Te wakacje planowałyśmy z koleżankami z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Byłyśmy przekonane, że w czerwcu wszystkie już będziemy po obronie pracy magisterskiej i odpoczniemy po stresującym roku, rozkoszując się kąpielami słonecznymi i nadmorskimi spacerami przy zachodzącym słońcu. Udało się!
Egzaminy zdałyśmy, z mniejszymi lub większymi trudnościami, w pierwszych terminach i mogłyśmy przystąpić do obrony. Kiedy z dumą odebrałyśmy dyplomy ukończenia studiów, odetchnęłyśmy z ulgą, a nasza uwaga skoncentrowała się na zbliżającym się wielkimi krokami lipcowym wyjeździe.
Ale przystojniak!
Łeba zachwyciła mnie nie tylko szerokimi, piaszczystymi plażami oraz przepięknymi lasami. Przede wszystkim wciągnęło mnie nocne życie miasteczka. Razem z dziewczynami imprezowałyśmy do białego rana, korzystając z młodości.
– Ten facet cały czas się na ciebie gapi – zasugerowała już drugiego lub trzeciego wieczoru Angelika. Spojrzałam we wskazanym przez nią kierunku. – Ale przystojniak! – skomentowała Jagoda.
W głowie szumiały mi już wypite drinki, dlatego uśmiechnęłam się zalotnie i zaczęłam szaleć na parkiecie, wiedząc, że w ten sposób przyciągnę jego uwagę. Nie pomyliłam się. Kiedy piosenka się skończyła, nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku i rzeczywiście był niezłym ciachem!
Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy podejdzie i zaproponuje mi drinka. Po godzinie bawiliśmy się już wspólnie, a Angelika i Justyna posyłały zainteresowane spojrzenia w stronę jego kolegów. Kiedy didżej zakończył imprezę, zmieniliśmy tylko klub i bawiliśmy się do białego rana.
Ależ ten mężczyzna na mnie działał!
Michał, bo tak się przedstawił, był wysoki, dobrze zbudowany, a błękit jego oczu przypominał kolor nieba w bezchmurny dzień. Rozmawialiśmy o studiach, planach na przyszłość, ale wiele szczegółów z tej konwersacji mi umknęło – byłam już mocno wstawiona. Kiedy mężczyźni odprowadzili nas do domku letniskowego, Michał dał mi słodkiego całusa na pożegnanie. Ależ ten mężczyzna na mnie działał!
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazało się, że chłopcy zatrzymali się na tym samym kempingu. Kiedy więc następnego dnia spotkałam Michała przy łazience, początkowo byłam zażenowana, ale on na mój widok uśmiechnął się szeroko i zaproponował wspólne wyjście na plażę.
Godzinę później całą paczką rozłożyliśmy się w niewielkiej odległości od brzegu. Moje przyjaciółki podtrzymywały rozmowę z kolegami Michała, ale nie było między nimi chemii. Ot, zwykli znajomi, czego nie można było powiedzieć o mnie i o Michale… Temperatura powietrza wynosiła bezpiecznych dwadzieścia pięć stopni, a ja miałam wrażenie, jakby słupek rtęci zatrzymał się na pięćdziesięciu! Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały, robiło mi się gorąco.
– No, nasza Anetka chyba się zakochała – zachichotała Jagoda, kiedy wróciłyśmy do pokoju.
– Nie opowiadaj głupstw! – zaczerwieniłam się i to mnie ostatecznie pogrążyło.
– Daj spokój! Nie ma w tym nic złego. Są wakacje, a ty nie masz czterdziestu lat i czekającego w domu męża z dziećmi. Może warto trochę zaszaleć? – Angelika puściła do mnie oko.
Cieszmy się tym, co jest!
Kolejne dni wyglądały w zasadzie tak samo: w południe wylegiwałyśmy się w towarzystwie nowych znajomych na plaży, a wieczory spędzałyśmy, szalejąc w klubach. Z dnia na dzień Michał stawał mi się coraz bliższy. Co tu dużo mówić, wpadłam po uszy. Kiedy zaprosił mnie na spacer tylko we dwoje, aż podskoczyłam z radości. Spacerowaliśmy brzegiem morza, a ja nie mogłam uwierzyć w to, jakie szczęście mnie spotkało. Taki mężczyzna zainteresował się właśnie mną!
– Co będzie, kiedy wakacje się skończą? – zapytałam nieśmiało. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym. – Mieszkamy trzysta kilometrów od siebie.
– W dzisiejszym świecie odległość nic nie znaczy – zapewnił mnie. – Pociąg z Warszawy do Krakowa jedzie dwie i pół godziny. Nie zaprzątaj sobie tym teraz głowy. Cieszmy się tym, co jest!
– Czyli chcesz utrzymywać ze mną kontakt? – upewniłam się.
– Oczywiście!
To mnie uspokoiło. Ostatniego wieczoru wyjazdu kochaliśmy się namiętnie. Nie chciałam z tym dłużej czekać. Nie wiedziałam, kiedy po raz kolejny się spotkamy. Michał obiecał, że szczegóły ustalimy telefonicznie, a ja chciałam mu się oddać w pełni. Moje serce już miał. W łóżku było nam cudownie. Michał był czuły, delikatny i dbał przede wszystkim o zaspokojenie moich potrzeb. Kiedy się żegnaliśmy, już za nim tęskniłam.
– Zadzwonię – obiecał, a mi nie pozostało nic innego, jak mu wierzyć.
Telefon Michała milczał
W pociągu ciągle o nim myślałam. Postanowiłam wysłać esemesa, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. To mnie trochę podłamało, ale nie chciałam panikować. Czekałam cierpliwie dzień, dwa, trzy, aż w końcu zadzwoniłam. Niestety, nikt nie odbierał.
– Niech to szlag! – rzuciłam telefon w kąt.
Moje niecodzienne zachowanie wzbudziło zainteresowanie mamy.
– Coś się stało?
– Nie, wszystko w porządku – skłamałam.
Próbowałam jeszcze kilka razy, ale telefon Michała milczał. W końcu, po kilku dniach, usłyszałam w słuchawce głos. No, nareszcie! Ale zaraz? Dlaczego odebrała kobieta?
– Yyy, czy mogłabym rozmawiać z Michałem? – zmieszałam się.
– Z Michałem? Nie znam żadnego Michała! Pomyłka!
Byłam zrozpaczona. Najwyraźniej źle zapisałam jego numer! Teraz pozostało mi tylko czekać, aż on się odezwie…
– Źle zapisałaś numer? – Jagoda spojrzała na mnie z uniesionymi do góry brwiami. Podzieliłam się z nią moimi smutkami, kiedy spotkałyśmy się na kawie. – A może po prostu podał ci przypadkowe cyfry?
– No co ty, niby dlaczego miałby to zrobić?
– Odpuść sobie – prychnęła. – Potraktuj to jako wakacyjną przygodę i nie przejmuj się tak, dobrze?
Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Przecież ja go kochałam!
Najgorsze miało dopiero nadejść...
Jeszcze przez kilka tygodni naiwnie liczyłam, że Michał się odezwie. Nie chciałam uwierzyć w to, że tak perfidnie mnie oszukał! Dla niego liczył się tylko seks, a co ze mną? Tak po prostu zabawił się moimi uczuciami? W głowie mi się to nie mieściło!
Pogodzenie się z brutalną prawdą zajęło mi kilka miesięcy. Najchętniej zaszyłabym się pod kołdrą i nie wyściubiała nosa z domu, a tymczasem zaczęłam swoją pierwszą pracę i musiałam się wykazać. Miałam złamane serce i wciąż nie potrafiłam zapomnieć o Michale. Ale najgorsze dopiero miało nadejść…
Czułam dziwne nudności, sądziłam, że to zwykłe przeziębienie, a morska bryza nie działa tak, jak ją wszyscy zachwalają. Stwierdziłam, że w sumie nic mi nie zaszkodzi skontrolować samopoczucie u lekarza. Właśnie wtedy spadła na mnie prawdziwa bomba. Ciąża. Pod moim sercem rozwijał się największy błąd mojego życia, z którym będę musiała żyć do końca moich dni.
Z Łeby przywiozłam coś więcej niż tylko złamane serce. Chciałam kochać i być kochaną, a za moją naiwność zostałam ukarana. Rodzice pytają, co się dzieje, ale nie chce im na razie o niczym mówić. Dla mnie życie straciło sens. To była jedna, krótka chwila, a zapłaciłam za nią najwyższą cenę…
Czytaj także:
„Zdradziłam męża z facetem, który okazał się bezdusznym padalcem. Popełniłam wielki błąd, a teraz muszę to jakoś odkręcić”
„Mój bezpłodny mąż myśli, że jest ojcem dziecka, które noszę pod sercem. Kocha mnie tak bardzo, że nie uwierzyłby, że go zdradziłam”
„Zdradziłam męża, ale to jego wina. Kochaliśmy się tylko 3 razy w miesiącu, a ja mam dopiero 30 lat i swoje potrzeby"