Liczyłam na deszcz. Jednak kiedy obudziliśmy się z Edkiem, niebo było czyściutkie, bez jednej chmurki.
– No i co? – Spytał mąż, odsuwając zasłonkę. – Może byśmy na działkę pojechali?
Musiałam go rozczarować.
– Dzisiaj Rafał wpada z całą rodziną na obiad.
– No to lecę posprzątać gabinet, zanim te rozrabiaki znowu poprzewracają mi wszystkie rzeczy – westchnął z rezygnacją.
Zostawiła go
Ostatnio dziecko Renaty stłukło lustro, które dostałam w spadku po babci, więc poprosiłam męża o przeniesienie wszystkich delikatnych przedmiotów na wysokie półki. Nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażałam sobie, że mój Rafał – wykształcony mężczyzna – będzie spotykał się ze starszą kobietą i to na dodatek mającą już dwójkę dzieci.
W trakcie studiów mieszkał ze swoją pierwszą miłością ze szkoły średniej, którą traktowaliśmy jak własną córkę, ale niespodziewanie, kiedy już byłam przekonana, że musi to się zakończyć ślubem, Zuzanna zdecydowała się na wyjazd z kraju. Kompletnie się rozsypałam, a mój mąż tylko mruczał pod nosem:
– Daj spokój, niech sobie jedzie.
Syn przez długi czas nikogo nie miał. Co prawda docierały do mnie plotki o tym, że ktoś go widział z jakąś dziewczyną, ale nic z tego nie wynikło. Aż tu nagle dowiaduję się, że przyprowadzi kogoś na święta.
Naprawdę chciałam dać z siebie wszystko i być wzorową teściową, aby tylko Rafał był z nas dumny. W głowie miałam obraz dziewczyny podobnej do Zuzi – bo przecież mężczyźni mają swój ulubiony typ kobiety. Dlatego byłam przekonana, że Rafał przyprowadzi do domu taką właśnie jasną, delikatną dziewczynę, jaką była Zuza.
Nie polubiłam jej
Chyba właśnie dlatego z miejsca miałam wątpliwości co do Renaty. Bo jak inaczej zareagować, kiedy zamiast wymarzonej synowej pojawia się krzykliwa, dobrze zbudowana brunetka?
Siedziała przy wigilijnym stole, głośno wspominając pierwsze spotkanie z moim Rafałkiem i jego wpadkę towarzyską, a ja nie mogłam uwierzyć, że mój syn naprawdę się w niej zakochał. Kiedy później zrzuciła z ramion chustkę i zobaczyłam wytatuowanego kiczowatego delfina, kompletnie odebrało mi mowę.
A to był dopiero początek niespodzianek – wtedy jeszcze nie wiedziałam o dwójce dzieci, których z nami nie było tylko dlatego, że akurat ich ojciec przypomniał sobie o swoich rodzicielskich obowiązkach!
– Należy się tylko modlić, żeby to nie było nic na serio – powiedziałam Edkowi, kiedy zostaliśmy już sami.
– Ta dziewczyna jest przynajmniej naturalna, nie to, co tamta sztywna Zuzka.
– A nie przeszkadza ci fakt, że staniesz się dziadkiem obcych dzieciaków?
– Wszyscy moi kumple już dawno mają wnuki – stwierdził. – A poza tym lepiej dogaduje się ze starszymi dziećmi, bo można z nimi normalnie porozmawiać. Nie przejmuj się tak, Jadziu – uspokajał mnie. – Zobaczysz, że wszystko dobrze się skończy…
Wprowadzali chaos
– Nieważne ile ma lat, zawsze będę się o niego martwić – odpowiadam.
– Jestem przecież twoim mężem i chciałbym, żebyś mi też poświęcała trochę czasu.
Rozumiem doskonale, że pojawienie się Rafałka sprawiło, iż Edek przestał być w centrum uwagi – taka już kolej rzeczy.
Nieważne jak bardzo się staram i planuję, zawsze jestem zaskoczona, gdy Renata zjawia się u nas ze swoją gromadką. Jak burza wpadają do mieszkania. Niedługo potem słychać, jak Marlena płacze, a w tym samym momencie dobiega mnie głos Rafała, który upomina małego Wiktora.
– Mogę mamie w czymś pomóc? – Spytała Renata, zaglądając do kuchni.
– Dziękuje, właśnie kończę – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem, bo słowo „mama” w jej ustach zawsze wyprowadzało mnie z równowagi. – Lepiej przypilnuj dzieci.
– Przecież Rafał się nimi zajmuje – odparła lekceważąco. – O kurczę, zrobiłaś rosół! – zerknęła do garnka. – I jeszcze makaron! Podziwiam, że ci się chce tak męczyć. A, właśnie! Po drodze kupiliśmy pączki na deser.
– Następnym razem kup lepiej jakieś owoce – zasugerowałam, ale tylko prychnęła i powiedziała, że jej dzieci nie lubią takich rzeczy.
Wszędzie włazili
Trudno się dziwić, że nie przepadają za owocami, kiedy nikt nie poświęca czasu na wytłumaczenie im, jakie są wartościowe i smaczne. Marlena już jest zaokrąglona, a Wiktor jest nadpobudliwy – ograniczenie słodyczy na pewno by im nie zaszkodziło.
– Babciu, zjem pączka, dobrze? – Marlena natychmiast wywęszyła słodycze. – Burczy mi w brzuchu.
– Weź sztućce i rozłóż na stole – wręczyłam jej tacę. – Wiesz, jak to zrobić?
– To znaczy, że potem będzie pączek? – próbowała ze mną negocjować.
– Najpierw zjemy obiad – odpowiedziałam.
Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że dzieci zwracają się do mnie „babciu”. Pewnie byłoby inaczej, gdybym znała je od niemowlaka. Według Edka to dlatego, że nadal czuję się młodo. Może coś w tym jest.
Rafał zgłosił się do pomocy przy przenoszeniu potraw, podczas gdy sama Renata siedziała wygodnie z gazetą w ręku jak prawdziwa dama. Na szczęście dzisiaj wszystko poszło gładko. Żaden obrus nie został poplamiony, nikt nie marudził przy jedzeniu rosołu z makaronem.
– Te dzieci tak szybko dorastają – westchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nie będę musiała spędzić wieczoru na czyszczeniu plam i szorowaniu podłogi. Stojąc w kuchni z Renatą, ładowałyśmy naczynia do zmywarki.
– To dobrze, przynajmniej będą mogli pomagać przy maleństwie – odpowiedziała z uśmiechem.
Myślałam, że to żart
Minęła dłuższa chwila, zanim zrozumiałam, co powiedziała. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
– Chyba sobie żartujesz? – Rzuciłam. – Przecież widzę, jak się męczysz z dwójką maluchów!
– A mama się nie cieszy, że będzie prawdziwą babcią? – Odparła.
– No pomyśl, Wiktor dopiero skończył pięć lat, a Marlenka ma trzy i pół… – powiedziałam zamyślona.
– O czym tak plotkujecie? – Rafał wsadził głowę do kuchni.
– Właśnie powiedziałam twojej mamie, że spodziewamy się dziecka – odpowiedziała. – Według niej nie dam rady z trójką dzieci i przepowiada mi, że skończę jako gospodyni domowa.
Mój syn wpatrywał się we mnie takim wzrokiem, jakbym była kryminalistką. Co miałam zrobić? Tylko wzruszyłam ramionami. Przecież zupełnie inaczej planowałam przyszłość mojego jedynego dziecka. Widziałam go jako człowieka sukcesu, kogoś docenianego przez innych. I właściwie wszystko było na dobrej drodze, gdyby tylko związał się z kimś ambitnym, a nie z osobą, której celem jest rodzenie dzieci i tkwienie w czterech ścianach.
– To przez zaskoczenie, mama jest po prostu w szoku – wtrącił się szybko Edek, starając się załagodzić sytuację. – Spadło to na nią tak nagle!
No pewnie. Kiedy już do mnie dotrze, jakie to szczęście nas spotkało, to albo oszaleję z radości, albo ze zgryzoty.
Jadwiga, 63 lata
Czytaj także:
„Syn myśli, że młodszy kochanek jest ze mną tylko dla pieniędzy. Gdyby znał prawdę, ze wstydu zapadłby się pod ziemię”
„Ledwo ziemia przykryła trumnę niedoszłej teściowej, a narzeczona rzuciła się na spadek. Nie znałem jej od tej strony”
„Mąż dotykał mnie tymi samymi dłońmi, co tabun innych kobiet. Nie przeszkadzało mi to, dopóki miałam jego kartę”