Buszowałam po Allegro w poszukiwaniu jakiegoś fajnego szamponu. Czasami można tam dostać markowe kosmetyki w bardzo korzystnych cenach. Tego dnia jednak nie było nic ciekawego. Zanim się wylogowałam, postanowiłam jeszcze zerknąć na dziecięce ciuszki.
To taka moja cicha namiętność: niemowlęce ubranka. I nie przeszkadza mi to, że nie planujemy z mężem dzieci w najbliższym czasie, bo chcemy najpierw skończyć studia. Chcemy też trochę się urządzić. Jednak ja nie mogę się oprzeć, aby od czasu do czasu nie kupić jakiegoś miniaturowego cudeńka! Kiedyś się w końcu przydadzą. I wtedy przynajmniej nie będę musiała nagle wydawać fortuny na zgromadzenie całej wyprawki – tłumaczę sobie.
– Inne kobiety kolekcjonują buty, a ty śpioszki! – mawia ze śmiechem mój mąż.
Zaproponowałam, że jej pożyczę
Ostatnio jednak ta gromadzona w szafie kolekcja znalazła praktyczne zastosowanie. Kiedy zaszła w ciążę moja bliska koleżanka, strasznie zazdrościłam jej brzuszka. Ale na widok nowo narodzonego maluszka spontanicznie zaproponowałam Julce, aby sobie pożyczyła moje dziecięce ciuszki. Tym bardziej że na razie nie powodziło się jej najlepiej.
Byłam zadowolona, bo maleńka Adelka wyglądała prześlicznie w tych śpioszkach i kaftanikach! A przez to, że miała na sobie tak dobrze mi znane ubranka, czułam się, jakby odrobinę była moja…
Ostatnio gdy widziałam się z Julią, Adelka miała na sobie cudny kremowy komplecik z kołnierzykiem w różową kratkę i naszytym z przodu misiem. O, taki jak ten, który ktoś wystawił właśnie na Allegro! Przyjrzałam się uważniej kompletowi. Pod spodem były zdjęcia innych ciuszków. Wszystkie wyglądały dziwnie znajomo. Odruchowo rzuciłam okiem na login sprzedającego. JuliAnna to była przecież moja przyjaciółka!
Nie mogło być mowy o pomyłce – zawsze się tak podpisywała, miała także identycznego mejla! Na wszelki wypadek weszłam jednak na stronę aukcji i już nie miałam żadnych wątpliwości. Julia sprzedawała na Allegro dziecięce ubranka… Prowadziła jednocześnie kilka aukcji i na większości z nich sprzedawała dokładnie te, które jej pożyczyłam dla Adelki. Pożyczyłam, nie – dałam!
– Co mam teraz zrobić? – pożaliłam się natychmiast mężowi.
– Jak to co? Zadzwonić do niej i poprosić grzecznie, żeby przerwała aukcję i oddała ci twoją własność – stwierdził rzeczowo.
– Jakoś mi głupio. To przecież przyjaciółka… – szepnęłam.
Nie mieściło mi się w głowie, że Julia mogła mi zrobić coś takiego! I jeszcze zachwalała na swojej stronie, że ubranka są dobrej firmy i prawie nienoszone!
– To jak, dzwonisz do niej? – ponaglił mnie Sławek.
– Tak – podjęłam decyzję. – Nie dam się robić w konia!
W głębi serca miałam nadzieję, że Julia po prostu się pomyliła. Wystawiła moje ubranka na aukcję z rozpędu, myląc je ze swoimi. Naprawdę byłabym w stanie zrozumieć takie tłumaczenie i natychmiast jej wybaczyć. W końcu znałyśmy się już tyle lat. Tych kilka śpioszków, nawet najpiękniejszych, nie mogło zburzyć naszej przyjaźni. Jakież więc było moje osłupienie, gdy Julia najpierw zaprzeczyła, jakoby brała ode mnie jakiekolwiek rzeczy!
Nacięłam się okrutnie. Koniec z przyjaźnią
– Te śpiochy, o których mówisz, dostałam od ciotki z Francji! Moja siostra to potwierdzi, bo otwierała ze mną paczkę, w której przyszły! – usłyszałam.
– Ależ… Julia! Przecież na pewno je dostałaś ode mnie! Zresztą, sprawdź sama, one mają angielską metkę, a nie francuską!
– Ojej, wielkie mi mecyje, jakieś szmatki! Jak chcesz, to ci je mogę zaraz oddać! Co jeszcze niby mi dawałaś dla mojej Adelki? Mała dostała tyle rzeczy, że nie jestem ich w stanie spamiętać!
Ubodło mnie to „niby” i stwierdzenie, że mała opływa w ciuszki. W końcu dobrze pamiętałam, jak bardzo się Julia cieszyła, kiedy jej pożyczałam rzeczy dla córki. Ze ściśniętym gardłem wymieniłam więc ubranka, które dwa miesiące wcześnie przywiozłam dla Adelki. Julia każde zdanie akcentowała lekceważącym prychnięciem.
– Zaraz ci wszystko spakuję. Przyjedziesz po nie czy wysłać kurierem? – zapytała na koniec.
– Sławek może po nie wpaść jutro po pracy – wydukałam w odpowiedzi zraniona do głębi.
– Prawie we mnie rzuciła tą torbą – stwierdził zbulwersowany Sławek następnego dnia. – Chyba nie masz już przyjaciółki.
– Też tak sądzę – westchnęłam, rozpakowując torbę.
Nie dość, że oddała mi niewyprane ubranka, to jeszcze większość z nich wcale nie była moja!
– Zdążysz uzbierać nową wyprawkę – pocieszył mnie Sławek.
Było mi bardzo przykro. Chciałam Julii zrobić przyjemność i przysługę, powierzając jej to, co miałam najlepszego, a ona okazała mi lekceważenie. I jeszcze chciała na mnie zarobić.
Czytaj także:
„Chciałam ukarać męża za zdradę, ale zemsta miała gorzki smak. Syn miał uwieść jego kochankę, a nie robić jej dziecko”
„Narzeczony rzucił mnie po 6 latach dla kochanki. Zemściłam się, przyłapałam jego ukochaną na zdradzie”
„Mąż zbierał na nowe auto, więc zaczął wydzielać mi pieniądze na dom. Sęk w tym, że nie miał pojęcia, ile co kosztuje”