„Powrót mojej żony do pracy był spełnieniem jej marzeń. Szkoda tylko, że był to też początek końca naszego małżeństwa”

mężczyzna dowiaduje się o zdradzie żony fot. Adobe Stock, dusanpetkovic1
„Niestety w piątek wieczorem Nina zaczęła się źle czuć. W nocy gorączkowała i nie chciała nic jeść. Zdecydowałem więc, że musimy wcześniej wrócić do domu. Nie poinformowałem o tym Marty, bo po prostu nie miałem do tego głowy. Teraz sam się zastanawiam, czy powinienem żałować, że tego nie zrobiłem”.
/ 09.06.2023 13:15
mężczyzna dowiaduje się o zdradzie żony fot. Adobe Stock, dusanpetkovic1

Mieliśmy wszystko, o czym marzy większość par. A jednak to nie wystarczyło mojej żonie do szczęścia. Czuję do niej wielki żal, ale mam nadzieję, że te wydarzenia wyjdą nam obydwojgu na dobre. Na razie tylko ona przeżywa uniesienia miłosne z nowym partnerem. A ja próbuję ponownie uwierzyć w siebie po zdradzie.

Poznałem moją żonę tuż przed swoimi 30 urodzinami. Właśnie zacząłem pracę w nowej firmie na stanowisku menadżerskim, a ona była kierowniczką działu HR. Od razu wpadła mi w oko, ale nie sądziłem, że mam u niej jakiekolwiek szanse. Mimo to przez kilka tygodnia wymyślałem mnóstwo najróżniejszych powodów, aby się z nią spotkać.

W celu omówienia spraw zawodowych oczywiście

Gdy po raz kolejny pojawiłem się w jej gabinecie, nie wytrzymała i zapytała, kiedy w końcu zaproszę ją na randkę. Byłem zdumiony, ale bardzo szczęśliwy. Randka się oczywiście udała i 3 lata później byliśmy już małżeństwem.

Po ślubie skoncentrowaliśmy się na naszej pracy, ale po kolejnych 2 latach zdecydowaliśmy, że czas na dziecko. Nina była najbardziej wyczekiwanym maleństwem na świecie i chcieliśmy dać jej wszystko, co najlepsze. Marta była w niej tak zakochana, że nie chciała wracać do pracy przynajmniej przez rok. Naturalnie wspierałem ją w tej decyzji i zapewniłem, że damy sobie radę finansowo.

Wiązało się to niestety z tym, że musiałem pracować więcej i ciężej. A to nie wpływało dobrze na moje samopoczucie i nasze życie rodzinne.

Marta często narzekała na to, że nie ma mnie w domu

Była szczęśliwa, mogąc spędzać czas z Niną, ale jednocześnie ciągłe zmęczenie dawało o sobie znać. Nic dziwnego, że po jakimś czasie nasza komunikacja ograniczała się głównie do kłótni o najmniejsze pierdoły. Ucieszyłem się więc, kiedy w końcu stwierdziła, że chyba czas wrócić do pracy.

— Mariusz, uwielbiam spędzać czas z naszą córką, ale aktualnie moim największym marzeniem jest powrót do pracy — wyznała.

— Wiesz, że chcę żebyś była szczęśliwa. Myślę, że powinnaś wrócić do pracy i to jak najszybciej — uśmiechnąłem się i mocno ją przytuliłem.

— Jesteś najlepszy. Ostatnio było nam ciężko, ale mam nadzieję, że wiesz, jak bardzo cię kocham — dodała.

— Wiem i ja też cię kocham wariacie.

Po dwóch miesiącach od naszej rozmowy Marta już pracowała na swoim starym stanowisku. Oczywiście trochę się stresowała tym, że zmienił się zarówno jej zespół, jak i szef. Na szczęście wszyscy byli dla niej bardzo mili i pomocni, więc szybko wkręciła się w swoje obowiązki i wracała do domu szczęśliwa. Teraz już wiem, że może nawet zbyt szczęśliwa.

Praca coraz bardziej pochłaniała Martę

Kiedy zwróciłem jej uwagę, że dość późno wraca do domu, bardzo się zezłościła. Mówiła, że musi nadgonić zaległości, bo chce pokazać po tak długiej nieobecności, że nadal jest świetnym specjalistą. Rozumiałem to, ale jednocześnie zauważyłem, że bardzo się od siebie oddaliliśmy. Wymyśliłem więc, że zrobię jej niespodziankę i zaplanuję wspólny wyjazd na weekend.

— Oszalałeś? Ja naprawdę nie mogę teraz brać wolnego. Mam strasznie dużo spraw na głowie, nie umiałabym się nawet zrelaksować — Marta nie była zachwycona moją niespodzianką.

— Marta, praktycznie codziennie harujesz do wieczora, a czasem nawet w nocy. Nina cię nie widuje i ja też czuję, że nie mamy dla siebie nawet chwili — przekonywałem.

— Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy to ty ślęczałeś w pracy do późno nie wiadomo z kim — naskoczyła na mnie.

— O czym ty mówisz? Przecież wiesz, że musiałem więcej pracować, żeby nas utrzymać — tłumaczyłem.

— Wiem, ale teraz ja chcę skorzystać z życia. Nie po to wyrwałam się z domu, żeby teraz z tego rezygnować — twierdziła Marta.

— Korzystać z życia? W pracy? Serio? — zupełnie jej nie rozumiałem.

— Nie zrozumiesz... czuję się w końcu spełniona, więc daj mi się tym nacieszyć! — kontynuowała moja żona.

— Dobra, odwołam rezerwację, może uda się innym razem — skapitulowałem.

— Wiesz co, może tego nie odwołuj? Po prostu pojedź sam z Niną. Trochę się oderwiecie od codzienności, a ja nadgonię na spokojnie robotę — zaproponowała.

— Jesteś pewna? — zapytałem zdumiony tą propozycją.

— Zdecydowanie!

Nie do końca podobał mi się ten plan

Stwierdziłem jednak, że może taka rozłąka dobrze nam zrobi. W czwartek po pracy spakowałem Ninę i pojechaliśmy na Mazury. Znalazłem super ośrodek agroturystyczny z wielkim placem zabaw i basenem, więc moja kochana córeczka była w siódmym niebie.

Niestety w piątek wieczorem Nina zaczęła się źle czuć. W nocy gorączkowała i nie chciała nic jeść. Zdecydowałem więc, że musimy wcześniej wrócić do domu. Nie poinformowałem o tym Marty, bo po prostu nie miałem do tego głowy. Teraz sam się zastanawiam, czy powinienem żałować, że tego nie zrobiłem.

Dotarłem do domu wczesnym popołudniem. Nawet nie wyciągałem naszych bagaży, bo chciałem, żeby moja córka jak najszybciej znalazła się w swoim ukochanym łóżeczku. Kiedy otworzyłem drzwi naszego mieszkania, usłyszałem chichot mojej żony i męski głos. W tym momencie nie wiedziałem jeszcze, co się dzieje. Z Niną na rękach wszedłem do naszej sypialni, w której leżał nagi szef Marty.

Gdy mnie zobaczył, natychmiast przykrył się kołdrą i zaczął mi coś tłumaczyć przestraszony, ale nie docierały do mnie żadne jego słowa. Odwróciłem się, a w drzwiach stanęła również naga Marta.

— Mariusz? Dlaczego tak wcześnie wróciłeś? Co ty tu robisz? — zaczęła się jąkać, szukając pośpiesznie szlafroka, którym w końcu się okryła.

Nina wyrywała się z moich objęć i chciała przytulić się do mamy, ale nie miałem zamiaru jej wypuścić z rąk.

Wynoś się stąd! — krzyknąłem w stronę kochanka mojej żony.

— Słuchaj, przepraszam cię, stary. To nie miało się tak skończyć — tłumaczył się, naciągając na siebie kolejne ubrania.

— Po prostu wyjdź, zanim coś ci zrobię — mówiłem przez zaciśnięte zęby.

Kiedy w końcu udało mu się ubrać, niemal uciekł z naszego mieszkania. Mała wyrwała się do matki i nie chciała się od niej odkleić.

— Nina jest chora, zajmij się nią. Wrócę później i wyjaśnimy sobie kilka spraw — powiedziałem beznamiętnie i wyszedłem.

Wsiadłem w samochód i krążyłem po okolicy bez celu

Do domu dotarłem około północy. Nie wiedziałem, czy będę mógł spojrzeć Marcie w oczy i normalnie z nią porozmawiać. Musiałem jednak zachować spokój, żeby nie przestraszyć mojej córeczki.

— Mariusz nie chciałam, żebyś tak się o tym dowiedział — powiedziała Marta, gdy tylko pojawiłem się w mieszkaniu.

— Tak wygląda to twoje korzystanie z życia co? — zapytałem szyderczo.

— Przecież tego nie planowałam. Po prostu z Wojtkiem połączyło nas coś wyjątkowego — przekonywała Marta.

Jesteś bezczelna. Nie dość, że mnie zdradzasz, to jeszcze sprowadzasz do naszego domu swojego pieprzonego kochanka, a teraz jeszcze mówisz mi o tym, jakie to łączy was uczucie?! Jak śmiesz? — ledwo opanowałem krzyk.

— Tak, popełniłam błąd, ale nie będę przepraszać za to, że jestem szczęśliwa! — moja żona nie czuła się szczególnie winna.

— Czy ty siebie słyszysz? Zraniłaś mnie do szpiku kości, ale co gorsza, zniszczyłaś naszą rodzinę! Co z Niną? Co? — dopytywałem.

— Będę ją przecież odwiedzać. Ty się nią lepiej zajmiesz, będzie z tobą szczęśliwsza — mówiła nieco zawstydzona Marta, a ja nie dowierzałem, że planuje porzucić swoje dziecko.

— Czyli masz już wszystko poukładane, tak? Od dawna wiesz, że nas zostawisz? — pytałem łamiącym się głosem.

— Nie dramatyzuj Mariusz, przecież widziałeś, że się od siebie oddaliliśmy. To była tylko kwestia czasu, nie oszukujmy się.

— Może dla ciebie to było oczywiste, ale ja chciałem spędzić z tobą resztę życia — odparłem.

— Przykro mi — powiedziała Marta, po czym wzięła przygotowaną już walizkę i wyszła.

To był definitywny koniec naszego małżeństwa

Przez kolejne miesiące kontaktowaliśmy się wyłącznie przez naszych prawników. W tym czasie Marta spotkała się z Niną może dwa albo trzy razy. Podobno zamieszkała ze swoim kochankiem, który chwilę wcześniej porzucił żonę. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że moja Marta okazała się tak wyrachowaną kobietą.

Zdradziła mnie, ale przede wszystkim zostawiła swoje dziecko, czego nigdy nie zrozumiem. Teraz całą swoją energię poświęcam Ninie, mając nadzieję, że moja miłość choć trochę zmniejszy ból po odejściu jej matki. A może mi też kiedyś uda się komuś znowu zaufać i pozwolić się pokochać.

Czytaj także:
„Od kiedy do pracy przyszedł nowy szef, dzieją się ze mną dziwne rzeczy. Uwielbiam tę robotę, ale dłużej tak nie pociągnę”
„Zerwałam z chłopakiem, bo chciałam się bawić. Poczuć zew wolności i lekkiego życia bez zobowiązań. Niczego nie żałuję”
„Szwagier zniechęcił do siebie wszystkich: żonę, dzieci i nas. Przez arogancję i egoizm został na starość zupełnie sam”

Redakcja poleca

REKLAMA