Nie od razu straciłam dla mojego męża głowę, nie było tak, jak to często pokazują w kinowych produkcjach. Jest chudy jak patyk, a jego twarz kojarzy mi się z sympatycznym zwierzakiem – surykatką. Odkąd nosi zarost na twarzy, wygląda trochę lepiej… Z początku był dla mnie po prostu fajnym i dowcipnym znajomym, ale im dłużej z nim rozmawiałam, tym bardziej mnie intrygował.
Ciężko mi powiedzieć, w którym momencie mój podziw dla jego inteligencji i serdeczności wobec ludzi przerodził się w coś więcej – miłosne zauroczenie.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że moje myśli nieustannie krążą wokół niego i że odczuwam tęsknotę, gdy nie spotykamy się dłużej niż jakiś tydzień. Krótko potem – co za zbieg okoliczności – Jasiek wyjawił, że mnie kocha. Od tego czasu, z każdą minutą spędzoną razem, moje uczucie do niego rosło coraz bardziej.
Okazywał mi tyle czułości i troski, że dosłownie miękłam. Dzięki niemu czułam się wyjątkowa jak żadna inna kobieta. Ale nie ograniczał mnie, nie przytłaczał swoją miłością, wręcz przeciwnie. Przy nim mogłam się rozwijać i rozkwitać.
Zaszczepił we mnie miłość do górskich wędrówek, pokazał, jak grać na gitarze, udowodnił, że można żyć pełną piersią i odnaleźć w sobie szczęście. W rok od momentu, gdy się poznaliśmy, stanęliśmy na ślubnym kobiercu.
Spoglądał na mnie jak po uszy zakochany
Nie da się ukryć, że nic w życiu nie jest idealne. Mimo że nasza miłość jawiła się jako coś cudownego i wyjątkowego, miała jedną wadę. Tą rysą był Olaf, przyjaciel Jaśka. Mój mąż i on przyjaźnili się od małego, łączyła ich niemalże braterska więź. Wspólnie pokonywali trudy dorastania i razem weszli w dorosłe życie. Zawsze mogli liczyć na wzajemne wsparcie i pomoc w każdej sytuacji. Wyglądali zupełnie inaczej. Olaf prezentował się niezwykle atrakcyjnie, do tego nosił się z klasą, dbał o fryzurę i emanował pewnością siebie.
Był to po prostu taki mężczyzna, którego na ulicy z pewnością zauważy prawie każda kobieta. Mnie również się spodobał, bo przecież nie byłam ślepa na wygląd innych ludzi. Jednak szaleńczo zakochałam się w Jaśku, dlatego podrywanie kumpla mojego faceta w ogóle nie były brane pod uwagę. Poza tym Olaf spotykał się z przepiękną Irminą.
Czasem pojawiały się sytuacje, które wprowadzały we mnie niepokój. Niby nic wielkiego – niechcący muśnięcie ręki, zbyt poufałe pogłaskanie po głowie, odrobinę przydługie powitanie... Kiedyś pojechaliśmy we czwórkę na urlop do Hiszpanii. Sporo popiliśmy wtedy wina i ruszyliśmy potańczyć. Kołysałam się w ramionach męża, a Olaf obejmował Irminę... Nagle nasze spojrzenia skrzyżowały się nad głowami tańczących z nami. Wpatrywaliśmy się w siebie. Zdecydowanie zbyt długo, bo dostrzegłam w oczach Olafa uczucia, które wzbudziły we mnie niepokój: płomienne pożądanie, gwałtowną pasję i przejmujący smutek.
Zawstydzona, odwróciłam wzrok. Później starałam się wmówić sobie, że alkohol płata mi figle, że to tylko moja wyobraźnia, bo przecież on na pewno nie spoglądał na mnie jak... jak zakochany. Nie, to niemożliwe. Nie byłby w stanie tego zrobić.
Wziął się na odwagę
Jednak pół roku po tym incydencie miało miejsce coś o wiele poważniejszego i zupełnie oczywistego. Olaf zjawił się u nas bez uprzedzenia, w środku dnia roboczego. Ja akurat miałam wolne.
– Jasiek jeszcze nie wrócił z pracy. Zapraszam do środka – powiedziałam, otwierając szerzej drzwi. – Powinien być za jakąś godzinkę.
Olaf przekroczył próg mieszkania i w milczeniu rozsiadł się na sofie. Zachowywał się jakoś inaczej niż zwykle. Był niespokojny.
– Wszystko w porządku? – zaniepokoiłam się.
– Irmina ze mną zerwała.
Nieoczekiwanie moja ręka powędrowała do jego dłoni, głaszcząc ją delikatnie. Nie kierowały mną żadne ukryte intencje, chciałam jedynie dodać mu otuchy. On jednak odebrał to zupełnie inaczej. Przysunął się bliżej i złożył na moich ustach pocałunek. Muśnięcie jego warg było niezwykle zmysłowe, wręcz odurzające. Przyznaję, na moment straciłam głowę, ale szybko się zreflektowałam. Gwałtownie odsunęłam się, robiąc krok w tył.
– Co ty wyprawiasz?
– Przepraszam. Jesteś żoną Jaśka…
– Dokładnie! To mój mąż, a ty jesteś jego przyjacielem. Nie możesz robić takich rzeczy...
– Nie będę – rzucił, ale jakoś mało wiarygodnie.
Poczułam narastającą panikę, zwłaszcza że unikał mojego wzroku.
– Na litość boską! Nie możesz nam tego robić… – błagałam go, ledwo powstrzymując łzy.
– Nie wspominaj o tym Jaśkowi. Ja też będę milczał.
– Powinnam mu o wszystkim powiedzieć…
– Nie, ani słowa. To był błąd. Po prostu wyrzućmy to z pamięci, zgoda?
Przytaknęłam, godząc się na to rozwiązanie.
Czułam się podle, ale przyszła nowina
Ale nie mogłam o tym zapomnieć. Ten krótki pocałunek, ta tajemnica, ciążyła mi jak ogromny bagaż niesiony pod górę w skwarny dzień. Czułam się winna, że oszukuję swojego faceta. Czas leciał, a ja dalej nie dawałam sobie z tym rady. Olaf zachowywał się wobec mnie w porządku. Był tak ostrożny, że aż do przesady – pilnował się, żeby nawet niechcący mnie nie dotknąć. Wcale mnie to nie uspokajało, bo przeginał w drugą stronę. Zupełnie jakby się bał, że byle muśnięcie ręki wywoła pożar.
Wtedy wydarzyło się coś, przez co moja tajemnica zupełnie przestała być ważna. Okazało się, że jestem w ciąży. Ja i Jasiek nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Ten jeden pocałunek z Olafem uznałam za durne potknięcie, nic poza tym.
Niespodziewanie poród rozpoczął się przed wyznaczonym terminem, akurat gdy składaliśmy wizytę Olafowi. Oglądaliśmy razem jakąś komedię, śmiałam się do rozpuku... i nagle poczułam, że odchodzą mi wody. Było mi głupio z tego powodu, a Jaśka ogarnęła panika. Próbowałam go uspokoić, tłumacząc, że mamy jeszcze sporo czasu, ale on nie zwracał na to uwagi. Trząsł się cały, jakby miał gorączkę.
– Nigdzie nie mogę znaleźć kluczyków do samochodu! Zawsze noszę je w kieszeni bluzy. Nie ma ich tam! Zgubiłem je! – denerwował się.
Olaf poklepał go po plecach.
– Stary, ani mi się waż siadać za kółkiem w takim stanie. Zapomnij. Podrzucę was do szpitala.
Podczas drogi zaczęły pojawiać się bóle, przypominające skurcze. Mój mąż ściskał moją dłoń. Po dotarciu na miejsce zwrócił się do Olafa:
– Stary, jesteś nie do zastąpienia! Zawsze można na tobie polegać. Damy dziecku Olaf jako drugie imię, właśnie po tobie.
– To bardzo miłe… Może dzięki temu odziedziczy moją urodę.
Ni stąd, ni zowąd poczułam niepokój. Zerknęłam we wsteczne lusterko i dostrzegłam, że radość Olafa jest udawana. Przypominała raczej zasłonę, ukrywającą cierpienie. Nagle w mojej głowie pojawiła się przerażająca myśl: „On jest we mnie zakochany!”. Nie mogłam się jednak nad tym dłużej zastanawiać, bo w tym momencie przyszły faktyczne bóle porodowe. Czekała mnie najpoważniejsza próba w całym moim życiu i powinnam była skoncentrować się na niej, a nie na tym, co czuje Olaf.
Wyznał mi prawdę. Wystraszyłam się
Narodziny dziecka i sprawowanie nad nim opieki były dla mnie doświadczeniem niemal duchowym. Bycie mamą pochłonęło mnie bez reszty. Mój synek i mój mąż stali się dla mnie dosłownie całym światem.
Dlatego nie spodziewałam się niczego niepokojącego, gdy Olaf wpadł do mnie z wizytą. Nie czułam nawet cienia skrępowania. Podejrzenie, że żywi on wobec mnie jakieś uczucia, już dawno uleciało z mojej głowy. Zaparzyłam mu kawę i przysiedliśmy – ja z maluchem w ramionach na sofie, on przy stole – i rozmawialiśmy o różnych sprawach: jak mały rośnie, o pogodzie za oknem, o tym gdzie spędzimy urlop…
Niespodziewanie Olaf wypalił:
– Nie potrafię przestać cię kochać.
Miałam wrażenie, jakbym runęła w przepaść bez żadnego oparcia. W mojej głowie panował totalny mętlik. Z jednej strony czułam się mile połechtana jego wyznaniem, ale z drugiej ogarniały mnie złość i lęk. Miałam do niego żal, że zdradzając swoje uczucia, postępuje nielojalnie wobec przyjaciela. Równocześnie współczułam mu w duchu. Kompletnie nie wiedziałam, jak zareagować, ani co odpowiedzieć.
– Może się w końcu odezwiesz… – zwrócił się do mnie.
– Jasiek jest dla mnie całym światem. I to się nie zmieni.
– A ja? Nic do mnie nie czujesz?
– Jesteś dla mnie ważny, ale jako przyjaciel…
– Nie mów tak! Widzę przecież, jak na mnie patrzysz. No i tamten pocałunek…
– Przestań już! Dość tego. Zobaczyłeś to, co chciałeś zobaczyć. Nie jestem w tobie zakochana. Nie zależy mi na tobie w ten sposób. Nie jestem robotem, dlatego odwzajemniłam twój pocałunek, ale szybko się zreflektowałam. Kocham mojego Jasia, zawsze go wybiorę, a to, co wyprawiasz, napawa mnie obrzydzeniem. Usiłujesz zabrać przyjacielowi żonę! Starasz się wedrzeć pomiędzy nas. To podłe!
Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze
Po gwałtownym wyjściu Olafa, który w popłochu opuścił mieszkanie, czułam, że moje słowa go dotknęły. Zdawałam sobie sprawę, że mogłam się posunąć za daleko, oceniając kogoś, kto borykał się z nieodwzajemnioną miłością. Ale być może było to jedyne wyjście, żeby dał mi w końcu spokój.
Gdy mój mąż wrócił do domu, zwierzyłam mu się ze wszystkiego. Niczego przed nim nie ukryłam, nawet tego, że Olaf mnie pocałował. Kochałam Jaśka i nie zamierzałam niczego przed nim zatajać.
Sprawiał wrażenie kompletnie przybitego. Pocierał czoło, jak przy silnym bólu głowy. Milczał jak zaklęty. W końcu przerwałam ciszę:
– Gniewasz się na mnie?
– Nie.
– A na Olafa?
– Tak. Nie. Sam nie wiem…
– Musisz z nim porozmawiać. Tyle lat się przyjaźnicie. Zrób to dla waszej przyjaźni i dla siebie samego.
Na początku trwał w ciszy przez dłuższy moment, a następnie z rezygnacją potrząsnął głową i odparł pozbawionym emocji tonem:
– Nie mam ochoty na spotkanie z nim.
Dałam mu spokój. Był w tak kiepskiej kondycji psychicznej, że naleganie na konfrontację z Olafem mijało się z celem. Kilka dni później poruszyłam ten temat ponownie. Mój partner nadal nie wyrażał chęci na jakąkolwiek interakcję ze swoim przyjacielem, więc znów odpuściłam. Jednak gdy Olaf zadzwonił, a Jasiek kazał mu spadać – i to dość wulgarnie – puściły mi nerwy.
– Popełniasz błąd. Zależy mi, żebyś nie utracił kogoś, kto tak wiele dla ciebie znaczy. Zwłaszcza z mojego powodu…
– Nie próbuj mnie tak naciskać!
– Mówię, jak jest. Poczuję się odpowiedzialna, jeśli wasze relacje się tak urwą. Chociaż spróbuj z nim porozmawiać, błagam cię.
Po dłuższym czasie Jaś w końcu zdecydował się spotkać ze swoim przyjacielem i przedyskutować całą sprawę. Nie pojawiał się przez dłuższy czas.
– No i jak ci poszła ta rozmowa? – od razu zasypałam go pytaniami, gdy tylko przekroczył próg mieszkania.
– Postaram się mu wybaczyć i o tym zapomnieć.
Minęło sporo czasu, jakieś sześć miesięcy. Jasiek wciąż nie zaprasza Olafa do naszego domu, ale widują się czasem w mieście. Trzymam kciuki, żeby z biegiem czasu udało im się naprawić tę przyjaźń i żeby wszystko wróciło do normy.
Malwina, 30 lat
Czytaj także:
„Spędziłam urlop w Tunezji z moim eks, bo szkoda mi było kasy. Trafiliśmy do jednego pokoju i tego samego łóżka”
„Zdradę męża odkryłam przez słoik śledzi. Już ja mu pokażę, co stracił, a potem puszczę go w samych skarpetkach”
„Ciotka nawet nie kiwnęła palcem przy opiece nad dziadkiem. Ale gdy tylko odszedł, stanęła w progu z workiem na łupy”