Z Leną poznaliśmy się jeszcze w dzieciństwie. Dużo rozmawialiśmy, mieliśmy podobne zainteresowania i zawsze wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Wybraliśmy te same studia, uczyliśmy się też razem. Choć taki układ mi pasował, po cichu liczyłem, że kiedyś zostanie moją dziewczyną. Mimo to, nie śpieszyło mi się. Tym samym nie naciskałem. I być może tu popełniłem błąd.
Na trzecim roku Lena poznała Bartka, swojego obecnego męża. Trochę za późno zauważyłem, co się dzieje. Ona coraz częściej wychodziła tylko z nim, a ja zostawałem z Kamilą, jej najlepszą przyjaciółką. To z nią się uczyłem, z nią pracowałem nad większością projektów.
Oczywiście, nadal spotykaliśmy się całą paczką, a Lena wciąż mogła na mnie liczyć. Ja na nią też. Bartkowi zresztą także niczego nie utrudniałem. Raczej mnie lubił. Kiedy się zaręczyli, od razu zostałem przecież wytypowany na świadka. To było tak naturalne jak to, że Kamila zostanie świadkową. Para najlepszych przyjaciół, prawda?
Wyjazd stał się początkiem i końcem
Parę lat po jej ślubie nadal byliśmy z Leną bardzo blisko. To do mnie przychodziła ponarzekać na obecną pracę w dużej korporacji (ja wybrałem mniej dochodową posadę w niewielkim sklepiku z elektroniką, czemu nigdy nie mogła się nadziwić). Z czasem zaczęła się też skarżyć na Bartka. Mówiła, że nie patrzy już na nią tak, jak kiedyś. Że przestała się czuć atrakcyjna, a on nigdy nie ma dla niej czasu.
Któregoś dnia namówiła mnie na spontaniczny wyjazd. Tylko ja i ona. Prawie jak para. Bartek był w delegacji, a jej się nudziło. I tak powinienem to sobie wytłumaczyć. W głowie jednak układałem różne scenariusze. Co najciekawsze, spełnił się ten najbardziej nieprawdopodobny.
W hotelu oboje sporo wypiliśmy, chociaż to ja się jeszcze kontrolowałem. Nie powinienem pozwolić, by wpakowała mi się do łóżka. Mimo wszystko, cieszyłem się jak głupi. Miałem nadzieję, że ona w końcu coś do mnie poczuła. Że zostawi Bartka, rozwiodą się i będziemy razem.
Poranek wszystko zweryfikował. Lena była zmieszana, nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Kiedy wyczuła, że jej się przyglądam, zaśmiała się nerwowo i rzuciła tylko:
– Ale zabalowaliśmy, co?
Zebrałem się wtedy w sobie i postanowiłem powiedzieć jej, co czuję.
– Lena, ta noc, to, co nas połączyło… to było wyjątkowe i…
– Daniel, proszę cię – przerwała mi rozbawiona. – O czym ty w ogóle mówisz?
Odchrząknąłem i brnąłem w to dalej, jakbym nie zauważył jej miny:
– Zawsze miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem…
Parsknęła śmiechem.
– Odbiło ci? – rzuciła. – Przecież ty jesteś moim przyjacielem. Takim od serca.
Szybko przytaknąłem i obróciłem wszystko w żart. Miałem nadzieję, że nie widziała, jak się rumienię. Cała moja nadzieja na cokolwiek prysła w ułamku sekundy.
– Tylko pamiętaj – zastrzegła jeszcze potem. – Bartek nie może się o tym dowiedzieć. To by był koniec, a ja go bardzo kocham.
Będę ojcem!
Na kilka tygodni wyrzuciłem Lenę z myśli. Starałem się z nią nie spotykać. Nie dzwonić. Musiałem odpocząć. Za to coraz częściej wpadała do mnie Kamila, która zatrudniła się w tym samym sklepie. Mieliśmy naprawdę niezły kontakt. W końcu to Lena do mnie zadzwoniła. W pierwszej chwili chciałem odrzucić połączenie, ale coś mnie tknęło.
– No co tam, Lenka? – spytałem.
– Daniel, musimy porozmawiać.
Zaśmiałem się.
– Zabrzmiało groźnie. Powinienem się bać? – żartowałem dalej. – Coś zrobiłem? Ty coś…
– Jestem w ciąży.
Z początku to do mnie nie dotarło. Stałem oszołomiony z telefonem w dłoni i gapiłem się w ścianę.
– Wow – wykrztusiłem w końcu. – To gratulacje! Bartek już wie? Zawsze chciał synka…
– To nie Bartka – przerwała mi zdenerwowana. – Nie spałam z nim przez ostatnie tygodnie.
Odchrząknąłem.
– To… moje? – wykrztusiłem.
– Twoje. – Milczała przez moment. – Muszę kończyć. Bartek wraca. Porozmawiamy później.
Rozłączyła się, a pode mną ugięły się nogi. Pamiętam, że usiadłem ciężko na łóżku i myślałem o tym, co mi powiedziała. Że będę ojcem. Sam nie miałem za dobrych wspomnień z dzieciństwa. Ojciec zostawił nas dla innej kobiety jak miałem pięć lat, a potem wpadał do domu tylko po to, żeby robić awantury matce. Czasem dębił od niej jakieś pieniądze. Ze mną nie rozmawiał. Uważał, że nie było po co.
Obiecałem sobie, że cokolwiek się stanie, będę lepszym ojcem niż on. Bo o tym, żebym nie uczestniczył w wychowaniu mojego dziecka, nie chciałem nawet słyszeć. Nie wiedziałem tylko, jak Lena załatwi to z Bartkiem. Łudziłem się trochę, że może jednak jeszcze nie wszystko stracone. Że wybierze mnie, bo mamy dziecko.
To moje dziecko!
Czekałem na telefon od Leny, ale nie dzwoniła. Jakoś nie śpieszyło jej się do tej rozmowy, o której wspominała. Odwiedziła mnie natomiast Kamila. Kiedy ją wpuszczałem, miała niewyraźną minę.
– Kamila, w porządku? – spytałem. – Źle wyglądasz.
Nie odpowiedziała od razu. Unikała mojego wzroku.
– Chodzi o Lenę.
– Co? – Przestraszyłem się nie na żarty. – Co się dzieje? Coś z dzieckiem?
Potrząsnęła głową, ale jakoś mi nie ulżyło.
– Ona… ona chce powiedzieć Bartkowi, że dziecko jest jego.
Byłem tak oszołomiony, że nie wiedziałem w pierwszej chwili, jak zareagować.
– Ale… przecież sama mówiła, że ze sobą nie spali…
– Bartek podobno wrócił jednego wieczoru zaraz po waszym wyjeździe tak pijany, że nic nie pamięta. Wiesz, wtedy teoretycznie by mogli…
Nie myślałem, co robię. Po prostu wybrałem numer Leny.
– Daniel, nie chciałabym…
– Nie wmówisz mu tego – wycedziłem. – Nie powiesz Bartkowi, że to jego dziecko!
– Kto ci powiedział? – zastanawiała się przez chwilę Lena, po czym odpowiedziała sobie sama: – No tak, kochana Kamilka. Świetna z niej przyjaciółka.
– Chciałaś to zataić? – Nie dowierzałem. – Miałaś nadzieję, że się nie dowiem?! To moje dziecko! Czy ci się to podoba czy nie! I nie pozwolę, żebyś…
– Tak nie będziemy rozmawiać, Daniel.
„Po prostu to zaakceptuj. To jej decyzja”
Poczułem się beznadziejnie. Jakbym w ogóle nie istniał. Był tylko dawcą nasienia, a nie jej przyjacielem. Dzwoniłem do Leny wielokrotnie, ale odrzucała połączenia.
Może z czasem w ogóle zablokowała mój numer. Pisałem esemesy, ale bez odpowiedzi. Spróbowałem nawet do niej wpaść, ale nikt nie otworzył. Bartka pewnie nie było, a ona musiała uznać, że nie trzeba ze mną rozmawiać. Zdesperowany, podszedłem nawet pod jej biuro, ale podobno parę dni wcześniej poszła na zwolnienie.
Kiedy do moich drzwi zadzwonił dzwonek, prawie biegłem, żeby otworzyć. To mogła być Kamila, sąsiadka, listonosz, ktokolwiek, ale miałem nadzieję, że zobaczę Lenę.
– Anka? – zdziwiłem się na widok siostry Leny.
– Dobrze, że jesteś – rzuciła, a potem ściszyła głos: – Ujmę to tak. Zostaw Lenę w spokoju. Ona nic od ciebie nie chce. Nie chce też, żebyś uczestniczył w wychowaniu jej dziecka.
– Nie możecie – zacząłem. – Jestem ojcem…
– Ojcem jest Bartek – przerwała mi. – I lepiej po prostu to zaakceptuj. To jej decyzja. Chyba nie chcesz zniszczyć jej życia?
Kiedy milczałem, dodała jeszcze:
– I przestań ją nachodzić! Jeszcze chwila i zgłosimy sprawę o nękanie.
Nie zamierzałem dłużej milczeć!
W pierwszej chwili uznałem, że sprawa jest przegrana. Nie potrafiłem zrobić Lenie takiego świństwa. Nie po tym, co razem przeszliśmy. Kiedy jednak przespałem się z tym, pogadałem jeszcze z Kamilą, zmieniłem zdanie. Skoro byłem ojcem, miałem takie same prawa jak Lena. A Bartek powinien znać prawdę. Ja chciałbym ją znać na jego miejscu.
Zjawiłem się w jego firmie. Zdziwił się trochę na mój widok, bo dawno się przecież nie spotykaliśmy, ale ucieszył. Sam zaproponował, żebym do nich wpadł. Kiedy przyjąłem zaproszenie i wraz z nim zjawiłem się w ich domu, Lenę zatkało. Anka, która z nią siedziała, też była w szoku.
– Ty mu powiesz czy ja mam to zrobić? – zapytałem.
– Daniel… – zaczęła Lena.
– Ona jest w ciąży, ale nie z tobą – zwróciłem się do Bartka. – To moje dziecko.
– I niby czemu ktoś ma ci wierzyć? – rzuciła od razu Anka. – Robiłeś testy?
– Jakie testy? – wyśmiałem ją. – On z nią nawet nie spał! Wmówiła mu to tylko.
Kiedy Lena zaczęła płakać i przepraszać Bartka, zapowiedziałem, że chcę brać czynny udział w wychowaniu dziecka i zostawiłem ich samych. Nie interesowało mnie, jak to rozwiążą. Już nie.
Michałek przyszedł na świat bez żadnych komplikacji. Teraz mieszka ze mną, bo Lena zrzekła się całkowicie praw do niego. Mówiła, że za bardzo mu mnie przypomina. Nie mamy zresztą ze sobą kontaktu, a ja w żadnym wypadku nie zamierzam go odnawiać.
Bartek jej nie wybaczył. Nie chodziło tylko o zdradę i dziecko, ale o te wszystkie kłamstwa. Momentalnie złożył pozew o rozwód. Mnie też skreślił i może tylko tej przyjaźni było mi trochę żal. Najważniejsze jednak, że się zakochałem. Kamila mieszka teraz ze mną i wspólnie wychowujemy mojego synka. Nie rozumiem tylko, jak mogłem być taki ślepy przez tyle lat?
Czytaj także:
„Zapłaciłam obcemu facetowi, by poszedł ze mną na wesele. Prawda wyszła na jaw, gdy obściskiwał się z inną”
„Stryj zerwał kontakt z rodziną na 70 lat. Nie potrafił nam wybaczyć, że zniszczyliśmy mu życie”
„Ciągle słyszę, że kariera nie może być celem kobiety. Sąsiadka upiera się, że bez męża i dzieci, życie nie ma sensu”