„Przebojowa siostra bliźniaczka znalazła mi męża. Przetestowała go nawet w łóżku, choć on nie ma o niczym pojęcia...”

siostry bliźniaczki fot. Adobe Stock, Andy Dean
„– Mój ojciec kłamał jak najęty, nigdy nie dotrzymywał słowa, pewnie dlatego mam alergię na kłamców. Między innymi dlatego tak bardzo cię kocham. Jesteś najbardziej szczerą osobą, jaką poznałem. Co w sercu, to na ustach. Słowo u ciebie świętsze od pieniędzy – śmiał się, gdy to mówił, a ja wzdychałam po cichu i chowałam mój sekret jeszcze głębiej”.
/ 24.10.2022 16:30
siostry bliźniaczki fot. Adobe Stock, Andy Dean

Z moją bliźniaczą siostrą łączyła mnie zawsze wyjątkowa więź. Byłyśmy podobne do siebie jak dwie krople wody, ale tylko z wyglądu. Charaktery miałyśmy różne – ja byłam spokojna, ostrożna i nieśmiała, ona pewna siebie i odważna. Mimo tych różnic rozumiałyśmy się bez słów, prawie jakbyśmy czytały sobie w myślach, i byłyśmy sobie najbliższe na świecie. Dlatego kiedy pewnego dnia Ewa przyszła do mnie wyraźnie zadowolona, ale w taki psotny sposób, byłam pewna, że coś zmalowała.

– Coś ty znowu wymyśliła? – spytałam.

Znalazłam ci chłopaka! – oświadczyła.

– Przecież ci mówiłam, że nie chcę…

– Mnie nie oszukasz, znam cię jak nikt! – przerwała mi. – Nie wiem, czemu tak ci na tym zależy, bo faceci to tylko kłopoty, ale wiem, że chcesz się zakochać… Nie mogłam już patrzeć, jak się męczysz, więc znalazłam ci księcia na białym rumaku. Czy tam rowerze, he he.

Udawała przed nim, że... jest mną

Byłam na nią zła, że potraktowała mnie jak niedojdę, której trzeba pomóc w znalezieniu chłopaka, ale… byłam też zwyczajnie ciekawa, kogo mi wyszukała. Domyśliła się i od razu przeszła do rzeczy.

– Marcin, tak ma na imię. Dwadzieścia trzy lata, studiuje informatykę. Metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, szatyn, brązowe oczy, szczupły, ale wysportowany, chodzi na siłownię i pływa. No i jeździ na rowerze. Ma dobrze poukładane w głowie, umysł ścisły, może nie romantyk zaraz, ale nudziarz też nie. I na koniec najlepsze: interesuje się malarstwem współczesnym jak ty! I co powiesz?

– Że jesteś wariatką. Dziękuję ci, ale nie dam się swatać siostrze.

– Przynajmniej popatrz, co tracisz, cielęcino.

Podsunęła mi telefon, gdzie miała jego profil na fejsie. Ze zdjęć w galerii patrzył na mnie zwykły chłopak. Żaden zabójczy przystojniak. Ale te oczy, ten zaraźliwy uśmiech… Aż sama się uśmiechnęłam i przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie przydarzyło! Jakby trafiła mnie strzała Amora. Głupie, ale właśnie tak pomyślałam i poczułam.

– Widzę, że zmieniłaś zdanie, Anielciu. Chcesz go poznać? – Ewa trąciła mnie porozumiewawczo w bok.

Bez słowa kiwałam głową, nadal wpatrując się w zdjęcia Marcina. No po prostu nie mogłam się od niego oderwać.

– Jest tylko jeden malutki szczegół. Bo widzisz… Teoretycznie wy już się znacie. Udawałam ciebie i go poderwałam. Nie możesz się przyznać do tej podmianki, bo na starcie wszystko zepsujesz, jasne?

Nie spodobało mi się to. Kłamanie nie było w moim stylu, nie umiałam tego robić i nie czułam takiej potrzeby, ale… Bardzo chciałam poznać chłopaka ze zdjęć, więc się zgodziłam.

Siostra opowiedziała mi, jak się poznali, o czym rozmawiali, gdzie razem chodzili, a także… że już się całowali i dotykali. Kiedy to usłyszałam, poczułam zazdrość, autentyczną, nie do pomylenia z niczym innym, zupełnie jakby Marcin był mój od początku świata, a przecież nawet go nie znałam!

– Wiem, że jesteś zła, ale nie mogłam inaczej postąpić. Musiałam go sprawdzić. On jest w tobie tak strasznie zakochany…

– Nie we mnie, a w tobie! – sprostowałam gniewnie. – Mnie nigdy nie widział na oczy! Nie ze mną rozmawiał. Nie mnie… – urwałam. Chciało mi się płakać, jakbym straciła coś cennego.

– Ależ nie! Ja naprawdę byłam wtedy tobą! – zapewniła żarliwie. – Wiesz dobrze, że to potrafię. Nawet mamę oszukam. Nie zrobiłam tego dla kawału, ale dlatego, że… że to naprawdę może być twoja druga połówka.

– Czemu nie twoja?

Ewa miała rację, pasujemy do siebie

O dziwo, nie zbyła mnie, rozumiała moje opory i wątpliwości.

– Fajny jest, wartościowy, to dobry chłopak, ale… nie dla mnie. Znam siebie i nie mam złudzeń. Byłoby nam dobrze przez rok, może dwa, ale w końcu ta właściwa ja złamałaby mu serce. A ty nie. Ty go docenisz, a on będzie cię ubóstwiał i nosił na rękach.

Miała rację. Od pierwszych sekund naszego pierwszego spotkania wiedziałam, że to ten jedyny. Kiedy go zobaczyłam, pojawiły się wreszcie te słynne „motylki w brzuchu”. Byłam zarazem podekscytowana i onieśmielona. Chociaż muszę przyznać, że moja pierwsza randka z Marcinem była dosyć dziwna. On zachowywał się, jakbyśmy już byli parą, a ja go dopiero co poznałam. Bałam się, że zrobię coś nie tak i mistyfikacja się wyda. Byłam spięta i skrępowana jego dotykiem, czułościami, ale nie minęła nawet godzina, a wszelka niezręczność prysła. Po prostu w tę godzinę odrobiłam kilka randek i… baz naraz.

Po powrocie do domu mocno uściskałam siostrę.

– Dziękuję! On jest niesamowity!

Odwzajemniła uścisk, a potem się odsunęła i wyznała mi, że nie tylko całowała się z Marcinem… Cała moja radość i wdzięczność ulotniły się w jednej sekundzie.

– Dlaczego to zrobiłaś? Jak mogłaś?! To… to jak zdrada!

– Zrozum, musiałam. Obie wiemy z doświadczenia, że niektórzy faceci zmieniają się, kiedy tylko zaliczą laskę. Wcześniej, na etapie starania się, są cudowni, potem im mija. Nie chciałam, żeby znowu cię to spotkało. Pamiętam, jak długo nie mogłaś się pozbierać po Patryku.

Fakt. Patryk był moim pierwszym chłopakiem. Straciłam z nim dziewictwo i zaraz potem mnie zostawił. Wpadłam w dołek na wiele miesięcy. Ale mimo wszystko to nie dawało mojej siostrze prawa do robienia takich rzeczy!

– Przesadziłaś, Ewa. Jak mam z nim teraz być, skoro…? A on? Kogo z niego robisz? Gościa, co zaliczy obie bliźniaczki? Nie lubię cię w tej chwili, bardzo cię nie lubię! – wyrzuciłam z siebie i odeszłam.

Byłam tak zdruzgotana, że nawet chciałam zerwać znajomość z Marcinem. Niby jak mam to kontynuować, wiedząc, że on i moja siostra…? A jak się połapie? Jak zauważy różnicę? Z drugiej strony, jeśli był tym jedynym, tylko idiotka zaprzepaściłaby taką okazję.

Dałam nam szansę i dzięki Bogu. Kiedy z nim byłam, szczęście mnie uskrzydlało, nic innego się nie liczyło. Nawet niefortunny początek tej miłości, oparty na kłamstwie i mistyfikacji. Wybaczyłam też Ewie – zachowała się karygodnie, ale zrobiła to dla mnie.

To był pretekst, by wreszcie się przyznać

Bardzo szybko zakochałam się w Marcinie bez pamięci. Dosłownie. Zapomniałam, że go oszukuję, bo moje uczucie było szczere. Powiedziałam mu, że mam siostrę bliźniaczkę i nawet ich ze sobą „poznałam”. Wbrew moim obawom – i to sporym – wszystko poszło dobrze i Marcin nie dostrzegł w Ewie „dawnej mnie”. Może dlatego, że specjalnie na tę okazję obcięła i ufarbowała włosy. Na pierwszy rzut oka nie byłyśmy już identyczne, a ona zachowywała się… jak ona.

Jednak z czasem, kiedy nasz związek robił się coraz poważniejszy, zastanawiałam się, czy nie powinnam mu się do wszystkiego przyznać. I pewnie bym to zrobiła, ale istniała poważna przeszkoda. Marcin był uczulony na fałszywych ludzi.

– Mój ojciec kłamał jak najęty, nigdy nie dotrzymywał słowa, pewnie dlatego mam taką alergię na kłamców. Między innymi dlatego tak bardzo cię kocham. Jesteś najbardziej szczerą osobą, jaką w życiu poznałem. Co w sercu, to na ustach. A słowo u ciebie świętsze od pieniędzy – śmiał się, gdy to mówił, a ja wzdychałam po cichu i chowałam mój sekret jeszcze głębiej.

A im dłużej to trwało, tym robiło się trudniej. Marcin był dla mnie wszystkim – nie mogłam go stracić i dlatego postanowiłam nie wyjawiać mu tajemnicy, którą znałyśmy tylko ja i moja siostra.

Po studiach pobraliśmy się i zamieszkaliśmy razem. Byłam pewna, że taka miłość jak nasza zdarza się raz na tysiąc przypadków albo i rzadziej. Jednak co jakiś czas dopadały mnie wyrzuty sumienia i łamałam się: powiedzieć czy nie powiedzieć? Trzy lata po ślubie los dał mi dobrą okazję, abym wreszcie wyznała prawdę.

Na spływie kajakowym – na którym mnie akurat nie było, bo nie dostałam wolnego w pracy, a nie widziałam powodu, by Marcin również stracił okazję do aktywnego wypoczynku w zgranej ekipie – próbowała go poderwać kuzynka kolegi, ponoć bardzo atrakcyjna dziewczyna. Pocałowali się, ale w ostatniej chwili mój mąż zwalczył pokusę i nie doszło do niczego więcej. Przyznając się do incydentu z Anką, był skruszony i potwornie zawstydzony, zawiedziony sam sobą, gorąco mnie przepraszał i prosił o przebaczenie, jakby był winien jakiejś zbrodni.

To był idealny moment, żebym i ja wyznała to, co ciążyło mi na sumieniu. Wyznanie za wyznanie, uczciwa transakcja. Już prawie to zrobiłam, otworzyłam usta, ale ostatecznie stchórzyłam. On już się nigdy z Anką nie spotka, a z Ewą owszem. Lubili się, byli jak brat i siostra, ale kto wie, jak na nią spojrzy, gdy dowie się, że spali ze sobą…

Okazja przepadła, a ja zrozumiałam, że nigdy, przenigdy, nawet na łożu śmierci, nie wyduszę z siebie prawdy. Ewa do dziś nie ma żadnych wątpliwości, że postąpiła właściwie, bo dzięki temu jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi. A ja? Ja chcę wierzyć, że ma rację i wyznanie prawdy nic by nie zmieniło. 

Czytaj także:
„Mąż kuzynki oczekiwał, że do końca życia będzie jego służącą. Wpadł w szał, kiedy zaczęła mieć hobby poza staniem w garach”
„Nie jestem znawcą kobiet, przez co prawie zepsułem walentynkową randkę. Na szczęście z pomocą przyszedł mi kumpel”
„Po powrocie z misji wojskowej, ojciec zamknął się w sobie. Kiedyś byłem z niego dumny, dziś nie poznaję tego człowieka”

Redakcja poleca

REKLAMA