„Przez to, że nie mogę mieć dzieci, zniszczyłem marzenia żony o rodzinie. Zamiast wsparcia, dostałem papiery rozwodowe”

zestresowany mężczyzna fot. iStock, Kateryna Onyshchuk
„Miałem wrażenie, że całe nasze życie kręci się wokół planowania ciąży. Kiedy powinniśmy się przespać, kiedy koniecznie trzeba się postarać i kiedy absolutnie nie wolno mi mieć gorszego dnia, być zmęczonym czy po prostu nie mieć ochoty”
/ 02.10.2023 22:30
zestresowany mężczyzna fot. iStock, Kateryna Onyshchuk

Klaudia podobała mi się już w liceum. Zawsze cicha, nieśmiała, a przy tym bardzo uprzejma i nigdy nieodmawiająca pomocy. Bez problemu namówiłem ją na korepetycje z matematyki, a dzięki nim szybko się do siebie zbliżyliśmy. Robiłem wszystko, żeby jej rodzice mnie polubili, a z czasem stałem się częstym gościem w jej domu. Po zdanej maturze wybraliśmy studia na tej samej uczelni i nim dobiegł ich ostatni rok, oświadczyłem się, a ona przyjęła oświadczyny.

Już wtedy mówiła dużo o rodzinie

Czasem śmiała się, że musimy mieć dom lub przynajmniej bardzo duże mieszkanie, żeby zmieściła się w nim gromadka dzieci. Ja aż takiego parcia na ojcostwo nie miałem, ale widząc jej entuzjazm, nie oponowałem. Wyobrażałem sobie, że ona zajmie się dziećmi, a ja skupię na pracy. Uważałem, że taki układ będzie idealny, a poza tym za bardzo ją kochałem, żeby zdradzać się z obawami o to, czy rzeczywiście poradzimy sobie z całą gromadką. W końcu mówiłem sobie, że do odważnych świat należy i damy radę, jeśli tylko będziemy mieć odpowiednio dużo samozaparcia.

Po ślubie naszym staraniom o dziecko nie było końca. Klaudia oczywiście poinformowała wszystkich w rodzinie, że będziemy pracować nad powiększeniem własnej i że lada dzień powinni spodziewać się radosnej nowiny.

Ja ze swojej strony przez takie gadanie czułem lekką presję. No bo okej – oboje chcieliśmy tego pierwszego dziecka, ale dlaczego musiała się z nami o nie starać cała rodzina? I jeszcze te wieczne pytania teściowej: „I co, udało się?” i późniejsze żartobliwe zachęty, które słyszałem od teścia.

Miałem wrażenie, że całe nasze życie kręci się wokół planowania ciąży. Kiedy powinniśmy się przespać, kiedy koniecznie trzeba się postarać i kiedy absolutnie nie wolno mi mieć gorszego dnia, być zmęczonym czy po prostu nie mieć ochoty. Po paru miesiącach czułem się tym wszystkim okropnie wyczerpany, a w dodatku Klaudia chodziła coraz mocniej podenerwowana, że nam nie wychodzi. Czułem, że już dłużej tego nie zniosę, ale niestety nie znajdowałem dobrego wyjścia z naszej obecnej sytuacji.

To ja byłem przyczyną niepowodzeń

W końcu zacząłem podejrzewać, że coś tu nie gra. Klaudia naturalnie nie miała w ogóle takich podejrzeń – uważała za to, że za mało się staram i dlatego wciąż jesteśmy w tym samym miejscu. Miałem już serdecznie dość jej wiecznych przytyków, więc postanowiłem, że potajemnie się zbadam. Myślałem, że może chodzi o życie w ciągłym stresie, chroniczny brak czasu czy coś takiego. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna.

Tak, jak przypuszczałem, coś było nie tak. Nie mogłem być ojcem, a tym samym nie mogłem dać Klaudii dzieci. A ona tak się cieszyła. Opowiadała już przecież koleżankom o tym, jak wspaniałą rodzinę już niedługo będziemy mieli i jak urządzi pokoik dla malucha. Zresztą, na jednym dziecku nie chciała poprzestać. Nie mogłem jej tego wszystkiego odebrać. Opierała na tym całe swoje życie, całą naszą wspólną przyszłość.

Jak mogłem jej powiedzieć, że nic z tego? Może powinienem zacisnąć zęby i poprosić, żeby poszukała sobie kogoś lepszego? W końcu kochałem ją tak bardzo, że nie wyobrażałem sobie, żeby miała zrezygnować dla mnie z macierzyństwa i ciągle być nieszczęśliwa.

Rozmowa z Karolem tylko mnie dobiła

Choć nie umiałem powiedzieć o wszystkim Klaudii, spotkałem się z moim najbliższym kumplem, Karolem, żeby pogadać. Akurat była z nim wtedy jego rok młodsza siostra, Paula. Z początku nie chciałem mówić przy niej, ale potem uznałem, że może lepiej, jeśli usłyszy o tym jakaś kobieta. Miałem nadzieję, że doradzi coś sensownego, na przykład podpowie, jak dalej postępować z żoną.
Kiedy skończyłem przedstawiać im, jak wygląda sytuacja, Karol miał nietęgą minę.

– No, stary – zaczął ponuro. – Nie chcę cię dołować, nie, ale to raczej przegrana sprawa.

– Przestań – zaoponowała natychmiast Paula. Uśmiechnęła się do mnie ciepło, wyraźnie chcąc mnie pocieszyć. – Klaudia na pewno zrozumie…

– Proszę cię, ty Klaudii nie znasz – przerwał jej brat. – Ona jest tak zafiksowana na dzieci, że nic, kompletnie nic do niej nie dotrze.

– Przecież kocha Kubę…

– Oj, kocha, nie kocha. – Karol machnął niecierpliwie ręką. – Z wami to nic nigdy nie wiadomo. Zwłaszcza jak chodzi o te wasze matczyne instynkty.

Paula prychnęła z irytacją, ale nic już nie powiedziała. Tymczasem kumpel pochylił się w moją stronę i dodał:

– Mówię ci, stary. Nic z tego nie będzie. Jak tylko się dowie, zostawi cię i poszuka sobie nowego męża. Albo jeszcze gorzej, powie ci, że nic nie szkodzi, ale zaliczy kogoś na boku, żeby zaciążyć i wciśnie ci, że cud się zdarzył.

Nie tak chciałem jej to przekazać

Słowa Karola mocno zapadły mi w pamięć. Nie pomogły przekonywania Pauli, że jej brat nie jest zbyt mądry i mało wie o życiu. Czułem się potwornie zestresowany i bywałem w domu, najmniej jak mogłem, wymawiając się pracą i pilnymi zleceniami. W końcu jednak przyszedł piątkowy wieczór i nie miałem gdzie uciec przed Klaudią i jej dalszymi próbami powiększania rodziny.

– No to co, Kubuś? – zapytała, stając przede mną w seksownej, koronkowej bieliźnie. – Gotowy na następną rundę?

Odwróciłem wzrok, udając zainteresowanego telewizją.

– Nie mam ochoty – mruknąłem.

– Jak nie masz ochoty – zirytowała się natychmiast. – Ostatnio prawie nie ma cię w domu, a jak już wreszcie jesteś, to wyjeżdżasz mi z czymś takim!

Westchnąłem ciężko.

– Naprawdę nie mam…

– Ogarnąłbyś się lepiej! – przerwała mi ostro. – Nic się nie starasz! Zawsze wszystko na odwal się! Naprawdę jesteś taki tępy?! Przecież sama sobie tego dziecka nie zrobię!

– No i wyobraź sobie, że ja też ci go nie zrobię! – warknąłem na nią. – Jestem bezpłodny!

Chociaż miałem nadzieję, że dowie się w nieco inny sposób, nie mogłem już cofnąć wypowiedzianych słów, więc stałem tylko i patrzyłem, jak rozdziawia usta i kręci z niedowierzaniem głową. Oczy, w których malował się szok, wypełniły się łzami. Zupełnie, jakbym jej obwieścił, że ktoś właśnie umarł.

Przestałem dla niej istnieć

Klaudia nie odezwała się do mnie więcej ani słowem. Jeszcze tego samego wieczora spakowała swoje rzeczy i wyjechała do rodziców. W kolejnym tygodniu złożyła pozew o rozwód. Próbowałem do niej dzwonić, wysyłać esemesy, przyjechałem nawet pod jej rodzinny dom.

Wtedy jednak drzwi otworzył teść, tylko po to zresztą, żeby mnie zwyzywać. Na koniec powiedział mi, że mam zostawić jego córkę, bo co ze mnie za facet, jak nawet dziecka nie potrafię zrobić. Nigdy nie sądziłem, że potrafi być taki zimny i bezduszny.

Dziś jesteśmy już po rozwodzie. Z początku bardzo to przeżywałem. Nie mogłem się na niczym skupić, cały czas wspominałem Klaudię. Nie rozumiałem, jak mogła w jednej chwili przekreślić wszystko, co nas kiedykolwiek łączyło. Myślałem, że nawet jeśli się rozstaniemy, to jako dobrzy przyjaciele. Że będzie chciała utrzymywać ze mną kontakt i przedstawi mnie swojemu dziecku, kiedy już doczeka się go z innym.

Tymczasem wychodziło na to, że bez aktywnych plemników nie byłem wart nawet jej przyjaźni. No tak, w końcu wyrzuciła mnie jak zepsutą zabawkę, a na moje miejsce miała już kolegę z pracy, Piotrka.

Choć byłem przekonany, że nie zwiążę się z żadną inną kobietą, że żadna inna mnie nie zechce, zbliżyłem się mocno do Pauli. Siostra mojego kumpla bardzo współczuła mi tego, jak potoczyły się sprawy. Kiedy lepiej się poznaliśmy, wyszło na to, że mamy wiele wspólnych tematów i zainteresowań. Co więcej, ona nie chce mieć dzieci. Choć przekonywałem ją, że może jej się jeszcze zmienić, Paula utrzymuje, że najwyżej weźmiemy dziecko z adopcji. Póki co jednak chcemy nacieszyć się sobą nawzajem i zobaczyć, jak nam wyjdzie ten związek. A zapowiada się całkiem nieźle.

Czytaj także:
„Dałam się oskubać młodszemu fagasowi. Byłam naiwna, bo mydlił mi oczy komplementami i rozpieszczał w łóżku”
„Brat balował i powoli staczał się na dno. Próbował wziąć się w garść gdy dopadły go omamy, ale było już za późno”
„Moim kochankiem ze snów okazał się matematyk. Byłam dla niego miłosnym równaniem, które szybko rozgryzł”

 

Redakcja poleca

REKLAMA