„Matka się mnie wyrzekła, bo nie ochrzciłam swojego synka. Jestem niewierząca, więc nie wiem, po co ten cyrk”

Chrzest święty dziecka fot. Adobe Stock
Moja matka z trudem wybaczyła mi to, że nie wzięłam ślubu kościelnego. Teraz naciska na chrzest, chociaż wie, że jestem temu przeciwna. Bardziej od mojego zdania interesuje ją zdanie sąsiadów.
/ 15.01.2021 11:59
Chrzest święty dziecka fot. Adobe Stock

Abonent czasowo niedostępny. Abonent czasowo niedostępny. Abonent… Rzuciłam słuchawką ze złością. W moich oczach pojawiły się łzy. Nawet nie wiem, ile razy w ciągu ostatnich tygodni próbowałam skontaktować się z mamą.

– Dalej nic? – spytał mój mąż. W milczeniu pokręciłam głową. Łukasz próbował mnie przytulić, ale odepchnęłam go ze złością. Westchnął ciężko. – Przecież w końcu musi jej przejść. – Nie znasz mojej mamy – burknęłam. – Ona może się tak gniewać latami. – Ale to bez sensu! Przecież ma tylko ciebie. Zresztą, nic jej nie zrobiłaś. – Ona twierdzi inaczej.

Odkąd sięgam pamięcią, mama co chwilę biegała do kościoła i próbowała we mnie zaszczepić wiarę. Jako dziecko robiłam, co mi kazała, ale jako nastolatka stwierdziłam, że nie czuję wewnętrznej potrzeby uczęszczania na religię czy uczestniczenia we mszy świętej.

Tego, że nie przystąpiłam do bierzmowania do dziś mi nie wybaczyła

Zrezygnowałam z bierzmowania, co moja mama przypłaciła niemal zawałem serca. Byłam jej jedynym dzieckiem, a ona bardzo przejmowała się tym, co powiedzą ludzie. – Przecież ja się ze wstydu przed księdzem proboszczem spalę! – biadoliła. Mnie jednak zupełnie to nie interesowało. 

W miarę upływu czasu zrezygnowałam ze wszystkiego, co jest związane z wiarą. Przecież miałam do tego prawo, prawda? Wiara podobno jest darem, a nie obowiązkiem. Z tego powodu w domu wybuchały kłótnie.

Dzieciństwo i okres dorastania wspominam dobrze, bo rodzice mnie bardzo kochali, tylko… No właśnie. Rysą na idealnym obrazku było zmuszanie mnie, abym chodziła do kościoła i brała udział w lekcjach religii.

Im bardziej mama mnie do tego nakłaniała, tym bardziej ja nie miałam na to ochoty. Mama z trudem przełknęła to, że wzięłam z Łukaszem tylko ślub cywilny.

Wspólnie z narzeczonym ustaliliśmy, że weźmiemy tylko ślub cywilny

Kiedy jej namowy na uroczystość kościelną nie przynosiły skutku, musiała się z tym pogodzić. – Ech, kochanie, może kiedyś się nawrócisz i zaczniesz żyć w zgodzie z wolą boską – powiedziała mi w końcu.

Kiedy zaszłam w ciążę, w moją mamę wstąpiły nowe siły. Była pełna energii i wigoru. Miałam wrażenie, że odmłodniała co najmniej o kilkanaście lat.

Na myśl o wnuku bardzo się emocjonowała. Opowiadała wszystkim sąsiadkom, że niedługo zostanie babcią, i planowała wspólne spacerki z wnukiem. Mama Łukasza zmarła, jeszcze zanim go poznałam, dlatego cieszyłam się, że dziecko będzie miało chociaż jedną babcię.

Kiedy urodziłam dziecko, nasze relacje poprawiły się

Idylla trwała w najlepsze. Krzyś przyszedł na świat, a moi rodzice dosłownie oszaleli na jego punkcie. Zasypywali go prezentami, chociaż Krzysia na początku nie interesowało nic poza jedzeniem i spaniem.

Przyznam, że temat chrztu ani razu nie pojawił się w mojej głowie. Dlatego kiedy mama zapytała o to, kiedy zamierzamy ochrzcić Krzysia, przez dłuższą chwilę nie rozumiałam, o co jej chodzi.

– Ochrzcić? Ale po co? – zaśmiałam się. – Jak to po co? Przecież… przecież to normalne, że małe dziecko trzeba ochrzcić! – teraz z kolei mama nie rozumiała. – Tylko jeśli zamierza się je wychowywać w wierze. A my z Łukaszem… nie jesteśmy wierzący – powiedziałam zgodnie z prawdą.

– Mnie to nie interesuje! – uniosła się mama. – Dziecko ma być ochrzczone! Wszystkie dzieci są chrzczone, a ty chcesz, żeby mój wnuk był odmieńcem! Nie możesz mu tego zrobić, nie pozwolę ci na to!

Niestety - tematem numer jeden stał się chrzest Krzysia

Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Ten temat chyba zawsze będzie nas dzielił. – Mamo, ale my byśmy się źle czuli. Zrozum, proszę… To nie byłoby w porządku przede wszystkim wobec Krzysia.

Nie mogę, trzymając go na rękach, przysięgać, że będę go wychowywać w wierze, skoro wiem, że nie będę tego robić. Nie chcę kłamać. – Ale jak to tak, dziecko nie będzie mieć chrzestnych? Do komunii nie pójdzie? – nie ustępowała mama. – Tak nie wolno! – Wolno – odpowiedziałam twardo.

Uznałam temat za zakończony. Naprawdę nie spodziewałam się, że od tej rozmowy, z pozoru niewinnej, zacznie się tak poważny konflikt w mojej rodzinie. Bo mama obraziła się na śmierć.

W końcu mama zerwała ze mną kontakt

Nie odzywa się do nas, nie odbiera telefonów. Tata przyjeżdża do nas sam, próbuje tłumaczyć mamę, ale widzę, że też czuje się nieswojo.

– Wiesz, że wiara jest dla matki najważniejsza – powiedział mi kiedyś. – Szkoda, że jest ważniejsza od własnej córki i wnuka – odpowiedziałam gorzko.

Mam żal do mamy, ale nie ustaję w próbach nawiązania z nią kontaktu. Na razie bez skutku.

Boli mnie to, bo bardzo chciałabym z nią porozmawiać, wyjaśnić, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej. Przecież Krzyś jest moim dzieckiem i mam prawo decydować o jego życiu. Podobnie Łukasz.

A my uznaliśmy, że najlepiej dla naszego synka będzie, jeśli nie zostanie ochrzczony i sam, jako dorosły człowiek, świadomie podejmie decyzję, jaką wiarę i czy w ogóle chce wyznawać.

Rodzice próbowali narzucać mi wyznanie i jak to się skończyło? No właśnie… Nie wiem, co mam robić, ale na pewno nie odpuszczę. Nie pozwolę, by moja relacja z mamą zepsuła się z takiego powodu.

Nie obchodzi mnie, co powiedzą ludzie. Nie dbam o zdanie sąsiadów i znajomych mamy. Nie interesują mnie ich reakcje, kiedy dowiedzą się, że Krzyś nie zostanie ochrzczony. A mojej mamie chodzi chyba właśnie o to…

Niestety, takie jest jej podejście. A przecież Krzyś – jej ukochany wnuk – też cierpi, bo od wielu tygodni nie ma z babcią kontaktu.

Zobacz więcej prawdziwych historii:Odwołałam ślub, bo mój ukochany spodziewa się dziecka z inną kobietąW domu czuję się jak sprzątaczka. Chciałabym odejść, ale sama się nie utrzymamZdradzał mnie jeszcze przed ślubem, ale naiwnie liczyłam że się zmieni

Redakcja poleca

REKLAMA