanka.

A ja – chociaż sama nie wiem dlaczego – zgodziłam się. I idąc na to spotkanie, nawet nie przypuszczałam, że całkowicie odmieni ono moje życie.

Chciała mi zapłacić

Żona mojego kochanka okazała się piękną i zadbaną kobietą. "Co on widzi w innych?" – pomyślałam zdziwiona.

– Witam – powiedziała, lekko ściskając moją dłoń.

A potem od razu przeszła do rzeczy. Okazało się, że żona Krzysztofa doskonale wie o zdradach męża.

– Ale nie mam żadnego dowodu – mówiła. – A jeżeli bym się z nim rozwiodła, to zostałabym z niczym. A ja lubię pieniądze – przyznała z rozbrajającą szczerością.

– A co ja mam do tego? – zapytałam w końcu.

– A tym pomożesz mi w osiągnięciu celu – powiedziała. – I dobrze na tym wyjdziesz – dodała po chwili.

Plan był banalnie prosty. Miałam dalej romansować z Krzysztofem. Ale jednocześnie miałam dostarczać żonie Krzysztofa dowody na jego zdradę. A to wszystko miało jej zagwarantować rozwód w winy niewiernego męża i równy podział majątku.

Dobrze zapłacę – powiedziała.

A gdy wymieniła sumę, poczułam dreszcz na plecach. Ja nigdy w życiu nie miałam takich pieniędzy. A podobnie jak żona mojego kochanka, ja także je lubiłam.

– Zgoda – powiedziałam, pieczętując nasz układ.

I niemal od razu zabrałam się za wywiązywanie się z umowy.

Miał do mnie żal

Krzysztof przez wiele tygodni nie miał pojęcia, że pomagam jego żonie. A kiedy się zorientował, to było już za późno. Moja cicha wspólniczka nazbierała tyle kompromitującego materiału, że każdy sędzia musiał orzec rozwód z winy Krzysztofa. A on w takiej sytuacji musiał podzielić się majątkiem.

Jak mogłaś mi to zrobić? – zapytał pewnego wieczoru.

Jego żona właśnie wręczyła mu pozew o rozwód i przedstawiła argumenty, z którymi nie dało się dyskutować. Nie zapomniała też powiedzieć, kto się do tego przyczynił.

– Myślałem, że zależy ci na mnie – dodał cicho.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że faktycznie mi na nim zależało. Problem w tym, że już nic się nie dało zrobić, a ja podjęłam decyzje, które wszystko zniszczyły.

Żona Krzysztofa zapłaciła mi obiecaną sumę. Dzięki niej mogłam przeprowadzić się do innego miasta i rozpocząć zupełnie nowe życie. Czy jestem szczęśliwa? Nie. Nie tylko nie potrafię zapomnieć tego, co zrobiłam, ale także nie mogę pogodzić się z myślą, że być może straciłam szansę na coś ważnego. Ale teraz nic już nie mogę zarobić.

Hanna, 25 lat

Czytaj także: „Żal mi zięcia, bo córka każe mu sprzątać i gotować. Lepiej niech sama chwyci za mopa, bo taka rola kobiety”
„Teściowa gnębiła mnie, bo nie mogę mieć dzieci, a mąż mnie nie bronił. W końcu nie wytrzymałam”
„Moje córki są leniwe. Obraziły się, gdy kazałam im sprzątać i przestałam podsuwać obiadki pod nos”

Redakcja poleca

REKLAMA