„Przeczytałem SMS-a w telefonie córki. Wyglądało na to, że planuje zrobić coś głupiego. Wszcząłem alarm i... wyszedłem na idiotę”

ojciec, który przegląda telefon córki fot. Adobe Stock, fizkes
„Zostałem na podwórku sam. Usiadłem na huśtawce i gapiłem się na krzaki bzu. Potem napisałem do Julki: >>Córeczko, przepraszam. Jeśli zechcesz mnie wysłuchać, jestem na huśtawce. Będę czekał na ciebie całą noc. Chyba, że wcześniej zjedzą mnie komary<<".
/ 24.01.2023 07:48
ojciec, który przegląda telefon córki fot. Adobe Stock, fizkes

Tego dnia rozpocząłem swój urlop i wałęsałem się po domu bez celu. W pewnej chwili wpadł mi w oczy telefon córki. Leżał w salonie na kanapie. Widok był niecodzienny, gdyż Julka nigdy się z nim nie rozstawała. Podniosłem go, a na wyświetlaczu zobaczyłem wiadomość, którą córka napisała do jakiejś Edyty. „Mikołaj jest fajny. Zrobię to z nim”.

Za chwilę do salonu wpadła Julka

Zobaczyła, że trzymam jej aparat, i szybko go zabrała. Przytuliła do piersi, jakby był jej najcenniejszym skarbem.

– Nie zaglądałeś!? – zapytała, łypiąc na mnie podejrzliwie.

– Po co miałbym to robić?! – odruchowo skłamałem. 

– Z ciekawości! – wykrzywiła się w grymasie, który imitował uśmiech.

Julka pobiegła do siebie na górę, a ja zacząłem się zastanawiać, co właściwie oznaczało „zrobię to z nim”. Przygotuje coś do szkoły? Nie, trwały wakacje. Jakiś wypad? Nic o tym nie słyszałem. To w takim razie co? I nagle mnie olśniło. Chodziło o seks! Moja córeczka na pewno planowała swój pierwszy raz z jakimś Mikołajem! Rety! Co mam robić? Poczułem się tak samo bezradny jak wtedy, gdy pierwszy raz musiałem zmienić jej pampersa. Zadzwoniłem do żony.

– Kasiu, tragedia! – krzyknąłem.

– Twoja mama czy moja? – przeraziła się.

– Nie! O czym ty mówisz?! Dowiedziałem się właśnie, że Julka planuje się przespać z jakimś Mikołajem! Teraz rozumiem, dlaczego nie jedzie z nami do Augustowa…

– Marek – przerwała mi spokojnie żona.

– Myślałam, że stało się coś naprawdę poważnego! Nie wiem, skąd masz takie newsy, ale ja w przeciwieństwie do ciebie dużo rozmawiam z Julką i wiem, że to mądra dziewczyna. Uspokój się i daj mi pracować!

Dobre sobie! Mądra dziewczyna. Tylko że każdą dziewczynę można zbałamucić, wystarczy ją odpowiednio podejść i sama wskoczy do łóżka. Wiedziałem o tym dobrze, bo w młodości właśnie tak postępowałem. Nie łudziłem się, że teraz chłopcy są inni. Dlatego musiałem coś zrobić, aby „wianuszek” córeczki pozostał nietknięty.

Wyciągnąłem od syna, ile się dało

Zacząłem od zdobycia informacji na temat tego Mikołaja. Najwięcej mógł wiedzieć Wiktor, młodszy syn. Zajrzałem do jego pokoju i aż mnie odrzuciło. Brud i smród. A synek spokojnie strzelał do bandytów. Oczywiście tych wirtualnych, w komputerze.

– Szybko, czego chcesz? – mruknął, ściągając słuchawki i gapiąc się w monitor.

– Niczego. Wpadłem pogadać.

– Nie ściemniaj! Nigdy nie przychodzisz, żeby pogadać. Zawsze czegoś chcesz. Szkoła odpada, są wakacje. Więc nie wiem. Mam posprzątać? Czy coś innego? Mów – rzucił. – Bo na pierdoły nie mam czasu, widzisz, już mnie atakują!

Miałem ochotę wyrzucić go przez okno razem z komputerem. Jednak powstrzymałem się i powiedziałem:

– Bo widzisz… Julka nie jedzie z nami nad jezioro, zostaje sama w domu, bo chce chodzić na warsztaty teatralne. Wiesz coś więcej? Co jeszcze planuje robić? Znasz jej koleżanki, kolegów?

Wiktor zarechotał głośno.

– Ojciec, zlituj się! Julka jest dorosła.

– Jaka dorosła?! – zaprotestowałem. – Ma ledwie siedemnaście lat!

– Myślisz, że ona coś mi mówi? Ha, ha, ha!

– Tylko że ty i tak wiesz więcej niż ja. Znasz jakiegoś Mikołaja?

– Może tak, może nie.

– Ile? – westchnąłem ciężko, łapiąc się za portfel.

Synek natychmiast otaksował mnie wzrokiem, sprawdzając, jak bardzo jestem zdeterminowany.

– Dwieście?

– Za chwilkę swoją misję ukończysz na śmietniku, szukając części do komputera… 

– Dobra, może być pięćdziesiąt – szybko się zgodził.

Trudno. Informacja kosztuje, pomyślałem, wręczając mu niebieski banknot.

– Mikołaj jest kuzynem znanego aktora z Warszawy, Julka ciągle o nim gada do swoich koleżanek. Mieszka z tamtej strony miasta, na Brzozowej, wiesz, na tym wypasionym osiedlu. Aha, w tym roku zdał maturę…

Spojrzałem wyczekująco na syna

– Nic więcej nie wiem – rozłożył ręce.

– OK, może być i tyle. Aha, i sprzątnij pokój, umyj się, bo udusisz się w tym smrodzie! – rzuciłem na odchodne.

Wszystko się poskładało. Julka od dziecka marzyła o tym, by zostać aktorką. Woziłem ją na zajęcia teatralne, zachęcałem, żeby nigdy się nie poddawała, uczyłem się z nią ról do szkolnych przedstawień. A teraz pewnie ten Mikołaj, stary, dziewiętnastoletni facet, planował to wykorzystać. Naobiecywał dziewczynie Bóg wie czego. Nakręcił ją tym znanym wujkiem… Julcia mu uwierzyła i chce się nim przespać. Właśnie tak musiało być.

O, bratku, niedoczekanie twoje! Nie uda ci się! Już coś wymyślę, żeby pokrzyżować ci plany. Na początek pogadam z Julką. Tylko co jej powiedzieć? Bo choć jeszcze cztery lata temu nie miałem z tym problemu, teraz nie wiedziałem nawet jak zacząć. Trudno, będę improwizował, pomyślałem. Pewnie pomogą mi jej ulubione lody czekoladowe. 

Powędrowałem na podwórko, gdzie na huśtawce z książką w ręku siedziała Julka.

– Proszę – podałem miseczkę z lodami. 

– Co się stało? – zapytała. – Lodów nie chcę, odchudzam się – rzuciła.

– Boże, czy coś musi się stać, żebyśmy mogli pogadać? – uśmiechnąłem się.

– No nie wiem. Ty zwykle nie masz na to czasu. Coś kombinujesz – pokręciła głową.

– Mam urlop. Co czytasz? – zapytałem, szukając jakiegoś punktu zaczepienia.

Julka patrzyła na mnie uważnie

– Od kiedy cię to interesuje? To „Romeo i Julia” – wykrzywiła się złośliwie.

– O, jakaś współczesna komedia romantyczna? – zażartowałem, nabierając na łyżkę porcję lodów.

– Jezu, ojciec, ogarnij się! To wybitny dramat Szekspira! O miłości! – Julcia zerwała się z huśtawki. – Pięknej miłości skazanej na niepowodzenie i… – nabrała powietrza, żeby coś powiedzieć.

– O miłości, mówisz… – chwyciłem się jak tonący brzytwy. – Bo widzisz, córeczko, miłość to cholernie trudna sprawa. I kiedy ma się naście lat, można wziąć za miłość coś, co miłością nie jest.

– Halo? Ojciec? Ty chyba przebywałeś za długo na słońcu! Chcesz mnie uświadamiać, tak? Opowiesz mi o pszczółkach i kwiatkach? Sorry, trochę na to za późno. Mama zrobiła to już dawno temu… Chyba że opowiesz o swoich dawnych dziewczynach? Pewnie znalazła jakieś stare listy na strychu u moich rodziców. Nie dałem się jednak zbić z tropu.

– Wiem, że mama cię uświadomiła – uśmiechnąłem się. – Chcę jeszcze do tego coś dodać, bo jestem facetem.

Chciałem wykrzyczeć: Nie idź do łóżka z Mikołajem ani z żadnym innym. Co najmniej do trzydziestki! Jednak stwierdziłem:

– Kobiety powinny się szanować i…

– Oddać cnotę mężowi. Najlepiej swojemu – dokończyła córka, wybuchając głośnym śmiechem. – Sorry, tata, ale nie mam czasu na takie bzdety. Swój rozum mam. Teraz muszę nauczyć się tekstu, będę Julią. Niedługo zaczynam warsztaty – zakręciła się na pięcie i odmaszerowała do domu.

Może nie jestem aż taki zły...

I tak zakończyła się moja ojcowska misja ratunkowa. Rozpuściła się tak jak te lody w upale. Chciało mi się płakać. Serio. Bardzo długo mieliśmy świetny kontakt, znałem wszystkie tajemnice córki. Potem założyłem własną firmę, miałem mniej czasu. W dodatku Julka zaczęła dorastać, a ja nie potrafiłem rozmawiać z tą dziewczynką, która stawała się kobietą. 

Z rozpaczy szybko przeszedłem do złości, że przez własną głupotę straciłem cenną więź z córką. I, aby się jakoś zrehabilitować, przynajmniej w swoich oczach, postanowiłem znaleźć Mikołaja i przeprowadzić z nim męską rozmowę. Wsiadłem w samochód i popędziłem na drugi koniec miasta, na Brzozową. Ulica nie była długa. Rozglądając się za kimś, u kogo mógłbym zasięgnąć języka, przejechałem się powoli kilka razy. Ale jak na złość było pusto.

Co teraz? – zastanawiałem się, wracając do domu. Do głowy nie przychodził żaden pomysł. Pozostawało poczekać na żonę. By jednak dać ujście tej wściekłości, która aż wylewała mi się uszami, zabrałem się za koszenie trawy, wyobrażając sobie, jak ścinam głowy wszystkich chłopaków kręcących się wokół Julki. Rozumiałem, dlaczego w baśniach królowie swoje córki umieszczali w trudnych do zdobycia wieżach. Gdybym i ja miał taką, też zamknąłby tam Julcię. Była moim największym skarbem.

Widok wracającej z pracy Kasi sprawił, że poczułem ulgę

Moja żona jest niesamowitą kobietą i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Jednak teraz zdążyliśmy tylko uściskać się na powitanie i pojawił się Wiktor.  

– Mamo, ja zostaję w domu z Julką! Nigdzie z wami nie jadę! Jeszcze na wczasach ojciec będzie się mnie czepiał! Dzisiaj mówił, że śmierdzę! Wyzywał od brudasów! – poskarżył się synek.

O, jaki gad, pomyślałem. Nie tylko kłamie, ale i szybko zapomniał o kasie, którą ode mnie dostał.

– Nie wierzę, na pewno prosił cię, żebyś zrobił porządek u siebie i umył się – uśmiechnęła się żona. – Dojrzewasz i twój pot…

Nie dokończyła, bo wparowała Julka.

– Mamo, czy wiesz, że tata chciał mnie dziś uświadamiać? – zakomunikowała. – Snuł jakieś opowieści, że miłość to trudna sprawa, jakbym nie wiedziała.

Wiktor zarechotał i odezwał się: 

– Aha, to dlatego wypytywał mnie o twoich kolegów.

Obiecałem sobie w duchu, że gówniarz w życiu ode mnie grosza nie dostanie.

– Co? Jakim prawem? Mamo, słyszysz?! – wydarła się Julka.

– Słuchaj, zostajesz w domu, chciałem tylko… tylko dowiedzieć się… no, kto, z kim się spotykasz… – tłumaczyłem się dość nieudolnie.

– To te podchody, gadki o miłości. Jesteś oszołomem!

– Julka, nie mów tak do ojca! – zareagowała ostro Kasia.

Do tej pory cierpliwie słuchałem rzucanych na mnie kalumnii, ale w tej chwili wybuchnąłem.

– Oszołom!? – zawołałem. – A kim jest ten cholerny Mikołaj, z którym chcesz się przespać? Może on też jest oszołomem, który namieszał ci w głowie!?

W kuchni zapadła absolutna cisza

Zaskoczeni domownicy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Już żałowałem swoich słów. Ale trzeba było wyjaśnić, skąd o tym wiem.

– Zobaczyłem fragment twojej rozmowy na telefonie.

– Jezu, można oszaleć w tym domu. Najpierw się mną w ogóle nie interesujesz, a potem szpiegujesz? Lecz się!

– Julka! – wrzasnęliśmy razem z żoną.

Córka rozpłakała się i pobiegła na górę. Wiktor pokładał się ze śmiechu.

– Wow! Co za akcja! Jak w filmie! Super! – zawołał. – Pokłócicie się jeszcze, zacznę was nagrywać. A potem wrzucę filmik do sieci, będziemy sławni.

– Tylko spróbuj! – niemal jednocześnie odezwaliśmy się z Kasią.

Żona zaraz wyciągnęła mnie na podwórko, gdzie podałem jej poznane fakty oraz swoje interpretacje. Tylko o poszukiwaniu Mikołaja nie wspominałem. Jak się okazało, słusznie.

– Marek, jesteś, jesteś… idiotą. Ale to mało powiedziane. Wiesz, co miała na myśli Julka? Nie seks, broń Boże. Nie. Tylko to, że wybierze Mikołaja jako Romea do sztuki, którą będą próbować na tych warsztatach teatralnych prowadzonych, tak, przez wujka Mikołaja.

Patrzyłem na żonę i jeszcze nie docierało do mnie, jak bardzo wyszedłem na głupca.

– Julka ma ogromny talent, dlatego Edyta, opiekunka grupy teatralnej, zaproponowała jej, aby z trzech chłopaków wybrała sobie tego, z którym będzie się jej najlepiej grało. Rozumiesz?

– To dlaczego mi tego nie mówiłaś, kiedy do ciebie dzwoniłem?

– Przecież powiedziałam ci, że Julka niczego głupiego nie zrobi. To ci nie wystarczyło? – spojrzała z wyrzutem. – Teraz musisz to jakoś odkręcić. I, proszę, mnie w to nie mieszaj!

Zostałem na podwórku sam

Usiadłem na huśtawce i gapiłem się na krzaki bzu. Potem napisałem do Julki: „Córeczko, przepraszam. Jeśli zechcesz mnie wysłuchać, jestem na huśtawce. Będę czekał na ciebie całą noc. Chyba, że wcześniej zjedzą mnie komary”.

Siedziałem tam i siedziałem. Julka nie odpisywała. Żona nie wołała mnie do łóżka. Nawet Wiktor nie zajrzał. Interesowały się mną tylko owady. Czułem się beznadziejnie. I w końcu zasnąłem, bo kiedy ktoś trącił mnie w łokieć, podskoczyłem przestraszony.

– Słucham, zaczynaj – poznałem głos Julki. – Wiktor śpi, nie będzie nam przeszkadzał.

Od razu oprzytomniałem.

Przepraszałem córkę sto razy. Najbardziej za to, że przestałem uczestniczyć w jej życiu. Wyjaśniłem, skąd wzięły się te moje podejrzenia. A ciemność panująca wokół pozwoliła też przyznać się do tego, jak kiedyś traktowałem dziewczyny. Wyznałem, że zmieniło się to dopiero wtedy, gdy poznałem jej mamę, która nauczyła mnie, że miłość jest czymś zupełnie innym, niż uważałem.

Julka milczała. Wreszcie przytuliła się do mnie i powiedziała:

– Tato, nie gniewam się. Rozumiem, miałeś dobre intencje. Sorry za tego oszołoma – przerwała na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiała. – Chciałabym, żeby kiedyś mój mąż był podobny do ciebie. Traktujesz mamę jak królową, zachwycasz się nią i widać, że ją bardzo kochasz. Dlatego wyjdę tylko za takiego faceta, który też zobaczy we mnie królową. A na razie, zapewniam cię, nie mam nawet chłopaka. Zresztą go nie szukam. Teraz zagram Julię, a potem, kto wie, może zostanę sławną aktorką? Przecież to ty mnie uczyłeś, że nigdy nie wolno się poddawać. 

I wiecie, co zrobiłem? Rozpłakałem się. Okazało się, że nie jestem taki beznadziejny, jak myślałem.

Czytaj także:
„Zdradziłam narzeczonego, ale dzięki temu zrozumiałam, że go kocham. Dlatego nie mam wyrzutów sumienia”
„Przypadek podarował i odebrał mi narzeczoną. Dorota spowodowała wypadek, przez który nie umiem na nią patrzeć normalnie”
„Biorąc za męża rozwodnika, nie sądziłam, że w pakiecie dostanę byłą żonę i dzieciaka. Inaczej to sobie wyobrażałam”

Redakcja poleca

REKLAMA