„Poznaliśmy się na pielgrzymce do Częstochowy i pokochaliśmy na zabój, chociaż myślałam że to będzie tylko romans”

kobieta, która spotyka się z dużo młodszym facetem fot. Adobe Stock, Drazen
„Niedługo weźmiemy ślub. Ja, rycząca czterdziecha i 10 lat młodszy młokos. Będzie prawdziwy skandal, nawet moje przyjaciółki obgadują mnie za plecami”.
/ 04.01.2022 06:54
kobieta, która spotyka się z dużo młodszym facetem fot. Adobe Stock, Drazen

Rozstanie z ukochanym przerwało pasmo moich krzywd i upokorzeń. Od tamtej pory żyłam samotnie. Koleżanki z czasem zaczęły mnie namawiać na nowy związek, jednak nie chciałam o tym słyszeć. Moje kontakty z mężczyznami nigdy nie przekraczały granicy koleżeństwa. Ale prawie półtora roku temu na mojej drodze pojawił się Mateusz…

Poznaliśmy się na pielgrzymce

Szliśmy w wielkim upale, więc już drugiego dnia poczułam się źle. Bolały mnie nogi, plecak ciążył mi niemiłosiernie. Podszedł do mnie i zaproponował, że go poniesie. Potem starał się być blisko mnie. Zabawiał mnie rozmową, przynosił wodę, kanapki. Od razu wiedziałam, że jest dużo młodszy ode mnie, ale w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Pomyślałam, że chłopak jest po prostu miły i chce pomóc zmęczonej kobiecie.

Byłam pewna, że jak już dotrzemy do Częstochowy, to nasza znajomość się skończy. Ale on nie chciał o tym słyszeć. Tak naciskał, tak prosił, że dałam mu numer telefonu. Po powrocie wydzwaniał do mnie codziennie. Zapraszał do kina, do kawiarni, na spacer. Początkowo odmawiałam. W głowie mi się nie mieściło, że przystojny trzydziestolatek może zabiegać o względy kobiety po przejściach, na dodatek o dziesięć lat starszej. Ale on nie poddawał się.

W końcu więc zgodziłam się na spotkanie

Wtedy jeszcze nie sądziłam, że połączy nas głębsze uczucie. Pomyślałam, że miło spędzimy czas i każde z nas pójdzie w swoją stronę. Cóż, na jednej randce się nie skończyło. Była druga, trzecia, czwarta… Na piątej wylądowaliśmy u mnie, w łóżku. Prawdę mówiąc, nie wiem nawet, jak to się stało. Żegnaliśmy się przed wejściem do mojego bloku, a kilka minut później kochaliśmy się jak szaleni. To był najwspanialszy seks w moim życiu. Po wszystkim czułam się szczęśliwa i spełniona, ale też trochę zawstydzona. Mateusz od razu to zauważył.

– Jesteś najpiękniejszą i najwspanialszą kobietą pod słońcem – wyszeptał czule.
– Oj, tak tylko mówisz, żeby mi sprawić przyjemność – zaczerwieniłam się.
– Nic podobnego. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. I nie wypuszczę cię ze swojego życia – przytulił mnie.

Długo nie chciałam uwierzyć w szczerość uczuć Mateusza. Wmawiałam sobie, że to tylko chwilowe zauroczenie, że zaraz mu się znudzę i wtedy odejdzie. Ale mijały kolejne tygodnie, a on ciągle przy mnie trwał. Był opiekuńczy, czuły, dobry. Przynosił mi kwiaty, prezenty, prawił komplementy. W pewnym momencie zorientowałam się, że jestem w nim zakochana po uszy.

Zaczęliśmy spędzać razem każdą wolną chwilę

Wcześniej często umawiałam się z przyjaciółkami. Głównie z Ewką, Iwoną, Baśką i Moniką. Spotykałyśmy się na plotkach, chodziłyśmy na zakupy, do kina. Teraz jednak odmawiałam. Wolałam pobiec do Mateusza. Nie chciałam jednak, by któraś z nich dowiedziała się o naszej znajomości. Po rozwodzie oświadczyłam przecież głośno i wyraźnie, że żadne nowe związki mnie nie interesują. A tu nagle kochanek… I to dziesięć lat młodszy.

Mężczyznom takie znajomości uchodzą na sucho. Ale kobietom już raczej nie. Bałam się, że usłyszę, że sfiksowałam i sama nie wiem, co robię. Kiedy więc proponowały spotkanie wykręcałam się jak mogłam. Tłumaczyłam że boli mnie głowa, jestem zmęczona, mam coś do załatwienia. Wydawało mi się, że brzmi to wiarygodnie, ale Ewka nie dała się zwieść. Gdy któregoś dnia znowu wykręcałam się ze spotkania jakimiś ważnymi sprawami, wzięła mnie w obroty.

– Wiesz co, mam już dość twoich kłamstw! – napadła na mnie.
– Jakich kłamstw? Nie rozumiem, o co ci chodzi! – wzruszyłam ramionami.
– Doprawdy? Monice, Baśce i Iwonie możesz mydlić oczy, ale mnie oszczędź tych bzdur. Za dobrze cię znam. Na pierwszy rzut oka widzę, że kogoś masz. Odżyłaś, dbasz o siebie. No i ten błysk w oku. Przyznaj się natychmiast, co to za jeden. Znam go?
– Zwariowałaś? Nikogo nie mam. Mój były skutecznie wyleczył mnie z romansów – mruknęłam.
– Akurat… No nie daj się prosić… Bo za chwilę umrę z ciekawości i będziesz mnie miała na sumieniu… Naprawdę tego chcesz? – złożyła ręce.

Tak nalegała, tak mnie męczyła, że w końcu opowiedziałam jej o Mateuszu. Słuchała z rozdziawionymi ustami.

– Ale numer! Znalazłaś sobie małolata! Spodziewałam się, że w końcu pękniesz i znajdziesz sobie jakiegoś faceta. Ale że małolata? Przez myśl by mi to nawet nie przeszło – pokręciła głową gdy skończyłam.
– Też jestem zaskoczona. Do tego stopnia, że chwilami się zastanawiam, czy to nie sen.
– To się nie zastanawiaj, tylko korzystaj! Taki kochanek to skarb. Od razu lat ubywa.
– Czyli nie widzisz w tym związku nic, że tak powiem, niestosownego?
– Pewnie że nie! Faceci mogą się spotykać z rówieśnicami swoich córek, to my też. Mamy przecież równouprawnienie – uśmiechnęła się z aprobatą.

Po rozmowie z Ewką bardzo mi ulżyło

Prawdę mówiąc, miałam już dość ukrywania związku z Mateuszem w tajemnicy. Cieszyłam się też, że przyjaciółki zaakceptowały młodszego mężczyznę przy moim boku. Bo jak się zapewne domyślacie tuż po spotkaniu ze mną Ewka natychmiast opowiedziała o wszystkim dalszym i bliższym znajomym.

Przez następne dni odebrałam mnóstwo telefonów. Dziewczyny pytały, jakim cudem udało mi się upolować tak fajnego faceta, gratulowały zdobyczy. A Monika nawet szczerze przyznała, że mi zazdrości. Bo jej mąż zachowuje się jak zramolały starzec, a ja korzystam z życia jak nastolatka. Wkrótce miałam się jednak przekonać, że ich tolerancja i zachwyt mają swoje granice.

Wszystko zaczęło się kilka dni temu. Mateusz przyjechał do mnie po pracy. Mieliśmy obejrzeć razem film. W pewnym momencie wyłączył telewizor.

– Co byś zrobiła, gdybym ci się oświadczył? – zapytał.
– Nie mam pojęcia. Jak to zrobisz, to będę myśleć – roześmiałam się.

Zerwał się z kanapy i wyciągnął z torby pierścionek.

– Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę swoich dni. Wyjdziesz za mnie? – klęknął.
– Słucham? Ale jak to? Przecież jestem od ciebie starsza. I w ogóle… – wykrztusiłam.
– I co z tego? Różnica wieku nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że się kochamy. No chyba, że ty mnie nie kochasz…
– Kocham i to bardzo.
– A więc? – wpatrywał się we mnie z nadzieją.

Zastanawiałam się przez chwilę

– Zgadzam się! – zakrzyknęłam.

Czułam, że to szaleństwo, ale byłam pewna, że chcę je popełnić. Następnego poranka zadzwoniłam do Ewy i opowiedziałam jej o zaręczynach. Spodziewałam się, że wpadnie w zachwyt, zacznie mi gratulować. Tymczasem po drugiej stronie słuchawki zapanowała kompletna cisza.

– Jesteś tam? – zdenerwowałam się.
– Jestem, jestem – odezwała się w końcu.
– To dlaczego nic nie mówisz?
– Bo się zastanawiam.
– Nad czym?
– Czy mówisz poważnie czy żartujesz?
– Jak najbardziej poważnie. Mateusz poprosił mnie o rękę, a ja odparłam: tak.
– W takim razie zwariowałaś!
– Słucham?
– No tak. Kompletnie ci odbiło. Przecież on jest od ciebie o dziesięć lat młodszy!
– I co z tego? Sama mówiłaś, że w takim związku nie ma nic niestosownego, że mamy równouprawnienie.
– Owszem, mówiłam. Ale miałam na myśli romans, a nie małżeństwo. Rycząca czterdziecha z plusem na ślubnym kobiercu z młokosem. Ludzie śmiechem cię zabiją i na języki wezmą.
– Ale ja kocham Mateusza – jęknęłam.
– A kochaj go sobie, kochaj. Dobrze ci to robi. Spotykajcie się, baraszkujcie w łóżku. Ale o ślubie zapomnij. Bo nie dość, że się ośmieszysz, to będziesz miała złamane serce. Bo jak ci jeszcze przybędzie zmarszczek – a przybędzie – to twój ukochany zamieni cię na znacznie młodszy model.
– A skąd niby ta pewność?
– Bo znam życie i wiem, że takie historie kończą się dobrze tylko w bajkach i kiepskich romansach. Radzę ci więc, oddaj mu ten pierścionek. Póki jeszcze nikt o niczym nie wie.
– Nie oddam! A wiesz dlaczego? Bo od każdej reguły są wyjątki. Będziemy z Mateuszem żyli długo i szczęśliwie – krzyknęłam i się rozłączyłam.

Nie miałam ochoty wysłuchiwać dłużej tych bzdur. Od tamtej pory nie mam chwili spokoju. Przyjaciółki i znajomi znowu bombardują mnie telefonami, bo Ewka i tym razem nie zachowała dyskrecji. Radzą mi, żebym jeszcze się zastanowiła, przemyślała swój krok. Bo nie chcą, żebym wystawiała się na pośmiewisko, była nieszczęśliwa. Dziękuję im za troskę i odkładam słuchawkę. Wierzę, że nasza historia skończy się happy endem.

Czytaj także:
Namolnej sąsiadce przeszkadzało nawet, że używam dużo czosnku
Miałam być włoską księżniczką, a zostałam workiem treningowym
Siostra ukochanego zginęła w wypadku, więc zaopiekowałam się jej córką

Redakcja poleca

REKLAMA