„Przyjaciel wycenił naszą przyjaźń na 80 tysięcy. Napakował kieszenie kasą i zniknął z moimi marzeniami”

zamyślony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Próbowałem na wszelkie sposoby skontaktować się z przyjacielem. Pisałem wiadomości, dzwoniłem do jego rodziny i znajomych, ale nikt nie wiedział, gdzie jest. W końcu umówiłem się na spotkanie z naszym doradcą finansowym, który potwierdził moje najgorsze obawy”.
/ 11.08.2024 19:00
zamyślony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Od zawsze moją pasją była kawa. Marzyłem, aby otworzyć własną kawiarnię. Wspólnie z moim przyjacielem z dzieciństwa, Bartkiem, planowaliśmy ten biznes przez lata. Bartek wydawał się idealnym wspólnikiem – zaufany, lojalny i równie zafascynowany kawą jak ja. Nasze przygotowania ruszyły pełną parą, a ja byłem pewny, że razem osiągniemy sukces.

Mieliśmy wspólne marzenie

Przygotowania do otwarcia kawiarni były naprawdę intensywne. Spędzaliśmy z Bartkiem długie godziny na wybieraniu najlepszych ziaren kawy, projektowaniu wnętrza i ustalaniu menu. Byliśmy podekscytowani i pełni nadziei.

Pewnego wieczoru, podczas jednej z naszych rozmów, Bartek wspomniał o możliwości inwestycji w inny projekt. Mówił o tym, jak o interesującej opcji, ale ja to zlekceważyłem.

– Słyszałem o ciekawej okazji inwestycyjnej w Gdańsku – powiedział Bartek, przeglądając jakieś papiery.

– Serio? Myślałem, że skupiamy się na naszej kawiarni – odpowiedziałem, uśmiechając się.

– Tak, oczywiście, ale zawsze warto mieć plan B, prawda? – rzucił z nieco dziwnym uśmiechem.

Nie zastanawiałem się nad tym dłużej. Byliśmy zbyt zajęci przygotowaniami do otwarcia, aby przejmować się innymi projektami. Jednak ta rozmowa powracała do mnie w myślach. Może powinienem był bardziej się tym zainteresować.

Rozpłynął się w powietrzu

Kilka dni przed wielkim otwarciem naszej kawiarni Bartek nagle zniknął. Próbowałem się z nim skontaktować, ale jego telefon milczał. Kiedy zajrzałem na nasze firmowe konto, odkryłem, że zniknęło z niego 80 tysięcy złotych. Poczułem, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Wiedziałem, że jestem w dramatycznej sytuacji – z długami i zobowiązaniami, które musiałem spłacić.

Próbowałem na wszelkie sposoby skontaktować się z przyjacielem. Pisałem wiadomości, dzwoniłem do jego rodziny i znajomych, ale nikt nie wiedział, gdzie jest. W końcu umówiłem się na spotkanie z naszym doradcą finansowym, który potwierdził moje najgorsze obawy.

– Panie Marcinie, wygląda na to, że te środki zostały przelane na konto w innym banku – powiedział doradca, przeglądając wyciągi.

– Jak to możliwe? Przecież to nasze pieniądze potrzebne na wyposażenie i otwarcie kawiarni – odpowiedziałem, czując narastającą panikę.

– Obawiam się, że ktoś musiał mieć dostęp do konta. Powinien pan skontaktować się z policją i zgłosić sprawę – doradził.

Zrozpaczony i zdeterminowany, zacząłem szukać informacji o miejscu pobytu Bartka. Przeglądałem jego media społecznościowe, sprawdzałem nasze wspólne kontakty, ale wszystko na próżno. Byłem sam, zrujnowany finansowo i emocjonalnie.

Od dawna to planował

Kilka dni później, przypadkiem usłyszałem rozmowę telefoniczną, która miała wyjaśnić wszystko. Siedziałem w jednej z miejskich kawiarni, próbując się uspokoić. Wtedy wszedł Bartek, rozmawiając przez telefon. Ukryłem się za gazetą, nie chcąc, by mnie zauważył.

– Tak, tak, wszystko poszło zgodnie z planem. Mam już pieniądze. Otworzę swój biznes w Gdańsku – mówił Bartek, uśmiechając się szeroko. – Marcin? On nie ma o niczym pojęcia. Nigdy nie podejrzewał, że planowałem to od dawna.

Słowa Bartka uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. Poczułem, jak narasta we mnie gniew i niedowierzanie. Jak mogłem być tak ślepy? Jak mogłem nie zauważyć, że Bartek od dawna planował tę zdradę? Bartek kontynuował rozmowę, nieświadomy mojej obecności. Nie mogłem dłużej tego słuchać. Wyszedłem z kawiarni, czując się zdradzony i oszukany przez kogoś, kogo uważałem za przyjaciela. Zrozumiałem, że muszę się z nim skonfrontować, ale najpierw musiałem poukładać myśli i znaleźć sposób na odzyskanie pieniędzy.

Następnego dnia postanowiłem skonfrontować się z Bartkiem. Udałem się do jego mieszkania jego rodziców, czując, że właśnie tam go zastanę. Drzwi otworzył mi zaskoczony Bartek.

– Marcin? Co ty tu robisz? – zapytał, próbując ukryć zdenerwowanie.

– Musimy porozmawiać – odpowiedziałem chłodno, wchodząc do środka.

Usiedliśmy w salonie. Atmosfera była gęsta od niewypowiedzianych słów.

– Wiem o wszystkim – zacząłem. – Słyszałem twoją rozmowę w kawiarni. Zdradziłeś mnie i ukradłeś nasze pieniądzePlanowałeś to od dawna, prawda? Dlaczego chciałeś zniszczyć to, na co razem ciężko pracowaliśmy?

Czuł się gorszy ode mnie

Bartek spuścił głowę, w końcu przyznając się do winy.

– Zawsze czułem się gorszy. Chciałem to zmienić, chciałem być lepszy od ciebie i wreszcie zrobić coś samemu. Zawsze to ty byłeś pomysłodawcą naszych wszystkich projektów – wyznał. – Wypłaciłem te pieniądze, bo potrzebowałem ich na swoją inwestycję w Gdańsku. 

Czułem, jakby mój świat znów się rozpadał. Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś, kogo uważałem za przyjaciela, mógł zrobić coś tak podłego.

– Dlaczego? – zapytałem cicho, czując łzy w oczach. – Dlaczego nie mogłeś po prostu porozmawiać ze mną?

Bartek wzruszył ramionami, jakby nie miał odpowiedzi na to pytanie.

– Po prostu chciałem czegoś więcej. Przepraszam, Marcin, ale nie cofnę tego, co zrobiłem – powiedział z rezygnacją.

Po tej rozmowie włóczyłem się po okolicy, próbując zrozumieć, co się stało i jak mogłem przeoczyć sygnały. Czułem się zdradzony i oszukany, ale wiedziałem, że muszę znaleźć sposób, aby iść dalej. Wiedziałem, że muszę odzyskać pieniądze i odbudować swoje życie. Pierwszym krokiem była wizyta u prawnika. Opowiedziałem mu całą historię, przedstawiając dowody, które zebrałem.

– To klasyczny przykład oszustwa – stwierdził prawnik. – Możemy wnieść sprawę do sądu i spróbować odzyskać pieniądze. Ale to może potrwać.

Muszę o siebie zawalczyć

Czekała mnie długa walka, ale byłem zdeterminowany. W międzyczasie postanowiłem, że nie poddam się i będę kontynuował realizację mojego marzenia o kawiarni. Wiedziałem, że muszę polegać na sobie. Skontaktowałem się z kilkoma inwestorami, aby zebrać fundusze na nowy początek. Było to trudne, ale ostatecznie udało mi się przekonać jednego z nich, że mój projekt jest wart wsparcia. Znaleźliśmy nową lokalizację i zaczęliśmy od nowa.

Każdego dnia pracowałem ciężko, aby doprowadzić kawiarnię do otwarcia. Mimo trudności i przeciwności losu, nie traciłem nadziei. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić, by zdrada Bartka zniszczyła moje marzenia. Podczas jednego z wieczorów, gdy siedziałem sam w prawie gotowej kawiarni, zastanawiałem się nad tym, co się stało. Zrozumiałem, że muszę wybaczyć sobie za to, że zaufałem Bartkowi, i że muszę iść dalej.

Ostatecznie otwarcie kawiarni było sukcesem. Klienci zaczęli napływać, a ja czułem się spełniony. Wiedziałem, że choć relacje z Bartkiem były na zawsze zniszczone, to ja wyszedłem z tego silniejszy. Nazwałem kawiarnię "Nowy Początek". Każdego dnia przyciągała coraz więcej klientów, a ja czułem, że wreszcie zrealizowałem swoje marzenie. Relacje z Bartkiem były na zawsze zniszczone, a ja nosiłem w sercu ból zdrady, ale jednocześnie czułem, że stałem się silniejszy.

Praca w kawiarni przynosiła mi radość i spełnienie. Każda filiżanka kawy, którą podawałem, była dla mnie symbolem mojego sukcesu i determinacji. Wiedziałem, że dzięki temu doświadczeniu nauczyłem się wiele o zaufaniu i prawdziwej przyjaźni.

Nauczyłem się, że zdrada nie musi definiować mojego życia i że mogę z niej wyciągnąć ważne lekcje. Dzięki temu stałem się silniejszy i bardziej odporny.
Wiedziałem, że mogę polegać na sobie i że nie potrzebuję nikogo, by odnieść sukces. Zacząłem nowe życie, ucząc się na błędach i stając się lepszym człowiekiem.

Marcin, 28 lat

Czytaj także:
„Ojciec zawsze wydawał mi się rozlazły jak stary sweter. Nie miałem pojęcia, że skrywa w sobie duszę ognistego amanta”
„Faceci patrzyli na moją lalę z podziwem, a na mnie z obrzydzeniem. Nie moja wina, że kobitki lecą na mój portfel”
„Nudne pożycie z żoną mi zbrzydło, więc biegałem za sąsiadką. Czułem się jak grecki bóg, ale proza życia mnie dogoniła”

Redakcja poleca

REKLAMA