Zobaczyłam ją w ostatniej chwili, dlatego moja spóźniona próba uniknięcia spotkania nie mogła się powieść.
– Hej, Kaśka, gdzie tak lecisz? Nie poznajesz przyjaciółki? – Magda pociągnęła mnie za rękaw, uniemożliwiając wejście do bramy, w której zamierzałam się skryć.
– Och Magda, kochana, nie zauważyłam cię – uśmiechnęłam się nieszczerze, czując wypływające na policzki rumieńce. – Przepraszam, ale bardzo się śpieszę… – skłamałam.
– Tutaj? – koleżanka zdziwiona zerknęła na tablicę nad wejściem.
Podążyłam za jej wzrokiem: „Poradnia leczenia uzależnień” – przeczytałam i zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
Świetną kryjówkę sobie znalazłam, nie ma co
– To nie tak, jak myślisz – jęknęłam, szukając w myślach jakiegoś usprawiedliwienia, na szczęście Magda nie miała ochoty drążyć tego tematu.
– Okropnie dawno się nie widziałyśmy, musimy koniecznie pogadać – oznajmiła i nie zwracając uwagi na moje nieśmiałe protesty, pociągnęła mnie w stronę pobliskiej kawiarni.
– No co tam u ciebie, opowiadaj! – poprosiła, kiedy już siedziałyśmy przy stoliku i czekałyśmy, aż kelner poda nam zamówioną kawę.
Magda wyraźnie chciała mi coś powiedzieć
Zamyśliłam się. Co tu opowiadać? Czym się pochwalić? „Najlepiej pracą!” – podpowiedziała mi niezawodna intuicja.
– Świetnie – zaczęłam bez przekonania. – Cały czas pracuję w tej samej firmie. Była redukcja, ale mnie jakoś udało się uniknąć zwolnienia i teraz mam mnóstwo roboty… Sama rozumiesz, ludzi mniej, a obowiązki te same.
Kelner przyniósł zamówienie, więc zamilkłam, skupiając się na słodzeniu kawy, mieszaniu jej, próbowaniu. Kolejna łyżeczka cukru, i jeszcze jedna. Z nerwów przesadziłam i w efekcie musiałam zmusić się do zanurzenia ust w słodkim jak landrynka napoju.
– A co u ciebie? – zrewanżowałam się grzecznościowym pytaniem.
– U mnie? W sumie też bez wielkich zmian – Magda zmrużyła oczy i uśmiechnęła się kącikiem lekko drżących ust.
Przyjrzałam się jej uważnie – wyglądało na to, że aż pali się, by coś mi powiedzieć.
– No mów – zachęciłam. – Przecież widzę, że masz ochotę się wygadać.
– To nic takiego – machnęła ręką.
– Czyżby?
Widziałam, że coś jest na rzeczy.
Dowiedziałam się, że poznała go na wyjeździe
Mnie nie mogła oszukać, zbyt dobrze się znałyśmy. Kiedyś byłyśmy ze sobą blisko, można nawet powiedzieć, że się przyjaźniłyśmy. Jakiś czas temu nasze drogi się rozeszły i całkiem straciłyśmy ze sobą kontakt.
Miałam poczucie winy, bo to się stało właściwie przeze mnie. Po prostu pewnego dnia poczułam, że dłużej nie możemy się przyjaźnić. Zbyt wiele rzeczy zaczęło nas dzielić. Początkowo Magda próbowała walczyć o tę przyjaźń, ale po kolejnej mojej wymówce z cyklu: „Wybacz, kochana, ale nie mam czasu, jestem strasznie zapracowana” – w końcu się poddała.
Musiałam przyznać, że bardzo dobrze wyglądała. Zeszczuplała, podobnie jak ja zapuściła włosy, rozjaśniła je. Jej oczy błyszczały, nadając spojrzeniu tajemniczego wyrazu… Nagle do mnie dotarło! Tak patrzą zakochane kobiety!
– Niech zgadnę: zakochałaś się – palnęłam bez zastanowienia.
Magda spuściła wzrok, ale nie przestawała się uśmiechać. Nie wydawała się zmieszana ani zawstydzona, raczej zadowolona, że ułatwiłam jej zadanie.
Teraz mogła wreszcie podzielić się ze mną swoim sekretem.
– Ale nikomu nie powiesz? – upewniła się, pochylając głowę nad stolikiem.
– Oczywiście, że nie! – obruszyłam się.
– No dobra… Poznałam go na służbowym wyjeździe. Jest bardzo przystojny, taki trochę w stylu Brada Pitta, tylko w okularach. Szefuje gdańskiemu oddziałowi naszej firmy – Magda się rozkręciła. – Była konferencja, po niej kolacja, taka bardziej uroczysta, na koniec tańce. Przetańczyliśmy cały wieczór, a potem poszliśmy na spacer i długo ze sobą rozmawialiśmy. Okazało się, że tyle nas łączy! Czytamy te same książki, słuchamy tej samej muzyki, te same filmy nam się podobają. Wyobraź sobie, że oboje marzyliśmy w dzieciństwie, żeby opłynąć świat…
– Rozumiem, że na tym jednym wieczorze się nie skończyło? – spytałam, przerywając te nieco pensjonarskie wynurzenia.
– Nie. Jurek przyjechał potem do Warszawy na spotkanie zarządu. Spotkaliśmy się w firmie, a potem… – Magda zamilkła, ale na jej ustach nadal błąkał się ledwo zauważalny uśmiech.
Zniknął, kiedy spytałam o jej męża.
– Witek o was wie?
– Ależ skąd! – zaprzeczyła gwałtownie. – I nie może się dowiedzieć! Kasiu, obiecałaś – przypomniała ze srogą miną.
– Ode mnie się nie dowie – zapewniłam. – Powiedz mi jednak jedno: co takiego ma Jurek, czego brakuje Wiktowi? Znam twojego męża na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że to naprawdę fajny facet.
– Fajny, fajny – westchnęła Magda.
– Tyle że nudny. W towarzystwie może się wydawać błyskotliwy i zabawny, ale uwierz mi, tak naprawdę nie mam z nim o czym rozmawiać. Za to z Jurkiem…
Udając, że słucham paplaniny koleżanki, dopiłam ohydnie słodką kawę i przygotowałam w myślach listę zakupów, które chciałam zrobić w drodze do domu.
– Miło było cię spotkać, Madziu, niestety, teraz już naprawdę muszę lecieć – odezwałam się, kiedy koleżanka zrobiła pauzę w swoich zwierzeniach.
Dopiero wtedy okazało się, że nasza pogawędka nie była, jak dotąd sądziłam, wyłącznie towarzyska.
– Kasiu, mam do ciebie serdeczną prośbę – Magda przysunęła się do mnie i niemal wyszeptała mi do ucha. – Dziś przyjeżdża Jurek, a ja nie mam pomysłu, jak się wyrwać z domu. Może mogłabym powiedzieć, że… nocuję u ciebie?
Myślałam, że się przesłyszałam.
– Mam ci dać alibi?!
– Tylko ten jeden raz, bardzo mi na tym zależy – spojrzała błagalnie.
– Posłuchaj, nie chcę się w to mieszać – powiedziałam lodowatym tonem.
Zaraz jednak zrobiło mi się żal niezbyt mądrej przyjaciółki, więc dodałam:
– Zadzwoń do Lili, ona się zgodzi.
Skarbie, możesz przyjść do mnie na całą noc
Pożegnałyśmy się, obiecując sobie, że wkrótce na pewno znowu się spotkamy.
Kiedy Magda znikła za rogiem, wyjęłam z torebki komórkę i szybciutko wystukałam SMS-a:
„Czekam o siódmej, skarbie. Będziemy mieć dla siebie całą noc, bo twoja żona śpi dziś u Lilki”. Z długiej listy wybrałam adresata zapisanego jako Moje Kochanie, i nacisnęłam klawisz „Wyślij”.
Czytaj także:
„Mój kochanek ma kochankę. To dziwne, wiem, ale i od męża, i od niego wymagam wierności”
„Kochanek działa na mnie jak wizyta w SPA. Romans sprawia, że jestem lepszą żoną, matką, szefową. Nie czuję się winna”
„W domu czeka na mnie mąż, a na wakacjach kochanek. Moje podwójne życie trwa 5 lat, ale chyba nikogo nie krzywdzę?”