„Przepisałem dom na wnuka, a on wysyła mnie do przytułku. Chętnie by mnie zobaczył z oczami zamkniętymi na wieczność”

smutny stary mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes
„– O ile dobrze kojarzę, dziadek przepisał je na Kacpra – parsknęła. – Dziadek może tu jedynie pomieszkiwać. Ale najlepiej by było, gdyby sobie poszedł i dał nam święty spokój”.
/ 28.04.2024 13:15
smutny stary mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes

Nie sądziłem, że najbliższy wnuk może potraktować mnie w ten sposób. Wyszedłem do niego z sercem na dłoni, a on mi wbił nóż w plecy. Ostatnie lata życia wolę spędzić u całkiem obcych ludzi.

Dobrze nam było razem

Gdy mój wnuk Kacper i jego świeżo poślubiona małżonka Michalina rozglądali się za lokum do wynajęcia, wpadłem na pomysł, aby tymczasowo, dopóki nie trafią na coś odpowiedniego, zakwaterowali się u mnie. Kacper bez wahania przystał na tę propozycję, natomiast jego wybranka podeszła do tego z pewną rezerwą. Koniec końców jednak, biorąc pod uwagę racjonalność tego rozwiązania, zgodziła się zamieszkać pod moim dachem.

Po ich przeprowadzce, poczułem, jakbym narodził się na nowo. Od czasu, gdy moja małżonka odeszła z tego świata, żyłem w samotności, a że byłem już na zasłużonej emeryturze, nie miałem zbyt wielu obowiązków. Teraz jednak, gdy mój wnuczek i jego wybranka są blisko, moja codzienność wypełniła się energią. Ponieważ oboje są mocno zaangażowani w pracę, ja zacząłem zajmować się domowymi sprawami – robieniem zakupów, przygotowywaniem posiłków, a nawet porządkami. Czerpałem ogromną satysfakcję z tego, że mogłem znowu czuć się potrzebny.

Liczyłem, że niedługo nasza rodzina powiększy się o kolejną osóbkę. Moje pragnienia ziściły się całkiem sprawnie. Już sześć miesięcy po weselu Michalinka była w ciąży. Od razu dała spokój Kacperkowi z naciskami, aby rozejrzeli się za lokumSądziłem, iż w końcu dostrzegła, jak wielką pomocą mogę się stać. Mocno się myliłem, ale o tym za moment.

Czasami coraz bardziej radowała mnie myśl, że mój prawnuk już wkrótce przyjdzie na świat, a ja doczekam się kolejnego pokolenia. Niestety radość z oczekiwania na prawnuczkę była przyćmiona przez to, że mój wnuk z dnia na dzień coraz częściej wchodził w konflikty z ukochaną. Choć bardzo się pilnowali, bym nie był świadkiem ich kłótni, widziałem, że coś wisiało w powietrzu, gdy tylko przekraczałem próg pokoju – momentalnie przerywali dyskusję. Doszedłem więc do wniosku, że powinienem odbyć z Kacprem poważną rozmowę na ten temat.

Chciałem im jakoś doradzić

– Kacper, powinieneś w obecnej sytuacji okazać żonie więcej cierpliwości i zrozumienia – rozpocząłem rozmowę.

– Słucham? – mój wnuk był wyraźnie zaskoczony.

– Widzę przecież, że często się sprzeczacie – doprecyzowałem. – Michalina zapewne bywa ostatnio bardziej drażliwa i kapryśna. Też pamiętam, jak twoja babcia spodziewała się dziecka...

– Dziadku, to sprawa, która dotyczy tylko mnie i mojej żony. Proszę, nie mieszaj się, skoro nie znasz całej sytuacji – odpowiedział z irytacją w głosie.

– To może zechcesz mi o wszystkim opowiedzieć? – drążyłem temat.

– Niestety, nie mogę tego zrobić – uciął krótko.

Ta niechęć do zwierzeń mocno mnie zaskoczyła, ponieważ zawsze łączyły nas bliskie relacje oparte na szczerości. Przyszło mi do głowy, żeby może jednak wtrącić swoje trzy grosze w tę całą sytuację. W dzisiejszych czasach młodzi ludzie nie mają dobrych przykładów i ciężko im budować trwałe relacje. Sprzeczka może skończyć się rozstaniem. Obecnie wszędzie panuje taki trend, że jak coś się zepsuje, to lepiej to po prostu wymienić na nowe niż próbować jeszcze jakoś ratować...

Z tego powodu doszedłem do wniosku, że muszę interweniować i ustalić przyczynę sporu między nimi. Wiem, to nie było w porządku, ale zdecydowałem się ich podsłuchać. Cóż, nie miałem innego wyjścia – Kacper kompletnie się zamknął w sobie i w ogóle nie chciał gadać, a ja nigdy specjalnie nie umiałem dogadać się z Michaliną.

Gdy ponownie dotarł do mnie jego uniesiony głos kierowany w stronę małżonki, cichutko zakradłem się pod drzwi sypialni.

– Poruszałeś z nim tę kwestię? – nieustępliwie drążyła temat Michalina.

– Daj mi święty spokój... – wnuk odparł znużony.

Właśnie wtedy wytężyłem słuch, ponieważ nabrałem wrażenia, iż ta konwersacja odnosi się do mojej osoby. Moje przeczucie okazało się słuszne.

– Zupełnie nie myślisz o naszej córce – Michalina syknęła przez zaciśnięte zęby. – Przecież on lada moment może nas stąd wygonić.

– No ale przecież to był jego pomysł... – powiedział Kacper, ale żona mu przerwała.

– I co z tego wynika? Jak pojawi się bobas, to tu będzie niezły bałagan. On może tego nie zdzierżyć i zechcieć, abyśmy się stąd wynieśli. I co zrobimy w takiej sytuacji? Stać nas tylko na wynajem jakiejś klitki. Nie byłoby problemu, gdyby przepisał ci tę chałupę. W końcu dbamy o niego i o ten dom...

– Teraz radzi sobie doskonale i to raczej my korzystamy z jego pomocy – bronił swojego zdania Kacper.

– Ale z wiekiem będzie coraz gorzej. Poza tym mieszkanie wymaga sporo remontów, a on jakoś się do tego nie pali. I co, mamy w to ładować kasę, a on potem wystawi nas do wiatru?

Zabraniała mi kontaktu z Leną

Niepostrzeżenie odszedłem od drzwi. Następnie opuściłem mieszkanie, aby zastanowić się nad zasłyszanymi słowami. Wreszcie poznałem przyczynę nieporozumień pomiędzy zakochanymi. Byłem w stanie sprawić, aby przestali się kłócić... Od pewnego czasu rozważałem przepisanie domu na mojego wnuczka, jednak raczej myślałem o zapisie testamentowym. Niezbyt uśmiechało mi się nagłe pozbywanie się nieruchomości.

Z drugiej strony, budynek miał swoje lata i faktycznie potrzebował odnowienia, na które brakowało mi już nieco energii, a po części funduszy. Zdecydowałem się przepisać dom na Kacpra już w tym momencie, zostawiając sobie tylko dożywotnie prawo do zamieszkiwania w nim. Mój wnuk był bardzo zadowolony z tej decyzji.

Moja prawnuczka przyszła na świat jesienią. Od razu ją pokochałem i pragnąłem się nią opiekować. Niestety, Michasia nie patrzyła na to przychylnym okiem. Gdy potrzebowała pomocy przy Lence, wolała poprosić o to swoją mamę, która na pewien czas zamieszkała z nami. Szybko wyszło na jaw, że teściowa wnuka poczuła się u nas jak w domu i nie planuje wracać do siebie.

Z kolei ja wciąż nie mogłem przebywać blisko prawnuczki, trzymać jej w ramionach ani chodzić z nią na spacery. Michalina twierdziła, że jestem za stary, że się potknę, zasłabnę i skrzywdzę dziecko. Nie bardzo się jej podobało, gdy cmokałem Lenkę w łapki. Gadała, że z powodu moich dziur w zębach, mogę przenieść na brzdąca jakieś świństwo. No i w sumie to jestem chodzącą bombą biologiczną, więc maluchowi mogę tylko napaskudzić swoimi choróbskami. Także lepiej będzie, jak się będę trzymał od niej z daleka.

Wszystko to kłamstwa

Na początku sądziłem, że ona po prostu przesadnie dba o zdrowie córeczki, ale niedługo potem dotarło do mnie, iż Michalina nie akceptuje tego, że u nich mieszkam. Przestała ukrywać uszczypliwe uwagi kierowane w moją stronę. Po jakimś czasie nastawiła przeciwko mnie także Kacpra, który zaczął mieć do mnie pretensje dosłownie o wszystko. O to, że za późno biorę prysznic i marnuję kupę wody. Że zbyt długo mam włączone światło, za które on teraz musi płacić. No i w ogóle zachowuję się podobno nieuprzejmie w stosunku do jego teściowej, która teraz tak bardzo im pomaga.

Próbowałem znosić nawet tę jego teściową, mimo że to paskudna jędza, która lubi mieć wszystko pod kontrolą. Zdarzało mi się jej dogadywać, no ale koniec końców to był mój dom. A właściwie dom, który jeszcze do niedawna stanowił moją własność. Mimo to sądziłem, że nadal mogę z niej korzystać jak za dawnych lat. Przekonałem się, jak bardzo się pomyliłem podczas jednej z awantur z Michaliną...

– Jeśli coś dziadkowi nie pasuje, to może sobie iść do przytułku dla staruszków – powiedziała mi prosto w twarz.

– Ale to przecież moje mieszkanie... – próbowałem zaprotestować.

– O ile dobrze kojarzę, dziadek przepisał je na Kacpra – parsknęła. – Dziadek może tu jedynie pomieszkiwać. Ale najlepiej by było, gdyby sobie poszedł i dał nam święty spokój.

Poniosły mnie nerwy i trudno było mi nad sobą zapanować. Zdaję sobie sprawę, że klepnięcie jej w policzek nie było najlepszym pomysłem, ale liczyłem na odrobinę respektu po tym, jak dużo dla nich poświęciłem. Lekko musnąłem ją dłonią w twarz, ale ona zaczęła drzeć się wniebogłosy, że ją katuje. Wtedy rozpętało się piekło, nadbiegła jej matka i od razu rzuciła się na mnie z pazurami.

Myślałem, że gdy pojawi się Kacper, to weźmie moją stronę w tym konflikcie. On jednak zdecydował się wesprzeć swoją teściową w ataku na mnie. Wylądowałem na oddziale z pękniętą kością w ręce. Teraz wiem na pewno, że nie ma sensu, żebym wracał do siebie. Gdybym się pojawił w domu, totalnie zepsuliby mi każdy dzień. Nie mam pojęcia, gdzie się udam, jak mnie już stąd wypuszczą. I znowu nachodzą mnie myśli, że jestem zużytym, zbędnym złomem...

Edward, 82 lata

Czytaj także:
„Syn kazał mi wybierać: albo nowa żona, albo kontakty z wnuczką. Myślałem, że pęknie mi serce”
„Mężowi na starość zachciało się wrażeń. Po 30 latach małżeństwa poderwał jakąś lalę i zagrzebał się w pampersach”
„Marzyłam o facecie, który należałby tylko do mnie. Mimo to zakochałam się we wdowcu z dwójką dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA