„Przy wigilijnym stole siądę z mężem, który przez kilka miesięcy miał z romans z 20-latką”

pierwsza wigilia po zdradzie fot. Adobe Stock
To pierwsza Wigilia po zdradzie męża. Na co dzień udaję przed dziećmi, że wszystko ok, ale jak mam podzielić się z nim opłatkiem?
/ 12.12.2020 09:31
pierwsza wigilia po zdradzie fot. Adobe Stock

Ja i Marek jesteśmy małżeństwem od 6 lat. Mamy dwóch synów – Oskar ma 4 latka, a Maks 2. Jeszcze rok temu nie sądziłam, że napiszę takie słowa, ale nasz związek od paru miesięcy jest zupełną fikcją. A w zasadzie… ze strony Marka był fikcją już chyba o wiele wcześniej.

Latem przyłapałam go na zdradzie. Nagle zaczął często brać nadgodziny, wymyślał głupie preteksty na wyjście z domu. Był jakby nieobecny, a z telefonem chodził nawet do toalety. Wiecie… kobieta zawsze po prostu WIE. Domyśla się. Choćby nie wiem jak się tego sama wypierała. Wiedziałam, że muszę zachować czujność. Kiedyś w nocy, przejrzałam jego telefon.

No i właśnie tak się wszystko wydało – mój kochany Mareczek robił mi rogi. Numer zapisany jako „Patryk Praca” wysyłał co najmniej dwuznaczne wiadomości. A kiedy przejrzałam je mocniej, zauważyłam że ostatnio widzieli się w poprzednią środę, kiedy mój mąż kończył wyjątkowo ważny projekt w biurze.

Świat mi się zawalił. Przecież mamy małe dzieci

Nie docierało do mnie, jak Marek mógł zrobić coś takiego. Postanowiłam udawać, że wszystko ok. Nie miałam strategii, ale gdyby Marek chciał odejść, musiałabym zostać sama z dwoma maluchami, a to było ponad moje siły. Nie spałam wtedy do rana i usiłowałam tłumaczyć sama przed sobą, że nawet jeśli jest złym mężem, to przecież ojciec z niego dobry… Z tyłu głowy brzęczała mi nawet natrętna myśl, że może powinnam teraz starać się jeszcze bardziej, to wybierze właśnie mnie.

Mimo to, jakoś nie mogłam na niego patrzeć. Brzydziłam się. Wiedziałam, że dotykał innej kobiety. I że może nawet w tej chwili też myśli o tym, że będzie jej dotykać. Mijałam go szerokim łukiem. Gdy po paru dniach próbował zachęcić mnie do seksu, prawie zwymiotowałam. Było mi wręcz fizycznie niedobrze. Dłużej nie potrafiłam udawać. Mój misterny plan legł w gruzach – musiałam postawić sprawę jasno, choćby Marek miał mnie zostawić.

Wieczorem, gdy dzieci spały, urządziłam mu awanturę. Dosłownie zacytowałam wiadomości, które pisała do niego kochanka.

- Czy ona ma na imię Patrycja?!?!?!?!??!?! Patryk Praca, dobre sobie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Masz jeszcze jakieś tajne projekty, które kończysz po godzinach?! To trwa przecież od miesięcy! Jak byłam w ciąży, to też mnie zdradzałeś?!?!?

Prosił mnie o drugą szansę. Płakał. Mówił, że go omotała. Że to 20-latka, która mieszka kilka ulic dalej. Niewiele nawet pamiętam z tej rozmowy. Byłam wściekła, emocje które od paru dni tłamsiłam spowodowały, że dosłownie miałam chęć go udusić.

Potem nadeszła pora cichych dni

Przez kilka dni w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Ani słowem. Pomyślałam wtedy, że może tak naprawdę jest łatwiej – żyć jak współlokatorzy, trochę obcy ludzie

Potem Marek powiedział, że musimy porozmawiać. Przysięgał, że to wszystko skończone. Pokazał mi na dowód wiadomość, w której kończył znajomość. I szereg wiadomości, które potem wysłała, błagając go żeby się odezwał. Gdy prosił o to, byśmy ratowali nasze małżeństwo, zgodziłam się.

Ale co z moją godnością?

Od tamtej pory żyjemy obok siebie. Wreszcie zrozumiałam na własnej skórze powiedzenie „być razem tylko dla dobra dzieci”. Gdy Marek opiekuje się chłopcami, wiem że nie mogłabym burzyć ich codzienności. Wyprowadzić się, po to żeby oglądali ojca tylko co 2 weekend?

Jest nam wygodnie. Marek przeniósł się ze spaniem do drugiego pokoju. On nie walczy. Ja też nie zamierzam. Może wrócił do tamtej. Nie interesuje mnie to, bo zależy mi tylko na ojcu dla moich dzieci.

Te święta będą inne niż zawsze…

Wigilia to będzie moje pierwsze spotkanie z teściami w tym roku. Mieszkają 200 km od nas, nie widywaliśmy się z powodu pandemii. W Boże Narodzenie miało być podobnie, ale nie chcę odbierać dzieciom całej magii świąt. Liczę, że łatwiej będzie mi siąść przy stole u boku Marka w większym gronie osób, niż na potrzeby synów w zaciszu domowym udawać, że mama i tata tak bardzo się kochają.

Tylko jak ja spojrzę w oczy teściom, których szanuję?! Czy mam ich oszukiwać, że w naszym małżeństwie wszystko ok., a ich synek jest wspaniałym mężem? I jak mam podzielić się opłatkiem z Markiem? Życzyć mu wierności? A może tego, żeby wreszcie przerwał tę farsę i podjął za mnie jakąś męską decyzję? Zastanawiam się, czy nie symulować przeziębienia i nie zostać z chłopakami w domu. Liczę, że może wtedy Marek pojedzie sam i unikniemy krępującej ciszy przy opłatku…

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Sypiałam z chłopakiem mojej siostry
Matka zniszczyła mi życie. Manipulowała mną od zawsze
Mąż ukrywał przede mną, że jest aseksualny
Były mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie mieć

Redakcja poleca

REKLAMA