„Mąż chce zrobić ze mnie inkubator, a ja nie jestem gotowa na dziecko. Uważa, że przez to wpędziłam teściową do grobu"

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, djoronimo
Kto powiedział, że kobieta musi zostać matką? Ja nie muszę! Oni wszyscy uważają, że skoro posiadam kobiece narządy to to mnie obliguje do rodzenia dzieci. Nikt nie liczy się z moim zdaniem! Może to i dobrze, że Radek odszedł do tej kobiety, widocznie ona nie ambicji i da mu to, czego chce”.
/ 21.09.2021 13:54
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, djoronimo

Za mąż wyszłam tuż przed trzydziestką i… od razu się zaczęło.

– To najwyższy czas na pierwsze dziecko, Justysiu – usłyszałam od mojej mamy jakieś dwa tygodnie po powrocie z podróży poślubnej.

– Z czasem będzie ci coraz ciężej. Nieprzespane noce dają w kość bardziej, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić – piała teściowa w podobnym tonie.

– Lepiej się pospieszcie, bo później możesz mieć problemy z zajściem w ciążę – straszyła mnie koleżanka z pracy.

W końcu wybuchłam.

– A dajcież wy mi wszyscy święty spokój z tym dzieckiem!

– Ja tylko dobrze ci radzę – naburmuszyła się Joanna i wróciła do swoich zajęć.

Przez kilka kolejnych tygodni wszystko jakby się przeciwko mnie sprzysięgło – w ciążę zaszły moja młodsza siostra, kuzynka, sąsiadka mamy i fryzjerka teściowej. Nie muszę chyba dodawać, że podczas każdej rodzinnej wizyty wysłuchiwałam anegdotek z życia szczęśliwych przyszłych mam i znosiłam grubymi nićmi szyte aluzje na temat mojej przez wszystkich wyczekiwanej ciąży.

– Nie chcę jeszcze dziecka, Radek! Czemu oni nie mogą tego pojąć?! W pracy w końcu zaczęło mi się układać, mam szansę na awans, nowy szef ceni mnie bardziej od byłej szefowej. Nie mogę teraz zajść w ciążę i zakopać się w pieluchach! – krzyknęłam, kiedy mąż zapytał, co z planem powiększenia rodziny.

– A ja? Moje zdanie się nie liczy? – zapytał Radek. – Wspominałem ci przecież przed ślubem, że bardzo bym chciał jak najszybciej zostać ojcem.

– Rozumiem. Tylko, że to ja będę musiała odwalić najgorszą robotę!

– Najgorszą robotę? – zdziwił się mąż. – Macierzyństwo to jedna z najpiękniejszych przygód, jaka może stać się udziałem kobiety.

– Serio? Skąd ty bierzesz takie teksty?! Ze spotkań kółka różańcowego?! – krzyknęłam i obrażony mąż wyszedł z pokoju.

Minęło pół roku

Moja siostra urodziła śliczną dziewczynkę. Kuzynka powiła bliźniaki, a fryzjerka teściowej – synka. Mama rozpływała się w zachwytach nad nowymi członkami rodziny, teściowa podsuwała mi pod nos fotki pierworodnego fryzjerki, a ja… miałam ochotę krzyczeć.

Moje trzydzieste urodziny były koszmarem – wśród składanych mi przez rodzinę życzeń wciąż przewijało się jedno: „żebyście zostali z Radkiem rodzicami”.

– Szlag mnie trafia, rozumiesz?! – wyżaliłam się któregoś dnia Marcie, z którą po pracy wyskoczyłam na drinka. – Czemu facetom nikt w kółko nie suszy głowy w sprawie potomstwa? Czy fakt, że posiadam macicę i całą resztę tego rozrodczego osprzętu, siłą rzeczy obliguje mnie do rodzenia?! Marta, ja nie jestem gotowa! Nie chcę! Tyle, że Radek tego nie rozumie…

– Postaw się na jego miejscu, Justyna. Jest od ciebie starszy, niedługo skończy trzydzieści siedem lat. Chciałby się nacieszyć ojcostwem, póki jest jeszcze młody.

– To co? Mam zacisnąć zęby, zapomnieć o swoich marzeniach i ambicjach i zajść w ciążę, bo wszyscy tego ode mnie oczekują?! – krzyknęłam, a siedząca przy sąsiednim stoliku młoda kobieta posłała mi pełne zrozumienia spojrzenie.

– Nie, jasne, że nie. Ale weź pod uwagę jedno: któregoś dnia możesz stracić Radka – postraszyła mnie Marta.

– Żartujesz? My się kochamy, świetnie nam razem. Gdyby nie kwestia tej cholernej ciąży, w ogóle byśmy się nie kłócili.

– No, ale to dość poważna kwestia, Justyna. Nie chcę być złym prorokiem, ale znam Radka od lat – on od dawna marzył o roli ojca. Przemyśl to sobie jeszcze, co?

– Nie ma nad czym myśleć. To nie jest dobry czas na dziecko! – powiedziałam ostrym tonem.

Zmieniłyśmy temat, ale jak tylko wróciłam do domu, wybuchła kolejna afera.

– Bożena i Bartek zapraszają nas na chrzciny. Jak widzisz jej jakoś dzieci nie przeszkadzają w karierze – powiedział mąż z przekąsem.

– Trzeba się było ożenić z Bożeną – syknęłam i zamknęłam się w łazience.

Noc spędziliśmy osobno – ja w naszej sypialni, mąż w salonie na kanapie. Rano usiłowałam negocjować.

– Pogadajmy o tym za jakiś rok, półtora. Nie mam jeszcze trzydziestu jeden lat, Radek. Jest mnóstwo czasu – usiłowałam go przekonać.

Miałam nadzieję, że mąż chociaż postara się mnie zrozumieć, ale on tylko dopił kawę i bez słowa wyszedł z kuchni – ostatnio była to jego ulubiona strategia – katowanie mnie cichymi dniami.

Kilka dni później wpadłam na mieście na Jolkę, koleżankę z liceum. Była w zaawansowanej ciąży, co dziwnie mnie poirytowało. „Czy to jakaś plaga?” – pomyślałam z niechęcią. Jola zaproponowała, żebyśmy wstąpiły do kawiarni, ale zbyłam ją, wymawiając się pośpiechem.

Do domu wróciłam skonana

Położyłam się w sypialni i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam i przeszłam do salonu, Radek oglądał w telewizji mecz.

– Kto gra? – zapytałam, chociaż guzik mnie to obchodziło.

Mąż spojrzał na mnie jakimś dziwnym wzrokiem i wyłączył dźwięk.

– Co jest? Marnie wyglądasz – zauważyłam.

– Moja mama jest chora. Dowiedziałem się dopiero dzisiaj, chociaż podobno ona wie już od kilku tygodni.

– Ale co jej jest? – przeraziłam się.

– Rak. Lekarze twierdzą co prawda, że w tym stadium są spore szanse na dobre zakończenie, ale i tak jestem załamany. Niedługo ma pierwszą chemię i wiesz, co mi dziś powiedziała? „Szkoda, że mogę umrzeć zanim poznam mojego wnuka”.

– Wiesz co, Radek! Przykro mi z powodu twojej mamy. Ale nie szantażuj mnie w ten sposób, okay?! – wybuchłam.

– Acha, szantażuję cię?!

– Tak! To jest emocjonalny szantaż! I żeby było jasne – w kwestii dziecka na pewno nie zmienię teraz zdania!

– Dzięki! Nie ma to jak znaleźć zrozumienie u żony! Z kim ja się w ogóle ożeniłem?! – krzyknął.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, zniknął za drzwiami. Rozpłakałam się. Czułam się zaszczuta, samotna i… oszukana. Nie miałam pojęcia, że małżeństwo może wyglądać w taki sposób! Liczyłam na wspólnie spędzane dni, ciekawe rozmowy, wypady w góry, a sprowadzono mnie do roli, w której kompletnie się nie odnajdywałam.

Kilka miesięcy później, mimo optymistycznych rokowań lekarzy, moja teściowa nagle zmarła. Radek się załamał.

– Może gdybyś była w ciąży, mama miałaby dla kogo żyć – powiedział mi któregoś dnia i poczułam się tak, jakby wbił mi w serce nóż.

„Więc to moja wina?!” – zastanawiałam się setki razy

Dziś jesteśmy w trakcie rozwodu – kilka miesięcy po śmierci swojej matki Radek zostawił mnie dla innej kobiety. Od naszych wspólnych znajomych wiem, że panienka owa jest dziesięć lat ode mnie młodsza i z całą pewnością nie robi kariery – pracuje na stacji benzynowej, z której pewnie z chęcią odejdzie, jak tylko mój były już wkrótce mąż ją zapłodni. Zostałam sama.

Jakoś sobie radzę, chociaż odejście Radka boli... Co zrobiłam nie tak? Miliony kobiet odwlekają decyzję o pierwszej ciąży – nie jestem przecież wyjątkiem. Naprawdę byłam aż taką złą żoną? A może to mężczyźni od wieków wszelkimi możliwymi sposobami starają się wpasować nas w role matek, żon, kucharek i posłusznych, bezwolnych cichych, uśmiechniętych kobietek, nad którymi tak bardzo lubią dominować?

Cóż, może kiedyś uda mi się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Na razie staram się odbudować swoje życie i wcale nie jestem aż tak nieszczęśliwa, jak wmawiają mi niektórzy – w tym moja mama. A może ja po prostu nie chcę mieć dzieci? W końcu kto powiedział, że każda kobieta musi zostać matką? Ja z całą pewnością nie muszę. Czasem myślę sobie, że gdyby Radek tak mnie nie naciskał, prędzej czy później urodziłabym dziecko. Jednak on przyparł mnie do muru w sposób, który dosłownie odbierał mi oddech. Czy to było z jego strony w porządku? Wątpię.

Czytaj także:
„Mam trójkę dzieci, ale każde ma innego ojca, bo mam je z mężem, szwagrem i teściem. Wszystko zostało w rodzinie”
„3 lata temu w wypadku zginęła moja przyjaciółka. Ja żyję i to moja kara, bo prowadziłam ten cholerny samochód”
„Tata potrzebował przeszczepu, a ja nie mogłam być dawcą. Wydało się, że wcale nie jestem jego córką...”

Redakcja poleca

REKLAMA