Miałem sporo czasu, żeby przyzwyczaić się do roli samotnego ojca. I szczerze mówiąc, nawet w marzeniach nie myślałem o nowej miłości. Moja żona zmarła, gdy Basia miała trzy lata. Od tego czasu sam wychowywałem córkę.
Długo była jedyną kobietą w moim życiu, ale…
Emilkę poznałem, kiedy Basia miała już czternaście lat. Młoda dziewczyna zgłosiła się do pracy w mojej firmie. Od lat zajmowałem się handlem nieruchomościami. Może nie ma miłości od pierwszego wejrzenia, ale ja właśnie tak się w niej zakochałem. Od pierwszego spotkania wiedziałem, że to jest właśnie kobieta, z którą chciałbym spędzić resztę życia.
Była jednak moją pracownicą, a różnica wieku między nami wynosiła czternaście lat. Wtedy jeszcze nie myślałem, że większym problemem może być w tym wypadku moja Basia. Emilka początkowo podchodziła do mnie z wielką rezerwą – pan prezes to, pan prezes tamto – odmieniała pana prezesa przez wszystkie przypadki. Zresztą ja sam nie bardzo wiedziałem, jak postępować, żeby jej nie wystraszyć. Pierwszy raz porozmawialiśmy prywatnie na imprezie firmowej.
Organizowaliśmy takie co jakiś czas, sprawdzały się, więc warto było ponosić dodatkowe koszty. Zawsze wyznawałem zasadę, że zadowolony pracownik to wydajniejszy pracownik. Po tej imprezie po raz pierwszy umówiłem się z Emilką na kawę. Potem zaczęliśmy się spotykać regularnie. W firmie wszyscy szybko się zorientowali, zresztą nie kryliśmy się.
– Nie chciałabym, żeby w pracy ludzie mówili, że jestem nową flamą szefa – powiedziała mi Emilka wprost.
– A mówią tak?
– Na razie nie, ale będą, zobaczysz.
– Nie jesteś moją „flamą”…
– A kim dla ciebie jestem?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem, nie byłem chyba gotowy na odpowiedź.
– Chyba się w tobie zakochałem Emilko – zacząłem powoli. – Ale jesteś jeszcze taka młoda, a ja jestem facetem z przeszłością.
– Z jaką przeszłością?
– Jestem starszy. Miałem żonę – wymieniałem – i mam córkę, nastoletnią.
– I z tych powodów mnie nie chcesz? – Emilka uniosła do góry brwi.
– Chcę – przytrzymałem jej dłonie i zajrzałem w niebieskie oczy – bardzo chcę. Tylko nie jestem pewien, czy ty chciałabyś mnie – dokończyłem ciszej.
– To może spróbuj.
Moja córka umie być taka wredna?
Następnego dnia kupiłem pierścionek i zacząłem planować, w jakich okolicznościach chciałbym oświadczyć się Emilce. Nagle jednak przyszło mi do głowy, że to nie jest najlepszy pomysł – najpierw powinienem poznać ze sobą swoje kobiety. Pomyślałem, że Basia będzie miała do mnie wielki żal, jeśli dowie się po fakcie.
– Zapraszam cię na kolację – powiedziałem Emilce. – Chciałbym, abyście poznały się z moją córką.
Jej reakcja była taka, jak się spodziewałem, cała twarz jej się rozświetliła.
– Bardzo się cieszę, kochanie, chętnie ją poznam – powiedziała.
Wieczorem to samo zaproponowałem Basi. I tu było mniej miło. Podniosła oczy znad laptopa.
– Mamy jakieś święto, tatku?
– Chciałbym ci kogoś przedstawić.
– Kogo? – patrzyła na mnie uważnie.
– Moją Emilkę.
W oczach Basi nagle coś się zmieniło. Przez chwilę miałem wrażenie, że zerwie się z krzesła i zacznie na mnie krzyczeć. Nie zrobiła tego jednak.
– Dobrze – powiedziała tylko.
Spotkanie jednak nie wyszło najlepiej. Emilka starała się być miła, Basia natomiast wcale. Moja córka zachowywała się wręcz niegrzecznie, była złośliwa, aż w końcu stwierdziła, że jest zmęczona i chce wracać do domu.
– Jedźmy już, tato, boli mnie głowa.
– Odwieziemy najpierw Emilkę.
– Chyba wystarczy jak zamówisz pani taksówkę. Poradzi sobie sama.
– Basiu! – zacząłem ostro, ale Emilka mi przerwała:
– Zamów mi taksówkę i wracaj z córką do domu. Ja sobie poradzę.
– Przepraszam, Emilko, obiecuję, że porozmawiam z nią.
– Zdzwonimy się jutro.
Byłem pewny, że Emilka się obraziła, ale następnego dnia okazało się, że wcale nie. Po prostu nie chciała rozmawiać ze mną przy Basi.
– Ona jest o ciebie strasznie zazdrosna, Igor – stwierdziła, kiedy zacząłem ją przepraszać za zachowanie małej.
– O ciebie?
– Myślę, że nie ma znaczenia, czy to jestem ja, czy jakakolwiek inna kobieta. Ty po prostu należysz do niej i chciałaby, żeby tak zostało.
– Skąd to wiesz? Roześmiała się.
– Po prostu wiem.
Odczekałem tydzień i postanowiłem porozmawiać z córką
– Basiu – zacząłem pewnego dnia wieczorem – chcę ci coś powiedzieć.
– Aha – mruknęła pod nosem.
– Chcę oświadczyć się Emilce.
Córka popatrzyła na mnie uważnie.
– Chcesz się z nią ożenić? – spytała.
– Na pewno jeszcze nie teraz, ale myślę o tym, to prawda.
– Nie zgadzam się – odpowiedziała spokojnie, nie podnosząc głosu.
Gapiłem się na nią zaskoczony. O czym ta moja córka mówi? Jak to się nie zgadza?
– Basiu, ja ciebie nie pytam o zgodę. Kocham Emilkę i chciałbym ułożyć sobie z nią życie.
– A mnie to już nie kochasz? – rzuciła zaczepnie, mrużąc oczy.
– O czym ty mówisz, skarbie? Jesteś moją najukochańszą córeczką, najważniejszą na świecie. Emilka to zupełnie co innego.
– Nie chcę jej, nie chcę! – krzyknęła i uciekła do swojego pokoju; zamknęła się i nie wyszła przez cały wieczór.
Przez następne dni chodziła obrażona i w ogóle nie chciała się odzywać. Kiedy ją przycisnąłem, rzuciła tylko:
– Nie będę z tobą gadać, dopóki z nią nie zerwiesz.
– To jest szantaż, Basiu, nie wolno tak postępować.
Moja grzeczna na ogół córka wzruszyła tylko ramionami ze złością.
Nikt nie chce ci zastępować mamy
Zupełnie nie wiedziałem, co robić. Nie chciałem rezygnować z Emilki, tym bardziej że kochałem ją coraz bardziej. Postanowiłem poprosić o pomoc swoją mamę. Wysłuchała mnie bez słowa, a potem powiedziała smutno:
– To będzie trudne, synu. Basia jest typową jedynaczką, do tego zawsze była ukochaną córeczką tatusia.
– I nadal nią zostanie. Nic się przecież nie zmieni.
– Ona w to nie wierzy. Zresztą… no cóż, ja również.
– Jak możesz, mamo! Sugerujesz, że przestanę kochać córkę?
– Igor! – roześmiała się mama. – Niczego takiego nie powiedziałam. Nie twierdzę również, że powinieneś rezygnować z miłości i ze względu na Basię zostać sam, wręcz przeciwnie. Ale zdajesz sobie chyba sprawę, że jeśli w wasze życie wejdzie Emilka, a kto wie, czy nie także kolejne dziecko, wszystko się zmieni. Basia przestanie być kimś, wokół kogo obraca się cały twój świat. Ona to wie i właśnie tego się boi. Jest przerażona.
– Więc co mam robić, mamo?
– Spróbuję porozmawiać z Basią, ale nawet gdyby nadal się buntowała, nie możesz rezygnować ze swojego życia, dlatego że córka cię szantażuje, pamiętaj o tym.
Dwa tygodnie później oświadczyłem się Emilce
Pierścionek, który dotychczas leżał w szufladzie biurka, wreszcie znalazł się na jej palcu. Emilka przyjęła moje oświadczyny z radością, jednak na propozycję zamieszkania u mnie pokręciła głową.
– Wydaje mi się, że jest na to za wcześnie – wyjaśniła. – Powinniśmy dać Basi więcej czasu, musi przywyknąć, że wchodzę w wasze życie.
Chyba miała rację, bo w domu nic się nie zmieniło, Basia nadal była tak samo zbuntowana. Babcia na pewno z nią rozmawiała, bo pewnego wieczoru wpadła do domu, i przebiegając przez salon, rzuciła mi ze złością:
– Jeśli myślisz, że wszystko się zmieni, bo nasłałeś na mnie babcię, to się mylisz! Niedoczekanie twoje!
Kiedy zdecydowaliśmy się z Emilką na ślub, Basia przeszła samą siebie.
– Jeśli się z nią ożenisz, jeśli ona z nami zamieszka, to ja wyprowadzę się do babci! Nie będziesz miał córki!
Wtedy puściły mi nerwy. Rąbnąłem pięścią w stół, aż podskoczyły stojące na nim talerze.
– Dość tego, przestań zachowywać się jak rozwydrzona smarkula. Nigdzie się nie wyprowadzasz. Jesteś niepełnoletnia, tu jest twój dom, a ja jestem twoim ojcem i tu będziesz mieszkała. I dość, nie chcę żadnych dyskusji na ten temat – dodałem, widząc, że córka już nabiera oddechu, szykując się do dalszej kłótni. – I zapamiętaj sobie raz na zawsze – ciągnąłem – że Emilia nie jest twoim wrogiem. Więc przestań traktować ją jak wroga.
– Dobrze – Basia starała się patrzeć na mnie wrogo, ale głos jej zadrżał. – Ale niech sobie nie wyobraża, że zostanie moją mamą.
– Mamą? – uśmiechnąłem się mimowolnie. – Dziecko, ona raczej wolałaby być twoją przyjaciółką niż mamą.
Pierwsze, co zaproponowała Emilka mojej córce, to to, żeby mówiła jej po imieniu, ale Basia nie chciała. Po ślubie pojechaliśmy z Emilią w podróż poślubną na Bali. Basia została pod opieką babci. Nie ukrywała swojego niezadowolenia, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Upominki, jakie Emilka wybrała dla niej, były trochę inne niż te, które na ogół przywoziłem ja.
– Jesteś pewna, że będą jej się podobać? – pytałem żonę.
– Mojej siostrze podobałyby się z całą pewnością – roześmiała się. – Poza tym, kochanie, nie jesteś wyrocznią damskiej mody – dodała.
Fakt, chyba nie byłem. A drugi fakt, to ten, że siostra Emilki była tylko o cztery lata starsza od Basi, więc jeśli jej miało się podobać, to mojej córce pewnie też.
Dwie kobiety i ja. Dziwny układ
Basia rozpakowywała prezenty z niezadowoloną miną, jakby chciała nam udowodnić, że wcale jej na nich nie zależy. To się jednak zmieniało sekunda po sekundzie, jak wyciągała z papieru najpierw torebkę, potem kolorową letnią sukienkę, na koniec dopasowane do niej letnie sandałki.
– Tato, jakie śliczne – wreszcie zobaczyłem na jej buzi radość. – Skąd…?
Nagle jakby coś jej przyszło do głowy, bo odwróciła się w stronę Emilki.
– To ty zmieniłaś gust mojego taty? – zapytała cicho.
W odpowiedzi Emilka roześmiała się wesoło i odparła:
– Niestety nie, po prostu nie pozwoliłam, żeby sam wybierał.
– I bardzo dobrze – przytaknęło moje dziecko, wybiegając z nowymi ciuszkami do swojego pokoju.
Nie mogę powiedzieć, że od tej pory nasze wspólne życie to była jedna, wielka sielanka, bo absolutnie tak nie było. Moje dwie ukochane kobiety w codziennej rzeczywistości ścierały się nieraz. Emilka wcale nie jest słodką, ustępliwą blondynką. Ma swoje zasady, od których nie zamierza odstępować. Tym bardziej że wychowała się w wielodzietnej rodzinie jako najstarsza z czworga rodzeństwa. Nie zamierzała wychowywać mojej córki, co nie znaczy, że chciała we wszystkim jej usługiwać. Uważała, słusznie zresztą, że Basia jest już na tyle duża, żeby od niej pewnych rzeczy wymagać.
Chciała, żeby Basia pomagała jej w sprzątaniu, w robieniu zakupów, w prasowaniu. Moja córka natomiast, chociaż bardzo dobrze umiała to wszystko robić, raptem pragnęła udowodnić Emilce, że teraz wszystkie zajęcia domowe należą do niej. Wyglądało to tak, że jednego dnia się kłóciły, a następnego szły wspólnie na zakupy. Miałem wrażenie, że przestaję je rozumieć.
– Już ty się lepiej do nich nie wtrącaj – śmiała się moja mama. – Mówię ci, nie stawaj po niczyjej stronie.
– Ale jak mam się nie wtrącać? Kiedy się kłócą, Basia zawsze zwraca się do mnie. Muszę jej tłumaczyć, co Emilia miała na myśli…
– Stary, a głupi jesteś – odpowiadała mama. – Przecież ona to robi specjalnie. A poza tym, zapewniam cię, że twoje dziewczyny się lubią.
– No, nie wiem.
Chwilami jednak wydawało mi się, że moja mama może mieć rację, kiedy na przykład wracałem do domu, a one wspólnie szykowały kolację w kuchni. Dopóki tam nie wszedłem, śmiały się i rozmawiały wesoło, potem bywało już różnie. Chyba ich problemem, a szczególnie Basi, byłem ja. Kiedy Emilka zaszła w ciążę, Basia chodziła do drugiej klasy liceum. Mimo że sytuacja w domu była już ustabilizowana, spięcia się zdarzały. I choć na ogół dziewczyny żyły w zgodzie, bałem się powiedzieć Baśce, że będzie miała rodzeństwo. Reakcja córki jednak znowu mnie zaskoczyła.
– No, toś sobie narobił, tatku – popatrzyła na mnie z kpiącym uśmieszkiem. – Niemowlak w tym wieku?
– W jakim wieku? 45 lat to tak dużo? – oburzyłem się, a Basia ze śmiechem rzuciła mi się w ramiona.
– Żartuję, tatku – śmiała się. – Fajnie będzie, naprawdę cieszę się, że będę miała rodzeństwo. Trochę szkoda tylko, że takie małe. Gratuluję, Emila.
Patrzyłem, jak się ściskają, i nie mogłem uwierzyć, że jeszcze niedawno moja krnąbrna córka tak bardzo buntowała się przeciwko Emilce.
– Kocham was, dziewczyny – szepnąłem. – Jesteście moim życiem.
– Wiesz co, tato – odwróciła się do mnie Basia. – Ja cię nie chcę straszyć, ale jak się urodzi dziewczynka, to już w domu zapanują całkiem babskie rządy – roześmiały się obie.
– No, no, no, nawet o tym nie marzcie – ostrzegłem.
Dwa miesiące później lekarz wykonujący usg stwierdził, że jednak będziemy mieli syna.
– W sumie fajnie – skomentowała już w domu Basia, puszczając do mnie oczko. – Dzięki temu nadal zostanę jedyną córeczką tatusia, nie?
– A tego to jeszcze nie wiadomo – roześmiała się Emilka.
Czyżby pomyślała o jeszcze jednym dziecku? Czemu nie…
Czytaj także:
Zamiast spadku po ojcu, dostałam jego długi. Wszystko przez jego głupotę
Wymyśliłam sobie chłopaka, żeby zabłysnąć przed znajomymi w pracy
To, że jestem wdową, nie znaczy że umarłam za życia