„Przyjaciele zabawili się w swatki, bo byłem samotny. Myślałem, że to żart, ale udało im się znaleźć moją drugą połówkę”

Para na spotkaniu fot. Getty Images, RgStudio
„Moja intuicja okazała się trafna – od chwili, gdy złożyliśmy przysięgę małżeńską, minęło już 7 cudownych lat. Troszczymy się o siebie wzajemnie. Gdy u swojego boku masz tę wyjątkową osobę, żadne przeciwności losu nie są w stanie cię pokonać”.
/ 28.05.2024 13:15
Para na spotkaniu fot. Getty Images, RgStudio

Mój kolega Paweł za każdym razem z lekką obawą wyczekiwał swoich urodzin. Niespodzianki, które przygotowywała dla niego ukochana Żaneta, czasami napawały go niepokojem, ale o tym wiedziałem tylko ja. Paweł w życiu nie przyznałby się do tego swojej żonie, dla niej był w stanie zrobić dosłownie wszystko. Tworzyli przesłodką parę. Trochę im tego zazdrościłem, bo pasowali do siebie jak ulał. Naprawdę się kochali i wspólnie przemierzali ścieżki życia niczym para najbliższych przyjaciół.

Siedzieliśmy sobie właśnie z moim kumplem przy piwku i z rozbawieniem słuchałem, jak opowiadał mi o swoich zmartwieniach.

Nie cierpię, gdy ktoś przypomina mi o Uli

– Raz skoczyłem ze spadochronem i przeżyłem. Potem latałem szybowcem i do tej pory mam o tym sny – zaczął wyliczać, pokazując na palcach i dumając, co też jeszcze mogłaby mu zaproponować jego luba.

Postanowiłem zachować w sekrecie fakt, że Paweł nie ma się czym martwić. Jego żona w końcu pojęła, że mąż nie przepada za tego typu rozrywkami, więc przygotowała przyjęcie-niespodziankę, o którym solenizant nie miał bladego pojęcia. Dostałem od niej jasne polecenie, żeby trzymać go z dala od chaty, póki zaproszeni goście nie zbiorą się w komplecie.

– Przestań zrzędzić, ty farciarzu. Twoja żona to prawdziwy skarb, niejeden oddałby wszystko, żeby być na twoim miejscu.

– Niech ten ktoś poszuka sobie innej, Żaneta należy do mnie – Paweł udał oburzenie, ale w jego głosie dało się wyczuć nutę żartu. – Okej, kumam o co ci chodzi. Masz doła, bo ty nikogo nie masz, mam rację?

– Można tak powiedzieć – teraz to ja poczułem się trochę urażony.

Wydawało się, że moja relacja z Ulą przetrwa każdą burzę, ale skończyła się, ponieważ nie spełniłem jej wymagań. Brakowało mi zapału, nie zabiegałem o lepsze stanowisko, a moje zarobki były mizerne. Natomiast moją pasją było tworzenie obrazów, na które jednak nie znajdowałem nabywców. Określiła moje twórcze zapędy jako niepoważne zajęcie, co zraniło mnie do szpiku kości.

– Trzymaj się, na pewno na twojej drodze stanie ta jedyna – Paweł domyślił się, co zajmuje moją głowę.

– Jak będę wiedział, że to ona?

– Bo pokocha cię takim, jaki jesteś. Zobaczysz, że wtedy zaakceptuje ciebie w całości. Nawet z twoim dziwnym zamiłowaniem do tych malowideł – uśmiechnął się szczerze.

– Daj spokój. Ula to jędza, ale dobrze gada. Nie mam talentu do malowania – odparłem.

Marzyłem o miłości połączonej z przyjaźnią

Zerknąłem na wyświetlacz komórki – zbliżała się dziewiętnasta. To ostatni moment, żeby zabrać Pawła do domu.

– Muszę się już zbierać, a właściwie to my musimy. Chodź, odprowadzę cię pod klatkę i po drodze pogadamy o tym, co takiego fajnego jest w dziewczynach. Koleś, któremu udało się wyrwać z całej tej zgrai akurat Żanetę, to dla mnie wzór do naśladowania.

Coś mi tu nie gra, masz jakiś ukryty plan – Paweł nie dał się nabrać, ale mimo to zgodził się pójść ze mną na przystanek.

Stał się jeszcze bardziej nieufny, gdy ni stąd, ni zowąd „przyszło mi do głowy”, że mam mega pilną sprawę do jego żony.

– Zagram zdziwionego, żeby nie sprawić przykrości Żanetce – zapewnił mój domyślny kumpel, gdy dotarliśmy pod jego chatę.

Wchodząc do zaciemnionego pokoju, pomyślałem sobie, że też chciałbym mieć kogoś, kto aż tak bardzo troszczyłby się o moje uczucia.

– Wszystkiego najlepszego! – ogłuszający wrzask gości przywitał mnie, gdy dotarłem w pobliże sofy. Zapalono światła, a tłum rzucił się na solenizanta, zasypując go gratulacjami.

Nadepnąłeś mi na sukienkę – usłyszałem grzeczny głosik dochodzący z podłogi.

Zerknąłem w dół. Siedziała tam niepozorna dziewczyna w okularach, która usiłowała wyswobodzić kawałek ubrania spod mojego buta.

Może Ulka wiedziała, co mówi

– Wybacz – chwyciłem ją za dłoń i pomogłem się podnieść. – Co ty tu właściwie wyprawiasz?

Zaprosiła mnie Żaneta…

– Interesuje mnie, co porabiasz na dywanie za sofą – parsknąłem śmiechem.

– Siedzieliśmy schowani przed solenizantem i nie zdążyłam się pozbierać, a ty mnie przyszpiliłeś do podłogi – dziewczyna z nosem przyozdobionym okularami, które wciąż zjeżdżały w dół, poprawiła oprawki. Sprawiała wrażenie takiej kruchej i bezbronnej, niczym przysłowiowa myszka siedząca za miotłą.

– Cześć Maciek – usłyszałem dobrze znany mi głos, przez który moje serce przyspieszyło swój rytm – bez wątpienia należał do UIki, mojej dawnej wielkiej miłości, która sądziła, że jestem dla niej niewystarczająco dobry.

Przedstawisz mi swoją nową dziewczynę? – rzuciła kpiącym tonem, spoglądając na skromną okularnicę.

– Mam na imię Ania – odpowiedziała nieco nieśmiała dziewczyna, zupełnie niewzruszona zjawiskową aparycją Urszuli. Bez cienia zakłopotania wyciągnęła dłoń w stronę tej pewnej siebie laski obrzucającej ją taksującym spojrzeniem.

– Yhm – mruknęła tylko w odpowiedzi moja eks, po czym odmaszerowała, kompletnie ignorując wyciągniętą rękę Ani.

– Określiłabym to jako zwykłe prostactwo – kobieta w okularach przytrzymała osuwające się szkła. – Kim jest ta wymalowana lala?

– To dziewczyna z ogromnymi ambicjami, do których nie dorastałem – rzuciłem z irytacją w głosie. – Potraktowała mnie identycznie jak ciebie przed momentem – przestałem być wart jej uwagi, więc pożeglowała w stronę ciekawszych krain.

– Przykro mi, to musiało zaboleć – stwierdziła normalnie, bez przesadnej empatii.

– No, chyba rzeczywiście – nie chciałem przyznawać się, że zarwałem przez to parę nocy. – Wpoiła mi przeświadczenie, że do niczego się nie nadaję.

– Serio? – zza okularów zalśniły wyzywająco oczy w odcieniu zieleni.

To ona sprawiła, że nabrałem kompleksów

Szczerze się nad tym zamyśliłem.

– W życiu bym tak o sobie nie pomyślał, ale dopiero jak Ula… – wydukałem.

– .... przestała być z ciebie zadowolona? – dokończyła dziewczyna.

– Celnie powiedziane – miałem wrażenie, że ta tajemnicza Ania czyta mi w myślach.

Faktycznie, powodem moich kompleksów była krytyczna opinia Uli na mój temat.

– Świetnie się z tobą gada – wyznałem zgodnie z prawdą. – Co powiesz na to, żebyśmy gdzieś sobie usiedli? Masz ochotę na jakiś napój? A może wolisz potańczyć? – zasypałem ją pytaniami, byleby tylko została przy mnie dłużej.

– Nie radzę sobie z tańcem w parze, nie zdarza mi się to często – przyznała szczerze, a moje serce wypełniło się po brzegi czułością.

Nie mogłem tak tego zostawić, chłop nie może być cherlawy.

– Nie zapytałaś mnie jeszcze, gdzie pracuję – powiedziałem z przekąsem. – Laski zazwyczaj chcą wiedzieć, skąd biorę kasę.

Czemu chciałeś mnie obrazić? – zapytała z zaciekawieniem, bez cienia pretensji.

– Wybacz, to taki odruch obronny – odparłem zakłopotany, pocierając skroń. – Kiedyś już się przejechałem, więc staram się mieć być ostrożniejszy.

Moje słowa chyba sprawiły jej radość, a jednocześnie wprawiły w zakłopotanie, bo jej twarz pokryła się wyraźnym rumieńcem. No proszę, od dawna nie byłem świadkiem czegoś takiego. Ania z każdą chwilą budziła we mnie coraz większe zainteresowanie. Przestałem zwracać uwagę na jej okulary i niezbyt dopasowaną sukienkę, a zacząłem dostrzegać dziewczynę o uroku małego króliczka. Albo szarej myszki, w zależności od gustu.

Nigdy wcześniej nie poznałem kogoś takiego

– Myślałem, gdzie się podziewasz, a ty się schowałeś z Anią – Paweł wyszedł z grupki rozgadanych gości. – Gadaliście już o tych twoich obrazach?

– Daj spokój, nie ma sensu – rzuciłem kumplowi porozumiewawcze spojrzenie, które mówiło „stul dziób i odejdź”.

Malujesz obrazy? – zapytała z zaciekawieniem.

– Tak, ale to nic ważnego. Pogadajmy o czymś innym.

– Spoko, jak wolisz – przytaknęła Ania, wbijając w Pawła przenikliwy wzrok.

Chyba załapał aluzję, bo tylko niedbale wzruszył ramionami i się ulotnił.

– Hej, co jest grane? To jakiś spisek czy co? – spytałem z zainteresowaniem i niedowierzaniem.

– No, można tak powiedzieć – odparła Ania po chwili namysłu. – Słuchaj, nie chcę cię okłamywać, powiem ci całą prawdę. Zaprosili mnie tu specjalnie przez wzgląd na ciebie.

– Czyli Paweł i Żaneta postanowili pobawić się w swatki? – parsknąłem śmiechem, nawet zadowolony, że tak świetnie im wyszło.

– Wydaje mi się, że chodziło głównie o to, aby poprawić ci samoocenę, którą ta niezbyt uprzejma dziewczyna – wskazała ręką na Ulę – nieco nadszarpnęła. – Znam się trochę na malarstwie, bo studiowałam historię sztuki. Żaneta poprosiła mnie, żebym cię poznała i zobaczyła twoje prace. Pomyślałam, że czemu nie, bo przecież zawsze da się powiedzieć coś miłego na temat amatorskich obrazów. A jeśli w dodatku ma to pomóc w jakiejś dobrej sprawie...

Z każdą chwilą coraz bardziej mnie fascynowała.

Intuicja mnie nie zawiodła

– Planowałaś zakraść się do mojego mieszkania i obejrzeć moje dzieła?

– Miałam w planach otwarcie ci to zaoferować, żebyś sam zdecydował, czy chcesz mi je pokazać. Jednak niechcący wszedłeś na moją sukienkę i potem wszystko działo się już samo.

– Muszę przyznać, że to dla mnie prawdziwe szczęście – wyznałem. – Mam nadzieję, że wciąż chcesz rzucić okiem na te moje nieszczęsne prace?

– A czemu od razu nieszczęsne? – parsknęła śmiechem, jednocześnie popychając do góry zsuwające się z nosa okulary. – Coś mi mówi, że są całkiem niezłe. Zupełnie jak ty.

No to idziemy – poderwałem się na równe nogi, pociągając za sobą zdziwioną i rozbawioną Anię.

Kątem oka dostrzegłem kpiące spojrzenie Uli, ale kompletnie mnie to nie ruszyło. Zamiast tego zwróciłem uwagę na jej przesadny makijaż. Jej powieki mieniły się całą paletą barw.

Mieszkałem niedaleko. Zaprowadziłem Anię do siebie, usadziłem na krześle i zaprezentowałem swoje obrazy.

Część z nich przypadła jej do gustu, a niektóre niezbyt ją zachwyciły. Udzieliła mi paru profesjonalnych wskazówek. Była pod wrażeniem nieukończonego krajobrazu, napiła się herbaty i poszła do domu. Gdy opuściła moje mieszkanko, ogarnęło mnie uczucie samotności. Dotarło do mnie, że tylko z tą kobietą jestem w stanie wyobrazić sobie dalsze życie.

Moja intuicja okazała się prorocza. Od ponad siedmiu lat tworzymy udany związek małżeński. Troszczymy się o siebie i cieszymy każdym momentem, który ze sobą dzielimy. Kiedy u swego boku masz odpowiednią osobę, żadne kłopoty już cię nie przerażają. Wiesz, że będzie dobrze.

Maciej, 29 lat

Czytaj także:
„Okłamywałam męża, że nie mogę znaleźć pracy. Udawałam zmartwioną, a tak naprawdę nie chciało mi się brudzić rączek”
„Mąż poszedł w ślady ojca i traktuje mnie jak służącą. Zdziwi się, gdy zamiast obiadu dostanie papiery rozwodowe”
„Obrączka mnie parzyła, a żona przyprawiała o mdłości. Chcę szaleć i wyrywać panienki, a nie tkwić u boku nudziary”

Redakcja poleca

REKLAMA