„Raz w życiu odpuściłam naukę i zaszalałam. Teraz, zamiast zaliczać próbną maturę, zaliczam test z macierzyństwa”

kobieta fot. iStock by Getty Images, stefanamer
„Kiedy weszłam do mieszkania Kuby, od razu poczułam, że to zupełnie inny świat. Muzyka wypełniała każdy kąt, a ludzie porozsiadali się po kanapach i podłodze, śmiejąc się i rozmawiając na tyle głośno, że trzeba było niemal krzyczeć, by się zrozumieć”.
/ 12.01.2025 14:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, stefanamer

– Jeszcze tylko kilka miesięcy – mruknęłam do siebie. Niby nic takiego, przecież matura to formalność, ale serce przyspieszało na samą myśl, że już niedługo moje życie nabierze tempa.

Miałam osiemnaście lat i plan: za kilka miesięcy wyjeżdżam na studia medyczne za granicę. O tym marzyłam od lat. Tysiące godzin nauki, sterty podręczników, niezliczone kartkówki i sprawdziany – wszystko po to, żeby zdobyć upragnione stypendium.

Lubiłam się uczyć

Rodzice byli ze mnie dumni, choć ich podejście do mojej przyszłości zawsze wydawało mi się dziwne. Częściej mówiło się o tym, jak bardzo nie mogę zawieść, niż o tym, jak będą ze mnie dumni. W ich oczach byłam inwestycją.

Moja przyjaciółka Karolina była jak przeciwwaga dla tego wszystkiego. Zawsze słuchała moich narzekań, czasem z dystansem, czasem z lekką irytacją, ale nigdy nie przestawała mnie wspierać.

– Okej, Einstein – powiedziała podczas przerwy, machając mi przed nosem swoją kanapką. – Serio, jak ty masz jeszcze czas na oddychanie?

– Przestań – odpowiedziałam. – Po prostu trzeba jakoś to przetrwać. Potem będzie już z górki.

– Chyba dla ciebie – przyjaciółka parsknęła. – No, ale co dalej? Studia, praca, kariera? Czasem mam wrażenie, że chcesz być idealna dla całego świata, tylko dla siebie nie.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Może miała rację? Czasem czułam, jakby moja własna przyszłość przestawała należeć do mnie, jakby była czymś, co trzeba udowodnić wszystkim innym.

Nie rozumieli mnie

Wtedy do naszej rozmowy wtrącił się Kuba – największy luzak w klasie. Wiecznie z głową w chmurach, zawsze z ironicznym żartem na ustach. Był moim przeciwieństwem – spontaniczny, impulsywny, wolny od presji. Zawsze wydawał się lekko poza orbitą mojego życia.

– Ej, Einstein! – Rzucił. – Słyszałem, że idziesz na medycynę. A co, jak obetniesz komuś palca zamiast zszyć ranę? Wyobrażasz sobie? „Ups, sorry, ćwiczyłam na książkach, a nie na ludziach”.

– Zabawne… naprawdę.

– No, poważnie, Marta, wyluzuj trochę – powiedział, puszczając mi oczko. – W życiu nie chodzi tylko o plan. Czasem musisz się zatracić w chwili.

Nie wiedziałam, co bardziej mnie zirytowało: jego lekkomyślność czy fakt, że może miał trochę racji.

Nie chciałam iść

Coś mnie podkusiło, żeby zgodzić się na tę imprezę. Karolina była oczywiście katalizatorem tego wszystkiego.

– Martuśka, naprawdę musisz iść – zaczęła. – Nie możesz całe życie wkuwać. Przysięgam, raz się pobawisz i poczujesz, że świat nie kończy się na testach.

– Ale ja nie piję. I nie mam ochoty patrzeć, jak cała reszta robi z siebie idiotów – starałam się trzymać twardo swojego stanowiska.

– To tylko jedna noc. Poza tym to u Kuby – jej ton nagle się zmienił, jakby ten fakt był jakimś magicznym argumentem. – U niego są świetne imprezy. A ja cię odprowadzę, obiecuję.

Ostatecznie, pod wpływem jej nieustępliwości i chyba z ciekawości, zgodziłam się. „Raz w życiu” – pomyślałam.

Kiedy weszłam do mieszkania Kuby, od razu poczułam, że to zupełnie inny świat. Muzyka wypełniała każdy kąt, a ludzie porozsiadali się po kanapach i podłodze, śmiejąc się i rozmawiając na tyle głośno, że trzeba było niemal krzyczeć, by się zrozumieć. W kącie ktoś nalewał drinki, a na stole stała miska z chipsami. Kuba, ubrany jak zwykle w swoją luźną koszulkę i dżinsy, powitał mnie szerokim uśmiechem.

To nie był mój świat

– Einstein! – Zawołał, podchodząc. – A jednak się pojawiłaś. Myślałem, że odruchowo wyciągniesz książkę i zaczniesz się uczyć w kącie.

– Bardzo śmieszne – rzuciłam. – Karolina mnie zmusiła.

– No to dziś bawisz się na całego – wcisnął mi do ręki kubek z czymś, co pachniało dziwnie mocno. – To nie jest trucizna.

– A to co? – spytałam ostrożnie.

– Coś, co pomaga się wyluzować – odpowiedział, puszczając mi oko. – Zasługujesz na to.

Nie wiem, co się stało potem. Może rzeczywiście chciałam choć na chwilę zapomnieć o planach i oczekiwaniach? Może chciałam się przekonać, co to znaczy „zatracić się w chwili”? Ale po godzinie świat wokół mnie wirował, a ja śmiałam się z najgłupszych rzeczy. Kuba wciąż był obok, a jego uśmiech działał na mnie dziwnie uspokajająco.

W pewnym momencie Karolina gdzieś zniknęła. Kuba zaprowadził mnie na balkon, gdzie było cicho i chłodno.

– Widzisz? – Zapytał, patrząc na mnie z błyskiem w oku. – Wcale nie jest tak źle się wyluzować.

– Może trochę – odpowiedziałam, opierając się o poręcz. – Ale nie myśl, że zamienię się w ciebie. Nadal mam plany.

– A może plany nie są wszystkim? Może życie to coś więcej niż lista rzeczy do odhaczenia?

To była chwila

Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Może przez alkohol, może przez atmosferę, ale słowa utknęły mi w gardle. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, jego usta dotknęły moich. Nie spodziewałam się tego, ale nie odepchnęłam go.

Kilka tygodni po tamtej imprezie świat, który tak starannie budowałam, zaczął się kruszyć. Najpierw były poranne mdłości, które zrzucałam na stres. Potem spóźniający się okres. Karolina zauważyła moje napięcie.

– Co się dzieje? – zapytała.

– Chyba muszę zrobić test ciążowy – wyszeptałam, czując, jak serce bije mi w piersi.

Po dwóch dniach trzymałam w dłoniach test z dwoma czerwonymi paskami. Wszystko, nad czym pracowałam, nagle straciło sens. Kuba z początku wydawał się spokojny, kiedy mu powiedziałam.

– Spokojnie, Einstein, ogarniemy to – powiedział, choć w jego oczach widziałam przerażenie.

Ale coś w jego tonie mnie niepokoiło.

Byłam przerażona

Z każdym dniem Kuba wydawał się coraz bardziej odległy. Odpowiadał na moje wiadomości lakonicznie, a w szkole unikał spojrzeń. Pewnego dnia zniknął całkiem – nie odpisywał, nie odbierał telefonów. Nie mogłam już dłużej milczeć. Karolina była pierwszą osobą, której się zwierzyłam.

– Jestem w ciąży – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Co? Kuba wie? – Zapytała.

– Wie, ale ucieka.

Karolina westchnęła ciężko.

– To on powinien się teraz martwić, a nie ty. Powiedz rodzicom. Im szybciej, tym lepiej.

Na samą myśl o rozmowie z nimi czułam, jak żołądek zaciska mi się w supeł. Wyobrażałam sobie ich spojrzenia pełne rozczarowania. „Nie zawiodę ich” – powtarzałam sobie od lat. Teraz to brzmiało jak puste słowa.

Nie wspierali mnie

Kiedy usiadłam naprzeciw rodziców, miałam wrażenie, że ściany się kurczą. Matka spojrzała na mnie badawczo.

– Musicie coś wiedzieć – zaczęłam drżącym głosem. – Jestem w ciąży.

Przez chwilę panowała cisza.

– Co ty mówisz? – Matka zerwała się z miejsca. – Jak mogłaś? Całe twoje życie… wszystko, co dla ciebie planowaliśmy…

Ojciec siedział sztywno, milczący, co bolało jeszcze bardziej.

– Nie planowałam tego…

– Nie planowałaś?! – Wybuchła matka. – Twoje życie było zaplanowane co do godziny! I teraz wszystko to zniszczyłaś!

Poczułam, jak ogarnia mnie panika.

– Proszę… – powiedziałam cicho, nie wiedząc, co jeszcze mogę zrobić.

Ojciec wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z matką. Czułam się tak, jakbym straciła nie tylko przyszłość, ale i rodzinę.

Nie mogłam znieść tej samotności. Kuba musiał się wytłumaczyć – nie zamierzałam pozwolić, by zniknął z mojego życia bez słowa. Poszłam do jego domu. Otworzyła mi jego matka, zaskoczona moją wizytą.

Zostałam sama

– Kuby nie ma – powiedziała chłodno. – Wyjechał na kilka tygodni do rodziny.

– Wyjechał? Jak to? Wiedział o wszystkim!

– Nie jestem odpowiedzialna za decyzje mojego syna – rzuciła krótko i zamknęła drzwi, zanim zdążyłam zadać kolejne pytanie.

Wracając do domu, czułam, jak narasta we mnie bezradność. W moim pokoju osunęłam się na łóżko i wybuchnęłam płaczem. Po raz pierwszy dotarło do mnie, że jestem zupełnie sama. Kuba mnie zostawił. Rodzice nie umieli mnie wesprzeć. Karolina była jedyną osobą, która stała przy mnie, ale wiedziałam, że nawet ona nie zrozumie, co czuję.

Patrzyłam na sufit, próbując sobie wyobrazić przyszłość. Samotne macierzyństwo, porzucone marzenia o studiach… wszystko wydawało się tak odległe i nierealne, jakby nie dotyczyło mnie, ale kogoś innego.

Muszę znaleźć w sobie siłę. Nie wiem jeszcze jak, ale muszę.

Marta, 18 lat

Czytaj także:
„Po śmierci ojca matka spała z jego zdjęciem i ciągle się modliła. Nie znała jego tajemnicy ukrytej w górach”
„Po ślubie zrozumiałam, że wyszłam za niewłaściwego brata. Każde spotkanie ze szwagrem sprawia, że płonę jak pochodnia”
„Dostałam w spadku dom po obcym facecie. Cieszyłam się tylko przez chwilę, bo odkryłam, w jakim kłamstwie żyłam”

Redakcja poleca

REKLAMA