„Przypadkiem odkryłam, że mama działa na dwa fronty. W domu gotuje ojcu obiadki, a na boku obściskuje się z kochankiem”

Kobieta, która zdradza męża fot. Adobe Stock, Marko
„Widziałam ją wyraźnie przez szybę, każdy szczegół. Miała swój beżowy żakiet i wiśniową apaszkę, którą jej kupiłam. Rozmawiała z tym mężczyzną, a potem… pocałowała go! Nie, nie w policzek. Całowali się jak nastolatkowie! Nie mogłam uwierzyć, że mama zdradza ojca”.
/ 16.03.2022 05:43
Kobieta, która zdradza męża fot. Adobe Stock, Marko

Wybierałam się do pediatry z Wandzią, a Mikołaj od rana wyglądał niewyraźnie. Kiedy zmierzyłam mu gorączkę, okazało się, że ma prawie trzydzieści osiem stopni. Mariusz miał dyżur, a ja musiałam iść na tę wizytę, bo miałyśmy zaległe szczepienia. Zadzwoniłam więc do rodziców. Odebrał tata.

– Mamy nie ma – poinformował mnie. – Poszła na te swoje wygibasy – prychnął.

Wiedziałam, że miał na myśli ćwiczenia dla seniorów. Denerwowała mnie postawa ojca, który wiecznie krytykował mamę, nawet kiedy robiła coś absolutnie pozytywnego, ale nie mogłam sobie pozwolić na wyrażanie irytacji.

– To może ty byś przyjechał, tato? – zapytałam błagalnie i wyjaśniłam mu sytuację.

Ojciec wiecznie na wszystko narzekał, z niczego nie był zadowolony, ale czasami udawało się go nakłonić, by coś zrobił dla wnuków. Tym razem też przyjechał, choć ledwie wszedł, zaczął sarkać na wszystko.

Zignorowałam to, wsadziłam Wandzię do wózka i pobiegłam, żeby się nie spóźnić. Godzinę później wracałam już do domu, kiedy przypomniałam sobie, że miałam odebrać kurtkę Mariusza z pralni.

Skręciłam więc i wjechałam na główną ulicę. Pralnia znajdowała się tuż obok domu kultury, w którym mama miała swoje zajęcia, więc postanowiłam tam zajrzeć. W kanciapce na dole siedział strażnik czy może dozorca, ale poza tym było zamknięte. Poprosiłam go o rozkład zajęć i ze zdziwieniem dowiedziałam się, że tego dnia nie było aerobiku dla seniorów… Zadzwoniłam do mamy, pewna, że tacie się coś pokręciło.

– Cześć, mamuś, gdzie jesteś?

– O, właśnie skończyłam moje ćwiczenia – odpowiedziała lekko zdyszanym głosem. – Zaraz wychodzę z domu kultury. A co tam? Wszystko dobrze?

Przez moment stałam jak zamurowana. Wokół mnie było pusto i cicho, a innego domu kultury w naszym mieście z całą pewnością nie było. Mama chyba uznała, że połączenie się urwało, bo po dwóch „halo!” się rozłączyła…

Kiedy wróciłam do domu, ojciec od razu zaczął mi opowiadać, że Mikołaj chyba symulował, bo nie ma żadnej gorączki, za to jego boli nadgarstek, a w domu nie ma herbaty. Wysłuchałam tych narzekań, nic nie mówiąc, bo wciąż myślałam o dziwnym zachowaniu mamy.

Przez kolejne tygodnie mama nadal, jak twierdziła, chodziła we wtorki i piątki na aerobik, tyle że kiedy w końcu zadzwoniłam do domu kultury, dowiedziałam się, że te zajęcia zostały zawieszone dwa miesiące wcześniej z powodu zbyt małej liczby chętnych.

Chciałam o tym porozmawiać z rodzicielką, ale nie zdążyłam, ponieważ wcześniej na nią wpadłam, kiedy pojechałam na rynek spotkać się z koleżankami. A raczej na nią i jakiegoś starszego dżentelmena, z którym siedziała w zaparkowanym samochodzie.

Widziałam ją wyraźnie przez szybę, każdy szczegół. Miała swój beżowy żakiet i wiśniową apaszkę, którą jej kupiłam. Rozmawiała z tym mężczyzną, a potem… pocałowała go! Nie, nie w policzek. Całowali się jak nastolatkowie!

A chwilę potem wysiedli, objęli się  i skierowali w boczną uliczkę. Nie mogłam się powstrzymać i chyłkiem ruszyłam za nimi. Jakoś się nie zdziwiłam, kiedy weszli do maleńkiej restauracyjki w suterenie przedwojennej kamienicy. Chyba wtedy zrozumiałam już, co odkryłam.

Moja mama miała romans!

Musiałam być pewna, dlatego niezauważenie zajrzałam przez drzwi restauracji. Mama i jej towarzysz właśnie siadali przy stoliku. On podsuwał jej krzesło, a kiedy to zrobił, cmoknął ją czule w czubek głowy.

Na spotkaniu z koleżankami byłam nieobecna myślami. Nie mogłam uwierzyć, że mama zdradza ojca po ponad czterdziestu latach małżeństwa! Byłam skołowana. Nie wiedziałam, jak się zachować. Myślałam o tacie, który siedział sam w domu, przekonany, że mama uprawia sport, odwiedza chorą kuzynkę czy wierząc w jakiekolwiek kłamstwo, jakie mu „sprzedała”.

Zastanawiałam się, czy ja chciałabym się dowiedzieć, że Mariusz mnie zdradza? Czy chciałabym, żeby powiedział mi to ktoś z rodziny? Uznałam, że nie. Jeśli już, najmniejszym złem byłoby poznanie prawdy od niego. Dlatego musiałam porozmawiać z mamą.

Umówiłam się z nią następnego dnia na spacer po ogródku jordanowskim z Wandzią. Przyszła w radosnym nastroju. Nagle zauważyłam, że ma umalowane oczy, chociaż latami tego nie robiła, staranny manikiur, bluzkę w intensywnym kolorze amarantu… I młodzieżowe dżinsy. Przez całe moje dzieciństwo mama nosiła szarości i beże, a teraz nagle jej garderoba ożyła kolorami.

– Nowa bluzka? – zapytałam, żeby jakoś zacząć tę trudną rozmowę.

– Tak, ktoś mi powiedział, że mi w niej do twarzy – uśmiechnęła się promiennie. – Słuchaj, myślę, żeby zrobić sobie blond pasemka. Jak myślisz?

– Też ktoś ci powiedział, że ci pasują? – wyrwało mi się nieco zgryźliwym tonem.

Mówi się, że na złodzieju czapka gore. W przypadku mamy zagorzały jej policzki. Chciała odwrócić moją uwagę, mówiąc coś o Wandzi, ale jej nie pozwoliłam.

– Widziałam cię z tym facetem, mamo – wypaliłam. – Wczoraj, jak wchodziliście do restauracji. I wcześniej, w samochodzie.

Spodziewałam się, że będzie zaprzeczać, mówić, że to tylko znajomy. Tymczasem ona spojrzała na mnie poważnie i zapyta rzeczowym tonem:

– Komu o tym powiedziałaś?

– Nikomu… – wymamrotałam zaskoczona taką reakcją. – Uważam, że to ty powinnaś powiedzieć tacie. Ja bym nie chciała się dowiedzieć czegoś takiego od osób trzecich.

Mama zatrzymała się nagle, aż musiałam się cofnąć wózkiem. Z jej twarzy zniknęła cała radość, miała teraz bardzo poważne spojrzenie, którym mnie przewiercała.

– Nie zamierzam niczego mówić twojemu ojcu – oznajmiła cicho, ale stanowczo. – Tak, spotykam się z kimś, i to nie jest platoniczny związek. Ale nie zamierzam się rozwodzić, on też nie. To musi pozostać między nami. Proszę cię.

Nie mogłam pojąć, o czym właściwie rozmawiamy

Mama prosiła mnie, żebym zachowała dyskrecję co do jej romansu, chociaż chwilę później przyznała, że nie zamierza się rozstać z kochankiem. Powiedziała, że Longin jest żonaty. Jego żona choruje  na stwardnienie rozsiane, porusza się na wózku, a on nawet nie myślał, by ją zostawić. Jednocześnie – jak opowiadała mama – kochał ją. Znali się od kilku lat, ale ich romans rozwijał się powoli.

– Myślisz, że chodzi tylko o seks? – prychnęła. – Oboje jesteśmy po sześćdziesiątce, więc to nie jest najważniejsze. Dużo rozmawiamy, mamy wspólne tematy, chodzimy na randki. Czuję się przy nim o dwadzieścia lat młodsza. Wiesz, jak to jest, kiedy od dziesięciu lat nie sypiasz z własnym mężem? Kiedy twój mąż nieustannie cię krytykuje, wszystko ma ci za złe, kpi z twoich zainteresowań i tak naprawdę nie obchodzi go jaką osobą jesteś, co czujesz, co myślisz…?

Wiedziałam, że ojciec jest trudny, ale nie sądziłam, że mama była przy nim aż tak nieszczęśliwa. Zapytałam, dlaczego nie odejdzie, ale spojrzała na mnie z politowaniem.

– A po co? – parsknęła. – Longin się nie rozwiedzie, więc dokąd bym się przeprowadziła? I z czego bym żyła? Nie pracowałam przez dwadzieścia lat, moja emerytura to kpina. A poza tym… – zawahała się – ojciec jest, jaki jest, ale nie mogłabym go zostawić. Nauczyłam się ignorować jego złe nastroje i głupoty, które wygaduje. Nie jest z nim łatwo, ale rozwód? On by tego nie przeżył… Wiesz, że miał dwa zawały. Mam mu zafundować trzeci?

Pomyślałam, że miała rację. Ojciec był mężczyzną starej daty. Zawsze krytykował rozwodników, uważał, że przysięga małżeńska ma być na dobre i na złe. Przypuszczam, że gdyby dowiedział się, że mama pokochała kogoś innego i chce odejść, to byłby dla niego potworny cios. Możliwe, że by się po nim nie podniósł.

Tamtego dnia obiecałam mamie, że zapomnę, o czym się dowiedziałam. Podkreśliła, że nie mam prawa się wtrącać, bo to jej życie i jej decyzje. Chciała zostać przy tacie, a jednocześnie uczucie, jakim darzyła z wzajemnością Longina dawało jej energię i… po prostu ją uszczęśliwiało.

– Naprawdę myślisz, że jestem jedyną starszą panią, która ma męża i kochanka? – zapytała z krzywym uśmiechem. – Myślisz, że tylko wy, młodzi, macie romanse? Życie nie kończy się po czterdziestce czy pięćdziesiątce, a miłość może cię zaskoczyć w każdym wieku. I co wtedy zrobić? Uciekać od niej? Życie nie jest czarno-białe, córcia. Czasami trzeba po prostu żyć tak, jak potrafimy, a nie tak, jak byśmy chcieli…

Zapamiętałam te słowa i tę rozmowę. Już nie oceniam źle postępowania mamy. Ma prawo do swoich wyborów. Czasami tylko myślę, co bym zrobiła na jej miejscu. I nie wiem. Ale – jak to mówią – nie oceniaj, dopóki sam tego nie doświadczysz.

Czytaj także:
„Zostałam wdową 2 lata po ślubie. Mąż wyszedł z domu po naszej kłótni i zginął w wypadku. Nie mogę sobie tego wybaczyć”
„Zakochałam się samotnym ojcu, którego żona odeszła do kochanka. Jestem macochą dla trójki dzieci, których nienawidzę”
„Jestem w ciąży z synem mojej macochy, ale tylko ja znam prawdę. Będę kłamała, że to dziecko mojego narzeczonego”

Redakcja poleca

REKLAMA