„Poskarżyłam się teściowej, że mąż każe mi kupować watę zamiast podpasek. Jej reakcja przeszła moje oczekiwania”

„Adaś wziął przykład z góry. Szkoda tylko, że średniowieczne podejście do życia jego rodziców za moment zniszczy naszą rodzinę. Nie mogę do tego dopuścić”.
28.06.2024 20:00

Będę z wami szczera. Odkąd pamiętam sądziłam, że jestem kobietą z pazurem, silną i nieuzależnioną od nikogo. Dziś wiem, że to była jakaś wykreowana przez moją wyobraźnię wizja i nigdy tak naprawdę nie znałam samej siebie. Nigdy nie przypuszczałabym, że z taką łatwością dam się okiełznać mężczyźnie. Nie mam pojęcia, kiedy straciłam czujność. 

Nie przesadzaj...

Miśku, potrzebuje 50 zł na zakupy – poprosiłam męża. 

– Znowu? Po co ci aż tyle?

– Skończyły mi się kosmetyki, muszę wszystkie uzupełnić. 

– I na głupie kosmetyki chcesz wydać moje 50 zł? – oburzył się. 

– Misiek – próbowałam go podejść. – Przy takim przystojniaku jak ty, tez muszę pięknie wyglądać. Przecież lubisz, jak o siebie dbam. 

– Niech ci będzie – z łaską rzucił na stół banknot. 

– Romek, ale to są tylko 2 dychy. Prosiłam o 5...

– Jeszcze ci mało? Szastasz moimi pieniędzmi, jakby spadały z nieba. Więcej ci nie dam i tak powinnaś się cieszyć, że masz chociaż tyle. 

– O czym ty gadasz? Przecież kupuję tylko najpotrzebniejsze rzeczy!

– Tak? A od kiedy tampony za 24 zł to są najpotrzebniejsze rzeczy? Ostatnio w sklepie widziałam identyczne za 6 zł... Widzisz? Taka właśnie jesteś. Rozrzutna i nieodpowiedzialna finansowo!

– Romek! Przestań mnie do cholery rozliczać z każdego grosza, przecież to jest chore. Kupuje te tampony od lat, bo są z delikatnego materiału, zresztą takie poleciła mi moja ginekolog, o co ci chodzi człowieku!

– Już się nie unoś. Chodzi mi o to, że musisz rozsądniej zarządzać pieniądzem. Rozrzucasz je na prawo i lewo, bo sama na nie ciężko nie pracujesz...

– Może mam sobie waty napchać, jak 100 lat temu, bo szkoda ci na moje tampony?

– Nie przesadzaj. Zawsze można po prostu kupować tańsze produkty. Grosz do grosza i będziesz mieć całkiem niezłą sumkę. 

Dałam się zapędzić do kuchni

Nie chciało mi się wierzyć, za jakiego skąpca wyszłam. Jak pewnie po tym krótkim wstępie mogliście zauważyć, to mąż zarabia. Ja jestem w domu i zajmuję się dziećmi. Dałam się zapędzić do kuchni z miłości, bo zamydlił mi oczy obietnicami o spokojnym życiu. Co z tego mam? Muszę rozliczać się z paragonów i spowiadać z każdego wydanego grosza. 

Póki jeszcze pracowałam, też miewaliśmy problemy z finansami. Mieliśmy wspólne konto, w końcu graliśmy do jednej bramki, ale to nie skończyło się dobrze. Mąż wypominał mi każdy grosz. Uważał, że wydaje pieniądze na głupoty, bo ośmieliłam się kupić sobie nową sukienkę na wesele, zamiast polować na jakąś używana szmatkę w lumpeksie. 

Sytuacja trochę poprawiła się, gdy założyłam swoje konto. Składaliśmy się na wszystkie rachunki, opłaty i żywienie, ale to, co zostało, było do mojej dyspozycji. Skończyły się jego natrętne inspekcje finansowe. Jednak piękny sen szybko się skończył. 

Gdy zaszłam w ciążę wspólnie uznaliśmy, że zwolnię się z pracy i zajmę domem. Niby mieliśmy wszystko ustalone i przepracowane. Mąż obiecywał, że sytuacja z kontrolowaniem moich rachunków już się nie powtórzy. Byłam głupia, ale uwierzyłam. Mąż stał się dyktatorem finansowym. 

Popełniłam fatalny błąd, za który do dziś pluję sobie w brodę. Zaczęło się od tego, że zabronił mi kupować nowych majtek, a kazał cerować dziury. Skarpetki tak samo. Musiałam pokazywać mu wszystkie paragony, sam przygotowywał listy zakupów z wyszczególnieniem konkretnych nazw producentów. Oczywiście tych, którzy mieli najtańszy produkt na rynku. Gdy choć raz kupiłam coś innego, droższego, musiałam niemalże składać wyjaśnienie przed jaśnie panem. 

Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy, bo przecież z małym dzieckiem nie mogłam pójść do pracy. Pozostała mi tylko jedna nadzieja: teściowa. 

Sądziłam, że mi pomoże

– Ale skarbie, co ci przeszkadza w tym, że Romuś zarządza pieniędzmi? Przynajmniej ty nie musisz tym sobie zaprzątać głowy – powiedziała. 

– No tak, ale mam on mi każe kupować nawet najtańsze podpaski, rozlicza mnie z każdego grosza, tak się nie da żyć! 

– Kochana, ja tak żyję od ponad 40 lat. Czesiek trzyma całą naszą kasę i jestem mu za to wdzięczna. Dzięki niemu mamy piękny dom i ogród. Sama bym tego nie dała rady zrobić. Czyż to nie piękne? – powiedziała teściowa. – Tak właściwie, to powinnaś podziękować Romkowi, że wziął na siebie cały ciężar utrzymania rodziny. Zdjął ci krzyż z pleców kochana. Wiem, co mówię. 

Myślałam, że się przesłyszałam. A więc to tak. Romek wziął przykład  z góry. Szkoda tylko, że średniowieczne podejście do życia jego rodziców za moment zniszczy naszą rodzinę. Nie mogę do tego dopuścić.

Dziś minęło kilka lat od tego czasu, a ja odliczam dni, aż nasza córka pójdzie do przedszkola. Zagryzłam zęby i wytrzymałam, ale to koniec życia na smyczy. Kocham męża i nasz dom. Uwielbiam nasze małżeństwo. Tylko dlatego dałam radę, ale to wszystko niebawem się zmieni. Wracam do pracy i obiecuję wszystkim, że odzyskam swoją niezależność!

Zosia, 35 lat

Czytaj także:
„Zaszłam w ciążę z mężem przyjaciółki. Ja żałowałam, a ona się cieszyła, bo wyświadczyłam jej przysługę”
„Przeze mnie przyjaciółka klepie biedę i karmi syna czerstwym chlebem. Ukradłam jej pracę i resztki nadziei”
„Wynajęłam mieszkanie studentce prawa i pożałowałam. Tak ją załatwię, że prędzej skończy w więzieniu, niż w kancelarii”

 

Redakcja poleca

REKLAMA