„Poszłam puścić totka i zamiast kasy, wygrałam faceta. Szybko zrozumiałam, że postawiłam na trefny numer”

zraniona kobieta fot. iStock, Israel Sebastian
„Niby Piotrek sporo czasu spędzał w swoim pokoju, ale gdy już z niego wychodził, patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał mnie połknąć w całości”.
/ 30.07.2023 16:30
zraniona kobieta fot. iStock, Israel Sebastian

Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś takiego jak Piotr. Od pierwszego wejrzenia wydał mi się tajemniczy i absolutnie zniewalający, mimo że poznaliśmy się w mało romantycznym miejscu, bo w osiedlowym punkcie Lotto.

Zwykle nie gram, lecz w tamten majowy wtorek była wysoka kumulacja, więc ustawiłam się w kolejce wraz z innymi. On stał nieco z boku i nad czymś dumał. W pewnej chwili odwrócił się i spojrzał wprost na mnie. Uśmiechnął się przy tym nieśmiało, a jednocześnie szelmowsko. Aż mnie coś w dołku ścisnęło i zaczerwieniłam się po same uczy! Chwilę później podszedł do mnie, trzymając w dłoniach dwie paczki tytoniu: niebieską i czerwoną.

– Którą wybrać? – zapytał. – Nie ma mojej ulubionej marki, więc muszę wziąć coś innego. Może mi doradzisz?

– Ja się na tym nie znam – bąknęłam pod nosem. – Jeszcze źle ci doradzę...

– Zaryzykuję. Widzę, że też wierzysz w szczęście – uśmiechnął się czarująco.

– Kumulacja jest, więc dałam się skusić – odparłam. – Weź niebieską.

Piotrek odprowadził mnie do domu

Niecałe pięćset metrów pokonywaliśmy przez dwie godziny, przystając, gadając i żartując. Niósł moje zakupy, patrzył mi głęboko w oczy i prawił komplementy. Czułam się przy nim tak wyjątkowo, jakbym była najpiękniejszą kobietą na całym świecie.

– Może dasz się zaprosić na kawę? – spytał w pewnym momencie.

– Chyba do ciebie! – zaśmiałam się. – Bo na naszym osiedlu nie ma żadnej kafejki. A ja wynajmuję lokum ze wścibską siostrą. Bardzo wścibską. Ma się za moją matkę... – znacząco wywróciłam oczami.

– No to zapraszam cię! – ucieszył się.

– A w ogóle to szukam współlokatorki. Poprzednia zostawiła mnie na lodzie. Gdyby siostra za bardzo zalazła ci za skórę...

Nie poszłam do niego, uznając, że to za wcześnie na taką poufałość. Za to dałam mu swój numer telefonu. Nie sądziłam, że tak szybko przystanę na jego propozycję. Ledwie kilka esemesów wymieniliśmy, a stanęłam pod jego drzwiami z torbą, plecakiem i laptopem pod pachą. Pokłóciłam się z siostrą, bo znów grzebała w moich rzeczach.

Piotr przyjął mnie z otwartymi ramionami, w których na wstępie porządnie się wypłakałam. A potem ustaliliśmy proste zasady. Mieliśmy dzielić na pół rachunki i obowiązki. Wzajemne szpiegowanie było zabronione. Przyjaźń – pożądana, ewentualny romans – niewykluczony.

Już po tygodniu okazało się, że nie możemy być tylko przyjaciółmi. Nie wytrzymalibyśmy dłużej, mieszkając razem, oddychając tym sam powietrzem i wciąż na siebie nawzajem wpadając.

Niby Piotrek sporo czasu spędzał w swoim pokoju, ale gdy już z niego wychodził, patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał mnie połknąć w całości... I to na okrągło – gdy jadłam, czesałam włosy, oglądałam telewizję, nawet gdy obierałam ziemniaki! Podniecało mnie to. Pewnej nocy wślizgnął się pod kołdrę do mojego łóżka i wyszeptał mi do ucha:

– Nie wyganiaj mnie, proszę, pozwól mi się kochać. Tak bardzo tego potrzebuję...

Przestałam myśleć i całkowicie zajęłam się odczuwaniem przyjemności. Nikt mnie jeszcze tak delikatnie nie całował, nikt nie dotykał mnie, jakbym była najcenniejszym klejnotem. Pieszczoty Piotra sprawiały mi prawdziwą rozkosz.
Tak samo cudownie było za każdym razem, kiedy się kochaliśmy. Szkoda tylko, że robiliśmy to tak rzadko...

Szybko zorientowałam się, że gdy siedział w swoim pokoju przy komputerze, mogłam sobie darować próby uwiedzenia go. Wykręcał się zmęczeniem, czekającą pracą, złym humorem. A jak próbowałam nalegać, potrafił być naprawdę przykry.

– Hej, mówię do ciebie, słyszysz?! Spójrz na mnie chociaż – wkurzałam się.

– Daj mi spokój! – opędzał się ode mnie. – Nie widzisz, że jestem zajęty?! Przestań być taka nachalna, to żałosne.

– A czym ty jesteś taki zajęty?! – wrzeszczałam. – Co właściwie robisz?! Ile można pracować?! Przerwij chociaż na chwilę i wywietrz tu, bo siekierę można zawiesić. Za dużo palisz. I może wykąp się, bo...

– Wynoś się!

Wiec urażona się wynosiłam

Dzień, dwa, czasem tydzień później wychodził ze swojej nory, brał prysznic, golił się i przychodził do mojego łóżka, przepraszając za swoje grubiaństwo. A potem przez jakiś czas znowu był tym uroczym Piotrem, w którym się zakochałam. Wspólnie jedliśmy wtedy posiłki, robiliśmy zakupy, sprzątaliśmy, przyjmowaliśmy gości. Głównie zresztą moich, bo jego odwiedzał tylko jeden kumpel, Dawid.

Dziwny był jakiś. Zjawiał się znienacka, prawie nic nie mówił i ciągle się na mnie gapił. Piotra bawiły te jego wizytacje. Twierdził, że wpadłam Dawidowi w oko i tylko czeka, aż wreszcie będę wolna. Problem w tym, że ja nie czułam się związana. Piotr trzymał mnie na dystans, a okresy szczęścia trwały coraz krócej.

Co do tego, że jest chory, zorientowałam się dopiero po pół roku. A to dlatego, że stosowałam się do zasad i go nie szpiegowałam. Nie miałam pojęcia, co robi, gdy całymi dniami z obłędem w oczach siedzi przed komputerem. Kochałam go, nie chciałam ingerować w jego sprawy. Dopiero kiedy on pierwszy złamał zasadę i nie uregulował swojej połowy opłat, uznałam, że muszę interweniować.

Weszłam do jego pokoju i zaczęłam coś mówić, ale tylko wskazał mi ręką drzwi. Nie posłuchałam. Komputer był ustawiony w taki sposób, że nie widziałam monitora, więc pierwszy raz podeszłam na tyle blisko, by móc zerknąć i... zamarłam. Podejrzewałam już, że gra w sieci, lecz
w najgorszych snach nie podejrzewałam w co. Grał w pokera! 

– Boże... – szepnęłam. – To z tego żyjesz? Nie zapłaciłeś rachunków, bo w tym miesiącu ci nie poszło, prawda?

Spojrzał na mnie z taką wściekłością, że aż się go przestraszyłam.

– Aż tyle nie przegrywam – warknął. – Zresztą, nawet jeśli, to mnie stać! Zarabiam bardzo dobrze jako informatyk. Cholera, zrozum, że po prostu zapomniałem o tych durnych rachunkach!

Wyszłam. Nie miałam pojęcia, co robić. Zamieszkałam z nałogowym pokerzystą! Pewnie dlatego uciekła od niego poprzednia współlokatorka! I potrzebował następnej, żeby ogarniała mieszkanie, gotowała, sprzątała, wyjmowała pocztę... 

A seks? Potrzebował mnie, by zaspokoić swoje męskie żądze, no i... poczuć, że jednak żyje. Bo co to za życie, gdy wciąż siedzisz przed kompem? Kiedyś trzeba zrobić przerwę. Inaczej można zwariować! Wyszedł z nory godzinę później. Jak zwykle umył się, ogolił i włożył świeże ciuchy. Tym razem jednak nie zakradł się do mojego łóżka, gdyż był środek dnia. Siedziałam na fotelu, gapiąc się tępo w ścianę, a on uklęknął przede mną. Ujął moje dłonie i powiedział:

– Wiem, że to wymknęło się spod kontroli, skarbie. Ale błagam, nie zostawiaj mnie, daj mi jeszcze jedną szansę. Wprowadzimy zupełnie nowe zasady...

– Obiecujesz, że nie będziesz już grał? – spytałam naiwnie.

– Najwyżej dwa razy w tygodniu przez dwie, góra trzy godzinki – odparł. – I co byś powiedziała, gdybyśmy zaczęli gdzieś razem wychodzić? Jako para... Na randki, do kina, na imprezy, do znajomych.

– Naprawdę masz znajomych? – zakpiłam. – Bardziej rozmownych niż Dawid?

Gdybym wiedziała wtedy cokolwiek o uzależnieniach, od razu bym uciekła gdzie pieprz rośnie. Bo nie ma czegoś takiego jak „kontrolowane granie”.
Z hazardem jest jak z alkoholizmem – jedyne skuteczne lekarstwo to pełna abstynencja. Do końca życia. Kto raz stracił kontrolę, już nigdy jej nie odzyska.

Zaczęliśmy bywać. Jednak po kilku wypadach do kina czy pubu Piotrowi znudziło się włóczenie po mieście i wybraliśmy się do domu jego znajomych. Zebrała się tam spora grupka pasjonatów pokera. Cóż za zbieg okoliczności!
Gdy tylko zobaczyłam karty na stole, chciałam iść do domu.

Czułam się jak piąte koło u wozu

Piotr jednak przekonał mnie, że jeśli zostanę, to go przypilnuję, a poza tym przyniosę mu szczęście. Uwierzyłam i jak głupia cieszyłam się, gdy na hasło „wracamy” grzecznie wstał od stolika, pożegnał się i wyszedł. W następny weekend, już w maju, o niczym innym nie gadał tylko o pokerze u Witka. Nie chciałam iść, bo miałam być jedyną kobietą w tym gronie, lecz Piotr nalegał. Teraz wiem, że moja obecność była dla niego świetnym usprawiedliwieniem – jeśli z nim idę, to znaczy, że może grać.

Przez cały wieczór czułam się jak piąte koło u wozu. Co gorsza Piotr ani myślał się ruszyć, gdy koło pierwszej w nocy dałam znak do wyjścia. Po pół godzinie ponowiłam prośbę i usłyszałam to co samo:

– Jeszcze jedna partyjka, obiecuję!

Przysypiałam właśnie na kanapie przed telewizorem, zastanawiając się, czy wezwać taksówkę, gdy zjawił się Dawid. Kiedy wszedł, jedno jego spojrzenie wybiło mi sen z głowy. On nie patrzył na mnie tak jak Piotrek. Raczej jak wygłodniały wilk na bezbronną owieczkę... Gracze akurat skończyli partię. Spłukany Witek wstał od stołu, a ponieważ zwolniło się miejsce, Piotr wskazał swojemu przyjacielowi puste krzesło.

– Grasz czy gapisz się na moją dziewczynę? – zaśmiał się kpiąco.

Westchnęłam i wróciłam na kanapę. Musiałam przysnąć, obudził mnie Witek.

– Słuchaj, chyba powinnaś to przerwać... – powiedział, spoglądając na mnie niepewnie. – Grają o ciebie.

– Co?! – zerwałam się na równe nogi.

Okazało się, że w bieżącej rozgrywce zostali już tylko Piotr i Dawid, reszta odpadła. Mój chłopak tak wierzył w swoją kartę, że licytował jak szalony, ale zabrakło mu kasy. Postawił więc noc ze mną! Tak mną to wstrząsnęło, że nie mogłam wydusić słowa. Poszłam do kuchni, gdzie pokerzyści właśnie kończyli grę. Sama nie wiem, na kogo byłam bardziej wściekła – na Piotra, bo potraktował mnie jak fant, czy na Dawida, że przyjął taką ofertę.

– O cholera! – zaklął mój chłopak i oparł czoło o blat, a ja zrozumiałam, że właśnie przegrał mnie w pokera.

Dawid nic nie powiedział, tylko wstał od stołu i spojrzał na mnie. Czekał na moją decyzję. A ja uznałam, że Piotrkowi należy się porządna nauczka...
To było jedno wielkie szaleństwo. Wsiadłam do auta Dawida i pozwoliłam, by zawiózł mnie do swojego domu.

Milczeliśmy przez całą drogę. Serce waliło mi jak oszalałe. Myśli kotłowały się w głowie. Co teraz? Czy on zamierza odebrać swoją wygraną? Jak daleko się posunie? Czułam strach i... podniecenie. Boże! W pewnej chwili Dawid obrócił głowę, spojrzał na mnie znacząco, a potem położył dłoń na moim drżącym kolanie.

– Nie bój się – powiedział cicho. – Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała.

No tak... Tylko że ja już podjęłam decyzję, wchodząc z nim do samochodu! W ogóle mnie nie uspokoił. Wręcz przeciwnie. Jego oczy lśniły w ciemności. Dostrzegłam w nich znajomy, głodny błysk. Dawid przyspieszył. Mknęliśmy przez mrok w zupełnej ciszy.

Ledwo przekroczyliśmy próg jego mieszkania, objął mnie, przyciskając do siebie tak mocno, jakbym chciał mnie zamknąć w ramionach na zawsze. Potem jego dłonie jakby ożyły i miałam wrażenie, że są wszędzie. 

– Mogłabyś się stać moim nałogiem... – szepnął, odsuwając mnie na odległość ramion. – Dlatego muszę mieć pewność, że naprawdę tego chcesz...

 Odkochałam się w jednej chwili

I wtedy otrzeźwiałam. Nie mogłam tego zrobić. Byłam zakochana w Piotrze!
Dawid odwiózł mnie do domu rankiem, po nocy spędzonej na kanapie. Piotr przywitał mnie zbolałą miną. Wyglądał jak zbity pies. Chyba też nie spał, dręczony wyrzutami sumienia. Może to głupie, ale zrobiło mi się go żal.

– Do niczego nie doszło – uspokoiłam go. – Twój przyjaciel okazał dużą klasę
i nie skorzystał z okazji.

Ku mojemu wielkiemu zdumieniu mój chłopak wyglądał na przerażonego. Poderwał się z krzesła z okrzykiem:

– Ale jesteśmy kwita, tak? Nie skorzystał, jego sprawa, jednak noc z tobą spędził. Więc nie może żądać kasy...

Zrobiło mi się niedobrze. Odkochałam się w jednej chwili. Odeszłam.
Niepokoi mnie za to, co innego. Coraz częściej myślę o Dawidzie. Choć właściwie go nie znam, budzi we mnie coś pierwotnego... Tylko czy mogłabym być z facetem, który wygrał mnie w pokera?

Czytaj także:
„Szaleńczo zakochałem się w koleżance z pracy. Jej znajome kpiły, że patrzę na nią jak szczeniak i wyglądam żałośnie”
„Tuż przed swoim ślubem, zakochałem się w innej kobiecie. Zaszła w ciążę, ale nie odszedłem od narzeczonej. Dziś tego żałuję"
„Mąż od razu zakochał się w córeczce, na mnie jej widok nie zrobił większego wrażenia. Nie czułam do niej miłości”

Redakcja poleca

REKLAMA