„Mój narzeczony był jak marzenie, lecz miał jedną wadę, przez która rodzice pozbawili mnie spadku”

para fot. iStock by Getty Images, Silke Woweries
„Nigdy bym nie przypuszczała, że w pracy spotkam mężczyznę swojego życia. Adam był jednym z klientów naszej firmy, który od wielu lat zlecał nam obsługę swojego przedsiębiorstwa. I pewnie nigdy bym go nie spotkała, gdyby nie zupełny przypadek”.
/ 07.07.2024 20:30
para fot. iStock by Getty Images, Silke Woweries

Mówią, że miłość nie wybiera. I chociaż ja przez wiele lat uważałam to stwierdzenie za banał, to szybko przekonałam się, że jest w nim sporo prawdy. Kiedy na swojej drodze spotkałam faceta swoich marzeń, zupełnie nie liczyło się to, że mógłby być moim ojcem. Zakochałam się w nim bez pamięci. Niestety moi rodzice nie byli w stanie go zaakceptować.

Moje związki to pasmo porażek

Jako bardzo młoda dziewczyna marzyłam o spotkaniu księcia z bajki i założeniu z nim rodziny.

– Będę mieć kochającego męża, dwójkę dzieci, przytulny domek za miastem i psa – zwierzałam się ze swoich marzeń przyjaciółce.

W tamtym czasie dopiero zaczynałyśmy swoje dorosłe życie i żadna z nas nie brała pod uwagę tego, że marzenia i plany nie zawsze się spełniają. Moje zostały bardzo szybko zweryfikowane przez życie. Jeszcze na studiach byłam w kilku związkach, ale każdy z nich okazał się niewypałem. Dla wszystkich moich ówczesnych chłopaków najważniejsza była zabawa.

– Mam jeszcze czas na podejmowanie poważnych decyzji – mówił każdy z nich, gdy sugerowałam im, że być może warto nasz studencki związek zamienić na coś więcej. A gdy zaczynałam naciskać coraz bardziej, to kończyli naszą znajomość i zmieniali swój obiekt westchnień. Zawsze kończyło się tak samo – zostawałam sama ze swoimi niespełnionymi marzeniami.

Faceci w moim wieku to dzieci

Z czasem doszłam do wniosku, że wszyscy faceci w moim wieku są dziecinni i niepoważni. Dlatego zaczęłam swoje uczucia kierować w kierunku mężczyzn, którzy studia mieli już za sobą i dawno temu rozpoczęli dorosłe życie. Ale tutaj też nie osiągnęłam sukcesu. Szybko przekonałam się, że na mojej drodze pojawiają się faceci o charakterach narcyza, zdrajcy i maminsynki.

– Dlaczego ja przyciągam tylko takich popaprańców? – żaliłam się przyjaciółce. Ona miała zdecydowanie więcej szczęścia ode mnie. Kilka lat wcześniej poznała swojego wymarzonego faceta i teraz szykowała się z nim do ślubu.

– Kiedyś i ty spotkasz swoje szczęście – pocieszała mnie. Ale ja czułam, że mówi to trochę na odczepnego. W końcu jej trudno było zrozumieć moje dylematy, bo ona miała zupełnie inne doświadczenia w tej materii.

Zjawił się mężczyzna z moich snów

Po ostatnim niepowodzeniu postanowiłam skończyć z facetami – a przynajmniej na jakiś czas. Skupiłam się na nauce i pisaniu pracy magisterskiej, a dodatkowo znalazłam sobie pracę.

– Skoro nie mam szczęścia w miłości, to skupię się na karierze zawodowej – mówiłam.

I dokładnie tak się stało. Skończyłam studia z jednym z najwyższych wyników na roku i rozpoczęłam pracę w międzynarodowej korporacji. I chociaż sporo osób mówiło, że odbije się to na moim życiu prywatnym, to mi to nie przeszkadzało. „I tak nie mam tego życia prywatnego” – myślałam rozgoryczona.

A tak przynajmniej miałam niezłe zarobki i otwartą drogę do kariery.

Nigdy bym nie przypuszczała, że właśnie w pracy spotkam mężczyznę swojego życia. Adam był jednym z klientów naszej firmy, który od wielu lat zlecał nam obsługę swojego przedsiębiorstwa. I pewnie nigdy bym go nie spotkała, gdyby nie zupełny przypadek.

Połączył nas los

– Pani Marzeno, czy mogę mieć do pani prośbę? – zapytał mnie któregoś dnia mój bezpośredni przełożony. Okazało się, że sekretarka tego dnia wyszła wcześniej z pracy, a on akurat miał gościa.

– Wiem, że to nie należy do pani obowiązków, ale czy mogłaby pani przynieść nam kawę?

Faktycznie, to nie należało do moich obowiązków. Ale nie miałam żadnego problemu, aby spełnić prośbę szefa. W końcu od podania kawy nie odpadną mi ręce.

Kiedy weszłam do gabinetu szefa, mój wzrok od razu padł na mężczyznę siedzącego na kanapie. Tak szczerze powiedziawszy, to na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym szczególnym – szpakowaty jegomość w szarym garniturze. Ale kiedy spojrzałam mu w oczy, to moje serce od razu zabiło mocniej.

Wpatrujący się we mnie mężczyzna miał najbardziej niebieskie oczy, jakie widziałam w życiu. A zmarszczki wokół nich wskazywały na to, że na jego twarzy często gościł uśmiech. 

– Jestem Adam – powiedział się i wstał z kanapy, aby się ze mną przywitać.

– Marzena – odpowiedziałam po dłuższej chwili. Nie mogłam oderwać oczu od twarzy mężczyzny, mimo że czułam, iż na mojej twarzy wykwita rumieniec.

– Miło mi – powiedział przytrzymując moją rękę dłużej niż to było konieczne. W tym samym momencie do gabinetu wszedł mój szef, a ja skorzystałam z okazji i szybko się pożegnałam. „Co to było?” – pomyślałam zaskoczona swoją reakcją. A potem szybko spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do domu.

Zaczęliśmy gorący romans

Spotkałam Adama kilka dni później. Właśnie wyszłam z pracy i spieszyłam się na autobus. Byłam tak zaaferowana tym, że nie zdążę, że zupełnie nie zauważyłam, że wbiegam na przejście na czerwonym świetle. Po chwili usłyszałam pisk hamulców.

– Życie pani niemiłe? – usłyszałam zdenerwowany głos kierowcy. Spojrzałam w tamtą stronę i ze zdziwieniem odkryłam, że za kierownicą siedzi Adam. W tym samym momencie on też mnie rozpoznał.

– Proszę wsiadać, podrzucę panią – powiedział. A ja skorzystałam z zaproszenia. Tak naprawdę to trochę nie miałam wyjścia, bo zablokowaliśmy całą ulicę.

– Dziękuję – powiedziałam. Na więcej nie miałam czasu, bo Adam kazał mi zapiąć pasy i ruszył z piskiem opon.

Jeszcze podczas podróży zapytał mnie, czy dam się zaprosić na kawę. Zgodziłam się bez wahania. Coś przyciągało mnie do tego człowieka. I to na tyle, że od razu z kawiarni trafiliśmy do mojej sypialni. A przecież nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło.

Bardzo się zbliżyliśmy

Przez kolejne tygodnie bardzo się do siebie zbliżyliśmy. I nie chodziło tylko o seks, ale o coś zdecydowanie ważniejszego.

– Mam wrażenie, że znam cię od zawsze – powiedział pewnego razu Adam, gdy spędzaliśmy wieczór na oglądaniu starych sitcomów. Ja czułam dokładnie to samo. Pomimo dużej różnicy wieku byliśmy do siebie bardzo podobni. Ja to nazywałam porozumieniem dusz.

Po kilku tygodniach namiętnej i intensywnej znajomości postanowiliśmy, że Adam powinien poznać moich rodziców. 

– Przecież nie możesz mnie ciągle ukrywać – zażartował mój mężczyzna. I oczywiście ja się z nim zgadzałam. Miałam jednak pewne obawy. Moi rodzice byli dosyć konserwatywni i nie byłam pewna, czy zaakceptują mojego wybranka. Był przecież w wieku mojego ojca.

– Wcale cię nie ukrywam – roześmiałam się. Ale mój śmiech nie zabrzmiał  zbyt pewnie. Pomimo to postanowiłam zadzwonić do rodziców i poinformować ich, że niedługo przedstawię im swojego partnera.

– Będzie nam bardzo miło poznać twojego chłopaka – powiedziała mama. „Chłopaka” – zaśmiałam się w duchu.

Moi rodzice nie zaakceptowali Adama

Kiedy stanęliśmy na progu domu rodziców nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Spojrzałam na Adama, a on ciepło się uśmiechnął, próbując dodać mi otuchy.

Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyłam w nich uśmiechniętą mamę. Ale ten uśmiech szybko zniknął. Spojrzała najpierw na mnie, a potem na Adama. I wyraźnie nie wiedziała, jak ma się zachować i co ma powiedzieć.

– Pozwól że ci przedstawię mojego partnera – powiedziałam wskazując Adama. Mama uśmiechnęła się z przymusem i zaprosiła nas do środka.

Potem było już tylko gorzej. Do zszokowanej mamy dołączył tata, który także nie był zadowolony z mojego wyboru. I chociaż oboje starali się być kulturalni, to nie byli w stanie ukryć swojego niezadowolenia i rozczarowania. A ja robiłam dobrą minę do złej gry.

– To już naprawdę nikogo nie było w twoim wieku? – zapytała mnie mama następnego dnia. Z samego rana zadzwoniła do mnie, aby wyrazić swoje oburzenie tym, że znalazłam sobie faceta, który mógłby być moim ojcem.

– A jakie to ma znaczenia? – zapytałam buńczucznie. – Wiek Adama nie ma żadnego znaczenia. Ja go kocham.

– Ale on mógłby być twoim ojcem! – wykrzyknęła mama, dla której najwidoczniej to było największym problemem.

Wiedziałam, że nie będzie to łatwe

– Dla mnie nie ma to żądnego znaczenia – powtórzyłam jeszcze raz. Ale najwidoczniej dla moich rodziców miało, i to ogromne. Kilka dni później przyszli do mnie z niezapowiedzianą wizytą. Pierwszy zaczął tata.

– Mam nadzieję, że zmieniłaś zdanie – powiedział.

– W związku z czym? – zapytałam niewinnie.

Mama spojrzała na tatę, a potem wypaliła.

– Jeżeli nie rozstaniesz się z Adamem, to nie przepiszemy na ciebie mieszkania i firmy.

Spojrzałam na nich zaskoczona. Wszystkiego się mogłam po nich spodziewać, ale nie tego, że z powodu moich miłosnych wyborów zostanę przez nich wydziedziczona.

– Myślę, że czas najwyższy zakończyć tę rozmowę – powiedziałam spokojnie, chociaż w głębi duszy aż się we mnie gotowało. Rodzice podnieśli się z kanapy i spojrzeli na mnie z wyższością.

– Przemyśl to jeszcze – powiedział tata na pożegnanie.

Od tamtej pory nie rozmawiałam z rodzicami. Oczywiście nie rozstałam się z Adamem, bo nie zamierzam rezygnować ze związku, w którym jestem szczęśliwa. A decyzja moich rodziców? Nie obchodzi mnie to, czy dostanę po nich spadek czy też zostanę z niczym. Mam jednak nadzieję, że mama i tata zmienią zdanie i zaakceptują w końcu mojego partnera.

Marzena, 27 lat

Czytaj także:
„Chciałam ojca dla mojego syna, więc złapałam pierwszego faceta, który się nawinął. Wpadłam jak z deszczu pod rynnę”
„Poderwał mnie największy przystojniak na siłce. Myślałam, że to bramy raju, a znalazłam się w siódmym kręgu piekła”
„Mój facet wciągnął mnie w dziwną grę ze swoją eks. Nie zamierzałam grzać ławki rezerwowych i wkroczyłam do akcji”

Redakcja poleca

REKLAMA