„Prezes ślini się na mój widok i czasem sypie komplementami. Znoszę to, bo liczę na premię”

zdeterminowana kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Ja ubierałam się wyzywająco, a on miał, na co patrzeć. Czasem jakoś to skomentował. Nigdy jednak nie posunął się dalej. Zaczął również zabierać mnie w różne delegacje i na imprezy firmowe. Moim zadaniem było głównie dobrze wyglądać, co zawsze spotykało się ze znaczącym dodatkiem finansowym. Opłacało mi się to”.
/ 19.01.2024 14:30
zdeterminowana kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Moje życie zmieniło się totalnie w klasie maturalnej. Zawsze byłam dobrą uczennicą. Może nie taką, która kończy klasę z czerwonym paskiem, ale miałam dobre oceny. Byłam lubiana przez nauczycieli i kolegów. Nie wyróżniałam się niczym szczególnym. Byłam po prostu jedną z nastolatek.

Zaszłam w ciążę przypadkiem

Pewnego dnia poszłam, jak wszyscy, na jedną z osiemnastek. Impreza odbywała się w domu jubilata. Bawiłam się dobrze, choć nie piłam dużo. Nigdy nie lubiłam alkoholu, więc w zasadzie ograniczałam się do jakichś toastów. Tymczasem na tej imprezie w pewnym momencie urwał mi się film. Pamiętałam, że siedziałam w większym gronie, w którym akurat odśpiewano „sto lat”, a potem nagle obudziłam się na kanapie w jednym z pokoi. Domyślałam się, co mogło się stać, ale nic nie pamiętałam

Parę razy wracałam myślą do tej sytuacji. Wahałam się, czy nie opowiedzieć i tym rodzicom, ale co miałam im powiedzieć?
Skutki tej imprezy miały ze mną zostać już na zawsze, bo
kilka tygodni później spóźniał mi się okres. Poczułam ogromny niepokój, choć nie powinnam. Nie należałam do tych szalonych nastolatek, które korzystają z życia, sypiając z kolegami. Nie miałam nawet chłopaka i nigdy jeszcze nie uprawiałam seksu. Niestety test ciążowy pokazał co innego… Kupiłam drugi, ale i ten pokazał to samo. Wizyta u ginekologa potwierdziła – byłam w ciąży. Prawie zemdlałam, gdy usłyszałam to oficjalnie. Byłam kilka miesięcy przed maturą, nie miałam chłopaka, pracy, mieszkałam z rodzicami. 

Rodzice byli wściekli

– Jak mogłaś sobie to zrobić?! – krzyczeli na zmianę rodzice, a mama jeszcze płakała.

– Rzecz w tym, że nic nie zrobiłam!

– Nie wmawiaj mi, że miało miejsce niepokalane poczęcie! – denerwował się ojciec.

Opowiedziałam im przez łzy o moim przypuszczeniu. O tym, co się wydarzyło na ostatniej osiemnastce. To jedyne logiczne wyjaśnienie – ktoś mnie po prostu wykorzystał.

– Czemu nie powiedziałaś o tym, jak wróciłaś do domu z imprezy? – zapytała mama.

– Ale o czym miałam mówić? Nie wiem, co się stało, nic nie pamiętam, nikogo przy mnie nie było, gdy się obudziłam – łkałam.

Na moje nieszczęście miałam też skończone 18 lat, więc byłam traktowana jak dorosła. Tym sposobem, gdy zdawałam maturę, byłam w siódmym miesiącu ciąży. Po zdanym egzaminie wiedziałam jednak, że nie czeka mnie jak większości moich kolegów, wybieranie uczelni. Będę musiała się zająć dzieckiem, a za jakiś czas poszukać pracy. 

Musiałam iść do pracy

Kiedy mały miał półtora roku, udało mi się wysłać go do żłobka. Sama natomiast mogłam poszukać pracy. Jako osoba ze średnim wykształceniem nie miałam wielu możliwości, a wśród ofert, które znalazłam, było również ogłoszenie, że duża firma spedycyjna poszukuje asystentki prezesa. Wysłałam CV i dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną.

W korytarzu na rozmowę czekało już kilka innych kobiet. Ja byłam najmłodsza w tym towarzystwie. Pomyślałam też, że pewnie tylko ja nie mam doświadczenia, no i żadnych studiów ani w trakcie, ani skończonych. Marna więc była ze mnie kandydatka, ale postanowiłam się nie zrażać i poczekać do końca, skoro już to dotarłam.

Ku mojemu zaskoczeniu to jednak mnie zatrudniono. Szybko jednak okazało się, dlaczego. Byłam zdecydowanie w typie prezesa, który był mężczyzną w wieku ok. 50 lat, bardzo przystojnym i zadbanym. Zawsze szeroko się uśmiechał na mój widok, wymyślał błahe powody, dla których wołał mnie do swojego gabinetu, a czasem potrafił zatrzymywać się przy moim biurku, pytając o jakieś nieistotne rzeczy.

Szef doceniał moje walory

Postanowiłam więc zaryzykować i zobaczyć, co się stanie, gdy założę trochę krótszą spódniczkę czy bluzkę z większym dekoltem. Jego reakcja była bardzo widoczna. Jeszcze więcej się ze mną oglądał, a po tygodniu podszedł do mojego biurka i powiedział:

– Pani Kasiu, jest pani świetną pracownicą i dlatego mam dla pani małą premię – po czym wręczył mi kopertę, w której było 300 zł.

Uśmiechnęłam się i podziękowałam. „Czyli jednak udało się – pomyślałam – w ten sposób mam szansę na większą kasę”.

No i tak to już było od tej pory. Ja ubierałam się wyzywająco, a on miał, na co patrzeć. Czasem jakoś to skomentował. Nigdy jednak nie posunął się dalej. Zaczął również zabierać mnie w różne delegacje i na imprezy firmowe. Moim zadaniem było głównie dobrze wyglądać, co zawsze spotykało się ze znaczącym dodatkiem finansowym. Opłacało mi się to.

Nie czułam się z tym źle

Któregoś dnia zwierzyłam się mojej przyjaciółce. Ewa wpadła do mnie jak co tydzień na kawę i jak zawsze, rozmawiałyśmy o wydarzeniach zeszłego tygodnia. Opowiedziałam jej, jak znalazłam łatwy sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Ewa wysłuchała mnie, po czym zapytała:

– Kasiu, ale nie przeszkadza ci to?

– Ale co? – zapytałem. – Przecież nic złego się nie dzieje, a dodatkowo w tygodniu wyciągam czasem nawet 2000 zł. Policz, ile to kasy miesięcznie!

– Musisz zacząć się cenić! Przecież masz dziecko! – Ewa pokręciła głową.

Roześmiałam się ironicznie i powiedziałam:

– Właśnie dlatego, że mam dziecko, nie mam wykształcenia i ciągle mieszkam u rodziców, muszę stanąć na własnych nogach i zacząć studia. Bez kasy tego nie zrobię.

Ewa już nic więcej nie powiedziała, tylko pokiwała głową i zmieniłyśmy temat.

Pieniądze nie śmierdzą

Nie wstydzę się tego, co robię, bo nie robię nic złego. Naprawdę wiele zależy od naszej motywacji i tego, jakie mamy zobowiązania. Ja już od dawna nikogo nie oceniam. Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie, gdy skończę liceum. Prawda jest taka, że łatwo ocenia się ludzi i mówi się, co powinni zrobić w danej sytuacji. Wszystko pięknie, ale gdy się jest samotną matką, która nie pochodzi z zamożnej rodziny, trzeba mierzyć siły na zamiary.

Nie zamierzam pracować w tej firmie do końca życia, a już na pewno nie jako sekretarka, która stroi się dla prezesa. W tej chwili jednak daje mi to łatwą szansę na to, żebym później mogła coś więcej zrobić ze swoim życiem.

Czytaj także: „Przyszła teściowa próbowała mnie przekupić, żebym uciekła sprzed ołtarza. Nie byłam warta jej syna”
„Aga zerwała zaręczyny tuż przed ślubem. Zazdrosny narzeczony nie mógł się z tym pogodzić i doprowadził do tragedii”
„Marzyłem o dziecku, ale moja żona nie chciała o tym słyszeć. Zasłaniała się karierą i figurą”

 
 
 
 
 

Redakcja poleca

REKLAMA