„Przyjaciel pożyczył mi ogromną sumę na egzotyczne wakacje. Gdy przekazał mi tragiczne wieści, zamarłem”

smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Antonioguillem
„Wakacje były dokładnie takie, jak sobie wyobrażałem. Ale kiedy wróciłem do rzeczywistości, czekała na mnie szokująca wiadomość. Adam potrzebował natychmiastowego zwrotu pieniędzy na operację swojej córki, która okazała się poważnie chora. Moje marzenia prysły jak bańka mydlana, a w zamian pojawiło się ogromne poczucie winy”.
/ 27.07.2024 19:00
smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Kiedy przypominam sobie, jak beztroskie było moje życie jeszcze kilka miesięcy temu, nie mogę uwierzyć, jak bardzo się zmieniło. Jestem, a raczej byłem, typowym lekkoduchem. Żyłem z dnia na dzień, ciesząc się każdą chwilą i nie myśląc zbytnio o przyszłości. Moim najlepszym przyjacielem od lat jest Adam.

Poznaliśmy się w liceum i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Adam to przeciwieństwo mnie – odpowiedzialny, pracowity i zawsze można na niego liczyć. Jest ojcem i mężem, ma piękną żonę Agnieszkę i cudowną córkę Hanię.

Wyciągnął do mnie pomocną dłoń

Adam zawsze mnie wspierał, nawet wtedy, gdy inni dawno już stracili do mnie cierpliwość. To on pomógł mi znaleźć pierwszą poważną pracę, gdy po raz kolejny zostałem zwolniony za spóźnianie się. I to on pożyczył mi pieniądze, kiedy postanowiłem spełnić swoje marzenie o egzotycznych wakacjach. Marzyłem o tym od lat – białe plaże, błękitne morze i pełen relaks. Wiedziałem, że to będzie kosztowne, ale byłem przekonany, że warto. Kiedy zgodził się pożyczyć mi sporą sumę, nie wahałem się ani chwili. Obiecałem, że zwrócę wszystko zaraz po powrocie.

Wakacje były dokładnie takie, jak sobie wyobrażałem. Każdy dzień był jak sen, ale kiedy wróciłem do rzeczywistości, czekała na mnie szokująca wiadomość. Adam potrzebował natychmiastowego zwrotu pieniędzy na operację swojej córki Hani, która okazała się poważnie chora. Moje marzenia prysły jak bańka mydlana, a w zamian pojawiło się ogromne poczucie winy. Nie miałem pojęcia, jak zebrać potrzebne pieniądze. Wiedziałem jedno – muszę coś zrobić i to szybko.

Wróciłem z wakacji pełen energii i opalony jak nigdy. Pierwsze, co zrobiłem, to zadzwoniłem do Adama. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Adam wyglądał na zmęczonego i przygnębionego.

– Janek, potrzebuję twojej pomocy – zaczął bez owijania w bawełnę.

– Co się stało? – zapytałem, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

Adam opowiedział mi o chorobie Hani i o tym, że potrzebuje natychmiastowej operacji. Koszt jest ogromny. Próbował zdobyć pieniądze na różne sposoby, ale bez skutku. Teraz zwrócił się do mnie, potrzebując zwrotu pożyczki.

Poczułem, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Nie miałem tych pieniędzy. Przepuściłem je wszystkie na wakacjach. Patrzyłem na Adama i widziałem w jego oczach desperację.

– Adam, obiecuję, że znajdę sposób, żeby ci oddać. Zrobię wszystko, co w mojej mocy – powiedziałem, choć sam nie miałem pojęcia, jak to zrobić.

Wiedziałem jedno – nie mogłem zawieść swojego najlepszego przyjaciela. Musiałem znaleźć rozwiązanie, choćby nie wiem co. 

To była cena zaufania

Nazajutrz odwiedziłem Adama i Agnieszkę. Byliśmy jak rodzina, więc nie potrzebowałem zaproszenia. Drzwi otworzyła mi Agnieszka, z twarzą zapuchniętą od płaczu. Na widok mojego zmieszania próbowała się uśmiechnąć.

– Cześć, Janek. Wejdź, proszę – powiedziała cicho.

W salonie zastałem Adama, siedzącego na kanapie, z głową w dłoniach. Mała Hania leżała na kanapie obok, podłączona do kroplówki. Widok jej słabego ciała sprawił, że poczułem się jeszcze gorzej.

– Słuchajcie... – zacząłem niepewnie. – Naprawdę przepraszam. Gdybym tylko wiedział...

Adam podniósł głowę, a w jego oczach zobaczyłem mieszankę smutku i determinacji.

– Wiem, że nie mogłeś przewidzieć, co się stanie. Ale teraz musimy znaleźć rozwiązanie – powiedział, starając się zachować spokój.

Agnieszka usiadła obok niego i wzięła go za rękę.

– Jesteśmy w tym razem. Musimy wierzyć, że wszystko się ułoży – szepnęła.

Patrzyłem na nich, czując narastającą presję. Musiałem działać szybko.

– Przysięgam, zrobię wszystko, żeby zdobyć te pieniądze. Zacznę od dzisiaj. Nie zostawię was samych z tym problemem – powiedziałem, próbując dodać im otuchy.

Wiedziałem, że muszę dotrzymać słowa. Hania i jej rodzice zasługiwali na to, bym zrobił wszystko, co w mojej mocy. Wyszedłem z ich domu, czując ciężar odpowiedzialności, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem.

Nie mogłem zebrać myśli

Następnego dnia w pracy nie mogłem się skupić. Myśl o Hani i Adamie nie dawała mi spokoju. Dorota, moja koleżanka z biura, zauważyła moje zmieszanie.

– Janek, co się dzieje? Wyglądasz na przygnębionego – zapytała mnie przy ekspresie do kawy.

Westchnąłem, patrząc na nią bezradnie.

– Mój przyjaciel potrzebuje pilnie pieniędzy na operację dla swojej córki, a ja nie mam jak mu pomóc – odpowiedziałem, czując, jak sytuacja przytłacza mnie coraz bardziej.

Dorota zamyśliła się przez chwilę, a potem nachyliła się bliżej.

– A może pomyślałeś o wzięciu kredytu? – zapytała, szukając rozwiązania. – Banki oferują różne opcje pożyczek. To może być ryzykowne, ale jeśli nie masz innego wyjścia...

Rozważałem jej słowa. Wiedziałem, że kredyt to duże zobowiązanie, ale sytuacja była krytyczna.

– Kredyt? Nigdy o tym nie myślałem... – przyznałem niepewnie.

– Janek, to może być twoja jedyna szansa. Wiesz, że nie możesz zostawić ich na lodzie – powiedziała stanowczo.

Poczułem, jak rośnie we mnie motywacja. Wiedziałem, że Dorota ma rację. Musiałem działać szybko.

– Masz rację. Dziękuję za radę – powiedziałem, czując, że podjęcie decyzji przynosi mi ulgę.

Ruszyłem prosto do banku

Zaraz po pracy poszedłem do najbliższego banku. Siedząc naprzeciwko doradcy finansowego, czułem się zdenerwowany, ale wiedziałem, że nie mogę się wycofać.

Po krótkiej chwili formalności zostały załatwione, a ja wyszedłem z banku z podpisanym wnioskiem kredytowym. Czułem mieszaninę ulgi i niepokoju, ale wiedziałem, że zrobiłem to, co musiałem.

Teraz najważniejsze było dostarczenie pieniędzy Adamowi i Agnieszce. Musiałem działać szybko, by dać Hani szansę na zdrowie i normalne życie.

Nazajutrz odwiedziłem Adama i Agnieszkę, trzymając w rękach dokumenty z banku. Serce biło mi szybciej, gdy zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Agnieszka, jej twarz zdradzała nieprzespaną noc.

– Janek, wejdź – powiedziała cicho, prowadząc mnie do salonu.

Adam siedział przy stole, a Hania spała na kanapie. Spojrzał na mnie z nadzieją, ale i z niepokojem.

– Adam, Agnieszka – zacząłem, siadając naprzeciwko nich. – Mam dobrą wiadomość. Udało mi się wziąć kredyt. Pięćdziesiąt tysięcy złotych na operację Hani.

Oczy Adama zaszkliły się, a Agnieszka zaczęła płakać.

– Janek, nie wiem, jak ci dziękować – powiedział Adam, ściskając moją dłoń. – To dla nas ogromna pomoc.

– Zrobiłem to, co musiałem – odpowiedziałem, czując ulgę, że mogłem im pomóc.

Agnieszka wstała i objęła mnie mocno.

Jesteś naszym aniołem, Janek – wyszeptała.

– Teraz najważniejsze, żeby Hania dostała tę operację jak najszybciej – powiedziałem, patrząc na śpiącą dziewczynkę.

Wiedziałem, że przed nami jeszcze wiele trudności, ale czułem, że razem możemy je pokonać. Wyszedłem z ich domu, czując mieszankę ulgi i odpowiedzialności. Wiedziałem, że kredyt to duże zobowiązanie, ale warto było zaryzykować dla zdrowia Hani.

Janek, 30 lat

Czytaj także:
„Wygrałem majątek na loterii, ale straciłem coś innego. Spokój ducha i radość kosztowały mnie 500 tysięcy złotych”
„Pojechaliśmy na wakacje na Maltę, by podziwiać widoki, a skończyliśmy na bruku. Już chyba wolę Bałtyk”
„Wydawałam kasę na córkę, a sama jadłam chleb z cukrem. Odpłaciła mi się taką niespodzianką, że pożałowałam”

Redakcja poleca

REKLAMA