„Rodzice uwielbiali mnie upokarzać. Wytykali mi wszystkie defekty. Tata ciągle podkreślał, że jestem brzydsza od mamy”

Rodzice stale mnie upokarzają fot. Adobe Stock, alien185
„– Czemu ty się w matkę nie wrodziłaś? Jesteś baba jak piec! Mama wygląda przy tobie jak ptaszek. – Bo ona za dużo je! – skomentowała mama. – Ostatnio za jej łóżkiem znalazłam pełno papierków od krówek! Wcina je po kryjomu. Nic dziwnego, że na nią nie działa moja dieta. – To nie twoja wina, kochanie. Na obżartucha przecież nic nie poradzisz!”.
/ 17.07.2022 15:15
Rodzice stale mnie upokarzają fot. Adobe Stock, alien185

Matka z ojcem powinni wspierać swoje dziecko i je podbudowywać. Tymczasem u mnie w domu jest dokładnie odwrotnie. A ja mam już tego dość!

– Córeńko kochana – usłyszałam od mamy w dzień moich urodzin – w tę twoją 18-stkę życzę ci, żebyś znalazła takiego mężczyznę jak twój tata! I żebyście stworzyli taki związek jak nasz.

Moja ciotka powiedziała kiedyś, że jak się splunie przez lewe ramię, to wtedy złe życzenia się nie spełnią.

Ale jak miałam to zrobić?

Rodzina w komplecie, wszyscy patrzą i uśmiechają się, świeczki płoną na torcie, a ja będę pluć? Zepsułabym sielankę! I tylko ja wiem, że tak naprawdę to żadna sielanka… Mój ojciec jest dziwnym facetem. Raz tyranem, a innym razem pantoflarzem. Zależy, z kim ma do czynienia. To, co powie matka, jest święte. Na to, co mówię ja, w ogóle nie zwraca uwagi. Podam przykład:

– Kupicie mi wysokie trampki? – spytałam któregoś dnia.

Tata spojrzał na mnie z kpiącą miną.

– Dziecko, masz za krótkie nogi na takie buty – prychnął. – Będziesz w tym wyglądała jak kaczka w oficerkach!

Mama oczywiście zaśmiała się głośno, jakby usłyszała najlepszy dowcip. A ojciec spuchł z dumy, bo lubi być doceniany. Oczywiście o tym, co ja wtedy poczułam, żadne z nich nie pomyślało. Mama nosi garsonki, jest szczupła, zgrabna i ładna. Nie to, co ja. Ojciec zawsze mi brak urody wypominał.

– Czemu ty się w matkę nie wrodziłaś? – wzdychał.

To tylko pogłębiało moje kompleksy. Wiedziałam, że mam zbyt masywne nogi i ważę kilka kilogramów za dużo. Zdawałam sobie też sprawę z moich lichych i łatwo przetłuszczających się włosów. Tylko czy oni musieli mi o tym cały czas przypominać? Moja mama kocha chwalić się swoimi gęstymi, lśniącymi lokami. Zupełnie jakby robiła to specjalnie.

Po kim ty masz te rzadzizny? – spytała kiedyś. – I kolor jakiś mysi, nieokreślony! Coś okropnego!

Któregoś razu zabrała mnie do swojej fryzjerki.

Tam też mnie upokarzała

– Pani Marylko, trzeba tak zrobić, żeby moja Jowitka była podobna do ludzi – wypaliła na cały głos. – Sama pani widzi, jak ona wygląda!

Fryzjerka wyraźnie się zmieszała. Popatrzyła na mnie ze współczuciem.

– Nie jest wcale źle… Córka ma ładne rysy, piękne oczy i jest młodziutka.

Ale mama nie ustępowała:

– Co z tego, że młoda? Myśli pani, że to taki cymes ta młodość? Tylko hormony i głupota. No i trądzik! Jowita ma całe plecy w krostach, a do lekarza nie chce iść, chociaż siłą ją ciągnę.

Myślałam, że się spalę ze wstydu! Wszystkie kobiety w salonie wybałuszyły na mnie oczy. Zapewne każda zastanawiała się, jak wyglądam pod bluzką… Czułam się jak zadżumiona! W domu zawsze było okropnie. Rodzice wieczorami oglądali seriale. Nie daj Boże, żebym wtedy o coś zapytała. Awantura murowana.

– Nie masz kiedy marudzić? – krzyczał ojciec. – Chwili spokoju nie ma!

Mama tylko wzdychała i przewracała oczami. Że niby taka była przeze mnie udręczona.

– Wykończysz matkę, zobaczysz! – słyszałam ciągle od taty. – To takie chucherko, nie to, co ty!

– No, powiedz, powiedz, proszę bardzo… Jaka niby jestem? – wkurzyłam się któregoś razu.

– Jesteś baba jak piec! Mama wygląda przy tobie jak ptaszek.

– Bo ona za dużo je! – skomentowała mama. – Ostatnio za jej łóżkiem znalazłam pełno papierków od krówek! Wcina je po kryjomu. Nic dziwnego, że na nią nie działa moja dieta.

– To nie twoja wina – ojciec spojrzał na nią ze współczuciem. – Na obżartucha przecież nic nie poradzisz!

Mama bardzo o siebie dba

Stosuje dietę, chodzi na fitness. Zawsze ma też idealny makijaż, fryzurę i manikiur. I wciąż się chwali tymi swoimi gładziutkimi rękami. Ja z kolei obgryzam paznokcie. Nic na to nie poradzę. Myślę zresztą, że to z nerwów. Nienawidzę też jeździć z rodzicami na zakupy. Mama krytykuje wszystko, co mi się podoba.

– Nie będziesz nosiła takich szmat! – wrzeszczy. – Nie dam na to grosza!

Z tych naszych wypraw najczęściej wracamy pokłócone. Mama zaopatrzona w wielką torbę ciuchów dla siebie, ja z jedną czy dwiema okropnymi bluzkami, które mi wcisnęła, choć uważałam, że są wstrętne. Bo zawsze musi być tak, jak ona chce. Moje zdanie w ogóle się nie liczy. Nawet teraz, gdy miałam urodziny… Na 18-stkę bardzo chciałam dostać laptopa. To było moje marzenie od dawna. Rodzice o tym doskonale wiedzieli. No i co mi kupili w prezencie? Złote kolczyki z turkusami! Pod kolor oczu mojej mamy, bo ja mam czarne, po ojcu. Wiedzieli, że nie będę ich nosiła. Mam przekłute uszy, ale od kolczyków zawsze boli mnie głowa.

Więc dla kogo ten upominek?! Jednego jestem pewna. Kiedy wreszcie poznam jakiegoś chłopaka, na pewno nie chcę, żeby był taki jak mój ojciec. A ja nigdy nie będę podobna do mamy. Bo nie wyobrażam sobie, żeby moja córka czuła się w rodzinnym domu tak samo okropnie jak ja.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA