Reklama

Ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka. Czekałam niczym na szpilkach na dzień, w którym wreszcie powiem przed ołtarzem „tak” ukochanemu mężczyźnie. Stresu związanego z przygotowaniami było co niemiara. Im bliżej było daty uroczystości, tym więcej emocji się pojawiało. Co jak co, ale zdjęcia z wesela będą niezłą pamiątką. Zadbała o to teściowa.

Reklama

Wszędzie się wtrącała

Moja teściowa to niezwykle barwna postać, o czym się przekonałam już na samym początku naszej znajomości. Ma dobre serce, ale jest chora, jeśli ostatnie zdanie nie należy do niej. Ma w zwyczaju zachowywać się jak wyrocznia, która wszystko wie najlepiej. Niekiedy bywa to denerwujące, ale zdążyłam przywyknąć.

Oczywiście przy organizacji ślubu i wesela była w swoim żywiole. Nie omieszkała wtrącać swoich pięciu groszy wszędzie, gdzie tylko się dało – począwszy od wyboru sukni ślubnej, a na weselnym menu kończąc. Bardzo też zależało jej na tym, aby zaprezentować się jak najlepiej. Było do przewidzenia, że będzie chciała wyglądać jak gwiazda, ale nie przyszło jej do głowy, że może przesadzić. Dopiero na zdjęciach dało się to zauważyć w pełnej krasie.

Różne rzeczy mogę powiedzieć o teściowej, ale na pewno nie to, że ma wyczucie stylu. W tej materii brakuje jej nawet podstawowych zdolności, ale rzecz jasna nie da sobie zwrócić uwagi i niczego zasugerować. W jej mniemaniu jest ikoną mody, która bez względu na okoliczności nosi się szykownie.

Mieliśmy ubaw

Gdy usiłowała mi doradzać w kwestii sukni, o mało co nie padłam na zawał, bo proponowane przez nią rozwiązania były niedorzeczne. Na ślub własnego syna założyła garsonkę we wściekłym, różowym kolorze i o kroju żywcem wyjętym z żurnali z lat osiemdziesiątych. Zapewne nie tylko mi i Pawłowi odebrało mowę na jej widok, ale nikt nawet słowem nie pisnął na ten temat.

Nie mam bladego pojęcia, skąd w ogóle wytrzasnęła taką kreację, ale nie było opcji, żeby jej nie zauważyć. Z daleka rzucała się w oczy. Śmiem zaryzykować stwierdzeniem, że jeżeli chodzi o look, to z nawiązką przebiła pannę młodą – czyli mnie.

– Czy ona ci nie przypomina gigantycznej landrynki? Albo waty cukrowej? – Paweł nie mógł się powstrzymać i przez całą imprezę miał ubaw z matki.

Teść to przypadkiem usłyszał i przez resztę wieczoru chichotał jak nastolatek. Nie mogliśmy na niego patrzeć, bo od razu dostawaliśmy ataku śmiechu. Tymczasem teściowa była kompletnie nieświadoma poruszenia, jakie wywołała. Zapewne w najśmielszych snach nie przypuszczała, że nasze wyborne humory nie były zasługą wyskokowych trunków. Niemniej nie zamierzaliśmy wyprowadzać jej z błędu. W każdym razie, jak zdążyliśmy się zorientować, była na ustach wszystkich gości.

Nie zauważyła tego

Fotograficzną obsługą ślubu i wesela zajęła się moja serdeczna koleżanka Agnieszka, która jest profesjonalną fotografką. Ma duże doświadczenie i fantastyczne umiejętności, więc wiedziałam, że mogę jej zaufać.

Byliśmy bardzo ze zdjęć zadowoleni – utwierdziły nas one w przekonaniu, że Aga ma znakomite oko i potrafi bezbłędnie uchwycić tak zwane smaczki. Dopiero w trakcie ich przeglądania wyszło na jaw, do jakiego stopnia teściowa wykreowała się na gwiazdę.

Jej spódnica była przyozdobiona dużymi falbanami, które przy każdym kroku śmiesznie się układały. Efekt na zdjęciach był taki, że teściowa wyglądała niczym fruwająca zjawa, pomijając już to, że wyraźnie odcinała się od reszty uczestników imprezy. Skradła show.

Dosłownie wyliśmy ze śmiechu, ale wisienką na torcie było to, że teściowa zapomniała odciąć od garsonki sklepowej metki z ceną. Przeoczyła niby drobiazg, lecz i w tej materii fotografie były bezlitosne. W pewnym momencie musieliśmy po prostu przestać je oglądać, bo autentycznie bolały nas brzuchy. Nawet Agnieszka przyznała, że niewiele mogła tu zrobić, gdyż retuszem nie wszystko da się załatwić.

Wszystko jej powiedział

Zdaję sobie sprawę z tego, że to nieładnie się tak z kogoś nabijać, lecz teściowa przeszła samą siebie. Bez wątpienia nie planowała osiągnięcia takiego rezultatu, a był on spektakularny. Rzecz jasna chciała mieć własne pamiątki fotograficzne. Byliśmy z Pawłem ciekawi, jak zareaguje. Nie zaskoczyło nas zbytnio to, że się obraziła.

– Mama dostała zdjęcia? – zapytał Paweł ojca.

Trochę zaniepokoiło nas to, że teściowa nagle zamilkła.

– Owszem – padła odpowiedź.

– Coś się stało, że przestała się odzywać?

– No cóż – chrząknął nieporadnie teść – powiedziałem jej to i owo.

– A konkretnie? – Paweł aż zbladł.

Wystarczająco dobrze znał swego ojca i niejednokrotnie mnie ostrzegał, że rozmaitych rzeczy można się po nim spodziewać. Podkreślał, że tata ma niewyparzony język i potrafi czasem palnąć coś takiego, że ręce opadają. Jak się okazało, tak też stało się i tym razem.

Było nam głupio

Nazwał żonę totalnym bezguściem i zakomunikował jej, że zrobiła z siebie pośmiewisko. Nie omieszkał przy tym przytoczyć tekstu o gigantycznej landrynce – jakby to na mnie i Pawła chciał zrzucić odpowiedzialność. To fakt, mogliśmy zanadto nie wychylać się z tego typu opiniami, ale to nie uprawniało teścia do odkręcania kota ogonem. Ostatecznie rozpętała się niezła afera, bo zdjęcia stały się hitem i każdy chciał je mieć.

Mniej więcej po dwóch tygodniach udało się nam nakłonić teściową do rozmowy – aż kipiała z wściekłości.

– Uważacie, że jestem taka beznadziejna? – dyszała ze złości.

W tym momencie zrobiło mi się jej szkoda. Pod płaszczykiem słownej agresji kryła się bezsilność i wstyd. Paweł naturalnie się nakręcił i miał zamiar wdać się w pyskówkę, ale na szczęście go ubiegłam.

– Mamo, przepraszamy, nie mieliśmy niczego złego na myśli – powiedziałam najłagodniej, jak tylko potrafiłam.

Przeprosiny nieco ją udobruchały. Zaproponowałam, że nic nie szkodzi na przeszkodzie, abyśmy któregoś dnia razem wybrały się na odzieżowe zakupy.

– Może dla odmiany teraz ja mamie doradzę? – dokładałam starań, aby całą niefortunną sytuację obrócić w żart.

O dziwo, teściowa się zgodziła, więc może faktycznie prawdą jest powiedzenie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Anita, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Miałam dom i mieszkanie w Warszawie oraz wysoką emeryturę. Do szczęścia brakowało mi jeszcze tylko tej jednej rzeczy”
„Nie wiem, po co brałam ślub, skoro mąż śpi osobno. Przez kłamstwa teścia cała wieś się z nas śmieje”
„Dzięki facetowi z internetu rozkwitałam jak wiosenny kwiat. Zwiędłam, gdy z miłości zostały tylko długi”

Reklama
Reklama
Reklama