„Przyjaciółka wyciągnęła mnie na kurs wspinaczki. Gdy zobaczyłam instruktora, z wrażenia szczęka opadła mi aż do ziemi”

wspinaczka fot. iStock by Getty Images, South_agency
„Nie sądziłam, że zdecydował się kontynuować swoje zainteresowania zawodowo. Nawet nie wiedziałam, że wyprowadził się z naszego miasta. Paulina miała taką minę, jakby udał jej się najlepszy żart”.
/ 28.08.2024 08:30
wspinaczka fot. iStock by Getty Images, South_agency

Moja kumpela Paulina ma niespożyte pokłady energii. Zawsze uprawiała dużo różnych sportów: koszykówka, badminton, rowery, nawet jazda konna. Mnie z kolei nigdy nie ciągnęło do tylu aktywności. Poprzestawałam na klasycznym chodzeniu na fitness i na basen.

To był oryginalny prezent

Na trzydzieste urodziny postanowiłam zrobić małą domówkę. Zaprosiłam kilkoro najbliższych znajomych, w tym oczywiście Paulinę. Kiedy wręczała mi prezent, małą cienką kopertę, miała bardzo tajemniczy wyraz twarzy.

– Wszystkiego najlepszego! Niech ci się w życiu wiedzie! – powiedziała, wręczając mi prezent.

– Dziękuję bardzo… co to takiego? – zapytałam, obracając kopertę w dłoniach.

– Otwórz i sama zobacz!

Gdy wyjęłam z koperty złożoną na cztery kartkę, oniemiałam.

– Kurs wspinaczki w skałach?

– Tak! Pojadę tam razem z tobą. To będzie niezapomniana przygoda. Zobaczysz, na pewno ci się spodoba. Wspinaczka to niesamowity sport, a do tego spędzimy wspaniały weekend w cudownej Jurze.

Cóż, nie byłam przekonana. Nigdy nie miałam zacięcia do sportów ekstremalnych, ale nie chciałam zrobić przykrości kumpeli. A może faktycznie się okaże, że to będzie coś fajnego?

Byłam pod wrażeniem

W opisie kursu były szczegółowe wytyczne co zabrać ze sobą. Przed wyjazdem udałyśmy się zatem do sklepu sportowego, by zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy, w tym buty do wspinaczki. Nie mogłam pojąć jak w czymś tak niewygodnym można chodzić po skałach! Paulina była jednak bardzo entuzjastycznie nastawiona.

– Zobaczysz, jeszcze się okaże że wkręcisz się w to na dobre.

– Jakoś nie jestem pewna, chociaż twój entuzjazm zaczyna mi się trochę udzielać – odparłam.

Tydzień później siedziałyśmy w pociągu do Krakowa, skąd autobusem miałyśmy się udać do schroniska w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Faktycznie, te skalne wąwozy robiły niesamowite wrażenie. Czułam się jak w czasach prehistorycznych. Podobno kiedyś żyły tu nawet mamuty!

Schronisko, w którym miałyśmy nocować, okazało się przytulną drewnianą chatką, w której można było zjeść przepyszne dania z grilla. Weekend zapowiadał się naprawdę wspaniale.

Kolejnego dnia miał się rozpocząć kurs. O ósmej rano stawiłyśmy się na wyznaczonym przez instruktora miejscu. Oprócz nas miały być jeszcze dwie osoby. Chwilę później zobaczyłam zdążającego w naszą stronę chłopaka.

– Cześć, jestem Paweł… Aśka? To naprawdę ty??

– Tak… A co ty tu robisz?

Paweł był ostatnią osobą, której się tu spodziewałam. W liceum szalałam za nim jak głupia, ale on kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Byłam wtedy trochę szarą myszą zatopioną w podręcznikach. Potem nasze drogi się rozeszły. Nawet nie wiedziałam, że zna moje imię.

Zaskoczył mnie zupełnie

– Zrobiłem kurs instruktora wspinaczki. Od trzech lat prowadzę szkołę wspinaczkową, organizuję takie kursy jak ten, na który przyjechałyście – wyjaśniał.

No tak, w szkole faktycznie był mistrzem sportu. Należał nawet do reprezentacji szkolnej w siatkówkę. Nie sądziłam jednak, że zdecydował się kontynuować swoje zainteresowania zawodowo. Nawet nie wiedziałam, że wyprowadził się z naszego miasta.

Paulina miała taką minę, jakby udał jej się najlepszy żart. Czułam, że to nie przypadek, że wylądowałyśmy na kursie akurat u Pawła.

– A co ty porabiasz? Jak ci się wiedzie w życiu? – zapytał.

– Ja… No cóż… Skończyłam studia, grafikę. A teraz pracuję w firmie jako graficzka. Projektuję okładki do książek, ulotki i takie rzeczy… W zasadzie nic specjalnego. Dalej mieszkam w tym samym mieście.

Czułam się dziwnie onieśmielona jego towarzystwem, choć od naszego ostatniego spotkania minęło przecież już ponad dziesięć lat.

– No dobrze, mamy już wszystkich uczestników, możemy zaczynać – powiedział Paweł, kiedy pozostała dwójka kursantów dotarła na miejsce.

Nie radziłam sobie

Na początku nie szło mi najlepiej, choć ze wszystkich sił starałam się, żeby zaimponować Pawłowi. Plątała mi się lina, nie mogłam zapamiętać podstawowych węzłów, miałam nawet problem z dopasowaniem kasku.

– Nie przejmuj się, na początku każdemu jest trudno. Dużo rzeczy do ogarnięcia, to zrozumiałe – powiedział, podchodząc do mnie i porozumiewawczo puszczając oko.

Poczułam, jak oblewam się rumieńcem. Myślałam, że takie nastoletnie emocje mam już dawno za sobą, a tymczasem czułam, jak każde spojrzenie na niego powoduje przyspieszone bicie serca.

Pierwszego dnia po kursie byłam wykończona. Ledwo stałam na nogach, ale kiedy Paweł zaproponował, żebyśmy wspólnie zjedli kolację w schronisku, nie wahałam się ani chwili. Choć podczas posiłku byli wszyscy uczestnicy kursu, czułam, że jego uwaga skupiona jest tylko na mnie.

Początkowo wydawało mi się, że to moje fantazje, kiedy jednak żegnaliśmy się przed pójściem spać, uścisnął mnie jakoś tak czulej i szepnął:

– Do zobaczenia jutro.

Poczułam, jak pierwszy raz w życiu naprawdę zaczynam się zakochiwać. Moje wcześniejsze relacje z facetami były zawsze jakimś chwilowym zauroczeniem, z pewnością nie tak silnym jak to, co teraz czułam.

– Ty to wszystko ukartowałaś! – powiedziałam do Pauliny, kiedy już leżałyśmy w łóżku. Nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko tajemniczo.

Jednak nie był sam

Kolejnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie i od razu myślałam tylko o tym, że znów zobaczę Pawła. Zapowiadał się przepiękny słoneczny dzień. Gdy dotarłyśmy na miejsce spotkania, Paweł już tam był.

– Dzień dobry! Jak nastroje? Gotowe na kolejne stopnie wtajemniczenia?

Czas mijał niepostrzeżenie. Gdy zrobiliśmy sobie przerwę w trakcie zajęć zobaczyłam, że w naszą stronę zbliża się jakaś kobieta. Podeszła do Pawła i gwałtownym ruchem wręczyła mu jakiś pakunek.

– Proszę bardzo, to twoje klucze. A w ogóle nie zapomnij o naszej poniedziałkowej randce.

Randce? Czyżby Paweł miał dziewczynę? Poczułam, jak wszystkie siły mnie opuszczają. A już myślałam, że zaczyna się dla mnie nowy rozdział w życiu.

– Dzięki. Jasne, pamiętam – odparł zniechęconym głosem.

To była dziwna sytuacja. Bardzo chciałam go zapytać kim była ta dziewczyna, ale było mi głupio. Przecież nie będę się wtrącać w jego sprawy, w zasadzie nie znamy się aż tak dobrze.

Do końca dnia miałam zepsuty humor. Gdy wieczorem Paweł znów zaproponował wspólną kolację, wykręciłam się zmęczeniem. Paulina popatrzyła na mnie z wyrzutem.

– Co ty za szopki odstawiasz? Masz faceta jak na tacy i mówisz, że jesteś zmęczona? Przecież widzę, jak on na ciebie patrzy.

– Nie będę się mieszać w jakiś związek. Przecież sama widziałaś, że jest zajęty.

– A może powinnaś z nim po prostu porozmawiać, zapytać o co chodzi?

Nie odpowiedziałam. Wiedziałam, że nie miałabym odwagi go zapytać kim ona była i co ich łączy.

Nie wytrzymałam

Trzeci dzień kursu był naprawdę ciężki. I nie chodzi tylko o to, że trzeba było ogarnąć mnóstwo wiadomości, które Paweł nam przekazał przez dwa ostatnie dni. Za każdym razem kiedy podchodził do mnie czułam z jednej strony ogromne pragnienie żeby go dotknąć, a z drugiej narastającą złość za to, że jest z kimś.

Wieczorem znów zaplanowany był wspólny wypad do knajpy. Tym razem Paweł podszedł do mnie i wyszeptał:

– Tylko nie wykręcaj się znów dzisiaj. Proszę.

Nie mogłam odmówić. Poszłam ze wszystkimi. Siedziałam przy stole i patrzyłam, jak wspaniale się bawią. Co jakiś czas łowiłam spojrzenie Pawła, ale nie odwzajemniałam go. Udawałam, że nic a nic mnie nie obchodzi. W końcu emocje wzięły górę. Miałam wrażenie, że lada chwila się rozpłaczę. Wstałam więc gwałtownie i wybiegłam na zewnątrz.

Nerwy mi puściły. Siedziałam przed schroniskiem, zalewając się łzami. Nagle poczułam że obejmują mnie czyjeś ręce.

– Asiu, wszystko w porządku? Co się stało?

Wszystko się wyjaśniło

To był Paweł. Przez łzy powiedziałam mu wszystko, co leżało mi na sercu. Że w liceum był dla mnie ideałem nie do zdobycia. Że wszystkie uczucia i emocje wróciły, gdy go tutaj zobaczyłam. I że złamał mnie widok jego dziewczyny, bo wiem, że teraz wszystko już pogrzebane.

Paweł przytulił mnie mocno.

– Ta dziewczyna to moja była żona, to znaczy prawie była. Rozwodzimy się, nie wyszło nam zupełnie. Randka, o której wspomniała, to wizyta u prawnika. Za dwa tygodnie mamy sprawę rozwodową i musimy podzielić majątek. A kiedy tylko zobaczyłem twoje nazwisko na liście uczestników kursu, nie posiadałem się z radości. Marzyłem, żeby zagadać do ciebie jeszcze w szkole, ale myślałem, że masz mnie za totalnego nudziarza. O czym koleś od sportu miałby rozmawiać z tak inteligentną dziewczyną jak ty?

Nagle cały smutek mi przeszedł. Przytuliłam się do niego mocno, czując, że nadzieja na wspólną przyszłość do mnie wraca.

Joanna, 30 lat

Czytaj także:
„Zacząłem podejrzewać, że żona znalazła sobie kochasia. Okazało się, że ukrywa przede mną coś znacznie gorszego”
„Ojciec odszedł, gdy byłam dzieckiem. Przez całe życie mściłam się na facetach, aż los znów odwrócił się przeciwko mnie”
„Odrzuciłam oświadczyny kumpla, bo był zbyt zwyczajny. Teraz doceniłam, że nudziarz to najlepszy kandydat na męża”

Redakcja poleca

REKLAMA