„Rodzice nie akceptują tego, że mój mąż jest prawie w ich wieku. Boli ich, że rozbiłam cudze małżeństwo”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61
„– Popatrz, jest tylko dwa lata młodszy ode mnie. A pamiętasz, jak jeszcze niedawno mówiłaś, że jestem starym piernikiem? Twój Heniek jest moim rówieśnikiem, powiedz mi więc, co cię w nim tak zauroczyło?”.
/ 12.05.2024 20:00
szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61

Kiedy zapoznałam rodziców z Henrykiem, nie byli zbyt uradowani. Nie chodziło o oficjalne spotkanie, bo na to był jeszcze czas, po prostu wpadli na nas, gdy Henryk podwoził mnie pod dom.

Starałam się trzymać tę relację w tajemnicy najdłużej jak się dało, bo zdawałam sobie sprawę, że w moim domu rozpęta się istna awantura. Moi bliscy nie byli gotowi na to, że chłopak ich córki będzie niemalże rówieśnikiem taty.

Musiałam ich zapoznać

Henryk najszybciej doszedł do siebie. Opuścił auto i rzekł:

– Julio, chyba wypadałoby mnie przedstawić.

Cóż innego mogłam zrobić. Przedstawiłam ich sobie. Tata do samego końca żywił nadzieję, że sprawa wygląda inaczej, niż podejrzewał. Wymienił uścisk dłoni z moim facetem i zamilkł. Obowiązek podtrzymania nic nieznaczącej rozmowy spoczął na mamie.

Henryk po chwili pożegnał się i odjechał, a mnie zasypano gradem pytań m.in. o to, czy ma żonę. Nie istniała żadna satysfakcjonująca odpowiedź na to pytanie. Czułam jednak, że muszę jakoś wytłumaczyć, co się dzieje.

– Henio właśnie się rozwodzi... – zaczęłam mówić, ale nie dokończyłam, bo zobaczyłam, że mama złapała się za serce.

– Zastanów się nad tym, co robisz! Rozbijasz cudze małżeństwo – wrzasnął tata, ale szybko zniżył ton głosu.

Ojciec był wściekły

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg klatki schodowej, wiedziałam, że lepiej nie wtajemniczać sąsiadów w moje prywatne sprawy. Nie musiałam długo czekać na kolejną falę kłótni. Rozpętała się w momencie, gdy wkroczyliśmy do mieszkania. Tata zatrzasnął za nami drzwi i spojrzał na mnie z miną, która nie zapowiadała nic dobrego. Był wkurzony, dogłębnie poruszony i bardzo zaniepokojony.

Nie tak cię wychowaliśmy – zaczął, ale mama weszła mu w słowo i niemal wepchnęła nas do pokoju.

– Chodźmy usiąść i pogadać – zasugerowała drżącym głosem.

Nie rozumieli, że się zakochałam

Wystraszyłam się, że ta nowina pogorszy jej problemy z sercem.

– No popatrz, co zrobiłaś własnej rodzicielce? Po co ci była ta lekkomyślność! Ten facet…

– Henryk – wtrąciłam.

– Ten facet... – ojciec aż kipiał ze złości, a mama mu przytakiwała – W życiu bym nie przypuszczał, że moje dziecko zadurzy się w żonatym gościu.

Kocham go – wyszeptałam.

– Ten facet cię okłamuje! Gdyby darzył cię uczuciem, nie wciskałby ci kitu o rozwodzie, który nigdy nie nastąpi.

– To nie tak! – uniosłam się. – Henryk nie żyje pod jednym dachem z żoną, ostatnio złożyli dokumenty do sądu i oczekują na termin rozprawy!

Byli pewni, że mnie oszukuje

– To bajeczka – wtrąciła mama. – Ten argument jest tak wyświechtany i leciwy, że aż trudno uwierzyć.. Co innego miałby ci powiedzieć? Że żona nie ma bladego pojęcia i byłaby równie zaskoczona romansem męża jak my, gdy zobaczyliśmy twojego „faceta"?

– A propos, w jakim on właściwie jest wieku? – nie odpuszczał ojciec.

Ma 54 lata – mruknęłam pod nosem.

– Popatrz, jest tylko dwa lata młodszy ode mnie. A pamiętasz, jak jeszcze niedawno mówiłaś, że jestem starym piernikiem? Twój Heniek jest moim rówieśnikiem, powiedz mi więc, co cię w nim tak zauroczyło?

Ta miłość była nagła

Nie chciałam odpowiadać, ponieważ trudno mi było opisać słowami to, co zaszło. Nasze spojrzenia się spotkały i przeskoczyła między nami iskierka, od której zapłonął ogień. Zdaję sobie sprawę, że to może zabrzmieć niedorzecznie, ale dokładnie tak było. Para nieznajomych, porażona gromem uczuć przed wejściem na uniwersytet.

Wcześniej nie dawałam wiary miłości od pierwszego wejrzenia, nie miałam skłonności do nagłych zauroczeń. Sądziłam, że jestem racjonalną, twardo stąpającą po ziemi osobą. A nagle coś takiego! Wtedy zrozumiałam, że wobec przeznaczenia człowiek jest bezsilny.

Siła przyciągania okazała się tak potężna, że zamarłam. Henio, który szedł obok pewnego profesora, zwolnił, przystanął i wpatrywał się we mnie z dość niemądrym wyrazem twarzy. Wykładowca był zmuszony zawrócić po swojego towarzysza, gdy zorientował się, że ostatni odcinek trasy pokonał sam, prowadząc monolog. Sytuacja nie umknęła uwadze postronnych obserwatorów. Wśród studentów dało się słyszeć chichoty.

– Przyjaciółko, upolowałaś niezłą partię – wyrzuciła z siebie Aneta bez ogródek.

– To zapraszam na browarka, żeby wznieść toast za Jolkę – Maciek objął nas ramieniem. – Sprawdzimy twoje zdolności w praktyce. Może uda ci się oczarować gościa za barem i dostać darmowe piwko?

Zaczepił mnie

Ruszyłam powoli ich śladem, mimo że najchętniej zawróciłabym i rzuciła się do ucieczki. Wciąż czułam na plecach wzrok tego faceta. Przeszywał mnie na wskroś. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam, kompletnie straciłam panowanie nad sobą, byłam jak otumaniona. Zdałam sobie sprawę, że nie zapamiętałam wyglądu tego mężczyzny. Jedynie jego oczy…

– Wybacz, wiem, że to dość osobliwa prośba, ale czy znalazłabyś chwilę na rozmowę? – z otępienia wyrwał mnie niski męski głos, lekko zasapany.

Wzdrygnęłam się zdziwiona. Podniosłam wzrok. Nie miałam wątpliwości – to był właśnie on. Najwyraźniej puścił się w pogoń za nami, a teraz tkwił w miejscu, zastanawiając się, czy postąpił słusznie. Impulsywna chęć gonienia za nieznajomą panną powoli traciła na sile, zastąpiona przez zdrowy rozsądek. Odsunął się zaskoczony własnym zachowaniem. Dobrze zrobił, ponieważ moi znajomi, dostrzegając, co się święci, zawrócili i otoczyli nas ciasnym kręgiem.

– O co chodzi, Jolka? – Maciek zapytał, patrząc nieufnie na nieznajomego. – Czy wiesz, kim jest ten gościu?

– Przestań już – Aneta szarpnęła go lekko za rękaw kurtki, a następnie zwróciła się do mężczyzny z pytaniem w oczach. Gdy trzeba, umiała być naprawdę w porządku. – Ten pan na pewno zaraz się nam przedstawi, skoro tak na to naciskasz. Ale coś mi mówi, że to nie my jesteśmy tu najważniejsi, mam rację, Jolka?

Intrygował mnie

Tamte chwile okazały się kluczowe dla nas dwojga. Uspokoiliśmy się i rozpoczęliśmy zwyczajną rozmowę. Facet zdradził, że ma na imię Henryk, a następnie zapytał o moje dane kontaktowe – numer komórki, adres mailowy lub coś innego, co umożliwiłoby mu kontakt ze mną. Tak właśnie to ujął. Różnił się od moich znajomych. Nie tylko wiekiem, co było oczywiste, ale też determinacją w dążeniu do celu, przy jednoczesnym zwracaniu uwagi na moje reakcje. Krótko mówiąc, miał w sobie to "coś".

Bez namysłu zdecydowałam się dać mu swój numer komórki. W tamtym momencie w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, że gość taki jak on zapewne ma żonę i dzieci. Ta refleksja pojawiła się u mnie dopiero po fakcie.

Późnym wieczorem odebrałam upragniony telefon od niego. Nie mogłam się doczekać! Już następnego dnia umówiliśmy się na randkę i od tamtej pory widywaliśmy się przy każdej nadarzającej się okazji.

Był w separacji z żoną

Zakochałam się bez pamięci, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Gdzieś z tyłu głowy odzywały się wątpliwości dotyczące ewentualnej rodziny Henryka, ale zanim zdążyły w pełni rozkwitnąć, mój ukochany wszystko mi wyjaśnił.

Okazało się, że od prawie roku żyje w separacji z żoną i mieszka osobno w wynajętym mieszkaniu. Jego córka, starsza ode mnie o rok, studiuje poza granicami kraju. Henryk obiecał, że mnie z nią pozna, gdy tylko przyjedzie do Polski na przerwę między semestrami. Nie miałam powodów, by wątpić w jego słowa.

Największą przeszkodą stała się spora różnica wieku. Nie przeszkadzało to nam, ale ludziom wokół nas już tak. Kumple mojego faceta reagowali jednoznacznymi uśmiechami, kiedy mnie widzieli. Byli uprzejmi, ale miałam wrażenie, że nie pasuję do ich towarzystwa. Kobiety trzymały mnie na dystans, a faceci traktowali jak "zdobycz" mojego partnera. Chyba mu tego zazdrościli. Mimo to, wbrew opinii wszystkich, cieszyliśmy się szczęściem. Gdy minął pewien czas, Henryk zdecydował się uporządkować swoje życie i złożył pozew o rozwód.

Ułożyłam sobie życie wbrew rodzicom

W tamtym czasie doszło do konfrontacji z tatą. Próbowałam zrozumieć, że rodzicom chodzi o moje dobro. Z biegiem czasu jednak moja cierpliwość się jednak wyczerpała i przeniosłam się do mieszkania Henryka. Ku mojemu zaskoczeniu, nie ucieszył się z takiego obrotu spraw. Nie chodziło o to, że mu przeszkadzam, ale o napięte stosunki z moimi rodzicami. Jak sam przyznał, wolałby mieć dobre relacje z przyszłymi teściami. W ten niezbyt romantyczny sposób poznałam jego wizję naszej przyszłości.

Gdy tylko sąd uznał jego rozwód za prawomocny, od razu ruszyliśmy w stronę domu moich rodziców. Zabraliśmy ze sobą bukiet róż, wino i serca pełne obaw. Nigdy bym nie pomyślała, że mój najdroższy może aż tak się stresować. Mnie również towarzyszył niepokój. Starzy na szczęście nie zrobili wielkiej awantury, pewnie dlatego, że dostrzegli mój upór i nie chcieli ryzykować utraty kontaktu ze mną. Nie polubili Heńka, ale ostatecznie minimalnie zaakceptowali sytuację, której nie dało się uniknąć. Cóż innego mogli zrobić?

Ceremonia ślubna odbyła się w wąskim gronie, dokładnie tak, jak sobie to wymyśliłam. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie fakt, że moja matka płakała przez całe wesele. Głowiłam się nad tym, czemu nasza relacja tak bardzo drażni mnóstwo ludzi. Jeżeli kierowałabym się zdrowym rozsądkiem i ponurymi przepowiedniami najbliższych – w życiu nie zostałabym żoną Henryka. Dobrze, że poszłam za głosem własnego serca.

Jola, 28 lat

Czytaj także: „Mój mąż wszystkie wydatki dzielił na pół. Gdy straciłam pracę, miałam u niego dług zaciągnięty na chleb i podpaski”
„Rodzice chcieli, bym był kimś, a nie zwykłym prostakiem. Chcieli zrobić ze mnie maszynkę do zarabiania pieniędzy” 
„Niechcący odkryłem romans żony. Zamiast ją zostawić, postanowiłem obmyślić sposób, by pokochała mnie na nowo”

Redakcja poleca

REKLAMA