„Przyjaciel zbałamucił moją siostrę i zostawił ją dla innej. Tchórz nie miał odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy”

zły mężczyzna telefon fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„Jak wyglądała prawda? Próbowałem dociec, ale siostra powtarzała to samo, co mama, a Wojtek przestał odbierać ode mnie telefony. Czy mu głupio? Dlaczego on mi nie wyjaśni, o co chodzi?. Tyle lat się znamy, a on zachował się jak tchórz”.
/ 30.07.2023 20:45
zły mężczyzna telefon fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Kiedy Wojtek zaczął spotykać się z moją młodszą siostrą miałem mieszane uczucia. Był moim najlepszym kumplem. Takim, na którego zawsze mogłem liczyć. Ale co będzie, gdy im coś nie wyjdzie?

Bomba rzeczywiście wybuchła. Wojtek zakochał się w innej i zostawił Karolinę, a nasza przyjaźń stanęła pod znakiem zapytania.

Znaliśmy się od liceum

Wojtek dołączył do nas w ostatniej klasie liceum. Dlaczego się przeniósł? Ponoć w poprzedniej szkole nie miał zbyt dobrej opinii. Dużo wagarował, pyskował nauczycielom, średnio podchodził do nauki i obowiązków. To inteligentny chłopak, ale co tu dużo kryć, niebyt chciało mu się pilnie czytać lektur, przygotowywać do klasówek i notować na lekcjach.

Szczególnie podpadł matematyczce. Jak sam mi później opowiedział, złapała go z papierosem na szkolnym boisku.

– Wiesz stary, przecież to nie było nic nadzwyczajnego. Duża część klasy popalała, a nauczyciele o tym doskonale wiedzieli i przymykali oko. Matematyca wyjątkowo mnie nie lubiła, dlatego nie przymknęła. Pobiegła do dyrekcji, zrobiła awanturę na całą szkołę, wymusiła wezwanie moich rodziców i powiedziała, że grozi mi nie tylko naganne zachowanie, ale i jedynka na koniec roku z matematyki – opowiadał.

– To zołza. Prawie jak nasza nauczycielka od chemii – powiedziałem, porozumiewawczo uśmiechając się do nowego kumpla.

Jego ojciec był w miarę rozsądnym człowiekiem i wymógł możliwość poprawiania oceny z matematyki na koniec roku. w zamian za obietnicę, że od września przeniesie syna do innej szkoły.

I tak Wojtek trafił do 3B. W nowej szkole trochę się uspokoił. Widać było, że przestraszył się poprzedniej afery i tego, że mogą go w ogóle nie dopuścić do matury. A on chciał studiować – marzył mu się AWF.

Razem trenowaliśmy koszykówkę

Kolega skupił się głównie na grze w kosza, którą uwielbiał. Nasz trener to łebski gość i szybko zauważył, że sport dla nowego ucznia jest bardzo ważny.

– On jest dobrym zawodnikiem. Może nieco zbyt niecierpliwym i nerwowym, ale widać, że kocha czas na boisku. A sport uczy samodyscypliny i może pomóc naprowadzić go na właściwe tory. Widzisz, że teraz nie wagaruje – usłyszałem kiedyś, co wuefista mówił do naszej wychowawczyni.

– Tak Piotrek, wiszę ci dobre piwo albo pyszne ciasto. Szczerze mówiąc to obawiałam się tego nowego ucznia i opinii ciągnącej się za nim z poprzedniej szkoły – mówiła. – Dzięki tobie biega na boisko i nie ma z nim większych problemów.

Ja też trenowałem w szkolnej drużynie koszykarskiej i skumplowałem się z Wojtkiem. Razem chodziliśmy na treningi, jeździliśmy na międzyszkolne i regionalne zawody.

Z czasem naprawdę się polubiliśmy i zaczęliśmy spotykać także po lekcjach. Początkowo wychodziliśmy gdzieś na pizzę i zapisaliśmy się w tym samym czasie na siłownię. Później Wojtek stał się jednym z naszej paczki i zabierałem go na wypady ze znajomymi, weekendowe imprezy czy wycieczki rowerowe.

Kolega zaczął czasami odwiedzać mnie także w domu. Okazało się, że jego rodzice dużo pracują. Tata jest przedstawicielem regionalnym i często jeździ po Polsce, a mama pracuje jako recepcjonistka w szpitalu i ma różne zmiany.
Moja mama szybko to zauważyła i coraz częściej zaczęła częstować kolegę obiadem, podtykała nam talerz z kanapkami na podwieczorek czy swoje popisowe ciasto drożdżowe z jabłkami.

– Jedz Wojtek. Wiem, że twoja mama wciąż w tym szpitalu, a ty w domu głównie odgrzewasz mrożonki. U nas są inne zwyczaje. Codzienny domowy obiad zawsze musi być –mówiła poufale do mojego kolegi, nieco mu nawet matkując.

– Dziękuję pani. Chętnie zjem dokładkę. Te gołąbki są po prostu przepyszne. No niebo w gębie. Dlaczego te ze słoika tak nie smakują? – mój kumpel doskonale wiedział, jak przypochlebić się kucharce, chwaląc pod niebiosa jej umiejętności.

– To nasz rodzinny przepis, który dostałam od swojej mamy, a ta od babci. Takich gołąbków na pewno nie kupisz na stoisku garmażeryjnym – śmiała się, ale widać, że była dumna z komplementów.

Co jak co, ale mama kochała wszystkich dokarmiać. A że domownicy przyzwyczaili się już do jej pyszności, teraz znalazła sobie nowego amatora swoich przepisów.

– Widzisz Karolinka, to jest zdrowy chłopak, który docenia to, co mu podają. A nie tak jak ty grzebie wciąż na talerzu i gada coś o tych mdłych sałatkach na zmianę z owsiankami, które wcale nie mają smaku – rodzicielka wytykała mojej siostrze, która bez przerwy była na jakiejś kolejnej diecie.

– Uważaj, bo niedługo tak się roztyjesz, że zamiast grać w kosza, to wylądujesz na macie sumo – Karolina nie była mu dłużna.

Nasz przyjaźń trwała też na studiach

Wspólnie z kolegą przetrwaliśmy przygotowania do matury i składanie papierów na studia. Ja poszedłem na geodezję, Wojtek dostał się na wymarzony AWF. Nasza paczka z liceum szybko się rozpadła, bo wiele osób wyjechało na różne uczelnie.

My zdecydowaliśmy się uczyć w naszym mieście i zostaliśmy w kontakcie. Nadal się spotykaliśmy. Co tydzień umawialiśmy się na boisku. Poznaliśmy też znajomych ze swoich uczelni i często wychodziliśmy razem na piwo, pizzę, do kina czy do jakichś klubów.

Mieliśmy też tradycję corocznego wyjeżdżania wspólnie na męski wypad na Mazury. Początkowo braliśmy ze sobą namiot lub wynajmowaliśmy domek kempingowy i rezerwowaliśmy spływ kajakowy. Pływaliśmy, opalaliśmy się, trochę zwiedzaliśmy, chodziliśmy na piwo, poznawaliśmy jakieś dziewczyny. Nawet, gdy aktualnie z kimś się spotykaliśmy, nie rezygnowaliśmy z naszej tradycji męskich wyjazdów.

– Po co ty jedziesz z tym Wojtkiem na Mazury? Nie szkoda ci czasu? Ten tydzień spokojnie moglibyśmy spędzić nad morzem. Wyobraź sobie: woda, gorąca plaża i ja – moja dziewczyna złościła się, że nie chcę zrezygnować z wyjazdu z kolegą.

– Jeździmy już tak od kilku lat. Nie obraź się, ale nie zrezygnuję. Przecież my też planujemy wspólne wakacje. Co ci szkodzi, że te kilka dni spędzę z kumplem? – mówiłem.

– On jest ważniejszy dla ciebie niż ja. Kto to widział coś takiego – Kasia wyraźnie miała focha.

Z tego wypadu nie zrezygnowałem. Szybko okazało się, że moja sympatia wcale nie jest ze mną do końca szczera, bo spotyka się z kolegą z uczelni. Rozstaliśmy się w niezbyt przyjemnej atmosferze.

– A czy to jedyna laska na świecie? Jesteś młody, a ta Kaśka to też nie był przecież jakiś materiał na żonę. Tylko imprezy i rozrywki były jej w głowie. Uwierz, że na co dzień miałbyś z nią ciężko – Wojtek był ze mną szczery.

– No może, może. Ale naprawdę traktowałem ją poważnie – zauroczenie zgrabną blondynką jeszcze mi nie przeszło.

Zawsze mogłem na nim polegać

Wiedziałem, że na kumpla zawsze mogę liczyć. Gdy na czwartym roku, niefortunnie potknąłem się na schodach i złamałem nogę w dwóch miejscach, to właśnie Wojtek przynosił mi notatki od moich znajomych z uczelni. Starał się spędzać ze mną czas, żebym całkowicie nie zanudził się w domu. Potem mobilizował mnie do rehabilitacji, której potrzebowałem, aby szybko powrócić do dawnej sprawności.

Po skończeniu studiów obaj rozpoczęliśmy pracę. Ja nawet trochę dzięki tacie Wojtka. Jeden z jego klientów powiedział mu, że jego brat poszukuje kogoś zaufanego i on polecił mnie.

– Wyślij CV na tego maila – kolega wręczył mi karteczkę. – Ojciec mówi, że to sprawdzony gość. Opowiadał mu trochę o tobie i on chce pogadać.

Wiele osób z mojej grupy poszło na staże lub znalazło zatrudnienie w innych branżach. Ja zostałem agentem nieruchomości z naprawdę atrakcyjną pensją i całą listą świetnych benefitów. A wszystko to, dzięki Wojtkowi.

Kolega zaczął pracę jako nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej. Dodatkowo prowadził treningi dla dzieciaków w domu kultury. Pewnie nie zarabiał na tym kokosów, ale był naprawdę szczęśliwy. Robił to, o czym zawsze marzył.

– Postanowiłem sobie, że będę jak nasz trener z liceum – opowiadał mi, gdy umówiliśmy się kiedyś na lunch. – On kiedyś pomógł mi poukładać sobie w głowie. Kto wie, co by było gdyby nie zainteresował mnie tą koszykówką. Może z tej szkoły też, by mnie wyrzucili i wcale nie zrobiłbym matury. Teraz chcę zainteresować te dzieciaki sportem – był ze mną całkowicie szczery.

– Jasne, odrobina wysiłku fizycznego i zdrowa rywalizacja na boisku to najlepsze lekarstwo na szalejące hormony i głupie pomysły nastolatków – roześmiałem się.

Przyjaciel i siostra zostali parą

Kiedy zaczął się pierwszy zgrzyt? Przez jakiś czas nasze kontakty z Wojtkiem nieco się rozluźniły. Poznałem Olę, z którą zacząłem na poważnie planować przyszłość. Po jakimś czasie oświadczyłem się jej, myśleliśmy o wspólnym kredycie na mieszkanie, a potem o dzieciach.

Wtedy zadzwoniła do mnie mama.

–  Andrzej, Karolina spotyka się z Wojtkiem – powiedziała bez żadnych wstępów.

–  Jakim Wojtkiem? –  początkowo w ogóle nie zrozumiałem, o co jej chodzi.

Myślałem, że tak po prostu ma na imię jej nowy chłopak, którego poznała na uczelni czy przez znajomych. Moja młodsza siostra jeszcze studiowała i sam wiem, że takie młodzieńcze znajomości rzadko przeradzają się w coś poważnego.

– No z twoim Wojtkiem. Naszym – doprecyzowała. – Pewnie ci jeszcze nie powiedzieli, tak? – jej pytanie zawisło w słuchawce telefonu.

Co ona plecie? Jakim naszym? I nagle zajarzyłem. Z moim kolegą. No jasne.

– Ale to chyba dobrze? Przecież zawsze lubiłaś Wojtka. Zresztą oni są dorośli, robią co chcą i my tak naprawdę możemy im tylko kibicować albo gratulować

– Tak, tak. Tylko wiesz, on w tej szkole z dziećmi pracuje. Jeszcze do tego uczy w-fu. Żeby chociaż matematyki czy fizyki... – powiedziała moja rodzicielka.

W ogóle nie rozumiałem, o co mamie chodzi.

– No przecież wiesz, ile zarabiają nauczyciele. Teraz tyle się wszędzie o tym mówi i pisze. Co będzie w przyszłości z Karolinką. Jak oni dadzą sobie radę? – mama wreszcie wykrztusiła, co jej chodzi po głowie.

– Nie mów głupot. To dobry i odpowiedzialny chłopak. On kocha sport, uwielbia trenować dzieciaki. Na pewno nie pozwoli Twojej córeczce zginąć. Zresztą, czy ty już planujesz ich wesele? – zacząłem się śmiać. – Ile oni już są razem? Z miesiąc?

Miałem obawy, czy ten związek nie wpłynie źle na naszą męską przyjaźń
W sumie ucieszyłem się. Lubiłem Wojtka, wiedziałem, że na niego można zawsze liczyć. Tylko co z Karoliną? Ona jest sporo młodsza, ma jeszcze dość dziecinne podejście do wielu spraw. Zacząłem nieco się obawiać, czy moja siostra rzeczywiście traktuje swój nowy związek poważnie.

Swoimi obawami podzieliłem się z narzeczoną.

– Myślę, że oni sami sobie poradzą. Pożyjemy i zobaczymy, jak im się wszystko poukłada. Ty i tak nie masz na to żadnego wpływu. Może akurat im się uda. Sam mówiłeś, że Wojtek to spoko gość. Nie chciałbyś kiedyś mieć go w rodzinie? – Ola, jak zwykle, podeszła do sprawy z dużym entuzjazmem.

– Tak myślisz? – ciągle miałem wątpliwości

– Pewnie. Wyobraź sobie, że będą opowiadać dzieciom o przyjaźni taty z wujkiem już od liceum. To całkiem romantyczna historia – powiedziała z uśmiechem na ustach.

Z mojej narzeczonej wyszła pełna ideałów kobieta, która kocha opowieści rodem z ckliwych romansów.

Nagle zaczęły się problemy

Przez jakiś czas wszystko było w porządku. Kilka razy spotkałem się z kumplem, pogadaliśmy jak dawniej. Byliśmy także na rodzinnym obiedzie, który nasza mama zorganizowała dla całej rodzinki z okazji kolejnej rocznicy swojego ślubu z tatą.

W wakacje, pierwszy raz od wielu lat, nie wyjechaliśmy z kolegą na Mazury.

– Nie obraź się, ale Karolka zaplanowała romantyczny wyjazd do spa w tym terminie. A potem mam tę fuchę w domu kultury i nie mogę brać za dużo wolnego, bo wiesz, że dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą – przepraszał mnie, że z naszych tradycyjnych planów nici.

Czy byłem rozczarowany? Trochę tak.

– Daj spokój, niech się sobą teraz nacieszą. Jeszcze zdążycie najeździć się na te wasze męskie wyprawy – Ola stanęła po stronie mojej siostry i jej chłopaka.

Kiedy zaczęło się coś psuć? Nawet dokładnie nie wiem. Kumpel niewiele opowiadał mi o swoim związku. Chyba było mu trochę głupio mówić. W końcu spotykał się z moją młodszą siostrą, do której miałem nieco sentymentalne podejście.

Bomba wybuchła przed Bożym Narodzeniem.

– Wojtek zerwał z Karoliną. Ty wyobrażasz sobie? Ona teraz siedzi i płacze. To drań jeden. A my zaakceptowaliśmy go mimo tej jego mizernej pracy – lamentowała mama, gdy przyjechałem zobaczyć laptop, w którym coś się zepsuło. – A ja traktowałam go niczym syna. Pamiętasz jak go gołąbkami karmiłam? – uderzyła w jakieś absurdalne tony.

– Ale co tak naprawdę się stało? – próbowałem racjonalnie dociec.

– Jak to co? Znalazł sobie jakąś inną i zostawił Karolinkę. Dziewczyna jest załamana. Co za niewdzięcznik – moja rodzicielka nie mogła się uspokoić.

Jak wyglądała prawda? Próbowałem dociec, ale siostra powtarzała to samo, co mama, a Wojtek przestał odbierać ode mnie telefony. Czy mu głupio? Dlaczego on mi nie wyjaśni, o co chodzi?

Chciałem umówić się i pogadać na spokojnie. Jak kumpel z kumplem. Owszem, może nie wyszło im z Karoliną, ale czy to rzeczywiście powód do aż takiej rozpaczy? Bardzo chciałem wiedzieć, czy on ją zdradził, czy po prostu coś nie wypaliło.

Do tego Wojtek miał być świadkiem na moim ślubie, a jego termin już za niecałe 4 miesiące. Kumpel ignorował moje wiadomości i telefony, dlatego w końcu odwiedziłem go w szkole, gdzie pracował.

Zobaczyłem, że rozmawia z jakąś młodą nauczycielką. Oboje uśmiechnięci, wyluzowani, coś do siebie poufale szeptali. Wtedy zrozumiałem, że to jest powód jego rozstania z moją siostrą. Nowa miłość.

Wojtek był bardzo zaskoczony i nieco chyba zawstydzony moim widokiem. Zaprosił mnie do kantorka.

– Czemu nie odbierasz telefonów? – spytałem prosto z mostu, bo nie miałem ochoty na jakieś podchody.

– Nie wiem. Chyba stchórzyłem. Wiem, co wygaduje o mnie twoja mama. Rzeczywiście może trochę nie fair potraktowałem Karolinę. Ale zrozum Andrzej, ja się naprawdę zakochałem. Zuza jest cudowna. Uczy w oddziale przedszkolnym, kocha dzieciaki i też uwielbia sport. Z twoją siostrą już dawno się nie dogadywaliśmy. My zupełnie do siebie nie pasowaliśmy. Tylko naprawdę nie wiedziałem, w jaki sposób z nią zerwać – kolega mówił bardzo szybko, niemal wypluwając kolejne słowa. – Wiedziałem, że to popsuje nasze stosunki, a bardzo tego nie chciałem.

Czy jeszcze będzie jak kiedyś?

Rozumiem Wojtka i wiem, że przecież nie mógł zmuszać się do związku, w którym nie był szczęśliwy. Jednak to ich rozstanie coś popsuło. Na razie rozluźniliśmy kontakty. Moim drużbą na weselu będzie brat Oli. Nie mogłem powierzyć tej funkcji  Wojtkowi, bo mama i Karolina dostałyby na pewno paniki.

Czy to koniec przyjaźni? Mam nadzieję, że nie. Z czasem pewnie emocje nieco osłabną. Podejdziemy do sprawy bardziej na zimno i racjonalnie. Wtedy może uda się nam ją odbudować, bo tak naprawdę to nigdy nie miałem lepszego kumpla niż on. Teraz chyba musimy przeczekać i zobaczyć, co będzie.

Czytaj także:
„Zdradziła mnie dziewczyna, ale pocieszyłem się jej siostrą. Wcześniej wybrałem niewłaściwą bliźniaczkę”
„Zwierzałam się przyjacielowi z wszystkich zauroczeń. To on odciągnął mnie od bawidamka i wpędził w ramiona tego jedynego”
„Zakochałem się w żonie najlepszego przyjaciela. Choć obok spała moja dziewczyna, to nocami marzyłem tylko o ciele Marty”
 

Redakcja poleca

REKLAMA