„Wieczór panieński zmienił się w festiwal złamanych serc. Panu młodemu odechciało się ślubu. Po latach odkryłam, dlaczego”

zszokowana kobieta fot. Getty Images, Tetra Images
„Zamiast zabawy na wieczorze panieńskim, zorganizowałyśmy kolejny babski wieczór, podczas którego Karina płakała. Paweł z nią zerwał. Zrobił to niespodziewanie i bez wyraźnego powodu. Nie było nawet kłótni”.
/ 12.04.2024 11:15
zszokowana kobieta fot. Getty Images, Tetra Images

Z zainteresowaniem przeglądałam profile osób zgłaszających się do psychologa. W państwowej placówce terapeutycznej dostęp do psychologa nie jest oczywisty. Czas oczekiwania na wizytę to często wiele miesięcy. Jednak właśnie dowiedziałam się, że otrzymałam dwa dodatkowe miejsca na indywidualnej terapii i mogę sama wybrać osoby, które chciałabym leczyć.

Nie przyjmuję każdego pacjenta. Pracuję jako psychoterapeuta zaledwie od pięciu lat. Nie mam wystarczająco dużo doświadczenia, aby poradzić sobie z niezwykle skomplikowanymi zaburzeniami psychicznymi. W tej chwili spojrzałam na kartę młodego człowieka. Interesująca historia... Miałam już do czynienia z podobnymi. Zleciłam Ani z działu administracyjnego, aby zaplanowała dla niego terapię.

Byłyśmy jak siostry

Z Kariną, moją najbliższą przyjaciółką, znamy się od czasów szkolnych. Wraz z nią i trzema innymi dziewczynami tworzyłyśmy najbardziej zżyty team w całym liceum. Przez te cztery lata doświadczyłyśmy najcudowniejszych momentów w życiu. Wycieczki, przyjęcia, spotkania wieczorami i nocne nauki do sprawdzianów. Każda z nas wskoczyłaby za drugą w ogień. Dlatego tak bardzo przejmowałyśmy się Kariną, kiedy zwariowała na punkcie Pawła.

Paweł wyglądał wyjątkowo dobrze. Był atrakcyjny, pełen uroku i humoru. Chodził do technikum, które znajdowało się obok naszej szkoły. Umiał rozbawić wszystkich znajomych przed budynkiem szkoły, kiedy pojawiał się na długiej przerwie, by choć na moment zobaczyć Karinę, przynieść jej kwiaty, przytulić. Muszę przyznać, że na początku byłyśmy zazdrosne, że jej się trafił taki facet. To miało miejsce półtora roku przed maturą i żadna z nas nie miała wówczas chłopaka. A ten Paweł był od nas starszy o dwa lata i na dodatek taki przystojny...

Przeczuwałam, że coś ukrywa

Wkrótce jednak zdałyśmy sobie sprawę, że coś z nim jest nie tak. To właśnie ja jako pierwsza zaczęłam go dokładniej obserwować i zauważyłam, że za zasłoną ujmującego dżentelmena kryje się nadmiernie pobudzony i agresywny mężczyzna.

– Wydaje mi się, że powinnaś pomyśleć o pracy jako psycholog, a może chociaż profilaktyk kryminalny – żartobliwie rzuciła Agata, jedna z koleżanek z naszej grupy.

Początkowo dziewczęta się śmiały, ale ja miałam swoje tezy. Wystarczyły dwie sytuacje, żeby mieć wyrobione zdanie na temat Pawła. Pewnego razu, w żartobliwy sposób, pociągnął Karinę za włosy tak mocno, że zaczęła płakać. To miało być tylko zabawą. On kilkakrotnie ją namawiał, aby opuścili imprezę, lecz ona długo zwlekała. Paweł twierdził, że to był tylko żart, ale sytuacja stała się kłopotliwa, gdyż nikt nie wiedział jak zareagować, kiedy Karina płacząc, uciekła do łazienki. Już wtedy przeczuwałam, że ten chłopak coś ukrywa przed nami i nie jest taki niewinny, jak się wydaje.

Zdarzyła się też inna sytuacja. Kilka dni przed naszymi egzaminami maturalnymi, Paweł na jednym z koncertów w Warszawie spotkał Konrada. Obaj mieli jedną pasję – wspinaczkę górską. Z dnia na dzień Paweł stwierdził, że wyjazd w góry ze znajomym jest dla niego najważniejszy. W jednym momencie, dopiero co poznany mężczyzna zepchnął na dalszy plan Karinę, jej rozterki związane z maturą, a nawet egzaminy Pawła na uczelni. Był tak podekscytowany tym wyjazdem, że postanowił przesunąć wszystkie swoje egzaminy na wrześniowy termin.

Był jak chorągiewka na wietrze

– Totalnie mu odbiło – żaliła się do nas Karina. – Teraz tak bardzo go potrzebuję, przecież to mój partner, najważniejsza osoba w moim życiu. Ale widać, że ważniejsza okazała się bezsensowna wycieczka na skały.

Nie chciałam dalej naciskać na Karinę, choć byłam przekonana, że Paweł to łajdak i powinna jak najszybciej zakończyć tę relację. Niemniej jednak, sytuacja potoczyła się inaczej. Chłopak pojawił się z powrotem po tygodniu z miną pokornego psa.

– Ten Konrad to kompletny dureń – rzucił zdawkowo do Kariny. – Kłócił się o wszystko, a zamiast udać się na skałki, wybrał picie piwa przez cały dzień. Przepraszam, kochanie, za moje zachowanie, nie wiem co we mnie wstąpiło – błagał o wybaczenie. – Ale wiesz, tak rzadko poznaję osoby, które podzieliłyby ze mną pasję do gór.

Rzecz jasna, Karina dała Pawłowi drugą szansę. Przekonywała nas, że wszystko sobie wyjaśnili i ich relacje są teraz świetne.

Zaręczyli się

Karina postanowiła kontynuować naukę w Krakowie, bo Paweł właśnie tam studiował. Udało się jej dostać na studia, zamieszkali razem, a po upływie pół roku, Paweł się jej oświadczył.

– Czy to nie jest zbyt wcześnie? – zastanawiałyśmy się z resztą dziewczyn, kiedy odwiedziłyśmy Karinę w Krakowie. – W końcu jesteś zaledwie na pierwszym roku studiów. Czy naprawdę tak bardzo chcesz się spieszyć do zamążpójścia?

– W końcu i tak już gotuję, robię pranie i sprzątam – odparła z niezadowoloną miną Karina. – Mieszkamy razem, a Paweł prócz studiów, także pracuje, więc to na mnie spoczywają wszystkie obowiązki domowe – przyznała.

Usługiwała mu

Pamiętam ten dzień, byłyśmy zszokowane. Przyglądałyśmy się mieszkaniu. Faktycznie, wszystko błyszczało jak nowe, a na gazie gotowała się zupa dla Pawła. Nie mogłyśmy zrozumieć, jak bardzo Karina dała się omamić temu facetowi. Przecież w wieku dwudziestu lat, dopiero na początku studiów, wpakowała się w rolę gospodyni domowej i służącej w jednym. "Nie przeżyje prawdziwego studenckiego życia", jako jej przyjaciółki byłyśmy bardzo zaniepokojone.

Karina pomimo wszystko zdawała się być szczęśliwa. Ciągłe zmagania i poświęcenie dla Pawła, który pod pretekstem pracy, kręcił się gdzieś poza domem, do którego wracał nie wcześniej niż około dwudziestej drugiej, Karina wytłumaczył ten stan jako solidną podstawę dla szczęśliwego małżeństwa.

Planowali pobrać się w październiku, tuż po rozpoczęciu nowego roku akademickiego. Mimo że ten związek od samego początku zdawał się nam nieco dziwaczny, postanowiłyśmy z dziewczynami, że skoro jest to decyzja Kariny, to naszym obowiązkiem jest zapewnić jej szaloną imprezę panieńską i dobrze zabawić się na jej weselu.

Ich związek skończył się nagle

Wesela ostatecznie nie było... Zamiast zabawy na wieczorze panieńskim, zorganizowałyśmy kolejny babski wieczór, podczas którego Karina płakała. Paweł z nią zerwał. Zrobił to niespodziewanie i bez wyraźnego powodu. Nie było nawet kłótni. Karina, jak zawsze, ugotowała kolację dla swego narzeczonego, który wrócił z pracy, a on bez ogródek powiedział, że nie chce ślubu, że wszystko dobrze przemyślał i ich związek po prostu nie ma szans.

– Nie próbował niczego wyjaśniać, tylko od razu zaczął pakować swoje rzeczy – żaliła się Karina. – nie stać go było nawet na chwilę szczerej rozmowy.

Prawdziwy powód, dla którego Paweł odszedł, pozostał dla Kariny tajemnicą. Przez rok starała się z nim nawiązać kontakt, niestety nie znała jego nowego miejsca zamieszkania, a Paweł nie tylko zmienił numer telefonu, ale również zrezygnował ze studiów i rzekomo, wyjechał za granicę. Myślę, że o wiele lepiej przeżyła by ten ból i upokorzenie, gdyby znała odpowiedź na pytanie, które codziennie sobie zadawała: „Dlaczego Paweł mnie rzucił? Co ja takiego zrobiłam?”.

Nie byłyśmy w stanie jej wtedy pomóc. Po prostu byłyśmy z nią, z Kariną. Mimo, że ani ja ani żadna z przyjaciółek nie mieszkałyśmy w Krakowie, dołożyłyśmy wszelkich starań, aby na zmianę odwiedzać ją co weekend. Po niecałym roku, udało nam się w końcu przywrócić ją do stanu względnej normalności. Jednak żadna z nas nie wiedziała, co tak naprawdę stało za tą dramatyczną decyzją Pawła.

Tylko ja znam prawdę

Dopiero po 15 latach poznałam odpowiedź, kiedy sam Paweł stanął na progu mojego gabinetu. Na formularzu nie było podane nazwisko pacjenta, tylko numer PESEL, więc nie wiedziałam wcześniej, że to były narzeczony przyjaciółki zgłosi się na terapię. Zrezygnowałam z jego leczenia.

– To by było nieprofesjonalne – wyjaśniłam mu mój wybór.

– Ale ja jestem zrozpaczony! – zawołał Paweł. – Potrzebuję wsparcia psychologa! Skieruj mnie do kogoś innego – zażądał.

Ten mężczyzna nie był w stanie prowadzić nawet najkrótszej dyskusji bez wybuchów gniewu. W jego dokumentacji medycznej znalazłam takie opisy jak: niepohamowana agresja, ataki histerii, myśli o samobójstwie. Na samym końcu, w notatce od pacjenta, przeczytałam: jestem gejem i właśnie straciłem kolejnego partnera, który nie wytrzymał moich wybuchów furii i obsesji kontrolowania innych.

Wtedy do mnie dotarło, skąd wzięło się to zafascynowanie Pawła Konradem, przyjacielem ze środowiska wspinaczkowego, jeszcze z czasów przed maturalnymi egzaminami Kariny. Nagle wszystko było jasne, czemu Paweł wracał do domu tak późno. I ostatecznie, czemu zdecydował się uciec tuż przed ślubem. Cały czas borykał się ze swoją orientacją homoseksualną, ale w na koniec przestraszył się, że jeżeli ożeni się z Kariną, będzie skazany na życie w nieustannym kłamstwie.

Gdy obserwowałam go w takim stanie rozchwianej psychiki, naprawdę było mi przykro. Karina od dawna jest już mężatką, ma córeczkę i szczęśliwe gniazdko rodzinne, a on wciąż jest pogubiony. Chciałam podzielić się z przyjaciółką tym sekretem, udzielić odpowiedzi na pytanie, na które nigdy nie otrzymała odpowiedzi, ale jednak się powstrzymałam. Byłoby to sprzeczne z etyką lekarską. A kto wie, czy taka informacja nie otworzyłaby na nowo zagojonych ran w jej sercu.

Czytaj także: „Przepisałam dom na córkę, a ona wyrzuciła mnie na bruk. Naiwnie liczyłam, że spędzę w nim starość”
„Teściowa była wredna, dopóki nie poznałam jej sekretu. Teraz jest milutka, bo boi się, że go zdradzę”
„W delegacji straciłam reputację i najadłam się wstydu. Nie żałuję, bo dzięki temu mam cudownego męża”

Redakcja poleca

REKLAMA