„Romans z kolegą miał być początkiem końca mojej łóżkowej posuchy. Niestety, byłam tylko trybikiem w jego brudnej gierce”

załamana kobieta fot. iStock, Halfpoint Images
„Byłam zła na siebie. Wszyscy myśleli, że to gorący romans, podczas gdy w rzeczywistości między nami absolutnie nic się nie działo”.
/ 18.01.2024 20:30
załamana kobieta fot. iStock, Halfpoint Images

Pędziłam na przystanek jak szalona, wiedząc, że jeśli nie zdążę na autobus, następny przyjedzie dopiero po czterdziestu minutach. Dzisiaj w pracy panowało tak ogromne tempo, że nawet nie miałam czasu na lunch.

Z daleka dostrzegłam, że na przystanku coś stoi, ale do ostatniej sekundy miałam nadzieję, że to nie jest mój autobus. Niestety, okazało się, że się pomyliłam. Kiedy dotarłam na miejsce, siódemka pozostawiła za sobą tylko smugę niebieskiego dymu.

Skąd ta niespodziewana propozycja?

– Do diabła – wyrzuciłam z siebie.

– Hej, Lidko – niespodziewanie usłyszałam męski ton. Za mną stał Michał z działu marketingu, przystojny mężczyzna, który przyciągał uwagę wszystkich pań w biurze – i był tego w pełni świadomy.

Kiedy zaczynał pracę w naszej firmie, miał żonę. Jednak dwa lata temu biuro obiegła informacja, że się rozwiódł. Status rozwiedzionego mężczyzny dla wolnych kobiet nie był najmniejszą przeszkodą. Nieco niechętnie to przyznaję, ale nie byłam wyjątkiem, więc na jego widok nieświadomie prostowałam się i wciągałam brzuch.

– Witaj. Co tutaj robisz? Nie jedziesz swoim autem?

– Jest u mechanika, miałem zamówić taxi, ale dawno nie korzystałem z autobusu. Pomyślałem, że skorzystam. I świetnie się złożyło, bo spotkałem ciebie, a właśnie chciałem z tobą porozmawiać – odparł tajemniczo.

Nie odpowiedziałam, ale z ciekawością czekałam na dalszą część rozmowy.

– Posłuchaj, czy nie zgodziłabyś się pójść ze mną na ślub kuzynki? Byłbym ci bardzo wdzięczny – zasugerował, a ja zaskoczona, ledwie utrzymałam równowagę.

Nigdy nie myślałabym, że chciałby nawiązać ze mną jakiekolwiek relacje. Ani razu nie wypiliśmy wspólnie choćby filiżanki kawy, nie mówiąc już o wspólnym wypadzie na piwo! Skąd więc niespodziewana propozycja? Starałam się wydobyć od niego więcej informacji, aby dowiedzieć się, czy jego towarzyszka zrezygnowała w ostatniej chwili, ale on jedynie zaśmiał się i stwierdził, że wcześniej nie zaprosił nikogo.

Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje, ale mimo wszystko czułam się zaszczycona. Ślub planowany był za trzy tygodnie, więc nie zaprosił mnie na ostatnią chwilę. Z radością przyjęłam propozycję i już w myślach widziałam nas, jak flirtujemy w biurowych korytarzach, a wszystkie kobiety patrzą na mnie z zazdrością w oku. A wszystko to bez żadnych dodatkowych starań czy wysiłku z mojej strony. Wystarczyło, że mu się spodobałam.

Cóż, idę z nim na ślub!

Pełna energii wróciłam do mojego mieszkania i natychmiast skontaktowałam się z moją siostrą, aby podzielić się z nią zaskakującą informacją. Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam przestać mówić, a ona, jak to w jej stylu, próbowała nieco ostudzić moje emocje.

O uspokojeniu się nie było jednak mowy! Jeszcze tego samego dnia zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki. Chciałam, aby była kusząca, ale nie zbyt wyzywająca. W końcu był to ślub w jego rodzinie. Musiałam zrobić dobre wrażenie.

Kiedy nadszedł kolejny dzień, wyprostowałam swoje włosy, ubrałam się w najpiękniejszą sukienkę i pełna optymizmu udałam się do pracy. Kiedy przechodziłam obok działu marketingu, zastanawiałam się, czy nie powinnam do nich zajrzeć, ale ostatecznie zdecydowałam się tego nie robić.

Jeżeli będzie chciał porozmawiać, wie, gdzie mnie szukać. Nie powiedziałam również dziewczynom, co wydarzyło się wczoraj. Chciałam, aby same zauważyły, że coś się zmieniło. Jeśli chodzi o biurowe romanse, to właśnie takie niedopowiedzenia są przecież najciekawsze.

Cały dzień czekałam na jakiekolwiek wieści od Michała, ale nie otrzymałam od niego żadnej wiadomości. Ciężko mi było skoncentrować się na wykonywaniu obowiązków, ponieważ cały czas myślałam o spotkaniu z nim. Radość, którą odczuwałam na samą myśl o tym, nie znikała.

Zaczęłam zastanawiać się, czy nie napisał do mnie, bo był zbyt zapracowany, czy stał za tym jakiś inny powód. Nie zauważyłam go również na przystanku autobusowym. Wygląda na to, że jego samochód był już sprawny. Gdy wracałam do domu, byłam bardzo zdenerwowana. Musiałam wykazać się ogromną siłą woli, aby nie wysłać do niego wiadomości. Niestety, on także tego nie zrobił.

Następne dni wyglądały tak samo

Zaczęłam powoli zastanawiać się, czy zaproszenie jest nadal ważne. Tylko w piątek, gdy na chwilę wyszłam do kuchni dla pracowników na kawę, niespodziewanie go spotkałam. Rozmawiał żartobliwie z Ulką z jego działu.

– O! Witaj Lidko. Co u ciebie w księgowości? – zapytał, jakby nigdy nic, a ja poczułam się nieco zasmucona.

– Wiesz, księgowość to taka specyficzna działka. Jeśli umiesz liczyć, licz na siebie – odpowiedziałam z uśmiechem.

Michał wydawał się roześmiany, jednak była pewna, że moje dowcipne uwagi go nie rozbawiły. Przygotowałam kawę i po prostu wyszłam. W tym momencie była pewna, że to zaproszenie na ślub po prostu mi się przyśniło. Po kilku chwilach usłyszałam ciche stukanie do drzwi. Michał pojawił się w drzwiach i spytał, czy moglibyśmy zamienić kilka słów.

Dziewczyny z pokoju natychmiast wyostrzyły słuch. Byłam pewna, że planuje cofnąć zaproszenie i powiedzieć, że tego dnia był pod wpływem jakichś leków.

– Lidia, zdarzyło się coś niepokojącego? Czy cię uraziłem? – zadał pytanie. – Twoje zachowanie w kuchni było dziwne. Czy ma to związek z tym ślubem? Nie chcesz ze mną pójść? Jeśli czujesz się zakłopotana, że pracujemy razem, to naturalnie to zrozumiem.

W tym momencie poczułam się zdezorientowana. Zależało mi na tym, aby zapewnić go, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdy wróciłam do pokoju, musiałam poradzić sobie z wpatrzonymi we mnie spojrzeniami koleżanek.

– Co tam?! Idziemy na to wesele – warknęłam, czego prawie natychmiast pożałowałam. Zdałam sobie sprawę, że uruchomiłam lawinę, której już nic nie zatrzyma. I tak właśnie się stało.

Kiedy przyszłam do pracy następnego dnia, każdy rzucał mi pełne znaczenia spojrzenia. Byłam pewna, że wiadomości o mnie rozniosły się błyskawicznie. Byłam zła sama na siebie, że nie potrafiłam utrzymać języka za zębami, zwłaszcza że wszyscy przypuszczali, że łączy nas gorący romans, podczas gdy w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.

Trudno mi było mieć pretensje do dziewczyn za brak taktu, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że to jest nieuniknione i prawdopodobnie zrobiłam to z powodu próżności. Michał nie odnosił się do plotek i nie przyszedł nawet do mnie z pretensjami. Z jednej strony, odczułam ulgę, z drugiej – jego brak reakcji nawet w takiej sytuacji wydawał mi się dziwny.

Gdy przyszła sobota, odwiedziłam fryzjera, a następnie założyłam nową, czerwoną sukienkę. Miałam nadzieję, że wspólne wyjście na wesele sprawi, że Michał zrobił krok do przodu. Pojawił się po mnie na czas. Skomplementował mój wygląd, a dopiero, gdy już byliśmy w drodze samochodem, zaczął swobodniej rozmawiać.

Plotki i... okrutna rzeczywistość

– Zakładam, że te biurowe plotki cię nie cieszą? Przykro mi, że doszło do tego. Nie chciałem dawać żadnych powodów do plotkowania, ale jak widać, nie udało mi się tego uniknąć.

– Michał, dlaczego mnie zaprosiłeś? – spytałam, nie mogąc już dłużej znieść tej niepewności.

Nastała chwila niezręcznej ciszy. Mój „towarzysz” odezwał się po chwili.

– Powiem ci szczerze. Jesteś bardzo sympatyczną i ładną osobą. W biurze uchodzisz za najbardziej atrakcyjną, a moja była partnerka pojawi się z nowym towarzyszem. Chciałem, żeby zobaczyła, że też ruszyłem do przodu, choć to nie jest prawda. Nadal ją kocham, Lidka.

To był szok! Nie takiej szczerości od niego oczekiwałam! Nie byłam pewna, czy mogę mieć do niego jakiekolwiek pretensje. Przecież nie dał mi żadnych powodów, abym mogła myśleć, że łączy nas romans. Zaproponował mi „jedynie” zostanie jego osobą towarzyszącą na weselu. Jego wyjaśnienia jednocześnie mnie oburzyły i wzruszyły. Teraz nie mogłam już mieć żadnych wątpliwości, że to się nie uda.

Kiedy przyszliśmy do kościoła, okazało się, że jego eks przyszła sama. Jak poinformował nas jeden z wujków Michała, jej nowy związek nie przetrwał. To był moment, kiedy naprawdę go straciłam. Spędził cały wieczór, tańcząc ze swoją byłą, a ja siedziałam samotnie przy stole, objadając się bez umiaru.

Michał co prawda podchodził, proponował drinka i przepraszał za swoje zachowanie, ale co z tego? Już planowałam dyskretnie opuścić to miejsce i zamówić taksówkę, kiedy niespodziewanie zagadał do mnie młody, atrakcyjny mężczyzna.

– Witam serdecznie. Czyżbyś również była tu sama?

– Można to tak ująć – odparłam z ironią. – Nawet nie jestem znajomą państwa młodych. Znalazłam się tu przez sprytną manipulację.

– O, to intrygujące. Jestem kolegą pana młodego jeszcze z czasów szkolnych. Również nie znam tutaj praktycznie nikogo. Czy mogę prosić do tańca? – zaproponował.

Na parkiecie sprawdził się rewelacyjnie!

Kilka następnych utworów spędziliśmy na tańcach i rozmowach. W końcu mój nastrój naprawdę się poprawił. Wydawało się, że Tomek również jest księgowym, ale pracuje w innej firmie. Podobnie jak ja, uwielbia kino. Michał był tak zajęty swoją byłą partnerką, że kiedy poinformowałam go, że Tomek mnie zaprowadzi do domu, skinął tylko głową i po raz kolejny przeprosił za swoją nieuwagę. Wtedy to nie było już dla mnie żadnym problemem.

Byłam w szoku, kiedy sprawy przybrały tak nieoczekiwany obrót. Przyszłam z jednym mężczyzną, a wyszłam z innym. Co więcej, był on równie atrakcyjny i miły, ale tym razem naprawdę mną zainteresowany.

Następnego ranka, obudziła mnie wiadomość z propozycją wyjścia do kina. Z radością się zgodziłam. Tym razem nie mogłam narzekać na brak uwagi. Tomek obsypywał mnie komplementami i wykazywał zainteresowanie wszystkim, co związane z moją osobą.

Natychmiast się nim zauroczyłam. Aktualnie świętujemy drugą rocznicę naszego związku i planujemy wziąć ślub. Często rozmawiamy o początkach naszej znajomości. Gdyby nie nietypowy zbieg okoliczności, nasze drogi nigdy by się nie zetknęły. Co z Michałem? Przypuszczam, że wrócił do Marysi i teraz jest niesamowicie szczęśliwy. Zupełnie jak ja.

Czytaj także:
„W dniu pogrzebu męża wszyscy składali mi kondolencje, a ja myślałam tylko o tym, aby wrócić do domu i otworzyć szampana”
„Rodzina męża traktowała mnie jak intruza. Tylko syn szwagierki był dla mnie miły. Wynagrodziłam mu to z nawiązką”
„Mój mąż wyrzucił mnie z domu. Z bogatej dzielnicy przeniosłam się na blokowisko. Żyję skromniej, ale spokojnie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA