Nie było łatwo wymyślić oryginalny i zarazem pożyteczny upominek dla osoby takiej jak Paulina. Na szczęście mi się to udało.
Dostałam trudne zadanie
Zawsze wydawało mi się, że Paulina ma wszystko. A przynajmniej wszystko, co chciałaby mieć. Miała kupę kasy, nie to co ja. Paulina nie miała dużych potrzeb, specjalnych upodobań, zakupy zaś traktowała jako przykrą konieczność.
Niby jej sprawa, ale stała się też moją z racji zbliżających się urodzin Pauliny. Nie byłyśmy może najlepszymi przyjaciółkami, jednak dobrze nam się razem pracowało i chciałam jej podarować trafiony prezent, a nie kolejną zbędną apaszkę czy książkę, której nie przeczyta.
Urodziny wypadały w weekend, za dwa tygodnie, więc nauczona doświadczeniem, zamiast odkładać zakupy na ostatnią chwilę, wybrałam się po pracy do galerii handlowej. Oczywiście dla siebie znalazłam kilka drobiazgów, a dla Pauliny jak na złość nic. Przecież nie mogłam jej kupić świecy zapachowej, bo pewnie dostaje takie bezpieczne gadżety przy każdej okazji.
Nie lubię być mało oryginalna i chodzić na łatwiznę, ale Paulina stanowiła spore wyzwanie. Najlepszym pomysłem byłaby karta prezentowa, niech sama sobie coś wybierze. Tylko że to wydawało mi się takie bezosobowe… A poza tym skoro Paulina nie lubiła zakupów, karta prezentowa mogłaby trafić do szuflady. Zniechęcona, odłożyłam sprawę na następny weekend, mając nadzieję, że w ciągu tygodnia przyjdzie jakieś olśnienie albo może sama Paulina wspomni w pracy o czymś, co mi podsunie jakiś pomysł.
Miałam coraz mniej czasu
Niestety, tydzień był ciężki. Szefowa czepiała się o wszystko i zwaliła nam na głowę dodatkową pracę. Harowałyśmy non stop, nie mając czasu na rozmowy, a i tak skończyło się na nadgodzinach. Nie mówiąc o tym, że do domu wracałam totalnie skonana. Nie miałam już sił na wymyślanie czegokolwiek. Dobrze, że chociaż dzieci były już na tyle duże, by mogły sobie same obiad odgrzać, więc przynajmniej tym nie musiałam się martwić.
Ale sprawa prezentu dla koleżanki ani drgnęła – czułam, że skończy się na tej przeklętej świeczce.
– Coś ty taka markotna? – zapytała Paulina, gdy wymknęłyśmy się na szybką kawę w kuchni.
Szefowa mogła sobie marudzić, ale w takim tempie bez kofeiny naprawdę się nie dało działać.
– Ach, dość mam już tej harówki – odparłam, bo przecież nie mogłam się przyznać, że myślę o prezencie dla niej. – Przydałoby się nieco oddechu.
– No… – rozmarzyła się Paulina. – Jakiś wypad do knajpy albo do kina. Cokolwiek, żeby się odstresować.
Prawie zachłysnęłam się kawą, gdy przyszło nagłe olśnienie. Paulina lubiła oglądać filmy i miała całą kolekcję DVD. Oczywiście kupienie jej kolejnego tytułu nie miało sensu, zwłaszcza że mogłam coś zdublować, ale w głowie zaczął mi kiełkować plan…
To był plan idealny
Po powrocie do domu natychmiast usiadłam do komputera, żeby sprawdzić w internecie oferty. Szybko jednak zrzedła mi mina – bardzo lubiłam Paulinę, ale na prezent podobnej wartości nie mogłam sobie pozwolić, nie przy dwójce dorastających dzieci. Znów znalazłam się w punkcie wyjścia. Na szczęście sen czasem przynosi rozwiązanie z pozoru nierozwiązywalnych problemów, bo rano obudziłam się z nowym planem. Wprowadziłam go w życie i spokojnie wyczekiwałam urodzin Pauliny.
W piątkowy poranek solenizantka weszła do pracy jak gdyby nigdy nic. Ja też udawałam, że nie pamiętam, iż jej urodziny przypadają nazajutrz. Na pół godziny przed końcem pracy do naszego pokoju wpadła Baśka.
– Szefowa zwołuje pilne zebranie! – oznajmiła.
– Teraz? – jęknęła Paulina. – Przecież już prawie weekend.
– No co ty, jaki weekend? Pewnie nadgodziny będą! – krzyknęła Baśka i pognała dalej.
– Chodź, zrobimy sobie szybko kawę – wstałam zza biurka. – Nie wiadomo, ile to zebranie potrwa.
Paulina nie zaprotestowała, chwyciłyśmy kubki i poszłyśmy do kuchni.
– Niespodzianka! – zakrzyknęły wszystkie nasze koleżanki, jak tylko weszłyśmy. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Paulina spojrzała na mnie zaskoczona, a ja wyszczerzyłam się i wyciągnęłam zza pleców niewielką kopertę.
– To od nas wszystkich – powiedziałam zadowolona z własnej obrotności.
Pomysł, żebyśmy wszystkie zrzuciły się na prezent, nie tylko sprawił, że mogłam podarować koleżance coś wyjątkowego. Dzięki niemu reszta koleżanek z pracy też nie musiała kupować kolejnej zapachowej świeczki.
– Przyda ci się odrobina relaksu.
Paulina z wahaniem wzięła kopertę, w której czekała na nią kartka urodzinowa i… roczny bilet do kina.
Czytaj także:
„Pawełek wymyślił mi >>super<< niespodziankę urodzinową. Myślałem tylko o tym, co mu zrobię, gdy to wszystko się skończy”
„Chciałem zrobić żonie niespodziankę i zabrać ją na wakacje marzeń. Zamiast rzucić mi się na szyję, zrobiła mi awanturę”
„Chciałam zrobić niespodziankę mężowi, lecz to on zaskoczył mnie. Znalazłam go w łóżku z kochanką – moją przyjaciółką”